REKLAMA

Młody.Technik.1986-09.pdf

Neptun 150 / Junost 402 - Poszukuję artykułu z MT (wejścia AV)

W Młodym Techniku to jest jedynie artykuł ze strony 55, o ile dobrze pamiętam:


Pobierz plik - link do postu

WRZESIEŃ 1886

Rakieta

Litewskim, w celu wypró­
bowania ich wartości i zna­
czenia podczas wojny.
Dzienniki
warszawskie
otrzymały zakaz podawa­
nia jakichkolwiek szczegó­
łów o tych manewrach i po­
lecono im ograniczyć się na
powtarzaniu relacyi „Pra­
wił. Wiestnika " .
„Czas "
22 września 1886 r.
Ju b ileu sz n afto w y

Olbrzymią rakietę puści ju­
tro w niedzielę d. 5 b.m. na
błoniach za rogatką Wolską
p. Mędrzykowski. Rakieta
ta ma 13 ctm. średnicy. 98
kilogramów wagi. a 6 1/2
metra długości. Puszczenie
rakiety nastąpi ze zmierz­
chem. a poprzedzą ją wy­
strzały
moździerzowe,
bomby 24 ctm. średnicy,
bomby japońskie czyli zja­
wiska nadpowietrzne, ra­
kiety z gwiazdami wiszący­
mi w powietrzu oraz wiele
innych pocisków ognistych.
Na zakończenie: oświetle­
nie błonia ogniami różno­
kolorowymi. Rakietę moż­
na oglądać na miejscu jej
puszczenia od godz. 4 do 5
po południu.
..Czas”
5 września 1886 r.

Balony...
...użyte zostały podczas
manewrów pod Brześciem

... wydobywano w Króles­
twie Polskim w r.z. w dwu­
dziestu siedmiu kopal­
niach.
Wydały
one
108.075,009 pudów węgla
różnego gatunku, czyli
o 139,816 pudów więcej,
aniżeli w r. 1884-ym.
., Tygodnik Ilustrowany
25 września 1886 r.
Próba przyrządu,..

W tym miesiącu upływa 25
lat od czasu wprowadzenia
do Niemiec tak dziś rozpo­
wszechnionej nafty. W r.
1861 robiono pierwsze pró­
by. aby zdetronizować olej
rzepakowy, będący wów­
czas w użyciu, a zaprowa­
dzić kamfinę, jak wówczas
zwano naftę; obecnie zdo­
była już sobie nafta prawo
obywatelstwa we wszyst­
kich
gospodarstwach.
W pierwszym roku sprowa­
dzone
nafty
zaledwie
50 000 centnarów, a cen­
tnar kosztował 25 marek,
w ostatnim roku sprowa­
dzono jej 1,876 000 centna­
rów za cenę 7 1/2 marki za
centnar, i dla takiej taniości
nafta tak się rozpowszech­
niła. W prowadzeniu tego
artykułu Hamburg najpierwsze zajmuje miejsce, a na­
wet i Londyn przewyższa.
„Czas "
25 września 1886 r
Wyprawa naukowa

Fabryka cykoryi...
„p. Rozmanita w Rakowieach pod Krakowem, którą
w tych dniach zwiedzało
grono gości z Krakowa,
jest, jak nam opowiadano,
zakładem na wielką skalę,
według najnowszej metody
urządzoną, z suszarnią na
całą Galicyę jedyną. Produkcya wzrasta szybko
i czyni bardzo poważną
konkurencyę fabrykom za­
granicznym.
„Czas "
12 września 1886 r

Węgiel kamienny...

Towarzystwo etnograficz­
ne w Petersburgu urządza
w początkach przyszłego
miesiąca wyprawę nauko­
wą do gubernij Królestwa
Polskiego, celem zbadania
kraju pod względem etno­
graficznym.
..Tygodnik Ilu s tro wany
25 września 1886 r.
''

... kontrolnego dla łazienek,
gorzelni, browarów, hoteli
itp. zakładów odbyła się
w Magistracie o g. 4 po po­
łudniu w obecności zawo­
dowych osób. Przyrząd ten
automatyczny, pomysłu p.
inżyniera
Stanisława
Dzbańskiego. wskazuje do­
kładnie, ilekroć w ciągu do­
by pewne naczynie napeł­
nione i wypróżnione zosta­
ło. Przyrząd sam jest bar­
dzo prostej konstrukcyi, nie
potrzebuje żadnej obsługi,
a założony raz na dnie na­
czynia, które ma być kon­
trolowane, wskazuje za po­
mocą kolka, na którym
umieszczone są w okręgu
liczby, zatrzymujące się
przy stale umieszczonej
wskazówce, dokładnie dla
kontroli liczbę dokonanych
wypróżnień naczynia, oraz
czy naczynie po ostatniem
wypróżnieniu
ponownie
napelnionem zostało. Pró­
ba wypadła dobrze; kilka­
krotnie nalewano wodę do
sporządzonej w tym celu
kadzi, którą następnie wy­
próżniano., przyczem przy­
rząd jak najlepiej działał.
Wynalazca otrzymał już
patent na rozpowszechnie­
nie przyrządu tego w kilku
państwach, a przyrząd ten
może oddać usługi wskaza­
nym wyżej zakładom
„Czas "
26 września 1886 r.

Projekt trzeciego
mostu na Wiśle
Most ten ma być długim,
żelaznym szkieletem, który
od Alei Jerozolimskich pro­
wadzić będzie do Saskiej
Kępy i na drugą stronę Wi­
sełki naszej. Nasza mary­
narka z Solca podobno
wielce zaniepokojona, bo
cóż będą robić takie wspa­
niałe statki, jak np. „Pan
Twardowski " , gdy śpieszą­
cy na Saską Kępę amatorowie browara i karuzeli będą
sobie mogli piechotą dostać
się na miejsce. Mostów ma­
ją wybudować kapitaliści
za dwa miliony rubli, w za­
mian za co służyłoby prawo
pobierania opłaty przez lat
50 za przejazd.
..Kłosy’’
30 września 1886 r.

Zegar elektryczny
Zawieszono na rogu kamie­
nicy przy ulicy Czystej
i Krakowskiego Przedmieś­
cia zegar elektryczny. Ze­
gar ten posiada trzy wielkie
tarcze, z których jedna
zwrócona ku Nowemu
Światu, wskazuje godziny
od 1 do 24 Zegar ten urzą­
dził własnym kosztem p. W.
właściciel pracowni zegar­
mistrzowskiej.
..Słowo "
30 września 1886 r.

Barwy cieni...
■ rzucanych przez ciała,

zmieniają się ciągle od
wschodu do zachodu słoń­
ca. Rano są białawe, póź­
niej szare, ciemnoszare,
szaro brunatne, aż w połud­
nie stają się zupełnie czar­
nymi, aby na odwrót bled­
nąc aż do zachodu słońca,
i ztąd koloryt krajobrazu
ulega zmianom, sprawiają­
cym różnice efektów, które
odbijają się w dziełach
sztuki, wedle tego. w jakim
czasie obraz natury jest
zdejmowanym.
., Tygodnik Rolniczy''
30 września 1886 r
Zebrała:
Jadwiga Orzechowska

.........
W p '■

w-W,

! II il I iłI
P O P U L A R N Y
M A G A Z Y N
N A U K O W O - T E C H N IC Z N Y
Nr 9 (453) W r z e s i e ń 19 86 t ł o c z n i k XXXVII

Coraz więcej zakładów w Polsce, wyspecjalizowanych
w danej dziedzinie, produkuje niezbędne i poszukiwane
na rynku wyroby czy urządzenia z innej. Podobnie jest
z KFAP, czyli Krakowską Fabryką Aparatów Pomiaro­
wych. Zakład wytwarza różnego rodzaju czujniki, prze­
tworniki pomiarowe, mierniki różnych wielkości fizycz­
nych itd. Nie zaniedbując jednak realizacji zadań pierw­
szoplanowych, zakład z Krakowa, nie mający wiele wspól­
nego z informatyką, produkuje pamięci na dyskach elas­
tycznych. Ich brak jest jednym z czynników hamujących
produkcję sprzętu informatycznego. Nasz wysłannik od­
wiedził krakowski zakład, a czego się tam dowiedział przeczytacie na s. 6.

Problemy wielkich aglomeracji miejskich to nie tylko
„korki” komunikacyjne i s m o g -to wiele złożonych zadań
stojących przed specjalistami od miejskiej infrastruktury.
O tendencjach pojawiających się w organizmach giganty­
cznych miast-molochów przeczytacie w artykule „Eks­
plodujące metropolie " nas. 12.

O symetrii pisaliśmy już nie raz w ,,MT” , szczególnie stali
Czytelnicy kącika ,,RO-MA” mogli się o tym przekonać.
A jednak, jak się okazuje, matematycy wiedzą o niej wię­
cej niż moglibyśmy przypuszczać. Wszystkich zaintere­
sowanych odsyłamy do artykułu Michała Szurka (s. 32).

Nasza okładka: Czy pamiętacie żart o zegarku z wodotry­
skiem? Jeśli nawet nie, to coś podobnego w stylu prezen­
tuje nasza okładka. Jest to, co prawda, supernowoczesny
rower, a nie zegarek, ale też wyposażony w tak wiele
dodatkowych elementów, że ,,MT” jest nieco zdziwiony,
iż prócz radiotelefonu, licznika kilometrów, prędkościo­
mierza i wielu innych nie posiada urządzenia do samo­
dzielnego obracania się pedałów!

Artykuły:

Felieton:
Opowiadanie:
Na warsztacie:

Działy:

Różne:

InforMik:

Na okładce:

SPIS TREŚCI
MIKROKOMPUTERY POD WAWELEM-Roland Wacławek.........................................................
6
EKSPODUJĄCE METROPOLIE - Witold Szolginia.......................................................................
12
CO NOWEGO W FSM?-Zdzisław P o d b ie ls k i............................. ..............................................
28
SYM ETRIA-M ichałśzurek..................................................................................
32
MIŁOŚĆ, TECHNIKA I WZAJEMNOŚĆ - Jerzy Klawiński..............................................................
3
IMPLOZJA-SławomirMil...............................................................................................................
49
MONITOR KOMPUTEROWY-GrzegorzZaiot..............................................................................
55
LUTOWANIE METALI (II)-Stefan S ękow ski............................................ ...................................
59
FREZY DO DREWNA-Stefan Zbudniewek..................................................................................
64
ZOSTAŃ AUTOREM DZIAŁU „NA WARSZTACIE " -Jerzy P ie trz y k ................................ .
67
68
KONTAKTRONOWY WSKAŹNIK POZIOMU CIECZY -Andrzej B o c h a c z ...................................
VADEMECUMELEKTRONIKA-AMATORA: LAMPY OSCYLOSKOPOWE (V I) - ( g z ) ..................
69
CIEKAWE KSIĄŻKI.............................................................................................................................4,74
POZNAJEMY MINI-KOMPUTERY: THOMSON MOSE-Roland Wacławek................................
5
NOWE I NAJNOWSZE.......................................................................................................
20
LOKOMOTYWY POLSKICH SZLAKÓW: POLSKA LUKSTORPEDA - Bogdan Pokropiński . . .
70
POZNAJEMY SAMOCHODY: TOYOTA COROLLA SERII 5 -Zdzisław P o d b ie ls k i....................
72
INFORMIKa, b.c: KURS JĘZYKA PASCAL (7)-Roland Wacławek
........................•
76
LOTY KOSMICZNE: SKYLAB - DŁUGI LOT TRZECH DEBIUTANTÓW - Jacek Nowicki,
Krzysztof Z ię c in a .........................................................................................................................
78
ASTRONOMIA DLA WSZYSTKICH: ZAĆMIENIE SŁO ŃCA-M arekStaniucha..........................
80
ROZMAITOŚCI MATEMATYCZNE: OKRĘGI, KTÓRE WIDAĆ W TRÓJKĄCIE-Michał Szurek . . 83
/ f OTOPORADY: NAŚWIETLENIE PAPIERU FOTOGRAFICZNEGO -Paweł W ójcik....................
86
FOTONOWOŚCI: ELEKTRONICZNY PĘDZEL-Paweł W ó jc ik ^ ...............................................
87
CHEMIA NACO DZIEŃ: ODCINEK 400-Stefan Sękowski .
..................................................
88
90
BIOLOGIA: NARZĄDY SŁUCHU I RÓWNOWAGI-Katarzyna B linow ska...................................
KATEDRA FIZYKI: ZA CO DAJĄ NOBLA?-Adam M. Grzymała, Robert Czyżewski.....................
93
LIS W SŁUŻBIE OCHRONY ŚRODOWISKA-Józef C y p e l.............................................................
22
MIĘDZYNARODOWY SALON MEDYCZNY SALMED'86 - Dorota Sysło-Źurek, Wojciech Żurek
42
100 LAT WARSZAWSKIEGO TOWARZYSTWA CYKLISTÓW I KOLARSTWA POLSKIEGO Marek U tk in ..................................................................................................................................
46
NOWE OBLICZE COMMODORE C -6 4 -(rw )...............................................................................
92
CEBIT ( 3 ) - Grzegorz Z a lo t ............................................................................................................
97
KĄCIK POKERZYSTY-(rw).......................................................................................................... 101
USPRAWNIENIE ZAPISU DANYCH NA TAŚMIE WZX SPECTRUM-Roland W acław ek............ 102
INFORMATYKA NA 59 MTP-Roland W acławek............................................................................ 103
GRAFIKA NA COMODORE 64-Jacek Jędrzejowski.................................................................... 106
POMIĘDZY SINCLAIREM A COMMODORE-Roland W a cła w e k............................................... 114
INTERFEJS MAGISTRALI SZEREGOWEJ IEC 625 DLA MIKROKOMPUTERA ZX SPECTRUM Grzegorz Zalot............................................................................................................................... 120
SEMINARIUM INFORMIKA: ASEMBLER (III) - Leszek Z ieliński.................................................. 125
PLOTTER VC-1520-(rw) . ........................................................................................................... 128
NOWOCZESNY R O W E R ...............................................................................................................
I
SĘDZIWY TECHNIK................................................................................................................ , .
II
NOWOCZESNE JEDNOŚLADY: HONDA TRX 70 -Jerzy Borkowski............................................ III, IV

Numer ilustrował Jerzy Flisak
Fotografie w numerze: ..Ameryka” , A. Bieniak, ,,Du Pont " , „Hobby” , W.P. Jabłoński, „Kosmos " , LiS, NASA, Z. Podbielski, „Popular
Science” /.Sience et Vie " , SIEMENS, UHDE, R Wacławek, „Wiadomości Handlowe USA " , P. Wójcik, ze zbiorów redakcji.

„Młodego Technika” wydaje Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”
Rada Redakcyjna: doc. dr Zygmunt Dąbrowski, inż. Jerzy Jasiuk, dr Zygmunt Kalisz, mgr Zbigniew Słowiński, mgr inż. Jerzy Siek,
dr Zbigniew Plochocki, Piotr Postawka, prof. dr hab. Andrzej Wróblewski (przewodniczący), mgr inż. Grzegorz Zalot.
Zespół redakcyjny: Mikołaj Dubrawski (kier. działu techn. - organ.), Elżbieta Gaweł (sekretarz redakcji). Władysław P. Jabłoński (kier.
działu graficznego), Bogusław Kitzmann (red. działu), Jerzy Klawiński (kier. działu łączności z Czytelnikami). Anna Kniaź, Zofia Rokita
(dział nauki), Jerzy Pietrzyk (kier. działu twórczości technicznej), Lidia Sadowska-Szlaga (korekta), Józef Trzionka (red. naczelny).
Stali współpracownicy: Jan Barczyk (filatelistyka), Jerzy Borkowski (jednoślady), Katarzyna Blinowska (biologia), Robert Czyżewski,
Adam Grzymała (fizyka), Jacek Ciesielski (Gry z głową), Marek Moczulski (kolejnictwo), Jacek Nowicki, Krzysztof Zięcina (astronautyka),
Zdzisław Podbielski (samochody), Marek Staniucha (astronomia), Stefan Sękowski (chemia), Michał Szurek (matematyka), Jan Tar­
czyński (historia motoryzacji), Roland Wacławek (informatyka, prezes Klubu InforMik), Piotr Zarzycki (historia techniki uzbrojenia),
Paweł Wójcik (toto), Grzegorz Zalot (Klub Wynalazców, elektronika), Wojciech Żurek (elektronika).
Dodatek „InforMik” redagują: Wojciech Apel, Jacek Jędrzejowski, Krzysztof Wiśniewski, Roland Wacławek, Grzegorz Zalot, Leszek
Zieliński.
Adres redakcji: ul. Spasowskiego 4, 00-389 Warszawa lub skr. poczt. 380, 00-950 Warszawa. Telefony: centrala 26-24-31 do 36. Dział
łączności z Czytelnikami (czynny od 10 do 14) wewn. 60, pozostałe działy: wewn. 42 i 47. Redaktor naczelny 26-26-27 lub wewn. 87.
Warunki prenumeraty: ogólnie obowiązujące w kraju. EGZEMPLARZE ZDEZAKTUALIZOWANE ZAKUPIĆ MOŻNA W SALONIE WY­
DAWNICZYM „NASZEJ KSIĘGARNI " ul. Spasowskiego 4A.
Redakcja zastrzega sobie praWo skracania i adiustacji nadesłanych materiałów. Artykułów nie zamówionych redakcja nie zwraca.
Druk: Zakłady Wklęsłodrukowe RSW „Prasa'. Zam. 1131. Nakład 250315 egz. P-91.

2

cu/zaJmnosc
Właściwie na refleksję, którą pragnę się z Wami podzielić, naprowadził
m nie znajomy w czasie niewielkiej, lecz dość oficjalnej uroczystości. Znajo­
m y ów jest fotografikiem i cenię go za fachowość, celny krytycyzm oraz
umiejętność lapidarnego acz precyzyjnego wypowiadania swoich opinii.
Cenię także jego twórczość, jeszcze poszukującą, lecz już oryginalną i cieka­
wą. Otóż razem obserwowaliśmy pracę pewnego fotoreportera, który obwie­
szony kilkoma aparatami renomowanych firm, błyskający bez przerwy
efektownie fleszem oraz często zmieniający obiekty swego zainteresowania
próbował uchwycić w kadrze klim at i historię owego spotkania. W pewnym
momencie X (tak nazwę swego znajomego), który znał dobrze owego mistrza
kamery fotograficznej, szepnął do mnie, że fotografika dla tego pana 'to
wielka, nieodwzajemniona miłość. ,,Jak to? - spytałem. - Z TAKIM sprzę­
tem? " . I w tym momencie ugryzłem się w język...
To prawda, że różne firm y o światowej sławie robią wszystko, by dogodzić
naszemu snobizmowi i wygodnictwu oraz lenistwu. Już dość dawno temu
wymyślono samochód z automatyczną skrzynią biegów i „myślącym " za nas
komputerem „pokładowym " . Od lat funkcjonują w świecie techniki zegarki
nie wymagające nakręcania, gramofony samoczynnie zmieniające płyty,
ruchome schody, kalkulatory kieszonkowe dla gospodyń domowych, świece
spalające się bez kapania stearyny, aparaty typu „Polaroid " wykonujące
barwne odbitki zrobionych przed chwilą zdjęć i wiele innych cudów techni­
ki. W starożytności „cudów świata ” było tylko siedem, m y mamy przynaj­
mniej jeden cud techniki w każdym numerze „MT " . Czy prowadzi to jednak
do umysłowego poprawienia gatunku ludzkiego?
Otóż sądzę, że nie! Wręcz przeciwnie - zaczęliśmy już przyjmować każde
nowe udogodnienie jako rzecz nam należną z tytułu przynależności do
zaawansowanej technicznie cywilizacji dwóch ostatnich dziesięcioleci X X
wieku. Co więcej - chcemy wkroczyć w wiek X X I wyzwoleni całkowicie
z wszelkich trosk o byt i na coraz to wyższym poziomie życia codziennego. \ S \ /
Nie przechodzi nam nawet przez myśl, że cały los naszej cywilizacji zależy od / \ / \
zapasów energii czy surowców energetycznych jakie posiadamy. Proszę
sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby na świecie przez kilka godzin
zabrakło np. prądu elektrycznego lub paliw napędowych...
A najsmutniejsze, że to, iż kochamy się w technice, nie zapewnia nam jej
wzajemności. Ów fotoreporter zrobił mimo świetnego sprzętu kiepskie
zdjęcia (widziałem!) i to przestrzegając zasad naświetlania i wywoływania.
Dlaczego? Odpowiedź prosta - nie jest on pomimo Canonów i Yashik
dobrym fachowcem. Fotografia to sztuka, a więc i kunszt, pozatechniczny.
Warto się czasem zastanowić, jak zapewnić sobie wzajemność w naszym
gorącym uczuciu do rozwijającej się szybko techniki, za którą (co tu
ukrywać!) człowiek w swoim rozwoju duchowym przestał już nadążać...

JERZY KLAWINSKI
3

CIEKAW E
K S IĄ Ż K I
Po
czternastoletniej
przerwie, na półkach księ­
garskich pojawiła się książ­
ka poświęcona najpopular­
niejszym apartom fotogra­
ficznym - jednoobiektywo­
wym lustrzankom małoob­
razkowym (Wiesław Śmi­
gielski LUSTRZANKI MA­
ŁOOBRAZKOWE, WNT
1.986).
• Autor stara się w przy­
stępnej i przejrzystej for­
mie zapoznać czytelnika
z podstawą konstrukcji
i eksploatacji tego typu
aparatów oraz prezentuje
ich najróżniejsze możli­
wości, często nie uświada­
miane sobie przez właści­
cieli.
Zaletą książki jest jej
strona graficzna. Znaczna
liczba ilustracji i schematy­
cznych rysunków pozwala
czytelnikowi lepiej poznać
tajniki aparatu fotograficz­
nego. Autor nie ogranicza
się do kamer najłatwiej do­
stępnych na naszym rynku
(ZENIT), lecz poszerza wie­
dzę na temat stosowanych
obecnie na świecie i najbar­
dziej popularnych jedno­
obiektywowych lustrzanek
małoobrazkowych. Nieste­
ty cykl wydawniczy nie po­
zwolił w tej pozycji zawrzeć
opisu najbardziej rewolu­
cyjnych w tej dziedzinie
konstrukcji jak MINOLTA
7000, MONOLTA 9000 czy
CANON T 90, czyli kon­
strukcji z roku 1985.

Książka została wydana
na niezłym papierze, ma
czysty,
czytelny
druk
i w miarę poprawne (cho­
ciaż w przypadku zdjęć tro­
chę „blade”) ilustracje.

4

Niestety, oprawa tej książ­
ki nie jest zbyt trwała, ale
jest to defekt większości
pozycji literatury popular­
nej, przy czym nie jest to
usprawiedliwienie faktu,
iż mój egzemplarz książ­
ki już po pierwszym czyta­
niu zaczął się rozklejać.
Teraz trochę o wadach.
Podstawową z nich jest
brak systematyki. Widać to
już przy czytaniu spisu
treści. Oddzielnie trakto­
wane są np. pierścienie po­
średnie, a oddzielnie miesz­
ki
makrofotograficzne,
których użycie daje w koń­
cu identyczny efekt; wszys­
tkie tego typu urządzenia
powinny zawierać
się
w jednym rozdziale. W całej
książce daje się zauważyć
tendencja do „skakania od
tematu do tematu” oraz
częste powroty i to nie zaw­
sze uzasadnione. Na przy­
kład wśród wielkości cha­
rakteryzujących obiektyw
wymieniono tylko: ognis­
kową, kąt widzenia, przy­
słonę i jasność obiektywu.
Natomiast rozdzielczość
liniową opisano w rozdziale
następnym poświęconym
powłokom przeciwodblas­
kowym. Z jakiej przyczyny
nie potrafię powiedzieć.
Bardzo wątpliwe jest po­
lecanie amatorom wizjera
do drzwi jako środka zastę­
pującego obiektyw typu
„rybie oko”. Owszem, jeżeli
nasadką wykonaną według
zaleceń autora wykona się
zdjęcie, to będzie na nim
„coś” widać, ale efekt bę­
dzie tak dalece odbiegać od
oczekiwań, że szkoda pie­
niędzy wydanych na wizjer.
Fotografia nie polega na
tym, aby było tylko „coś”
widoczne.
Natomiast nie znalaz­
łem w książce zbyt wiele
o konserwacji sprzętu.
W pewnym momencie (s.
44) pojawiła się ircha jako
zabezpieczenie powierzch­
ni soczewek. Czytelniku!
Nigdy nie używaj irchy do
czyszczenia
elementów
optycznych. Ma ona tę
właściwość, iż w porach
skóry (z której jest zrobio­
na) osadzają się cząstki ku­
rzu złożonego najczęściej

z drobinek twardego kwar­
cu. Takie czyszczenie (pole­
cane przez „starą szkołę”)
prowadzi prędzej czy póź­
niej do niewidocznego, acz
stanowiącego istotną róż­
nicę dla rozdzielczości
obiektywu
zmatowienia
powierzchni szkieł.
Autor poleca też soczewski nasadkowe jako najlep­
szy sposób przystosowania
aparatu do zdjęć makrofotograficznych. Zapomniał
jednak dodać, iż obiektywy
są to precyzyjne urządzenia
0 dokładnie wyliczonej
optyce. Wprowadzenie do­
datkowych
elementów
optycznych do już istnieją­
cych powoduje zmianę cha­
rakterystyki tegoż, a przede
wszystkim aberracje sfery­
czne i chromatyczne. Zde­
cydowanie lepszą metodą
jest stosowanie pierścieni
lub mieszków pośrednich.
Soczewki stosuje się wszę­
dzie tam, gdzie nie można
stosować innych mechaniz­
mów (np. w przypadku niewymienności optyki).
Książkę zamyka ciekawy
„katalog” różnych apara­
tów
małoobrazkowych.
Niestety jest on pełen błę­
dów i to znacznie zmniejsza
jego wartość użyteczną. Nie
chcę przytaczać wszystkich
błędów, ale ZENIT TTL, jak
1 ZENIT E mają czas syn­
chronizacji z lampą błysko­
wą 1/30, a nie, jak twierdzi
autor 1/60 sek., CHINON
CE 4 ma korekcję ± 2 war­
tości przysłony, a nie ± 1,
CANON AE i PROGRAM
wbrew temu, co twierdzi
autor, ma pamięć pomiaru,
głównym elementem po­
miarowym w OŁYMPUSIE
OM-2 są dwie diody krze­
mowe (SBC), a dwa elemen­
ty CdS są to jedynie ele­
menty pomocnicze itd., itp.
Zresztą i w samym tekś­
cie książki jest też sporo
błędów rzeczowych, że
w*spomnę tylko o trzech: na
str. 183, w tabelce 8 przy
aparatach OLYMPUS OM-1, 2N, i OM-10 wymienio­
no jedynie lampę T 20, a dla
OM-20iOM-30-T20iT32.
Otóż lampa T 32 pasuje do
wszystkich aparatów serii
OM. A nawet jest specjalne
jej wykonanie T 32 OM-2

przeznaczone dla OLYMPUSA
OM-2.
Aparat
EKAKTA od blisko 10 lat
nie ' jest produkowany
w Europie, ale w Japonii
i posiada system mocowa­
nia obiektywów bagnetem
„K”.
Nie istnieje coś takiego
jak firma REVUE. Pod tą
nazwą w RFN sieć handlo­
wa QUELLE sprzedaje
aparaty fotograficzne (i nie
tylko, bo też kamery filmo­
we, projektory, rzutniki)
różnych mniej znanych
firm, między innymi CHI­
NON, COSINA, a nawet
PRAKTICA, o której trud­
no mówić jako o aparacie
z mocowaniem bagneto­
wym typu „K”. ‘
Te błędy są oczywiście
rażące dla uważnego czy­
telnika i dziwi fakt „niewyłapania” ich przez tak re­
nomowanego fachowca, ja­
kim jest nasz wieloletni
konstruktor sprzętu fotooptycznego Janusz Jirowiec.
Nie zmienia to jednak
faktu, że pozycja ta jest ba­
rdzo potrzebna na naszym
rynku i jest nadzieja, że
dzięki sporemu nakładowi
(100 tys. egz). przez jakiś
czas pobędzie na naszych
półkach księgarskich. Jed­
nak dobrze by było, gdyby
wydawca pomyślał już dzi­
siaj nad wznowieniem tej
ciekawej książki i autor
mógłby rozpocząć pracę
nad aktualizacją oraz usu­
nięciem istniejących błę­
dów. Tego typu pozycja po­
winna znajdować się w cią­
głej sprzedaży w naszych
księgarniach.
Paweł Wójcik

Wydawnictwo „Sport i Tu­
rystyka” wraz ze słowac­
kim wydawnictwem „Slovart” wydało ostatnio
książkę, na którą od dawna
czekali miłośnicy historii
kolejnictwa. Są to bowiem
„Stare parowozy” Zdenka
Bauera (nakład 50 000, ce­
na 350 zł), pięknie wydru­
kowane
i
oprawione
w CSSR. Od dawna czeka­
liśmy na porządnie wydaną

(Dokończenie na str. 27)

POZNAJEMY
MIKROKOMPUTERY
THOMSON M05 E
Jakie szanse ma debiutant na coraz
trudniejszym rynku komputerów do­
mowych? Nienadzwyczajne. Aby
podbić klientów, musi wyposażyć
swój wyrób we właściwości zdecydo­
wanie odróżniające go o d ,.zasiedzia­
łej” konkurencji. Francuska firma
THOMSON postanowiła wykorzystać
fakt, że początkujący użytkownicy
komputerów odczuwają lęk przed
klawiaturą. Nic dziwnego, umiejęt­
ność sprawnego trafiania palcami
w klawisze nie przychodzi od razu
i wymaga dłuższego ćwiczenia. Nowy
komputer THOMSON MOS E został
więc
wyposażony
standardowo
w pióro świetlne, które powinno speł­
nić rolę podstawowego narzędzia
w dialogu człowiek-maszyna.
Komputer mieści się w dużej, este­
tycznej obudowie. Godny odnotowa­
nia jest fakt, że zasilacz sieciowy wraz
z transformatorem mieści się we­
wnątrz konsoli, co ogranicza plątani­
nę przewodów. Klawiatura nie pozos­
tawia wiele do życzenia. Brak klawi­
szy funkcyjnych można usprawiedli­
wić zastosowaniem do wyboru wa­
riantów z „m enu” pióra świetlnego.
Osobliwością M05 E jest zastoso­
wany mikroprocesor 6809. Jest on
z pewnością jednym z najnowocześ­
niejszych i najwydajniejszych proce­
sorów ośmiobitowych (ma wewnętrz­
ną architekturę szesnastobitową).
Z drugiej strony jest on na świecie
niezbyt rozpowszechniony. W Euro­
pie jego popularność jest jeszcze
mniejsza, zaś w Polsce? Łatwo prze­
widzieć kłopoty ewentualnych użyt­
kowników, poszukujących progra­

mów w języku maszynowym lub przy­
najmniej informacji o procesorze. Na­
wet
pewne
podobieństwo
do
6502/6800 nie stanowi tu wielkiej po­
ciechy.
Pamięć RAM liczy 48 KB, zaś ROM 16 KB, z czego 12 KB przypada na
interpreter języka BASIC, a reszta na
monitor. Oprócz tego istnieje możli­
wość dołączania z zewnątrz dodatko­
wych modułów pamięci ROM, zawie­
rających specjalne gniazdo.
Możliwości graficzne i dźwiękowe
odpowiadają innym komputerom tej
klasy. Rozdzielczość graficzna wyno­
si 320x200 punktów, można opero­
wać 16 różnymi barwami. W trybie
tekstowym na ekranie mieści się 25
linii po 40 znaków, przy czym użyt­
kownik ma możliwość definiowania
własnych symboli, ćenerator dźwię­
kowy ma cztery niezależnie progra­
mowalne kanały. Programowanie
i grafiki, i muzyki w języku BASIC jest
dość łatwe, dzięki specjalnym instru­
kcjom. Instrukcja PLAY, służąca do
obsługi generatora, akceptuje np.
symboliczne oznaczenia nut: „Do,
Re, Mi, Fa,...” . Język BASIC zawiera
jeszcze wiele specyficznych instruk­
cji do obsługi pióra świetlnego, joys­
ticków, magnetofonu itd „ choć
w ogólności wykazuje pokrewieńs­
two ze standardem MICROSOFT.
Mocną stroną mikrokomputera jest
bogactwo złącz i interfejsów. O gnieździe dla zewnętrznych modułów ROM
już wspominaliśmy. W tylnej części
obudowy znaleźć można jeszcze złą­
cza dla odbiornika telewizyjnego
i monitora, magnetofonu kasetowe­
go, pióra świetlnego lub czytnika ko­
dów prążkowych, myszki lub pulpitu
graficznego, stacji dysków elastycz­
nych itd. Specjalny interfejs komuni­
kacyjny można skonfigurować za­
równo jako szeregowe złącze V.24,

jak i równoległe Centronics. Dołącze­
nie dowolnej drukarki nie powinno
więc dostarczać w żadnym przypadku
kłopotów. W charakterze przystawki
dostępny jest mikser wizyjny, pozwa­
lający mieszać obraz komputerowy
z zewnętrznym sygnałem doprowa­
dzonym z kamery lub magnetowidu.
Po otwarciu obudowy komputer
sprawia dziwne wrażenie. Z jednej
strony nowoczesna technologia (pre­
cyzyjny druk, rezystory i układy scalo­
ne w montażu powierzchniowym,
z drugiej zaś - obrazki z początku lat
siedemdziesiątych)
jednostronna
płytka drukowana i ponad 200 zworek
drucianych poprowadzonych po stro­
nie elementów. Ogólna ocena jakości
wykonania musi jednak wypaść po­
myślnie.
Z oprogramowaniem do MOS E nie
jest jak na razie najlepiej. Trudno się
dziwić: głównym dostawcą progra­
mów jest producent komputera, tzn.
firma THOMSON. W związku z tym
większość programów posługuje się
językiem francuskim. Spośród języ­
ków programowania dostępne są
w każdym razie: LOGO, FORTH, PA­
SCAL i ASEMBLER.
Mikrokomputer M05 E cieszy się
popularnością we Francji, gdzie ma
szerokie zastosowanie m. in. w szkol­
nictwie. Próby ekspansji firmy THOM­
SON do innych krajów skończyły się
jednak raczej niepowodzeniem. Nic
dziwnego - nabywcy wolą sprzęt
standardowy.
Reasumując, M 05 E stanowi cieka­
wy mikrokomputer domoY/y, pozba­
wiony, co prawda, większych rewela­
cji. Nie oznacza to jednak, że poleca­
my nabycie tego komputera naszym
Czytelnikom. W polskich warunkach
egzotyczny sprzęt grozi użytkowniko­
wi olbrzymimi kłopotami.
Roland Wacławek

Mikrokomputery
pod W A W E L E M
Roland Wacławek

Kraj woła o mikrokomputery Niezbęd­
nym elementem każdego komputera osobis­
tego jest pamięć na dyskach elastycznych,
inaczej dyskietkach (floppy disc); brak tych
podzespołów jest jednym z czynników ha­
mujących u nas produkcję sprzętu informa­
tycznego. Krajowym monopolistą w zakresie
wytwarzania pamięci na dyskach elastycz­
nych jest zakład o chlubnych, co prawda
tradycjach, ale pozornie nie mający z infor­
matyką wiele wspólnego: Krakowska Fab­
ryka Aparatów Pomiarowych, w skrócie:
KFAP. Ponieważ pozory mylą. Wasi wysłan­
nicy postanowili wyruszyć do podwawel­
skiego grodu.
Przypomnijmy zasadę pamięci dyskietko­
wej. W prostokątnej kopercie, wyłożonej od
Anatomia stacji PLx 45: pasek napędowy przenosi mo­
ment obrotowy od silnika do jarzma dyskietki. Śruba
napędowa połączona z osią silnika krokowego (z prawej),
za pośrednictwem nakrętki przesuwa karetkę głowicy,
umieszczoną na prowadnicach

wewnątrz materiałem czyszcząco-poślizgowym, wiruje krążek elastycznej folii. Najpo­
wszechniej używane są krążki o średnicy 8
cali i 5,25 cala (mini-dyskietki). Prędkość 5
(5,25 cala) lub 6 (8 cali) obr/s nadaje silnik
elektryczny, z tym że dysk wprawiany jest
w ruch tylko przed operacjami zapisu i od­
czytu. Krążek pokryty jest obustronnie war­
stwą magnetycznie czynną, podobną do uży­
wanej w taśmie magnetofonowej. Przez wy­
cięcie w kopercie do dysku, głowica dotyka
zapisu/odczytu, zdolna do przemieszczeń
wzdłuż jego promienia i ustawienia się
w każdej z kilkudziesięciu koncentrycznych
ścieżek. Na jeden cal przypada 48 ścieżek.
Głowica napędzana jest najczęściej silni­
kiem krokowym. Zapis i odczyt odbywa się
na zasadzie magnetycznej jak w magneto­
fonie.
KFAP wytwarza dwa rodzaje pamięci
dyskowej. Produkowana od wielu lat stacja
PLx 45.D pracuje z dyskami 8\ podzielony­
mi na 76 ścieżek i ma dwie „kieszenie'’ szczeliny, w które wsuwa się dyski. Obydwa
dyski mają wspólny napęd. Każdy z nich
używany jest jednostronnie (tylko jedna gło­
wica) i mieści po sformatowaniu ok. 250 KB
(formatowaniem nazywamy proces nagry­
wania na dysk informacji pomocniczej
o charakterze organizacyjnym, tzw. sekto­
rów). Nadążając za trendami światowymi,
preferującymi dyski 5,25’, KFAP uruchamia
seryjną produkcję pojedynczych pamięci
minidyskowych typu ED 501. D, także jed­
nostronnych o 40 ścieżkach. Sformatowany
dysk może zapamiętać ok. 160 KB. W przy­
szłości nastąpi podjęcie produkcji pamięci
dwugłowicowej ED 502 D, wykorzystującej
\obydwie strony dyskietki, co pozwoli po­
dwoić pojemność.

Automatyczne, sterowane numerycznie centrum obróbcze jest oczkiem w głowie zakładu, a w razie przestojów wąskim gardłem. U góry widać wyraźnie,, wieniec " z gotowymi do użycia w poszczególnych operacjach, automatycznie
zmienianymi narzędziami

Mimo podobnej zasady zapisu, głowica
pamięci dyskowej jest zupełnie niepodobna
do magnetofonowej. Właściwie mamy nie
jedną, lecz dwie głowice, ustawione w tan­
dem, jedna za drugą. Pierwsza jest głowicą

uniwersalną, do zapisu i odczytu, druga tzw. głowicą kasowania tunelowego, używa­
na tylko przy zapisie. Jej zadaniem jest obu­
stronne zwężanie śladu pozostawionego
przez głowicę zapisującą, dzięki czemu pod-

Korpus PLx 45 poddawany automatycznie zabiegom
w centrum obróbczym. Strumienie cieczy chłodzącej cel­
nie trafiają w obszar pracy narzędzia

Montaż skomplikowanych części elektroniki kontrolera
stacji PLx 45 wymaga dokładności, cierpliwości, koncen­
tracji i precyzji. W tej pracy niezastąpione są panie.

Tak wygląda zespól głowicy stacji dysków elastycznych. Czoło głowicy musi być dokładnie oszlifowane, aby nie ście­
rało powierzchni dyskietki^ Naprzeciw głowicy znajduje się urządzenie dociskowe, zapewniające poprawny kontakt
głowicy z nośnikiem magnetycznym. W stacjach z zapisem dwustronnym miejsce urządzenia dociskowego zajmuje
druga, identyczna głowica

czas odczytu niewielkie niedokładności
w ustawieniu głowicy na ścieżce nie wpły­
wają na amplitudę sygnału.
W produkcji pamięci dyskowych podsta­
wowym wymogiem jest precyzja wykonania
elementów mechanicznych. Dyskietka zapi­
sana na jednej stacji musi dać się odczytać na
dowolnej innej. Osiągnięcie wymaganej do­
kładności i powtarzalności metodami kon­
wencjonalnymi było niemożliwe: należało
sięgnąć po nowe technologie. Najodpowiedzialniejsza operacja: obróbka skrawaniem
odlanego ze stopu aluminium korpusu stacji
odbywa się prawie bez udziału człowieka, na
automatycznych, sterowanych numerycznie
centrach obróbczych. Dwa działające już
centra zajęte są wyłącznie produkcją korpu­
sów dla PLx 45. Wykonanie jednej sztuki
trwa aż 2 godziny! Nietrudno zgadnąć, że
mimo trzyzmianowej pracy centrów - to
właśnie mechanika precyzyjna jest wąskim
gardłem, ograniczającym wielkość produk­
cji pamięci dyskowych. Nowe stacje ED 501
zaprojektowano już pod kątem uproszczenia
technologii. Wykonanie jednego korpusu bę­
dzie trwać trzy razy krócej niż dla PLx 45!
Produkcję korpusów ED 501 podejmie
wkrótce trzecie, instalowane właśnie cen­
trum obróbcze. Plan przewiduje wytworze­
8

nie w roku 1988-25tys. sztuk stacji ED 501.
Stabilność systemu pozycjonowania gło­
wicy decyduje o niezawodności stacji. Gło­
wica przesuwana jest śrubą pociągową; san­
ki głowicy wyposażone są w odpowiednią
nakrętkę. Aby zapewnić dobrą współpracę
śruby z nakrętką, układ pozycjonowania jest
docierany przez 24 godziny, a gotowa stacja
- starzona przez następną dobę. Uwieńcze­
niem jest 8-godzinny test kompletnego wy­
robu po jego ostatecznej regulacji, przed
przekazaniem do klienta.
Pamięć na dyskach elastycznych to nie
tylko precyzyjna mechanika, ale i skompli­
kowana elektronika. Co prawda przy zapisie
strumień magnetyczny głowicy przyjmuje
tylko dwie wartości, ale jego przebieg w cza­
sie musi być bardzo złożony i zgodny z nor­
mą. Słaby sygnał odczytu o częstotliwości
rzędu 250 kHz trzeba wzmocnić i przetwo­
rzyć na postać cyfrową. W starszych stacjach
PLx 45 tzw. kontroler (sterownik) stacji jest
umieszczony na kilku sporych rozmiarów
płytkach drukowanych. Jego zadaniem jest
m./in. ustawianie głowicy na wybranych
ścieżkach, odczyt i zapis informacji w okre­
ślonych sektorach, wykrywanie błędów od­
czytu itd. Dzięki użyciu układów scalonych
wielkiej skali integracji, kontroler nowych

Rzut oka na halę montażową. Tutaj część mechaniczna
i elektroniczna spajane są w jedną całość

pamięci mieści się na pojedynczej, niedużej
płytce. Wszystkie pakiety elektroniki są
montowane, testowane i instalowane na
miejscu, w zakładzie.
KFAP - to jednak nie tylko produkcja
pamięci dyskowych, zapewne nie wszyscy
Stanowisko tego uniwersalnego testera obiektów (np.
pakietów) cyfrowych jest dziełem zakładowych konstruk­
torów

Uruchomienie, regulacja i testowanie stacji dysków elas­
tycznych - to złożone przedsięwzięcie wymagające,
oprócz odpowiedniego wyposażenia pomiarowo-kon­
trolnego. także głębokiej wiedzy fachowej

Senior i junior: przedstawiciele dwóch generacji. Z pra­
wej stacja PLx 45.D z dyskietką 8' w szczelinie, z lewej nowa stacja minidyskowa ED 501. Porównanie dysku 8’
z leżącymi na stole mini-dyskami 5,25' pozwala pojąć,
dlaczego te ostatnie zrobiły karierę: po prostu sąznacznie
poręczniejsze, a jednostka pamięci o wiele mniejsza i lżej­
sza, co ma decydujące znaczenie w komputerach osobis­
tych (P lx 45 waży 10 kg, ED 501 - zaledwie 1,5 kg)

wiedzą, że KFAP - „niechciane dziecko”
branży informatycznej, był w naszym kraju
także i pionierem produkcji mikrokompute­
rów. Pierwszy PSPD-90, z procesorem
8080 i dwiema dwuszczelinowymi stacjami
dysków PLx 45, wytwarzany jest od roku
1979. Był on pomyślany jako „inteligentna”
jednostka peryferyjna, przygotowująca da­
ne do przetwarzania w większych syste­
mach. Z braku innego sprzętu, wielu nabyw­
ców z powodzeniem wykorzystało PSPD-90
w roli komputera osobistego. Dziś program
produkcyjny zawiera jeszcze jeden mikro­
komputer 8-bitowy: MK-45. Jest to mały,
profesjonalny komputer osobisty z proceso­
rem INTEL 8085, pamięcią RAM do 64 KB
oraz możliwością dołączenia jednej lub
dwóch dwuszczelinowych jednostek pamięci
dyskowej (8 cali) typu PLx 45. Monitor ekra­
nowy wyświetla 24 linie po 80 znaków, klient
może zamówić zestaw znaków dostosowany
do własnych potrzeb. Na uwagę zasługuje
ergonomiczna, rozbudowana klawiatura,
system operacyjny zaś zgodny (kompatybil­
ny) z CP/M gwarantuje dostęp do bogatego
oprogramowania. Jak widać, MK-45 jest do­
brym komputerem biurowym, co zauważyli
tak poważni klienci jak Narodowy Bank
Polski. MK-45 używany jest w oddziałach
wojewódzkich NBP do przygotowania da­
nych dla dużych systemów. W roku 1985
NBP zakupił 200 sztuk MK-45, czyli poło­
wę całej produkcji. W roku 1986 wytworzo­
nych będzie 1000 MK-45. Część zasila znów
NBP, pozostałe trafią do górnictwa, służby

zdrowia, PKP, szkół i wyższych uczelni,
spółdzielczości a nawet PGR. Kolejka ocze­
kujących jest duża: popyt pięciokrotnie
przewyższa możliwości produkcyjne.
Najmłodszym „dzieckiem” KFAP jest
profesjonalny komputer osobisty KRAK-86,
wyposażony w radziecki odpowiednik 16-bitowego mikroprocesora INTEL 8086. Za­
troszczono się o zgodność ze standardem:
KRAK-86 może pracować z odpowiedni­
kiem systemu operacyjnego MS-DOS i ak­
ceptuje większość oprogramowania dla IBM
PC/XT. Dzięki oryginalnej konstrukcji,
możliwości KRAK-86 przewyższają PC/XT:
pracuje on szybciej i może być rozbudowany
do systemu wieloprocesorowego, takiego,
z którym kilka mikroprocesorów realizuje
równocześnie kilka podzadań realizowane­
go problemu, przekazując sobie nawzajem
dane. W celu efektywnego wykorzystania
walorów sprzętu, KRAK-86 zostanie wypo­
sażony w system operacyjny IPIX, zgodny
z coraz popularniejszym w świecie i bardzo
przyszłościowym systemem UNIX. System
IPIX opracowano w warszawskim Instytu­
cie Podstaw Informatyki PAN. Już widzę
reakcję Czytelników: cha, cha, „opracowa­
no”! Wiadomo przecież, że większość uży­
wanego w kraju oprogramowania jest mniej
lub bardziej udolną adaptacją programów
zagranicznych, w czym celują firmy (nie tyl­
ko) polonijne... O, przepraszam! Z IPIX-em
jest inaczej: został on opracowany od pod­
staw w kraju i zakodowany w języku C,
którego translator także opracowano w IPI

Gotowe mikrokomputery MK-45 czekają na ostateczny odbiór techniczny, a potem w Polską!

PAN. Twórcy nie tylko dysponują tzw. źró­
dłowym tekstem programu (w przypadku
oprogramowania adaptowanego nie ma
o tym na ogół mowy), ale również - co zrozu­
miałe - wiedzą o systemie dosłownie wszyst­
ko. Dzięki temu KRAK-86 może liczyć
w przyszłości na dobrze dopasowane i stale
rozwijane oprogramowanie. Główną zaletą
systemu UNIX/IPIX jest wieloprogramowość (możliwość pozornie równoczesnej re­
alizacji kilku różnych programów) oraz
względna niezależność od szczegółów tech­
nicznych sprzętu, na którym pracuje, co
z kolei ułatwia wymianę oprogramowania
z innymi komputerami pracującymi
z UNIX-em. Oprócz typowych zastosowań
biurowych KRAK-86 może służyć do stero­
wania procesami technologicznymi w prze­
myśle, eksperymentami naukowymi, praco­
wać w sieciach komputerowych itd. Bez
przesady można stwierdzić, że KRAK jest
konstrukcją na poziomie światowym. Nic
dziwnego, że jako pierwszy, w krajach
RWPG, 16-bitowy komputer osobisty prze­
szedł pomyślnie badania międzynarodowe,
uzyskując szyfr SM1909. Godny podkreśle­
nia jest fakt, że w konstrukcji KRAK-a tylko
jeden układ scalony (kontroler dysków elas­
tycznych) pochodzi ze strefy dolarowej. Po­
zostałe elementy dostępne są w krajach
RWPG.
W wersji podstawowej KRAK-86 wyposa­
żony jest w pamięć RAM o pojemności 256
KB, dwie stacje mini-dysków elastycznych
po 320 KB, interfejsy: szeregowy i równole­
gły oraz monochromatyczny monitor z kla­
wiaturą. Pamięć i zestaw interfejsów można
łatwo rozszerzyć. Konstruktorzy przewidują
rozbudowę KRAK-a, m.in. o barwny moni­
tor i twardy dysk systemu Winchester. Na
rok 1986 plany produkcyjne są skromne: 50
egzemplarzy serii informacyjnej. Dopiero
w roku 1988 poziom produkcji sięgnie ok.
1000 sztuk.
Podczas wizyty w KFAP skupiliśmy się na
informatyce. Godzi się jednak przypomnieć,
że stanowi ona tylko wycinek profilu pro­
dukcyjnego. Zakład wytwarza różnego ro­
dzaju czujniki, przetworniki pomiarowe,
mierniki różnych wielkości fizycznych, ele­
menty systemów automatyki przemysłowej,
itd. W tej dziedzinie KFAP jest znaczącym
eksporterem, zajmując w branży METRONEX drugie miejsce. Przedmiotem eksportu

Mikrokomputer KRAK-86 - najmłodsze dziecko i nadzieja
(nie tylko) KFAP. Na razie tylko w wersji prototypowej

jest głównie aparatura pomiarowa, znajdu­
jąca nabywców nawet w Szwecji, Szwajcarii
i RFN.
W czym tkwi tajemnica sukcesów KFAP ?
Pełna odpowiedź byłaby zapewne złożona.
Rzuca się jednak w oczy porządek w prze­
stronnych halach produkcyjnych oraz dobre
wykorzystanie własnych kadr. Zakładowi
konstruktorzy mają pole do popisu: wiele
zainstalowanych w zakładzie elektronicz­
nych testerów, itd. - to ich oryginalne opra­
cowania, jak np. uniwersalny tester pakie­
tów cyfrowych TESTUM-85. W zakładzie
opracowano też, wykorzystując BASIC,
własny język do testowania TASIC. Załoga
jest młoda; np. w Dziale Konstrukcyjnym
średni wiek nie przekracza 30 lat. Elektroni­
czne systemy zarządzenia wprowadzane są
„oddolnie”; w Dziale Elektrycznym widzie­
liśmy, np. opracowany na miejscu, kompute­
rowy system rozliczeń, oparty na PSPD-90.
Planuje się wdrożenie zakładowego komple­
ksowego systemu informatycznego.
Nadeszła chwila pożegnania z KFAP.
Nasz sympatyczny i rzeczowy przewodnik,
współtwórca KRAK-a, 32-letni dr inż. Mie­
czysław Drabowski odprowadza nas do bra­
my. Nie ociągając się z wdrażaniem nowo­
czesnych wyrobów KFAP może być z pew­
nością wzorem dla innych zakładów, dla
których
produkcja
mikrokomputerów
i osprzętu do nich powinna być zadaniem
pierwszoplanowym. Uff, gdyby tak jeszcze
udało się powiększyć produkcję pamięci
dyskowych i KRAK-a 86...
11

Witold Szolginia

Od roku 1000 do roku 1650 (który przyj­
muje się za początek epoki uprzemysłowie­
nia), a więc w ciągu sześciu i pół stulecia,
zaludnienie świata nawet się nie podwoiło.
Natomiast w ciągu następnych trzech stuleci
liczba ludności świata zwiększyła się pięcio­
krotnie, wynosząc w roku 1950 już dwa i pół
miliarda. Takiego wzrostu liczby ludności
świata, jaki nastąpił w stuleciu 1850-1950
nie znała jeszcze historia ludzkości: w ciągu
owych stu lat ludność świata wzrosła z 1,2
miliarda do 2,5 miliarda, a więc przeszło
podwójnie.
Demografowie przewidują, że w roku
2050 zaludnienie Ziemi wyniesie już około
piętnastu miliardów, a w pięćdziesiąt lat
później - od trzydziestu pięciu do czterdzies­
tu miliardów ludzi. Oznaczałoby to, że za sto
12

kilkadziesiąt lat gęstość zaludnienia nasze­
go globu wyniosłaby około trzynastu ludzi
na każdy kilometr kwadratowy7wszystkich
lądów Ziemi (bez Antarktydy).
W ścisłym związku z przedstawionymi
zjawiskami demograficznymi pozostaje zja­
wisko stosunkowo młode - urbanizacja
świata. Jeszcze w roku 1800 zaledwie 2,4
procenta ludności żyło w miastach o zalud­
nieniu dwudziestu i więcej tysięcy miesz­
kańców.
A potem nastąpił wielki skok urbanizacji.
W ciągu XIX wieku ludność Ziemi wzrosła
około dwukrotnie, zaludnienie zaś miast po­
większyło się w tym okresie aż jedenastokrotnie. Proces ten przebiega w tempie jed­
nostajnie przyspieszonym. Podczas, gdy
w latach 1800-1850 całe zaludnienie Ziemi

wzrosło o 29,5 procenta, to w okresie tym
wzrost zaludnienia samych tylko miast wy­
niósł aż 174,4 procenta. W odniesieniu do.
następnego półwiecza, a więc lat 1850-1900,
odpowiednie liczby wynosiły 37,3 i 192,0
procent.
Na początku naszego stulecia w miastach
żyło już osiemdziesiąt procent ludności
Wielkiej Brytanii, połowa ludności Francji,
a nawet w rolniczej Danii ludność miejska
sięgała czterdziestu procent zaludnienia ca­
łego kraju. W pierwszej połowie XX wieku
liczba mieszkańców Ziemi powiększyła się
0 49,2 procenta, zaludnienie zaś miast -o 228
procent. W roku 1950 liczba miast liczących
ponad pięć tysięcy mieszkańców wynosiła
już 27 600. W innym statystycznym ujęciu:
w połowie obecnego stulecia piąta część lud­
ności całego globu ziemskiego żyła w mias­
tach o zaludnieniu ponad dwudziestotysięcznym, miast o stu tysiącach mieszkańców
1 więcej było około siedmiuset, a z czter­
dziestu sześciu miast zarejestrowanych
w statystykach jako ośrodki milionowe pra­
wie połowa liczyła dwa i więcej milionów
mieszkańców.
W dziesięć zaledwie lat później miast li­
czących powyżej miliona mieszkańców było
już na świecie osiemdziesiąt jeden. Po kolej­
nych dwudziestu trzech latach, czyli w roku
1983, było ich sto osiemdziesiąt siedem,
a wśród nich rekordzista - ponad 13-milionowy Meksyk.
Ta ostatnia informacja zapewne zaskoczy
tych, którzy przez długie lata za największe
miasta naszego globu przywykli, niejako już
zwyczajowo, uważać Tokio i Nowy Jork.
Niektórym też trudno będzie uwierzyć, że
nawet na kontynencie afrykańskim jest już
kilkanaście
milionowych
metropolii.
W Afryce ludność miejska zwiększa się od
roku 1975 przeciętnie o 5 procent rocznie dwukrotnie szybciej, niż przyrost naturalny
w odniesieniu do całego kontynentu. Jeszcze
szybciej przybywa mieszkańców prawie
wszystkich stolic państw afrykańskich średnio o 10 procent rocznie. Obecnie już
szesnaście spośród owrych głównych metro­
polii liczy ponad milion mieszkańców.
W największym mieście kontynentu, stolicy
Egiptu - Kairze, mieszka już ponad siedem
milionów osób, stolica Nigerii, Lagcs, ma
prawie pięć milionów mieszkańców, a stoli­
ca Zairu, Kinszasa - cztery miliony.

Jeżeli tempo urbanizacji nie osłabnie (a
nic na razie na to nie wskazuje) to, jak się
przewiduje, w roku 2000 żyć będzie w mias­
tach około połowy mieszkańców naszego
globu. Mówiąc inaczej, w ciągu najbliższych
dwóch, trzech dziesiątek lat znajdzie się
w miastach co najmniej około trzech miliar­
dów ludzi.
Niektórzy specjaliści przewidują nawret,
że na przełomie bieżącego i przyszłego stule­
cia w miastach będzie żyło już około 70
procent całej ludzkości. W odniesieniu do
krajów Ameryki Łacińskiej wskaźnik urba­
nizacji będzie jakoby jeszcze wyższy; nieli­
czne, ale ogromnych rozmiarów aglomeracje
miejskie miałyby wchłonąć aż 90 procent
mieszkańców „zielonego kontynentu”, któ­
rzy będą się tłoczyć w takich kolosach, jak na
przykład Sao Paulo, którego zaludnienie
osiągnie przypuszczalnie około 40 milionów
mieszkańców.
Nowoczesna architektura wkracza do centrów wielkich
miast coraz odważniej

13

Urbanistyczne giganty

„Molochy”, „giganty”, „polipy”, „potwo­
ry” - oto niektóre tylko, nad wyraz dobitne
nazwy, którymi obdarza się coraz liczniejsze
wielkie miasta na obszarze całej kuli ziem­
skiej. Skąd te niepochlebne w przeważającej
mierze określenia, skąd ta niechęć i obawa
przed wielkimi miastami? Rośnie przecież
ludność poszczególnych krajów, rozwija się
ich gospodarka, muszą więc rosnąć również
ich miasta.
Nie takie jednak to proste, jakby się ko­
muś tak właśnie rozumującemu mogło wy­
dawać. Dlaczego - o tym za chwilę. Poznaj­
my przedtem nieco bliżej przedmiot niezro­
zumiałej dla niektórych obawy i niechęci
-ow e „molochy”.
Większość miast na świecie rozrasta się
obecnie tak szybko, że w większości wypad­
ków ich granice, zakreślone w niezbyt odle­
głej przeszłości na zapas i na wyrost, z prze­
zorną myślą zapewnienia miastom możli­
wości nieskrępowanego z biegiem czasu roz­
woju - stają się już nie wystarczające.
Powszechnie znane są przykłady gigan­
tów urbanistycznych - największych miast

świata: Meksyku, Szanghaju, Tokio i Nowe­
go Jorku, których zaludnienie przekroczyło
barierę dziesięciu milionów mieszkańców.
Występują jednak ponadto giganty jak gdy­
by ukryte, zamaskowane. Nie ujęto ich w ża­
dnych zestawieniach statystycznych, nie
stanowią jednolitych, administracyjnie wy­
odrębnionych organizmów miejskich, niby
ich nie ma - a przecież istnieją. Istnieją, nie
ustępując gigantom „jawnym” i wraz z nimi
zasługując na przytoczone uprzednio zło­
wrogie określenia. Oto niektóre z tych utajo­
nych olbrzymów miejskich.
Między stolicą Stanów Zjednoczonych Waszyngtonem a Bostonem, ważnym amery­
kańskim ośrodkiem kulturalnym, finanso­
wym i handlowym - ciągnie się prawie nie­
przerwany łańcuch miast i osiedli, przecho­
dzących niemal jedno w drugie. Zaludnienie
tego łańcuchowego kompleksu miejskiego
sięga... pięćdziesięciu milionów miesz­
kańców.
W Holandii, jednym z na jgęściej zaludnio­
nych krajów europejskich, oddzielne pod
względem administracyjnym miasta: Rot­
terdam, Haga, Amsterdam, Utrecht, Leyden
i Dordrecht są w rzeczywistości tylko skła-

Wielomilionowe miasta wymagają również wielkich terenów rekreacyjno-wypoczynkowych dla swoich mieszkańców.
Na fotografii stadion i wielka przystań jachtowa położonego nad Wielkimi Jeziorami Chicago

do wymi częściami utajonego giganta urba­
nistycznego o sześciomilionowej ludności.
Na południe od niego, już na terytorium
Republiki Federalnej Niemiec, występuje
podobne zjawisko na gęsto zaludnionym ob­
szarze Zagłębia Ruhry i jeszcze dalej na
południe, wzdłuż Renu. Od Duisburga po
Dortmund ciągnie się kilkanaście miast wy­
odrębnionych wprawdzie nazwami i admi­
nistracją, ale w istocie tworzących jedno
nieprzerwane, rozciągnięte, ogromne mias­
to. Zaludnienie tego molocha? Ponad dzie­
więć milionów mieszkańców, a więc więcej,
niż wynosi zaludnienie niejednego z mniej­
szych państw europejskich np. 6-milionowej
Szwajcarii.
Również w odniesieniu do naszych pol­
skich miast można przytoczyć podobne
przykłady. Aglomeracja katowicko-rybnicka liczy ponad trzy miliony mieszkańców i,
na przykład, od dawna już do liczby ludności
Katowic dodaje się liczbę ludności Szopie­
nic, do liczby ludności Gliwic - liczbę lud­
ności Łabęd, a w zaludnieniu Rudy Śląskiej
mieści się także ludność Nowego Bytomia.
Podobnych przykładów z innych okolic
kraju można by przytoczyć więcej. A to Trój­
.
miasto (już sama ta nazwa jednoczy ze sobą
Gdańsk, Gdynię i Sopot), a to Warszawa
wchłaniająca powoli podstołeczne miejsco­
wości, a to Łódź „nie gorsza” od stolicy, a to
Kraków rozprzestrzeniający się bardzo in­
tensywnie (wzrost obszaru o 200 procent
w porównaniu do stanu sprzed ostatniej
wojny), a to różne wielkie ośrodki przemy­
słowe, podporządkowujące sobie i pozba­
wiające odrębności sąsiednie miasta i mias­
teczka, a to... Dość już jednak przykładów.
Pora na wyjaśnienie, dlaczego właściwie
fakt ten jest tak niepokojący, a nawet, bez
żadnej przesady, groźny. Chodzi o to, że
nadmierny wzrost i przerost miast współ­
czesnych pociąga za sobą wiele niebezpiecz­
nych następstw. „Pożeranie” przez gwał­
townie rozwijające się miasta terenów
upraw rolnych, kłopoty związane z ogrom­
nym rozwojem komunikacji miejskiej (zwła­
szcza samochodowej), gwałtowne pogarsza­
nie się warunków zdrowotnych w miastach
na skutek ich zadymiania i zapylania przez
zakłady przemysłowe, zatruwania spalina­
mi samochodów oraz wzrostu natężenia ha­
łasu - oto kilka tylko zagadnień, których
istota usprawiedliwia nazywanie szybkiego

wzrostu miast współczesnych zjawiskiem
niepokojącym i groźnym.
Kłopoty z powiększaniem się i unowocześ­
nianiem tych miast, a może właściwiej: aglo­
meracji miejskich i obszarów zurbanizowa­
nych - to temat niezmiernie rozległy, nie­
możliwy do względnie pełnego scharaktery­
zowania w jednym artykule. Każdy właści­
wie z wyliczonych wyżej ujemnych przeja­
wów gwałtownego rozwoju organizmów
miejskich zasługuje na odrębne, obszerniej­
sze omówienie. A architektoniczne oblicze
nowoczesnego miasta? A nieodzowne dlań
tereny zieleni, sportu i wypoczynku? A za­
gadnienie różnego rodzaju usług? A wiele
innych jeszcze istotnych problemów? Dopie­
ro zapoznanie się z każdym z nich pozwoliło­
by Czytelnikowi na uzmysłowienie sobie,
ileż to najrozmaitszych kłopotów mają z roz­
wojem i unowocześnianiem współczesnego
miasta zarówno sami jego mieszkańcy, jak
i urbaniści, socjolodzy, ekonomiści, archi­
tekci, lekarze, inżynierowie różnych specjal­
ności i wszyscy inni, dla których miasto
jest przedmiotem ich zawodowego zaintere­
sowania i codziennej troski.
Skoro problematyka rozrastających się
eksplodująco metropolii i obszarów zurba­
nizowanych jest zbyt rozległa i skompliko­
wana na choćby tylko ogólne jej tutaj omó­
wienie - wypada dokonać wyboru jakiegoś
jednego z jej przejawów i ograniczyć się do
szkicowego bodaj scharakteryzowania tylko
jego. Niechże to będzie jeden z podstawo­
wych, najważniejszych problemów współ­
czesnej urbanistyki - hamowanie nadmier­
nego rozrostu miast.
Jak ujarzmić wielkie miasto?

Dotychczasowa praktyka w tym wzglę­
dzie sprowadza się do stosowania kilku
środków zapobiegawczych. Pierwszy z nich
„idzie” po linii najmniejszego oporu, opiera­
jąc się na zarządzeniach administracyjnych.
Po prostu władze miejskie wydają zakaz
meldowania na stałe przybywających do da­
nego miasta z zewnątrz, z innych miejsco­
wości. Użyto tu określenia „po prostu”, ale
problem nie jest wcale tak prosty, jakby się
mogło wydawać. Dobitnie tego dowodzą
choćby polskie doświadczenia w tym wzglę­
dzie. Oto tego rodzaju zakaz administracyj­
ny nie odnosi bynajmniej pożądanego skut15

Metropolie charakteryzuje zróżnicowana struktura architektoniczna: od drapaczy chmur po luksusowe dzielnice
willowe
Mieszanina stylów i typów architektonicznych modeluje oblicza współczesnych olbrzymów miejskich

ku. Niezależnie bowiem od tego. że zakaz ów
jest często w różny sposób omijany, następu­
je groźne zjawisko dławienia miasta od ze­
wnątrz. Ponieważ nie wolno powiększać za­
ludnienia miasta o przybywających doń
„outsiderów”, ci osiedlają się wprawdzie po­
za jego granicami, ale w bezpośredniej ich
bliskości.
Ma to dwojaki ujemny wpływ na funkcjo­
nowanie organizmu miejskiego. Bo oto mias­
to mimo wszystko pęcznieje od wzrastającej
ludności, ponieważ dojeżdżający doń zdoby­
wają sobie w nim pracę oraz korzystają z je­
go rozmaitych urządzeń (komunikacja miej­
ska, obiekty usługowe oraz obiekty użytecz­
ności publicznej). Równocześnie zaś wokół
terenu ograniczeń meldunkowych narasta
bardzo szybko pierścień zabudowy (nierzad­
ko zabudowy „dzikiej”, nie regulowanej
przepisami i wymykającej się spod kontroli
władz budowlanych), żywiołowo wznoszo­
nej przez owych przybyszów. Mimo więc
wysiłków powstrzymywania rozrostu duże­
go miasta przez ograniczanie liczby jego za­
ludnienia, miasto to w rzeczywistości nadal
się rozrasta, a co gorsze - rozrasta w sposób
żywiołowy, chaotyczny, nie skoordynowany.
Przykładów takiego właśnie nie kontrolo­
wanego, dzikiego rozrostu organizmu miej­
skiego dostarczają liczne miasta na wszyst­
kich kontynentach, dla przykładu - Meksyk,
Rio de Janeiro, Brasilia.
Inne sposoby ograniczania nadmiernego
rozrostu miast mają swego rodzaju wspólny
mianownik, któremu na imię: deglomeracja.
Ów fachowy termin urbanistyczny oznacza
w przekładzie na język potoczny „rozluźnia­
nie”, „rozpraszanie”. Czego? Na przykład
obiektów i urządzeń przemysłu, jednego
z najważniejszych czynników - jak to facho­
wo określają urbaniści - miastotwórczych,
to znaczy czynników sprzyjających powsta­
waniu i rozwojowi miasta.
Deglomeracja może być bierna i czynna.
Bierna polega na ostrej kontroli nowych in­
westycji (przede wszystkim przemysłowych
ale ró wnież innych) oraz na kierowaniu tych
inwestycji z przeludnionego, zbyt już zurba­
nizowanego obszaru do innych, „luźniej­
szych” pod tym względem rejonów kraju.
Taka deglomeracja była stosowana w Polsce
w ubiegłych latach przede wszystkim na
bardzo zatłoczonym inwestycyjnie obszarze
Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego

oraz na terenie Warszawy. Dała ona niezłe
na ogół wyniki w postaci zahamowania dal­
szego, nie kontrolowanego dostatecznie
wzrostu aglomeracji przemysłowej. Efektem
tego rodzaju deglomeracji było stworzenie
nowych, silnych okręgów przemysłowych
o znacznych tendencjach miastotwórczych:
okręgu krakowskiego, okręgu częstochow­
skiego i okręgu opolskiego. Dzięki temu
wielka przemysłowo-miejska aglomeracja
górnośląska mogła pod względem swego da­
lszego rozrostu nieco „odetchnąć”.
Drugi rodzaj deglomeracji ma, w odróż­
nieniu od pierwszego, charakter czynny.
Owo czynne rozpraszanie i rozluźnianie po­
lega na wytypowaniu pewnej liczby istnieją­
cych zakładów (przemysłowych i innych) do
przeniesienia na mniej nasycone inwestycja­
mi tereny. Jest to operacja o wiele bardziej
skomplikowana i trudniejsza w realizacji,
aniżeli deglomeracja bierna.
I wreszcie jeszcze jeden rodzaj deglomera­
cji, chroniący duże miasta przed ich dal­
szym, niepożądanym rozrostem: deglomera­
cja ludności i różnych urządzeń miejskich,
przeprowadzana za pomocą budowy tak
zwanych „miast - satelitów”. Polega to na
tworzeniu w pewnej odległości od wielkich
miast - nowych organizmów miejskich
0 charakterze odciążającym w stosunku do
tamtych. W różnych krajach świata różne
duże miasta mają już od dawna swoje urba­
nistyczne satelity.
W Holandii Amsterdamowi towarzyszy
satelita Ijmond, utworzony z połączenia
1 przebudowy trzech sąsiednich miast.
W Szwecji Sztokholm jest otoczony całą
„konstelacją” satelitów: Vallingby (znane
w świecie z wzorowego rozwiązania urba­
nistycznego oraz nowoczesności i piękna ar­
chitektury), Blackeberg, Racksta, Hasselby
Gard, Hasselby Strand i Farsta - pierwsze
w świecie miasto oświetlane i ogrzewane
zdalnie za pomocą atomowej elektrocie­
płowni; satelitą Goteborga jest miasto Kortedala. W Finlandii funkcję satelity Helsinek
pełni miasto Tapiola, we Francji Lyonowi
„asystuje” satelita La Duchere, w Republice
Federalnej Niemiec miasto Bielefeld ma sa­
telitę Sennestadt, we Włoszech Wenecji to­
warzyszy Mestre, a satelitami Rzymu są roz­
budowywane miejscowości: Civitavecchia,
Latina, Anzio, Tivoli i Monte Rotondo.
W Kanadzie satelitą Toronto jest Brąmalea,
17

Infrastruktura wielkich miast jest dziś nadzwyczaj skom­
plikowana te położone nad rzekami muszą łączyć lewy
i prawy brzeg (a raczej swoje części lewo- i prawobrzeżne)
mostami

W centrach metropolii nie ma już miejsca, trzeba więc
dążyć wzwyż Na fotografii nowoczesny wieżowiec
w Chicago

natomiast w Australii rolę tę w odniesieniu
do Adelaidy pełni Elisabeth (połączenie tych
dwóch żeńskich imion wynikło chyba z figlarności władz miejskich...)- Urbaniści ra­
dzieccy szczegółowo opracowali systemy sa­
telitarne dla różnych miast na terenie całego
ZSRR.

Wielkie miasta, szczególnie zaś te najwię­
ksze, często już trzeszczą w szwach, i nie
mogąc rozbudowywać się z powodu braku
odpowiednich do tego terenów, rosną
wzwyż. Klasyczny przykład takiego rozbu­
dowującego się w górę miasta od dawna
stanowi jedna z największych w świecie me-

Centra gigantycznych miast są zatłoczone do granic możliwości

Również szybki ruch samochodowy zdominował oblicze wielkich miast - takie trasy szybkiego ruchu umożliwiające
sprawne przemieszczanie się z jednego końca miasta na drugi z uniknięciem „korków " w zatłoczonych ulicach
starego typu, które stały się już zbyt wąskie

tropolii - Nowy Jork. Powszechnie znana
jest niezmiernie charakterystyczna sylwetka
nowojorskiego śródmieścia, ukształtowana
przez wielkie skupisko niebotycznych bu­
dynków wieżowych na Manhattanie. Ich
wznoszeniu sprzyjały szczególnie korzystne
warunki geologiczne tej wyspy (skaliste
podłoże). Nowy Jork nie ma oczywiście wy­
łączności na budowę tzw. wieżowców;
wzniesiono ich mnóstwo i wznosi się je nadal
w wielu dużych miastach na wszystkich
kontynentach.
Rośnięcie wzwyż chorującego na przerost
miasta nie stanowi bynajmniej jakiegoś sku­
tecznego wyjścia z tej trudnej sytuacji, a na­
wet - mimo doraźnych zysków w postaci
powiększania powierzchni, na której toczą
się rozliczne procesy życia miejskiego - sytu­
ację ową nieuchronnie pogarsza. Pogarszają
się mianowicie warunki tego życia, nasilają
się gwałtownie wszystkie ujemne i szkodli­
we zjawiska występujące w chorym organiz­

mie miasta. Urastają do skali takiego proble­
mu, którego już żadnymi skutecznymi środ­
kami ani rozwiązać, ani złagodzić nie moż­
na. Przychodzi zresztą w końcu kres możli­
wości rozrastania się miasta-giganta rów­
nież w górę. Cóż począć z nim dalej? A co
począć z takimi miastami, które osiągnąw­
szy krańcowe granice swego rozrostu na te­
reny z nimi sąsiadujące, wcale nie mogą być
rozbudowywane metodą ich piętrzenia?
Odpowiedzi na te pytania i na dziesiątki
innych, dotyczących przeciwdziałania nasi­
lającej się urbanizacji świata wraz z wszyst­
kimi powodowanymi przez nią groźnymi
zjawiskami gorączkowo poszukują planiści
przestrzenni oraz współpracujący z nimi
specjaliści z innych dziedzin na całym
świecie. Miejmy nadzieję, że ich wysiłki od­
niosą wreszcie skutek w postaci zahamowa­
nia tempa tej urbanizacji. Najwyższy już po
temu czas.
19

Ziemia

okrzemkowa
szczęśliwa
dla noblistów

-

dzajów, niektóre z nich są
prawdziwymi
dziełami
sztuki Natury. Ich piękno
i różnorodność poznaje się
jednak dopiero pod mikro­
skopem, a niektóre z nich
można obejrzeć na zdjęciu.
Tak więc - gdyby nie ma­
leńkie algi, nikt nie mógłby
otrzymać nagrody Nobla co stwierdziła zaprzyjaź­
niona z nami redakcja
„Kosmos”.
(j)

Ziemia
okrzemkowa
zmieszana z nitrogliceryną
pozwoliła Alfredowi No­
blowi uzyskać dynamit, a
przy okazji tyle na nim za­
robić, by mógł ufundować
nagrodę swego imienia. Ta
rzadka ziemia składa się
z alg krzemionkowych mikroorganizmów, które
w czasie milionów lat osa­
Cięcie wodą
dzania się stworzyły wars­
twy okrzemkowe o gruboś­
W nr 4/86 „MT” opisy­
ci do 300 m na dnie byłych waliśmy sposób cięcia za
jezior i mórz. Skamieniałe pomocą wysokoenergety­
wodorosty
wydobywane cznej strugi wody. Firma
dziś koparkami, są bardzo UHDE zbudowała robot,
różnorodne pod względem wykorzystywany do cięcia
kształtu i rozmiarów: po­ drewna i tworzyw sztucz­
znaliśmy już 25 000 ich ro­ nych. Woda pod ciśnieniem

4000 bar. tłoczona jest
przez dyszę o średnicy od
0,1 do 0,3 mm. Przerwanie
strumienia wody, sterowa­
nej zaworami elektropneumatycznymi,
następuje
w ciągu ułamka sekundy, (j)
Kieszonkowy warsztat...

... mieści się w kieszonce
kamizelki, a można za jego
pomocą wykonać prostą
naprawę. W komplecie są 4
śrubokręty, pilnik, klesz­
cze, nóż, liniał itp. Produ­
cent daje na te narzędzia 25
lat gwarancji.
(j)

Ultradźwięki przeciw
złodziejom samochodów

Firma Gelhard oferuje
nowy typ autoalarmu
CXS6. Aparat emituje do
wnętrza samochodu ultra­
dźwięki. Jeśli zostaną one
zakłócone np. przez zbicie
szyby, otwarcie drzwi itp.,
- włączony zostaje sygnał
alarmowy.
(j)

Maszyna

do
obróbki
krabów...

... ma 4000 części z two­
rzywa sztucznego. Skon­
struowała ją norweska fir­
ma Vega Bekt. Jest prze­
znaczona do obierania su­
rowych lub gotowanych
krabów.
Zastosowanie
części wykonanych z two­
rzyw
produkowanych
przez koncern Du Pont, ta­
kich jak Delrin i Zyteł, po­
zwoliło na przedłużenie ży­
wotności maszyny i zao­
szczędzenie wysokojakościowej stali. Wydajność
maszyny wynosi 450 kg/h.
(i)
Do codziennego treningu...

... służy urządzenie „Aerobicycle II " . Daje ono
możliwość realizacji 5
uprzednio zaprogramowa­
nych ćwiczeń. Połączenie
z ćwiczącym uzyskuje się
przez przyłączenie zacisku
do końca ucha, a energię
elektryczną potrzebą do za­
silania komputera wytwa­
rza sam ćwiczący. Podczas
wykonywania ćwiczenia
wyświetlają się na bieżąco
.^wartości czasu trwania
ćwiczenia, tętna, wydatku
energii w kaloriach, szyb­
kości pedałowania oraz ob­
ciążenia.
(j)
Przedłużany rower

Przedstawiamy
rower
jedno- lub dwuosobowy
stosownie do okoliczności.
Jeśli ma jechać nim również
druga osoba należy z ba­
gażnika wyciągnąć dodat­

kowe siodełko, rączki kie­
rownika oraz koło zębate
z pedałem i łańcuchem. Ra­
mę wysuwa się teleskopo­
wo, rower staje się dłuższy
o 23 cm. Producentem tego
tandemu jest G. di Paolo
w Rzymie.
(bk)

Kontenerowiec z... żaglami

RFN-owski kontenero­
wiec „Bold Eagle” oprócz
turbin ma... żagle. Każdy
z nich ma 480 m " , a bez
użycia maszyn statek osią­
ga prędkość 6 węzłów. Jego

wyporność wynosi 10 300
DTW. Podczas podróży
z Półwyspu Arabskiego do
macierzystego portu na 70
dni żeglugi, aż 20 było cał­
kowicie „żeglarskich”, co
pozwoliło na zaoszczędze­
nie 70 Mg paliwa.
(j)

w służbie ochrony środowiska
Podczas mego pobytu w RFN w czerwcu 1985 roku, miałem okazję zwiedzić „Landesanstalt fur
Immisiopsschutz (w skrócie LIS) zajmujący się kontrolą zanieczyszczeń powietrza w najbardziej
uprzemysłowionym regionie RFN - Nadrenii-Westfalii.
Centrala LIS znajduje się w Essen-Bredney. Jej zadaniem jest ciągła kontrola zanieczyszczeń
powietrza w kraju Nadrenii-Westfalii, dzięki stacjom telemetrycznym wchodzącym-w skład systemu...

TEMES

System ten stanowi kombinację pomiaru
i zdalnego przekazywania danych. Za jego
pomocą możemy otrzymać wyniki pomiarów
powietrza z odległych często miejscowości.
W centrali są one przejmowane przez kom­
puter, analizowane i oczywiście rejestrowa­
ne. Kontakt pomiędzy stacją pomiarową
a centralnym komputerem jest ciągły i obu­
stronny: może on przyjmować dane, a także
przekazywać polecenia. Dane, przekazywa­
ne z poszczególnych stacji są drukowane
w postaci zbiorczych wykresów średnich
wartości: co pół godziny, trzy godziny i 24
godziny. Oczywiście, w każdej chwili może­

my otrzymać dane chwilowe, mierzone przez
określoną stację. Automatyczne stacje kon­
trolne zbudowano w odległości 8 km od
siebie. Kontrolują najbardziej zagrożony za­
nieczyszczeniami przemysłowymi obszar
RFN. Eksperymentalnie kilka stacji zbudo­
wano w górach oraz w lasach. Wykonują one
badania porównawcze. W połowie roku 1985
pracowało 67 takich stacji.
Do głównych zadań systemu TEMES
należy:
a) szybkie wykrywanie zagrożenia smogo­
wego,
b) szybkie wykrywanie lokalnych i regio­
nalnych przekroczeń dopuszczalnych
norm zanieczyszczenia powietrza,

Rozkład stacji TEMES

22

Kom­
ponent

Urządzenie
pomiarowe

CO

NO
NO2

Picoflux
3T

Konduktometria

UNOR 5 N

S02

Niedyspersyjny anali­
zator pod­
czerwieni

Model 8440

Model 8002

03

Tak wygląda ruchoma stacja pomiarowa

c) stała kontrola jakości powietrza na tere­
nach uprzemysłowionych,
d) naukowe opracowywanie danych doty­
czących emisji zanieczyszczeń w jednost­
ce czasu oraz dostarczanie ich odpowied­
nim władzom, instytucjom, etc.
System TEMES prowadzi pomiary stężeń:
dwutlenku siarki (S02
),
tlenku węgla (CO),
tlenku azotu (NO),
dwutlenku azotu (N02
)
ozonu (03
)
pyłu lotnego.
Aby właściwie prognozować ewentualne
zagrożenia smogowe niezbędne jest posiada­
nie określonych danych meteorologicznych.
Dlatego niektóre stacje TEMES zaopatrzone
są w urządzenia do mierzenia prędkości wia­
tru, temperatury, ciśnienia, wilgotności, bi­
lansu promieniowania oraz wielkości
opadów.

-

Zasady
pomiaru

pyty
lotne

FH 62 1

Zakres
pomia­
ru

0-3

0-60

Dwukanało­
wy, analiza­
tor chemolu0-1,34
minescen0-2.05
cyjny

DA
pg/m3
bit

C
(i/3

15

294

1250
175
22

7
10

Analizator
chemoluminescencyjny 0-0,428

2

4

Absorbcja
promienio­
wa

3

10

Rodzaje przyrządów mierniczych automatycznych stacji
pomiarowych

towano też urządzenia kontrolujące prawi­
dłowość pracy stacji. W razie jakiejkolwiek
awarii sygnalizują one ten fakt i przekazują
do centralnego komputera, po czym w teren
rusza ekipa monterów.
Przykładowy wykres wyników pomiarów zanieczyszczeń
powietrza stacji Bochum w lutym 1985 (maksymalne i
średnie wartości dnia)
STAT10N BOCHUM
TAGESMITTEl- UNO 1AGESHGECHSTNERTE IM

FEBRUAR

1985

St!CKSTOFFM0NOXID INO)
*iG /M 3

Stacja pomiarowa

Stacja pomiarowa systemu TEMES skła­
da się z kontenera o wymiarach: 5,3 x 2,7 x
x 2,5 m ustawionego na stałym fundamencie.
Nad kontenerem zainstalowane są urządze­
nia do pobierania próbek powietrza, maszt
i inne przyrządy do pomiarów meteorologi­
cznych. Każdy kontener posiada niezależne
zasilanie i klimatyzację. Pracuje automaty­
cznie: z powietrza pobrane zostają próbki,
przyrządy analizują je, a uzyskane dane
przekazuje się do centralnego komputera
w LIS. Przekazywanie danych odbywa się
w sposób ciągły. Prócz aparatury do pomia­
rów parametrów badanych mediów, zamon23

i.

C°2

N0X

C
Q

S j2
£

Związek pomiędzy naturalnym powstawaniem zanieczyszczeń powietrza (burze, wybuchy wulkanów, pożary lasów)
oznaczonych kolorem niebieskim, a zanieczyszczeniami powietrza w wyniku działalności człowieka (czerwony słupek)

Wynik pomiarów

Każdy wynik pomiaru jest rejestrowany
przez centralny komputer a następnie anali­
zowany i drukowany. Na monitorze w każ­
dej chwili - w dowolnej formie graficznej mogą być wyświetlone żądane wyniki po­
miarów. Przy podawaniu średnich wartości

pomiarów półgodzinnych z poszczególnych
stacji podawane są również wartości prze­
kroczeń dopuszczalnych norm i ewentualne
awarie. Wyniki ujęte w większych jednost­
kach czasu (dzień, tydzień, miesiąc, rok) mo­
gą być podawane w postaci wykresów lub
w każdej innej formie graficznej.

Powstawanie zanieczyszczeń przy spalaniu różnych rodzajów paliwa

I

LIS w całej okazałości. Tu prowadzi się ciągły nadzór nad jakością powietrza w Nadrenii-Westfałii, opracowuje się
dane, wydaje biuletyny itp.

Stacje ruchome

LIS dysponuje też stacjami ruchomymi
wyruszającymi w teren w przypadku stwier­
dzenia przekroczenia jakiejś normy. Ich za­
daniem jest wykrycie „sprawcy” zanieczysz­
czenia. A kary są bardzo wysokie: istnieje
Radar laserowy do badań warstw powietrza atmosferycz­
nego

nawet możliwość wyłączenia danego zakła­
du czy wydziału z eksploatacji...
Smog

Dla życia jednym z najgroźniejszych zja­
wisk jest smog. Stacje TEMES bez przerwy
kontrolują i ostrzegają o zagrożeniu smogo­
wym. O wystąpieniu smogu w styczniu ubie­
głego roku napisałem w dodatku do tego
artykułu.
Czym jeszcze zajmuje się LIS?

Oczywiście nadzór nad jakością powietrza
jest głównym zadaniem LIS. Poza tym
prowadzi bardzo szeroką działalność z za­
kresu ochrony środowiska: bada skład emi­
sji spalin wyrzucanych przez kominy fabry­
czne, wpływ zanieczyszczeń na rośliny, lasy,
materiały itp., mierzy natężenie hałasu,
bada wpływ wysypisk śmieci na otoczenie,
itd. LIS prowadzi też szeroko zakrojoną
działalność wydawniczą, prezentując wyni­
ki pomiarów i swoich prac badawczych,
a także działalność szkoleniową, profilakty­
czną i badawczą. Znajdują się tu doskonale
wyposażone laboratoria, biblioteka itp.
W LIS jest zatrudnionych 400 osób...
Józef Cypel
(W opracowywaniu niniejszego materiału korzystano z zeszytów
naukowych LIS nr 2 i 19/85, a także z artykułu zamieszczonego
w miesięczniku KOSMOS).

25

S MOG
w Nadrenii

W dniach 16-20.01.1985 r. gwał­
townie wzrosła koncentracja S02oraz
pyłu lotnego w atmosferze Nadrenii-Westfalii. Spowodowało to ogłosze­
nie alarmu smogowego I, II i III
stopnia.
Alarm I stopnia zostaje ogłoszony,
gdy średnia wartość szkodliwych
substancji w powietrzu przekroczy:
a) w wyniku pomiarów średnich z 3
godzin: 0,60 mg S02
/m3, lub 1,00 mg
N02
/m3, lub 30 mg CO/m3, b) średnie
wartości sumy z 24 godzin S02 oraz
2 x pyłu lotnego wyniosą 1,10mg/m3.
Alarm II stopnia ogłasza się gdy: a)
1,20 mg S02
/m3 lub 45 mg NO/m3, lub
1,40 mg CO/m3; b) 1,40 mg/m3. Alarm
I! stopnia ogłaszany jest również wó­
wczas, gdy przez kolejne 3 dni trwa
alarm I stopnia, podobnie jest z alar­
mem III stopnia.

.

0

estfalii

HfllBSTUNDENMITTELWERTE DER WINDRJCHTUNG IN GRRO
STRTION 80TTR0P

Prędkość wiatru (a) i kierunek wiatru (b) w dniach 14 -21:01 85 zmierzone w stacji TEMES
w Bottrop

Wartość S02 (wartości średnie 3-godzinne) w dniach 14-21.01.1985 w stacji TEMES
Wesseling

26

Alarm III stopnia jest ogłaszany
gdy: a) 1,80 mg S02
/m3, lub 1,40 mg
N 0 2/m 3, lub 60 mg CO/m3; b) 1,70
m g / m 3 . O ogłoszeniu alarmu decydu­
je przekroczenie wartości dopusz­
czalnych co najmniej w 2 stacjach
pomiarowych przy jednocześnie eks­
tremalnie złych warunkach pogodo­
wych (inwersja w dolnych 700 m at­
mosfery, wiatr w czasie 12 h o pręd­
kości mniejszej niż 1,5 m/s) oraz ro­
kowaniu nie przewidującym szybkich
zmian pogodowych w najbliższych 24
godzinach.
Po ogłoszeniu alarmu I stopnia in­
formuje się społeczeństwo o zagraża­
jącym niebezpieczeństwie apelując
0 ograniczenie emisji szkodliwych
gazów. Po ogłoszeniu alarmu II sto­
pnia wprowadza się czasowe ograni­
czenia ruchu pojazdów mechanicz­
nych
(w
godzinach
6-10.00
1 15-20.00), zaś w zakładach energe­
tycznych, itp. zaleca się używanie pa­
liwa zawierającego minimalne ilości
siarki. Ogłoszenie alarmu III stopnia
powoduje zatrzymanie produkcji
w niektórych zakładach przemysło­
wych i wprowadzenie całkowitego za­
kazu poruszania się pojazdów me­
chanicznych (nie dotyczy to pojaz­
dów
posiadających
katalizatory)
w strefach zagrożonych.
Na początku stycznia 1985 roku pa­
nowały bardzo trudne warunki at­
mosferyczne. Wyż wschodnioeuro­
pejski, zalegający od Skandynawii do
Morza Czarnego powodował, że tem­
peratury były bardzo niskie (-20°C)

Koncentracja pytu lotnego mierzona w stacji TEMES w Aitendorf

CIEKAWE
KSIĄŻKI
(Dokończenie ze str. 4)
książkę z tego zakresu. Opi­
sano w niej 80 typów loko­
motyw,
budowanych
w większych seriach w róż­
nych krajach świata. Opisy
parowozów
poprzedza
wstęp, zapoznający czytel­
ników z budową tego urzą­
dzenia i jego funkcjonowa­
niem.
Cieszy fakt, że znani czy­

telnikom „MT " Panowie:
Bogdan Pokropiński i Ma­
rek Moczulski uzupełnili
polskie wydanie o najbar­
dziej znane polskie paro­
wozy: Px29, serii Tt, Pt31
i Ferrum 47, a także uzupeł­
nili inne typy parowozów
o dane, dotyczące ich losów
na ziemiach polskich.
Żałować jedynie należy,
że parowozy przedstawione
zostały w postaci - dosko­
nałych zresztą - rysunków
Jirego Boudy - a nie na ko­
lorowych fotografiach. Żal

i wschodnia cyrkulacja wiatrów. Nadrenia-Westfalia znalazła się na za­
chodnim krańcu tego wyżu, co spo­
wodowało napływ zanieczyszczeń
niesionych wiatrem z innych regio­
nów, które dodane do „miejscowych "
dały gwałtowne zwiększenie ilości za­
nieczyszczeń. W dniu 16.01 sytuacja
zaczęła się pogarszać i ogłoszono
stan alarmu I stopnia. Dopiero w dniu
21.01 po rozbudowaniu się niżu znad
Francji i zmianie kierunku wiatru mi­
nęło największe zagrożenie.

Stan' parów. & gt; z\

też, że zmuszeni byliśmy ta­
ką książkę tłumaczyć - his­
toria naszego kolejnictwa
jest przecież tak bogata!
Mam jednak nadzieję, że

inne wydawnictwa poku­
szą się o wydawanie pozycji
dotyczących poszczegól­
nych typów parowozów lub
też historii kolejek i że ja­
kość ich druku będzie
o wiele lepsza od wydanej
przez. WKiŁ doskonałej
książki B. Pokropinskiego
„Kolejkd marecka’’...
Reasumując: jeśli ktoś
ma szczęście jeszcze spot­
kać tę pozycję w księgar­
niach: warto ją kupić, iub
też przynajmniej wypoży­
czyć z. biblioteki, (j)

27

Co nowego w FSM?
Zdzisław Podbielski
Zamieszczony w jednym z po­
przednich numerów naszego pisma
artykuł o nowościach samochodo­
wych włoskiego koncernu FIAT
w swojej końcowej części nawiązywał
do przyszłości Fabryki Samochodów
Małolitrażowych w Bielsku-Białej,
wiadomo bowiem, że polska fa'bryka
od początku swojego istnienia jest
związana umowami z włoskim kon­
cernem.
W 1985 roku w FSM miało miejsce
kilka wydarzeń. Były to: rozpoczęcie
produkcji zmodernizowanego i wy­
produkowanie 2-milionowego samo­
chodu, podpisanie nowego kontraktu
z FIAT-em a także oficjalne poinfor­
mowanie społeczeństwa o najbliż­
szych zamierzeniach fabryki, w tym
także o pracach nad własną konstruk­
cją pojazdu.
Rozwój fabryki
Powstanie i rozwój Fabryki Samo­
chodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej przypada w okresie bardzo
sprzyjającym dla rozwoju polskiego
przemysłu motoryzacyjnego. Na po­
czątku lat siedemdziesiątych zapadły
bowiem decyzje dotyczące podjęcia
produkcji nowoczesnych autobusów
miejskich, pojazdów dla rolnictwa
i popularnego samochodu osobowe­
go dostępnego dla szerokich rzesz
społeczeństwa.
Wydarzenia biegły bardzo szybko.
Na początku 1971 roku zapadła de­
cyzja o podjęciu produkcji samocho­
du małolitrażowego, a w październiku
tego roku ruszył próbny montaż sa­
mochodu Syrena. W końcu paździer­
nika 1971 roku podpisano kontrakt
z firmą FIAT na montaż, produkcję
i sprzedaż samochodów Fiat 126.
Produkcja seryjna nowego Polskie­
go Fiata 126p ruszyła w 1973 roku.
Pierwsza partia 200 sztuk tych pojaz­
dów została przekazana do sprzedaży
31 lipca, a do końca roku wykonano
1,5 tysiąca sztuk nowych pojazdów.
Najbardziej dynamiczny rozwój fabry­
ki przypada na lata 1973-1977. Już
w IV kwartale 1974 roku rozpoczęto
wysyłkę do Włoch zespołów napędo­
wych, spłacając nimi zaciągnięty kre­
dyt. Od 1976 r. samochody Fiat 126p

28

są eksportowane do krajów Europy
Zachodniej. Powstają nowe wersje
i odmiany samochodów PF 126p. Od
1977 roku „m aluch” jest produkowa­
ny z silnikiem o pojemności skokowej
600 i 650 cm3. Opracowano nowe od­
miany pojazdów, które sprzedawane
były pod nazwami: standard, specjał,
lux i komfort. Ważną zmianą kons­
trukcyjną (początkowo wprowadzo­
ną tylko w odmianach samochodu
lux i komfort) były skuteczniej dzia­
łające hamulce. Opracowano również
odmianę samochodu dla inwali­
dów, która była własnym opracowa­
niem konstrukcyjnym specjalistów
z ośrodka badawczo-rozwojowego.
Planowaną, pełną zdolność wytwó­
rczą (ok. 200 tys. samochodów) fabry­
ka osiągnęła w IV kw. 1978 roku,
a w maju 1979 roku zakończono spła­
tę kredytów dewizowych dostawami
do FIAT-a zespołów napędowych.
Dwa miliony samochodów
Śląska FSM to wielki kombinat
składający się z wielu zakładów,
a dwa z nich w Bielsku-Białej i w Ty­
chach to tzw. zakłady finalne, z któ­
rych wyjeżdżają pojazdy.
FSM to także najmłodsza polska
fabryka wytwarzająca samochody
i jednocześnie fabryka, która tych sa­
mochodów wytwarza najwięcej.
Pierwszy seryjny samochód wyjechałzFSM dnia21 sierpnia 1972roku.
To Syrena 105, której produkcję prze­
niesiono z warszawskiej FSO. Od
tamtego dnia wyjechało z bram
dwóch zakładów FSM dwa miliony
samochodów.
Tym. 2-milionowym samochodem
opuszczającym taśmę montażową
zakładu nr 2 w Tychach 13 lipca 1985
roku o godzinie 10.30 i bardzo uro­
czyście witanym, był oczywiście Pol­
ski Fiat 126p. Oczywiście dlatego, że
produkcja Syren została już wcześ­
niej, w czerwcu 1983 roku, wstrzy­
mana.
PF 126p stał się najpopularniej­
szym samochodem w Polsce. Do koń­
ca 1985 roku wyprodukowano ok.
1750 tys. tych pojazdów. Jeśli przyjąć,
że eksport wyniósł ok. 650 tys. sztuk,
to na polskie drogi wyjechało już po­

nad milion „maluchów” . Jest to duża
liczba nawet wówczas, gdy odliczymy
pojazdy wycofane z ruchu, w porów­
naniu do ok. 3,5 min samochodów
osobowych, które mamy w Polsce.
Ekonomiczny PF 126p-E
Zarysowujące się coraz bardziej
trudności z dostarczaniem odpo­
wiedniej ilości paliwa zdopingowały
konstruktorów FSM do przyspiesze­
nia prac nad zmniejszeniem zużywa­
nia benzyny przez najpopularniejszy
polski samochód, tym bardziej że ma­
ły Fiat zaczął spalać więcej benzyny
niż poprzednio, gdyż paliwo okazało
się gorszej jakości (mniej kalory­
czne).
Opracowano program obejmujący
tzw. pakiety zmian, które stopniowo
miały być wprowadzone w samocho­
dzie. Pierwszy taki „pakiet zmian "
wprowadzono
do
samochodów
sprzedawanych w czwartym kwartale
1982 roku. Przyczyniły się one do
zmniejszenia zużycia paliwa o około
7%. Wprowadzono m.in.: nowy typ
gaźnika, nowy tłumik wydechu i do­
konano zmian w tłumiku szmerów
ssania. Pojazdy z takimi zmianami
otrzymały dodatkowe oznaczenia li­
terą ,,E” (ekonomiczny).
Od sierpnia 1983 roku wprowadzo­
no do samochodów dalsze zmiany,
które objęły głowicę cylindrów, kor­
pus silnika, wałek rozrządu: zmienio­
no także aparat zapłonowy i jego cha­
rakterystykę. Wraz z uprzednio wpro­
wadzonymi zmianami spowodowano
obniżenie zużycia paliwa o około
12%.
Wyjaśnimy krótko na czym one po­
legają:
- Nowy gaźnik o oznaczeniu 28
IMB 10/250 na inne wielkości regula­
cyjne oraz niektóre części składowe,
np. dyszę powietrza biegu jałowego
i otwory przejściowe w układzie biegu
jałowego.
- Zmiana w tłumiku wydechowym
polega na innej jego konstrukcji we­
wnętrznej, wprowadzeniu innych
przegród celem zmniejszenia oporów
przepływu gazów spalinowych oraz
na dodaniu wzmocnienia rury wyde-

Zmienione profile krzywek walka rozrządu w silniku samochodu PF 126p-650E: a) przed
zmianą (wykonanie standard), b) po zmianie (wykonanie „E " )

chowej w miejscu połączenia z tłum i­
kiem.
- W tłumiku szmerów ssania wpro­
wadzono inną grubość blachy perfo­
rowanej, co dodatnio wpłynęło na
pracę silnika.
- W głowicy cylindrów zmieniono
kształt komory spalania z klinowego
na wanienkowy. Tym samym pojem­
ność komory spalania zmniejszyła się

z 46,6 cm3 do 40,85 cnró. Zwiększono
w ten sposób stopień sprężania silni­
ka z 7,5 do 8.
- W korpusie silnika zwiększono
o 0,5 mm odległość od osi osadzenia
wału korbowego do płaszczyzny osa­
dzenia cylindrów.
Now^ wałek rozrządu ma zmienio­
ny profil krzywek sterujących zawora­
mi, zmniejszoną o 1 mm średnicę

podstawy krzywek - z 30 na 29 mm
(patrz rysunek) i zmniejszony o 0,4
mm wznos krzywek liczony od zewnę­
trznej średnicy podstawy. Zmienił się
również wznos zaworów (nie mylić
z luzem zaworowym), a także zostały
zmienione fazy rozrządu silnika, tak
np. początek otwarcia zaworów ssą­
cych ma miejsce przy 18°30' przed
zwrotem zewnętrznym zamiast 26°
przez ZZ.
- Ze zmianami przedstawionymi
powyżej wiążą się zmiany w układzie
zapłonowym. Wprowadzono nowy
aparat zapłonowy wyposażony tylko
w przerywacz, eliminując w ten spo­
sób palec rozdzielacza i kopułkę. Do­
tychczasową cewkę zapłonową za­
stępuje cewka dwubiegunowa połą­
czona przewodami bezpośrednio ze
świecami zapłonowymi.
Po wprowadzeniu wyżej przedsta­
wionych zmian zużycie paliwa (ben­
zyna o LO-94) przy stałej prędkości
jazdy w warunkach określonych Pol­
ską Normą, wynosi dla samochodu
PF 126p - 650E:
- przy prędkości 70 km/h - 4,7
± 0,2 dm3/100 km
- przy prędkości 90 km/h - 6,0
± 0,3 dm3/100 km

Zmiany wprowadzone w silniku modeli E znalazły zastosowanie w modelach FL (.,face-lifting " )

29

Deska rozdzielcza samochodu PF 126p FL

- test miejski (wg ECE) - 7,4 ± 0,5
dm3/100 km.
Wiadomo jednak, że mały Fiat bar­
dzo wrażliwy jest na sposób jazdy
i odpowiednio reaguje ilością zuży­
wanego paliwa. Badania fabryczne
potwierdziły te właściwości pojazdów
i stwierdzono, że: ,,w przypadku jazdy
zgodnej zzasadami jazdy ekonomicz­
nej, zużycie paliwa nie powinno prze­
kraczać 5,5 dm3/100 km, przy zasto­
sowaniu benzyny E-94 zgodnie z PN” .
Tak więc tzw. spokojna jazda przyno­
si wymierne korzyści ekonomiczne.
Wersja „face lifting”
Wprowadzone
usprawnienia
zmniejszające zużycie paliwa nie mo­
gły wystarczyć zagranicznemu od­
biorcy samochodów.
Sprzedaż samochodów 126p na
rynkach zachodnich zaczęła gwał­
townie spadać. Zaistniała pilna po
trzeba modernizacji starzejącego się
samochodu. Jednocześnie praktycz­
nie weszły w życie nowe przepisy ho­
mologacyjne, czyli określające wa­
runki, jakim powinien odpowiadać
samochód importowany przez kraje
Europy Zachodniej. Przepisy te okre­
ślają wymagania dotyczące wnętrza
pojazdu celem zapewnienia tzw. bez­
pieczeństwa czynnego (łatwość ob­
sługi urządzeń sterowania, widocz­
ność i wygoda jazdy kierowcy)
i bezpieczeństwa biernego (brak os­
trych krawędzi we wnętrzu i na ze­
wnątrz nadwozia).
Uwzględniając zaistniałą sytuację
Fabryka Samochodów Małolitrażo­
wych w porozumieniu z firmą FIAT

30

Uzyskuje się tym samym duże pomie­
szczenie bagażowe.
W nowym wystroju tapicerskim
usunięto z wnętrza nadwozia ostre
krawędzie wielu elementów - w tym
celu zmieniono nawet kształt klamek
drzwi, klamek szyb uchylnych i korbki
podnoszenia szyb w drzwiach. Nie ma
też ostrych krawędzi deska rozdzie­
lcza.
Zniknęły również ostre krawędzie
na zewnątrz pojazdu - na rynienki
założono nakładki, przód i tył pojazdu
osłonięto
szerokimi zderzakami,
wprowadzono zaokrąglone i „składa­
ne” lusterko zewnętrzne, błotniki
przednie i tylne mają głębsze przemo­
czenie i nakładki w dolnej części
nadkoli.
Z innych zmian zewnętrznych nale­
ży wymienić kołpaki kół o innym
kształcie, inne kratki wlotu powietrza
przy tylnym błotniku, nisko umiesz­
czone listwy boczne oraz dwie dodat­
kowe lampy na zderzaku tylnym prawa to światło cofania, lewa to
czerwone światło przeciwmgłowe.
Niektóre zmiany nie przyniosły wy­
łącznie korzyści. Myślę o elektrowentylatorze, umieszczonym w bagażni­
ku, który ogranicza i tak skromną jego
pojemność, a także o listwach z boku
nadwozia. Nowe listwy spełniajątyiko
rolę ozdobną ponieważ są zbyt nisko
umieszczone i nie wystają ponad sze­
rokość pojazdu, aby mogły chronić
nadwozie przed uszkodzeniem lakie­
ru przez otwieranie drzwi blisko za­
parkowanego innego pojazdu.
Samochody 126p FL są produko­
wane od początku 1985 roku i kiero­
wane prawie wyłącznie na eksport.

i przy jej częściowej pomocy przepro­
wadziła modernizację samochodu.
Modernizacja ta dotyczyła głównie
wystroju samochodu, o czym zresztą
informuje dodatkowe oznaczenie po­
jazdu literami FL. Litery te pochodzą
od angielskiego terminu „face lif­
ting” , określającego zabieg kosmety­
czny usuwania zmarszczek na twarzy.
W ramach tej modernizacji samo­
chód otrzymał nowy zestaw urządzeń
sterowania i kontroli. Nowa jest deska
rozdzielcza, zarówno jej kształt, jak
i wyposażenie. W zestawie wskaźni­
ków wprowadzono wiele kontrolek
świetlnych, w tym np. lampkę kontrol­
ną poziomu płynu hamulcowego. Po
obu stronach zestawu wskaźników
Nowy kontrakt z FIAT-em
umieszczono wyłączniki klawiszowe,
i Restyling
które są blisko koła kierownicy.
Chcąc np. włączyć światła zewnętrz­
Od 1980 roku postępował proces
ne lub światła awaryjne nie trzeba dekapitalizacji majątku produkcyjne­
odrywać rąk od kierownicy. Nowe, go, należało odnowić park maszyno­
obłożone miękką wykładziną jest koło wy fabryki. Na wymianę wyeksploato­
kierownicy oraz osłona kolumny kie­ wanych urządzeń lub ich usprawnie­
rownicy. Rozrusznik jest uruchamia­ nie potrzebne były środki finansowe,
ny przez przekręcenie kluczyka w sta­ w znacznej mierze dewizy. Nie posia­
cyjce, czyli elektrycznie, a w miejsce dano pieniędzy, dlatego konieczne
dotychczasowej dźwigienki mechani­ było podjęcie współpracy z „dewizo­
cznego uruchomienia rozrusznika wym " partnerem, przedłużono więc
jest zamontowana dźwigienka prze- współpracę z włoskim FIAT-em pod­
pustnicy ciepłego powietrza.
pisując w dniach 29 maja i 11 lipca
Intensywniejsze jest też w 126p FL 1985 roku odpowiednie porozumie­
przewietrzanie i ogrzewanie wnętrza nia. Celem tych porozumień było
nadwozia, ponieważ zastosowano utrzymanie do 1991 roku eksportu
elektrowentylator wdmuchujący cie­ (przez sieć handlową FIAT-a) samo­
płe lub zimne powietrze do wnętrza chodów małolitrażowych do państw
przez dwa nowe otwory umieszczone tzw. II obszaru płatniczego.
w desce rozdzielczej, z prawej strony
Pierwsze zmodernizowane Fiaty
zestawu wskaźników.
126 o dodatkowej nazwie Restyling
Oparcie tylnego siedzenia jest od­ zejdą z taśmy montażowej 31 marca
chylane od położenia poziomego. 1987 roku. Do końca 1987 roku wyko-

nanych zostanie 30 tysięcy takich po­
jazdów, a w 1988 roku zostanie osią­
gnięta docelowa produkcja PF 126p Restyling w ilości 60 tys. sztuk rocz­
nie. W takiej ilości samochód będzie
produkowany do 1991 roku.
Modernizacja samochodu, w wyni­
ku której powstanie Restyling, jest
znacznie głębsza od obejmującej mo­
del FL. Samochód otrzyma nowy sil­
nik, gdyż unifikacja elementów tego
silnika z aktualnie produkowanym
wyniesie zaledwie 7-12%.
Będzie to silnik z dwoma rzędowy­
mi cylindrami położonymi płasko
w prawą stronę, chłodzonymi cieczą,
z chłodnicą umieszczoną z prawej
strony. Pojemność dwóch cylindrów
wyniesie 703 cm3, a moc silnika około
20,6 kW (28 KM). Gaźnik jest dwuprzelotowy. Skrzynia biegów dotych­
czasowej konstrukcji ze zmienionym
przełożeniem 4 biegu. Zmienione zo­
stanie przełożenie przekładni głów­
nej. Przekładnia kierownicza - zębat­
kowa.
Drugą istotną zmianą jest rozwią­
zanie tylnej części nadwozia samo­
chodu. Leżący silnik umożliwił bo­
wiem uzyskanie sporej przestrzeni
bagażowej nad silnikiem, oczywiście
po złożeniu tylnego siedzenia. Prze­
strzeń ta wyniesie około 470 dm3,
a dostęp do niej ułatwią dużych roz­
miarów drzwi unoszone do góry
i umieszczone w tylnej ścianie nad­
wozia. Przednia i środkowa część
nadwozia pojazdu pozostanie bez
zmian, jak w modelu 126 FL.
Włoscy konstruktorzy przewidzieli
do samochodu Restyling większe od
dotychczas stosowanych koła, z wy­

miarem
ogumienia
135/70R13.
Uwzględnili na pewno zwiększoną
masę własną i masę całkowitą (z ob­
ciążeniem) pojazdu, niemniej konie­
czne będzie uruchomienie w Polsce
produkcji dodatkowego rozmiaru
ogumienia.
Fiat 126 Restyling będzie zużywał
mniej paliwa niż Fiat 126 FL. Przy
prędkości 90 km/h zużycie wyniesie
4,5 dnWIOO km, test miejski - 6,5
dm3/100 km.
Wprowadzony do produkcji w 1987
roku Restyling będzie prawie wyłącz­
nie kierowany na eksport i dostarcza­
ny do sprzedaży FlAT-owi w zamian
za udzielony nam. kredyt. Może po
roku 1988 pozostanie ich około 20%
dla odbiorców krajowych. Oczywiście
w dalszym ciągu będą produkowane
samochody FL tak, że łącznie będzie
się produkować (do 1991 roku) 210
tys. pojazdów rocznie.
Własne ambicje FSM
Po podpisaniu w ubiegłym roku no­
wego porozumienia z FIAT-em, firma
włoska przewiduje, że samochody
z rodziny 126p będą wytwarzane do
1990/91 roku. W 1991 roku powinien
być wprowadzony do produkcji nowy
samochód - następca 126.
Włoscy kierownicy FIAT-a zamie­
rzają nawet przekazać stronie pol­
skiej na zasadzie wyłączności prawo
produkcji nowego modelu samocho­
du oznaczonego roboczo Xi-72. Przy­
pomnę, że zdjęcie tego samochodu
zamieszczone zostało w „ M I ” nr
3/86.
W ubiegłym roku, a nawet wcześ­

Przybliżony wygląd samochodu Beskid - rysunek z pamięci

niej napływały informacje o nowym
samochodzie i to bardzo nowoczes­
nym, opracowanym w Bielsku-Białej.
Początkowo określano pojazd sym­
bolem cyfrowym - 106, a następnie
pojawiła się jego nazwa - Beskid.
Koncepcja zbudowania nowego
pojazdu powstała w 1981 roku - wów­
czas były ku temu sprzyjające warun­
ki. Do prac konstrukcyjnych przystą­
piono w 1982 roku. W ciągu 3 kwarta­
łów, od października 1982 roku do
lipca 1983 zbudowano prototyp sa­
mochodu. Następnie wykonano dal­
sze egzemplarze tego pojazdu celem
przeprowadzenia badań specjalisty­
cznych. Próbowano różne silniki za­
chowując koncepcję przednionapędowego układu, czyli silnikz przodunapęd kół przednich.
Nadwozie Beskida było prawdziwą
rewelacją;
bardzo
nowoczesne
w kształcie, o współczynniku dosko­
nałości aerodynamicznej Cx - 0,29 0,30 (dla porównania FP 126p ma Cx
= 0,47). Poza tym nadwozie to przy
niewielkich wymiarach zewnętrznych
(długość pojazdu nie przekracza 325
cm) ma obszerne wnętrze, w którym
mogą jechać swobodnie 4, a nawet 5
osób. Dla przykładu - odległość od
pedałów sterowania pojazdem do
oparcia tylnego siedzenia w Beski­
dzie jest porównywalna z taką odle­
głością w Polonezie!
Nadwozie w Beskidzie ma jeszcze
inną wielką zaletę. Jest „technologi­
czne " , łatwiejsze w produkcji niż nad­
wozie PF 126p. Ma znacznie mniej
wytioczek i o około 40% mniej punk­
tów zgrzewczych.
Nowocześnie rozwiązane są i inne
zespoły pojazdu, np. w przednim za­
wieszeniu zastosowano kolumny Mc
Phersona.
Wydaje się, że warto wspomnieć
0 konstruktorach tego samochodu
1to nawet w chwili, gdy nie jest jesz­
cze wiadomo, czy pojazd będzie wy­
twarzany seryjnie. Beskida opraco­
wali inżynierowie - konstruktorzy
z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego
FSM: W. Wietrak, L. Dudek, M. Matulewicz, W. Gazda i B. Kocoń, nato­
miast projekt kształtu nadwozia wy­
konali specjaliści z Akademii Sztuk
Pięknych w Warszawie; K. Meissner
i J. Prechna. Fabryka w Bielsku-Białej
nie chce za wiele chwaiić się swoim
dzieckiem pomimo wielkich ambicji
wprowadzenia własnej konstrukcji dc
produkcji seryjnej. Przyczyna jest
znana. Uruchomienie produkcji no­
wego pojazdu przekracza możliwości
finansowe fabryki. Są czynione próby
podjęcia współpracy z przemysłem
krajów RWPG. Jaki jednak będzie re­
zultat tych zabiegań, trudno ocenić.

31

Od kilkuset lat panuje przekonanie, że
modele rzeczywistości (a tworzeniem takich
modeli, badaniem ich i wyciąganiem stąd
wniosków dotyczących realnego świata zaj­
muje się nauka) najlepiej tworzyć, stosując
prawa matematyczne. Dzięki matematyce
potrafimy sprawdzić, czy odkryte przez nas
prawidłowości są rzeczywiście prawami
przyrody. Wykorzystanie wzorów matema­
tycznych pozwala nam również odgadnąć
harmonię i porządek natury. Artykuł ten
opowiada o symetrii - prostym, lecz głębo­
kim pojęciu obecnym w całej matematyce.
Więcej, symetria rzeczy i zjawisk przenika
całe nasze życie.
Rodzaje symetrii
Spośród wielu rodzajów symetrii wyo­
drębnimy cztery podstawowe:
1.
Symetria
zwierciadlana odbicia w lustrze, a matematycznie: syme­
tria względem prostej na płaszczyźnie lub
względem płaszczyzny w przestrzeni (rys. 2).
Często w języku potocznym (a nawet w sa­
mej matematyce) pojęcie symetrii oznacza
właśnie symetrię zwierciadlaną, osiową.
Warto tu zauważyć, że wszystkie inne syme­
trie, a dokładniej, izometrie płaszczyzny
i przestrzeni, są złożone z tych podstawo­
wych symetrii zwierciadlanych. Wykonanie
dwu symetrii osiowych płaszczyzny daje ten
32

sam efekt co ourót lub przesunięcie (rys. la,)
lb), a trzy symetrie dają na ogół tzw.' syme­
trię z poślizgiem (rys. lc). Czym jest wykona­
nie kolejno trzech symetrii płaszczyznowych
przestrzeni, a czym czterech?
Nie tylko figury geometryczne mogą być
symetryczne - zdanie: ADA PANNA POCA­
ŁOWANA WOŁA CO PAN NAPADA, czyt-aRys. 1. Złożenie symetrii osiowych o nierównoległych
osiach daje obrót (a); o osiach równoległych jest przesu­
nięciem (b); symetria z poślizgiem jako złożenie trzech
symetrii osiowych (c)

Rys. 3. Symetryczna melodia

ne od tyłu jest tym samym zdaniem, a w jed­
nym z kanonów Josepha Haydna znajduje­
my frazę osiowo symetryczną (rys. 3).
2. S y m e t r i e o b r o t o w e . Pięciokąt
foremny po obrocie o 180° zostanie znów
takim samym pięciokątem, starosłowiański
znak swastyki (rys. 4) ma cztery równomier­
nie rozmieszczone ramiona, a wiatraczek
z rys. 5 - trzy. Koło ma oczywiście nieskoń­
czenie wiele symetrii obrotowych (a także'
i osiowych).
3. S y m e t r i e ś r o d k o we . Wrzućmy
mały kamyk do gładkiego jeziora: powstają­
ce fale będą się rozbiegać symetrycznie na
wszystkie strony (rys. 6). Symetrię środkową
ma inny fragment kanonu Haydna (rys. 7).
Zauważmy, że symetria środkowa jest szcze­
gólnym przypadkiem symetrii obrotowej (o
kąt 180°) i że można ją zrealizować jako

złożenie (tj. kolejne wykonanie) dwu syme­
trii osiowych o osiach prostopadłych.
4. S y m e t r i a p r z e s u n i ę ć , w której
dana konfiguracja powtarza się cyklicznie,
zachowując stale ten sam kierunek (sinusoi-

Rys. 6. Symetria promienista

Rys. 7. Fragment kanonu Haydna o symetrii środkowej

-0Du

sollst

dich

ganz

der

Kunst

wei

-

( & gt;
T

hen!

33

Rys. 8. Symetria translacyjna

dalna fala podłużna, ornament z rys. 8, zę­
batka). Piękny przykład powtarzającego się
tematu muzycznego mamy w klasycznym
utworze „Bolero” Maurycego Ravela.
Symetria wiąże się zawsze z estetyką, choć
niekoniecznie to, co bardziej symetryczne
jest ładniejsze. Zauważmy, że drobne, regu­
larne (i świadome) zakłócenia symetrii pro­
wadzą zwykle do bardziej interesujących
wzorów i są często ważniejsze od samej sy­
metrii. Tak jest dla deseniu na rys. 9. Zakłó­
cenie regularności sinusoidalnej fali nośnej
(czyli jej modulacja) jest zasadą działania
wszelkich urządzeń przesyłających głos i ob-

Rys. 9. Zakłócenie symetrii prowadzi do bardziej estetycz­
nych wzorów

(

raz na odległość. Piękno panoramy Tatr Bie­
lskich polega w dużej mierze na „zaburzonej
symetrii” Hawrania i Płaczliwej Skały. Nieregularności w powtarzalnym motywie „Bo­
lera” czynią melodię jeszcze bardziej intere­
sującą. Podobne zakłócenia dają się zaobser­
wować w fugach Bacha, a muzycznie wyro­
bieni znajomi autora zapewniali, że w utwo­
rach muzyki współczesnej słychać dobrze
ową „zaburzoną symetrię” - tyle, że bardziej
skomplikowaną i niedostępną dla niewytrenowanego ucha. Nasuwa się tu analogia
z wieloma pięknymi teoriami matematycz­
nymi, które laikom (nawet tym, których ma­
tematyczne wykształcenie wykracza poza
szkołę średnią) często wydają się bezmyślnie
udziwnione.
Lewa ręka nie tylko dubluje prawą, ale i ją
uzupełnia. Symetria budowy zewnętrznej
człowieka łączy się harmonijnie z asymetrią
budowy wewnętrznej i asymetrią działania
półkul mózgowych, a postępujące zanikanie
różnic między kobietą i mężczyzną w życiu
społeczny n czyni francuskie zawołanie „Vive la difference” jeszcze trafniejszym.
Platon i Arystoteles jednoznacznie łączyli
piękno z porządkiem i symetrią. Wypro­
wadzali stąd wniosek, że piękno da się pros­
to wyrazić za pomocą matematyki. Inny filo­
zof grecki, Plotyn, podchodził do tych spraw
bardziej emocjonalnie: „Piękno to bardziej
światło ślizgające się po symetrii rzeczy niż
ta symetria sama w sobie”. Z nowszych ba­
daczy zacytujemy fizyka niemieckiego
Helmholtza: „Im łatwiej postrzegamy porzą­
dek charakteryzujący rozważane obiekty,
tym prostsze i bardziej doskonałe nam się
wydają. Ale porządek, którego dostrzeżenie
sprawia kłopot, zabarwi nasze zadowolenie
estetyczne pewną dozą znużenia i smutku”.
A dla zupełności wspomnimy skrajny pogląd
wypowiedziany podobno przez Juliana Tu­
wima: „Symetria to estetyka idiotów”.
Być może najbliżej prawdy, o ile taka
w ogóle istnieje w odniesieniu do definicji
piękna, był filozof holenderski Frans Hemsterhuis: „Piękne jest to, co zawiera najwię­
kszą liczbę idei w najmniejszym przedziale
czasu lub przestrzeni”.
W latach trzydziestych XX wieku syste­
matyczną teorię piękna próbował stworzyć
wybitny amerykański matematyk George
David Birkhoff, znany ze swych prac z dzie­
dziny algebry. Zdawał on sobie sprawę z nie­

uchronnej subiektywności ocen i jego książ­
ka „Miara estetyki” pełna jest zwrotów „we­
dług mnie”, „moim zdaniem”, „w mojej opi­
nii” i podobnych. Wspomnimy tu tylko
o punktacji estetyki wielokątów, bo tu za­
gadnienie symetrii jest bardzo istotne. Trój­
kąt równoramienny jest lepszy niż równobo­
czny jako składnik powtarzającej się kom­
pozycji („przesadna symetria jest męczą­
ca”), jednak jako czysta forma trójkątna,
trójkąt równoboczny jest niewątpliwie do­
skonały i bardziej estetyczny od każdego
innego.
Oto wzór Birkhoffa mierzący piękno wie­
lokąta:
,
porządek
estetyka = -—----- 7;
złozonosc
W powyższym wzorze „porządek” zależy
od pięciu składników, którymi są:
- symetria osiowa
V,
- równowaga
E,
- symetria obrotowa
R,
- relacja do siatki kwadratowej
Q,
a piątym składnikiem jest eufemistycznie
nazwana niedoskonałość formy, F. Mamy
zatem:
porządek = V + E + R + Q - F
Złożoność Z to liczba prostych, na których
leżą boki wielokąta (niekoniecznie jest to
liczba boków, krzyż taki, jak na fladze
szwajcarskiej, ma 12 boków leżących na 8
prostych). Tabelka 1 podaje oceny, jakie
Birkhoff wystawił kwadratowi i sześciokątowi foremnemu. Można się oczywiście spie­
rać, czy istotnie kwadrat jest ładniejszy od
sześciokąta foremnego (znajomi autora da­
wali tu różne odpowiedzi), ale cały system
Birkhoffa jest bardzo subiektywny. Ną
Tabela 1
Kwadrat
V- 1
E- 1
R- 2

Sześciokąt
remny

(1 i 0 są jedynymi możliwościami)

V- 1
E- 1

(kwadrat ma symetrię obrotową drugiego
stopnia)
Q ~ 2 (kwadrat jest oczkiem podstawowej siatki
na płaszczyźnie)
F - 0 (kwadrat nie ma wklęsłości, nie ma nieproporcjonalnie dużego kąta ani zbyt długiego
boku itd.)
P- 6
Z- 4
E ~ 1,5

fo­

R- 3
Q- 1

FPZE-

0
6
6
1,0

35

rys. 10 widzimy 6 wielokątów i ich „miary
estetyczne” według Birkhoffa.
Birkhoff zdawał sobie sprawę, że wraże­
nie estetyczne złożonej kompozycji zależy
nie tylko od składników, ale od ich wzajem­
nego ułożenia. Na rys. 11 widzimy zupełnie
ładny wzór zestawiony z wielokątów o ni­
skich ocenach w skali Birkhoffa. Podobnie
pięciokąt z rys. 12 nie wyróżnia się pozornie
niczym szczególnym, dopóki nie zobaczymy,
że można z przystających do niego pięcioką­
tów ułożyć regularną mozaikę. Będziemy
przyporządkowywać ornamentom różne
struktury algebraiczne i matematyczna kla­
syfikacja tych struktur (grup symetrii) wy­
jaśni, ile jest różnych typów wypełnień pła­
szczyzny powtarzającym się motywem. W tej
klasyfikacji pierwsze miejsce zajmuje za­
wsze symetria.
Matematyka ornamentu
Rys. 10. Oceny estetyki wielokątów w skali Birknoffa

kątów
Rys. 12. Pięciokąt równoboczny o kątach 60°, 80°, 100°,
140° i 1603 może być użyty jako fragment mozaiki

Zamieszczone w artykule rysunki obrazu­
ją różne ornamenty - różne możliwe wypeł­
nienia płaszczyzny regularnym deseniem.
Prowadzi to nie tylko do efektów ciekawych
artystycznie, lecz także i matematycznie.
Wszystkie możliwe ornamenty dadzą się bo­
wiem sklasyfikować za pomocą prostej
algebry.
Rozpatrzmy wszystkie przekształcenia
(dokładniej: izometrie, konkretniej: obroty,
przesunięcia, symetrie i wszystkie, które
można z nich otrzymać) zachowujące dany
ornament. Tworzą one tak zwaną grupę sy­
metrii ornamentu. Okazuje się, że nie ma ich
zbyt wiele - bo siedemnaście. Zatem możli­
wych jest tylko siedemnaście matematycznie
różnych deseni wypełniających płaszczyznę.
W 1891 krystalograf rosyjski E.S. Fiedo­
rów pokazał, że dla ornamentów płaskich
innych grup niż owych 17 nie ma.
Najprostszy ornament powstaje, gdy two­
rzący go podstawowy motyw przesuwamy
w dwóch niezależnych kierunkach (rys. 13).
Te dwa niezależne przesunięcia dają syme­
trie translacyjne naszego deseniu. Mówimy,
że siatka taka, jak na rys. 13 ma grupę
symetrii p l. Ogólnie, grupą krystalograficz­
ną siatki jest zbiór wszystkich przekształceń
ją zachowujących. Przez nałożenie na rów­
nomierną kratę nieregularnej figury jak na
rys. 13, złamaliśmy symetrię jednostajnej
siatki kwadratowej. Bowiem „czysta” siatka
kwadratowa ma znacznie więcej symetrii niż

powtarzając równoległobok o bokach różnej
długości i kątach różnych od 90° i 60° (rys.
14). Symetriami takiej siatki są przesunięcia
wzdłuż boków równoległoboków-oczek
i dodatkowo obroty całej siatki o 180° (ale nie
odbicia w przekątnych).
Wzór na rys. 15, będący dziełem holender­
skiego grafika M.C. Eschera, ma bardziej
skomplikowaną symetrię niż p l i p2. Nie
tylko bowiem rysunek pozostanie nie zmie­
niony przy przesunięciach lewo-prawo i gó­
ra-dół, ale (ignorując różnice między barwa­
mi rycerzy) i zachowa się po wykonaniu
symetrii z poślizgiem: odbijamy rysunek sy­
metrycznie względem prostej ukośnej, na­
chylonej pod kątem 45° i przesuwamy odbity
dwa przesunięcia góra-dół i lewo-prawo.
Można ją np. odbijać symetrycznie wzglę­
dem przekątnych każdego kwadratowego
oczka albo względem poziomych lub piono­
wych osi symetrii kwadratu. Można wreszcie
naszą siatkę obracać o wielokrotności kąta
90° względem wierzchołka lub wokół środka
symetrii oczka. Wymienione przed chwilą
przekształcenia nie są niezależne; składając
na przykład dwie symetrie otrzymujemy ob­
rót, a wszystkie symetrie nie zadrukowanej
siatki kwadratowej dadzą się otrzymać
z trzech odbić w bokach trójkąta o kątach
90°, 45°, 45°. Odpowiednią grupę krystalo­
graficzną oznaczamy przez p4m (p. tabela 2).
Mniej symetrii niż p4m, ale więcej niż p l
ma siatka o grupie p2. Można ją otrzymać

Rys. 14. Siatka p2

Rys. 15. Ornament o grupie pg

Tabela 2
17 grup krystalograficznych na płaszczyźnie
symbol grupy
pl
p2
pm

pg

cm
pmm

pgg

cmm
p4
p4m
p4g
p3
p31m
p3m1
p6
p6m
pmg

Generatory
Owa niezależne przesunięcia
Trzy obroty o 180°
Dwa odbicia (symetrie osiowe) i przesunięcie
Dwie równoległe symetrie z poślizgiem
Symetria osiowa i równoległa symetria z poślizgiem
Odbicia w bokach prostokąta
Dwie prostopadle symetrie z poślizgiem
Dwie prostopadłe symetrie osiowe i obrót o 180°
Obrót o 180° i obrót o 90° (wokół innego punktu)
Odbicia w trzech bokach trójkąta o kątach 45°, 45°,
90°
Odbicie i obrót o 90°
Dwa obroty o 120°
Odbicie (Symetria osiowa) i obrót o 120°
Odbicia w trzech bokach trójkąta równobocznego
Obrót o 180° i obrót o 120°
Odbicia w trzech bokach trójkąta o kątach 30°, 60°,
90°
Symetria osiowa i dwa obroty o 180° (symetrię środ­
kowe)

37

Rys. 16. Typ pg

t

l

i s#

w~ w
wm
# ♦

u
W



Rys. 17. Posadzka w kuchni autora artykułu ma typ p4

ornament tak, by biali jeźdźcy pokryli się
z czarnymi. Takie symetrie z poślizgiem
można wykonać na dwa niezależne sposoby,
względem dwu równoległych prostych na­
chylonych pod kątem 45° do brzegu rysunku.
Otrzymana grupa krystalograficzna ozna­
czana jest przez pg (parallel glide refleetions). Obszarem fundamentalnym jest poje­
dynczy jeździec.
Dopuszczając dwie równoległe symetrie
zwierciadlane i przesunięcia otrzymamy
grupę pm.
Ciekawe wypełnianie płaszczyzny przy­
stającymi żuczkami widzimy na rys, 16.
Oprócz symetrii zwierciadlanych i przesu­
nięć w górę i w prawo, możemy tu jeszcze
przeprowadzić białe żuczki na czarne syme­
trią z poślizgiem (najpierw odbić rysunek
względem linii grzbietów np. białych a po­
tem przesunąć trochę w górę). To grupa
krystalograficzna cm.
Posadzka w mojej kuchni jest ułożona
z biało-brązowych kafelków w deseń p4
(rys. 17), oparty na symetrii obrotowej
38

Rys. 18. Okno XIV-wiecznego meczetu w Kairze ma syme­
trię p6m. Wzór Rie jest symetryczny względem osi piono­
wej. Gdzie leżą osie symetrii?

o 90° względem punktu, w którym schodzą
się cztery kafelki i symetrii środkowej (czyli
obrocie o 180°) względem środka każdego
kafelka. Typowa jodełka widziana na wielu
podłogach ma typ pgg. W tabelce 2 podane
są dokładne określenia wszystkich siedem­
nastu grup krystalograficznych płaszczyzny,
a rysunki 13-22 pokazują, jakie ornamenty
odpowiadają poszczególnym grupom.
Symetrie w przestrzeni

Tak jak kwadraty płaszczyznę, tak sześ­
ciany wypełnić mogą dostępną im prze­
strzeń. Przyroda realizuje sześciany jako
kryształy zwykłej soli kamiennej NaCl. Ale
do wypełnienia przestrzeni wystarczą mniej
regularne bryły. Jest ich wiele typów, a jedną
z nich widzimy na rys. 23. Jest to czternastościan złożony z sześciokątów i kwadratów.
Możemy sobie wyobrazić, że powstał on
z ośmiościanu foremnego przez obcięcie
sześciu naroży. Można ten czternastościan
włożyć sztywno w sześcian: kwadratowe
ściany będą sztywno przylegać do przeciw­
ległych ścian sześcianu.

Do wypełnienia przestrzeni nadaje się
także jeszcze mniej regularny czternastościan (rys. 24). Zrobić to potrafią nie tylko
matematycy, ale i przyroda: w postaci takie­
go właśnie czternastościanu krystalizuje
fluoryt (CaFe2). Wszystkie kryształy muszą
mieć formę takich wielościanów, które moż­
na ciasno upakować w przestrzeni. Dlatego
więc różnego rodzaju bryły nieregularne,
a z wielościanów foremnych dwunastościan
i dwudziestościan (choć kryształ pirytu,
FeS2, jest podobny do dwudziestościanu fo­
remnego) nie są do nich zaliczane. Tak jak
siedemnaście grup symetrii klasyfikuje
wszystkie możliwe płaskie ornamenty, tak
grupy krystalograficzne przestrzeni wyjaś­
niają, jakie formy geometryczne mogą przy­
bierać dowolne kryształy i jak mogą być one
wzajemnie ułożone.
Wyliczenie wszystkich grup krystalogra­
ficznych w przestrzeni trójwymiarowej jest
bez porównania bardziej skomplikowane
niż w przypadku płaszczyzny. Opis tych
grup zaczniemy od najprostszych. Każdy
z ostrosłupów prawidłowych o podstawie
n-kątnej możemy przekształcić na siebie za
pomocą n obrotów: obracamy podstawę wo­
kół osi przechodzącej przez wysokość ostro­
słupa. Obroty te składają się na grupę ozna­
czaną przez Cn. Więcej obrotów dopuszcza
graniastosłup prawidłowy. Oprócz obrotów
wokół jego podłużnej osi symetrii w grę

Rys. 20. Motyw arabski

l

Rys. 21. p4m

Rys. 19. Taki wzór jest niezmienniczy ze względu na obrót
o 120°wokółpunktu, w którym schodzą się łby jaszczurek,
a także wokół punktu, w którym schodzą się lewe tylne
łapy (p3)

wchodzą również obroty przeprowadzające
górną ściankę na dolną i odwrotnie. To gru­
pa Dn. Zatem każda skończona grupa i z o m e t r i i płaszczyzny może być grupą obro­
tów bryły przestrzennej.
Wszystkich skończonych grup obrotów
przestrzeni trójwymiarowej jest więcej. Do
39

Rys. 23. Czternastościan Archimedesowy, którym można
wypełniać przestrzeń trójwymiarową

Rys. 24. Kryształ fluorytu (CaFe2) przypomina taki czter­
nastościan semiregularny

podanych wyżej dwóch s e r i i g r u p do­
chodzą trzy (grupy, nie serie), odpowiadają­
ce obrotom brył foremnych i złożenia prze­
kształceń z poszczególnych grup.
Już Platon wiedział, że jest tylko pięć
wielościanów foremnych (rys. 26): czworoś­
cian (ściany trójkątne, w każdym narożu

schodzą się trzy), sześcian (kwadraty, po trzy
w każdym wierzchołku), dwunastościan
(pięciokąty) i dwudziestościan (20 ścian trój­
kątnych, po 5 przy dwunastu wierzchoł­
kach).
Nadawał im symboliczne znaczenie. Czte­
ry pierwsze były dla Platona odpowiednio
znakami czterech żywiołów: ziemi, ognia,
powietrza i wody. Piąty - dwudziestościan był symbolem Wszechświata.
Każda z tych brył ma swoją grupę obro­
tów: grupę, w skład której wchodzą obroty
zachowujące dany wielościan. Czworościan
jest zachowywany przez 12 obrotów (8
względem osi przechodzących przez wierz­
chołki, trzy obroty przestrzenne wymienia­
jące pary krawędzi i jeden obrót o kąt 0°, dla
pełności rozważań algebraicznych należy
zawsze pamiętać o takim przekształceniu
tożsamościowym, np. złożenie obrotów o kąt
180° jest obrotem o kąt 360°, a więc z punktu
widzenia efektu - o kąt 0°), sześcian i ośmiościan przez 2 obroty (tzw. grupę S4), a dwu­
nastościan i dwudziestościan - przez 60 ob­
rotów tworzących grupę A5.
Uwzględniając różnego rodzaju uwarun­
kowania geometryczne można wykazać, że
spośród możliwych złożeń grup Cn, Dn, A4,
S4, i A5(tj. grup obrotów ostrosłupa, graniastosłupa, czworościanu, sześcianu i dwudziestościanu) tylko 32 mogą być grupami
symetrii brył przestrzennych. Dzielimy te

Rys. 25. Jeden z największych diamentów świata

siiiiilf
® mSm . 1§

te
k
O h

m a m
m Ęm
mm

mmmmm

te


tfmm 0
m
li

i

m
±i

%

fis®

grupy, a więc i bryły na siedem typów: 1 bryły bez symetrii lub tylko o symetrii środ­
kowej (tj. względem punktu), 2-bryły mają­
ce symetrię C2 (tj. obrotową rzędu 2) tzw. typ
monokliniczny, 3 - bryły mające dwie nieza­
leżne symetrie obrotowe typu C2 (tj. o 180°
wokół osi) - tzw. typ ortorombiczny, 4 bryły zawierające symetrie obrotowe typu
C3 (o 180° wokół osi) - typ rombohedralny, 5
- bryły zawierające symetrie C4(typ tetragonalny), 6 - bryły zawierające symetrie he­
ksagonalne Cg i wreszcie typ sześcienny bryły o skomplikowanych symetriach, za­
wierających grupę czworościanu A4. Każdy
kryształ musi mieć jedną z tych 32 grup
symetrii i tylko jednej spośród ich nie odna­
leziono wśród znanych kryształów. Prosto­
padłościan ma grupę ortorombiczną, a roz­
ważany powyżej czternastościan - grupę
sześcienną S4 (zawiera ona A4). Ortorombiczne kryształy mają na przykład topazy
i kwarc, a diamenty należą do grupy kubicznej.
Rys. 26. Pięć brył foremnych i ich siatki

A A
& gt;
CZWOROŚCIAN

Ol

OŚMIOŚCIAN

Rys. 27. Jaką symetrię mają te ornamenty?

Dopuszczając teraz do naszych rozważań
przesunięcia, a więc rozpatrując różne moż­
liwości ułożenia tych samych kryształów
w przestrzeni, dostajemy aż 230 możliwych
grup. 65 z nich opisał już C. Jordan w 1869 r.,
w 1879 r. L. Sohncke zwrócił uwagę na ich
znaczenie dla krystalografii, a pełny ich opis
zawdzięczamy współpracy wspomnianego
wyżej Fiedorowa i matematyka niemieckie­
go, Schónfliessa.
Opisaliśmy wyżej ,,aż” 230 możliwości re­
gularnego wypełniania przestrzeni bryłami,
choć bardziej odpowiednim słowem byłoby
„tylko”. Ale, z kolei, świat zbudowany jest
tylko ze stu kilkunastu pierwiastków, a i tak
jest dosyć skomplikowany.


DWUNASTOŚCIAN

DWUDZIESTOŚCIAN





Jako zakończenie artykułu niech posłużą
dwie tezy Hugo Steinhausa z jego książki
„Kalejdoskop Matematyczny” :
1. Przedmiotem matematyki jest rzeczy­
wistość.
2. Matematyka jest uniwersalna: nie ma
rzeczy, która by była jej obca.
41

MIĘDZYNARODOWY

S A L M E D’ 86
Minęły czasy, kiedy lekarza kojarzono z drew­
nianym stetoskopem i niewielką torbą lekarską
zawierającą podstawowe narzędzia pracy. Współ­
czesna medycyna wymaga współpracy wielu ludzi
zatrudnionych w różnych pomocniczych dziedzi­
nach: laboratoriach diagnostycznych, analitycz­
nych, gabinetach zabiegowych, salach operacyj­
nych itp. Do wszystkich tych dziedzin wkracza
technika.
O
rozwoju techniki medycznej i najnowszych
osiągnięciach w tej dziedzinie można się było
przekonać odwiedzając Międzynarodowy Salon
Medyczny SALMED’86. Targi, które trwały od 15
do 19 kwietnia 1986 roku, zorganizowane były
w Poznaniu już po raz dziesiąty. SALMED był
wystawą, na której 260 producentów z 20 krajów
prezentowało swoje osiągnięcia w zakresie techni­
ki medycznej. Wśród producentów i gości zwie­
dzających panowała powszechna opinia, że SAL­
MED z niewielkiej giełdy sprzętu medycznego
rozrósł się do dużych, liczących się targów.
Rodzaj wystawianego sprzętu był różnorodny
i obejmował około 3,5 tysiąca grup asortymento­
Inhalator firmy ,,De Vś!biss "

wych. Na targach prezentowano m.in. sprzęt
i aparaturę medyczną stosowaną w różnych spe­
cjalnościach, np. w anestezjologii - zestawy do
reanimacji firmy „Ambu”, respiratory, wyposaże­
nie oddziałów intensywnej opieki medycznej, kardiomonitory, defibrylatory; z dziedziny pediatrii inkubatory wraz z oprzyrządowaniem, pompy infuzyjne.
Prezentowano też najnowsze osiągnięcia infor­
matyki medycznej: sprzęt do komputerowego
opracowania badań diagnostycznych, udoskona­
lone aparaty ultrasonograficzne, zmodernizowa­
ny sprzęt laboratoryjny. Wystawcy oferowali ko­
mpletne wyposażenia gabinetów zabiegowych,
chirurgicznych, ginekologicznych, sal operacyj­
nych, jak również gabinetów stomatologicznych.
Zaprezentowano wyposażenie karetek reanima­
cyjnych, najnowsze osiągnięcia w dziedzinie
transportu sanitarnego m.in. ciekawe inkubatory
transportowe.
Oprócz sprzętu technicznego szeroko prezento­
wane były farmaceutyki oraz wystawy piśmienni­
ctwa i katalogów medycznych.
Ultrasonograf ogólnego przeznaczenia firmy „Bruck
i Kjaev”

Przykłady echogramów uzyskiwane za pomocą ultrasonografu

Po raz pierwszy na SALMED-zie eksponatom
odznaczającym się wysoką jakością techniczną
przyznano medal „Złotego Eskulapa”. Otrzymały
go 22 wyroby z różnych firm, w tym 9 nagród
zostało przyznanych wyrobom polskim. Przedsta­
wimy niektórych laureatów.
Firma „Kamed” z Warszawy-Łomianek zapre­
zentowała wiele typów nowoczesnych stetofonen-

doskopów (słuchawek lekarskich). Każda dziedzi­
na medycyny w związku z charakterem pracy
wymaga odrębnych stetoskopów. Innych słucha­
wek będzie używał pediatra, który bada małe
dziecko ważące np. 3 kg, innych kardiolog, który
musi mieć słuchawki bardzo czułe, aby móc do­
kładnie osłuchać serce, innych wreszcie lekarz
pogotowia ratunkowego, który bada pacjenta

Analizator biochemiczny COBAS BIO firmy ,,Roche Diagnostica'

Lampa do oświetlania pola operacyjnego produkcji Fabryki Aparatury Elektromedycznej

w różnych, często niewygodnych sytuacjach.
Wszystkie te właściwości i uwarunkowania
uwzględniła firma „Kamed” przy konstruowaniu
swoich stetoskopów. Przedstawiono 7 typów słu­
chawek pediatrycznych, w tym ciekawy model
stetoskopów neonatologicznych, używanych do
osłuchiwania noworodka. Jest to model bezmembranowy służący jednocześnie jako młoteczek
neurologiczny, który umożliwia zbadanie odru­
chów neurologicznych. Ma także igiełkę do nakłuć
i pędzelek, który umożliwia przeprowadzenie ba­
dania czucia powierzchniowego. Pozostałe steto­
skopy pediatryczne tzw. dwustronne, wyposażone
były w przełączniki obrotowe lub przyciskowe,
miały bardzo czułą membranę z laminatu epoksydowo-szklanego, który może być sterylizowany.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje stetoskop
kardiologiczny. Model ten charakteryzuje się do­
brą akustyką wskutek odpowiedniej budowy
otworu w tłoczku przełącznika, co umożliwia
przechodzenie fal akustycznych po łuku, a nie jak
dotychczas - pod kątem prostym. Wysokiej jakoś­
ci materiał, z którego wykonano przewody słucha­
wek niweluje zewnętrzne szmery do minimum.
Ciekawe pod względem konstrukcji stetoskopy
anestezjologiczne są jednostronne, mają opływo­
wy kształt słuchawki, odpowiednio długi przewód
umożliwiający dotarcie do różnych miejsc pacjen­
ta bez konieczności zmiany pozycji chorego. Pre­
zentowano specjalne stetoskopy dydaktyczne
o podwójnych przewodach umożliwiające jedno­
czesne osłuchiwanie chorego przez profesora i stu­
denta.
Nowe rozwiązania konstrukcyjne, a także nowe
materiały i technologie zastosowane do produkcji

44

słuchawek przez firmę „Kamed” pozwalają mieć
nadzieję, że jakość ich będzie na poziomie świa­
towym.
Ciekawym urządzeniem zaprezentowanym na
SALMED-zie był ultradźwiękowy aparat do roz­
pylania aerozolu inhalacyjnego, produkowany
przez firmę „De Vilbiss” z USA. Aparat ma nie­
wielkie rozmiary, może być używany do inhalacji
w szpitalu, ambulatorium i w domu. Służy do
leczenia schorzeń górnych dróg oddechowych. Po­
lecany jest w astmie oskrzelowej, przewlekłych
zapaleniach oskrzeli. Cechuje się wieloma zaleta­
mi: cząsteczki leku rozbijane za pomocą ultra­
dźwięków są odpowiednio małej wielkości, tj. ta ­
kie, które umożliwiają dotarcie leku do układu
oddechowego. Aparat umożliwia regulację stęże­
nia aerozolu, regulację jego przepływu i tempera­
tury. Ze względu na sprawny układ chłodzenia
aparat może praktycznie pracować przez całą
dobę.
Warto podkreślić, iż podobny inhalator produ­
kowany jest przez firmę „Thomex” z Warszawy.
Zapewnienie odpowiedniego oświetlenia pola
operacyjnego nie jest sprawą prostą, lampa do
tego celu musi spełniać wiele, czasami sprzecz­
nych ze sobą warunków. Konstruktorzy łódzkiego
„Famedu” opracowali lampę X BH-1000, która
zapewnia dużą jasność i głębię oświetlenia, a tak­
że, co najważniejsze, mającą odpowiednią tempe­
raturę barwową oraz w minimalnym stopniu na­
grzewającą oświetlaną powierzchnię. Jest ona
estetycznie wykonana i ma funkcjonalną obu­
dowę.
Równie udaną, choć służącą innym celom, kon­
strukcją jest zestaw mikropipet produkcji warsza-

wskiego „Plastomedu”. Zapewniają one szybkie
i precyzyjne dozowanie cieczy od 1 do 5 ml.
Oprócz tych, na pozór drobnych, przyrządów
lekarskich na targach wystawiano najnowocześ­
niejsze pod względem elektrycznej i mechanicznej
budowy przyrządy współczesnej medycyny - me­
dycyny czasów wiązki laserowej, światłowodu
i mikroprocesorów, czasów, gdy w jednej niedużej
obudowie mieści się laboratorium biochemiczne,
zajmujące jeszcze przed paru laty kilka pomiesz­
czeń. Przykładem niech tu będzie analizator COBAS BIO firmy „Roche”. Umożliwia on wykony­
wanie standardowych badań laboratoryjnych, ta ­
kich jak: pomiar całkowitego poziomu białka oraz
jego frakcji, pomiar poziomu glukozy, mocznika,
kwasu moczowego, cholesterolu, bilirubiny itp.,
badanie enzymów np. aldolazy, lipazy. Analizator
COBAS BIO wykorzystując testy immunologiczne
umożliwia badanie stężeń leków w surowicy krwi,
np. antybiotyków, opiatów, barbituranów i in­
nych. Pozwala również na zbadanie poziomu imMikropipeta produkcji „Plastomedu”

Pompy infuzyjne firmy IMED

munoglobulin (ciał odpornościowych) i substancji
związanych z krzepliwością krwi, np. czynników
krzepnięcia. Obróbka wyników analiz w czasie
pomiarów przeprowadzona jest przez system mi­
krokomputerowy tak, że obsłudze pozostaje tylko
umieścić w specjalnych pojemnikach próbki i od­
czynniki, a potem „nacisnąć przycisk” i spokojnie
czekać na wydruk wyników.
Duże zainteresowanie wśród zwiedzających
wzbudziły urządzenia ultrasonograficzne. Znano
od dawna zalety tej metody diagnostycznej, jed­
nak dopiero współczesna technika umożliwia jej
zadowalające wykorzystanie. Udoskonalona bu­
dowa nadajnika i odbiornika mikrofalowego, bu­
dowa sond wiel oczujniko wy ch, mikrokomputero­
we sterowanie procesem pomiarowym,, cyfrowa
obróbka wyników pomiarowych, możliwość zapi­
su oglądanych obrazów na magnetowidzie oraz
ich komputerowej analizy w połączeniu z nieingerencyjnym charakterem badania czynią z ultra­
sonografu wygodne urządzenie medyczne.
Wyżej opisany sprzęt medyczny stanowi jedynie
niewielką cząstkę tego, co można było oglądać na
targach.
Sądzimy, że tradycyjne spotkanie lekarzy, tech­
ników i handlowców w Poznaniu miało jeden cel szeroko pojętą pomoc choremu.
Dorota Sysło-Żurek
Wojciech Żurek

45

„100 LAT
Warszawskiego Towarzystwa
Cyklistów
i Kolarstwa Polskiego ’’
Ósmego maja bieżącego roku w warszawskim Muzeum
Techniki otwarta została jubileuszowa wystawa, upamięt­
niająca setną rocznicę założenia Warszawskiego Towa­
rzystwa Cyklistów oraz stulecie kolarstwa polskiego. Na
ekspozycję składają się dzieje WTC od czasu jego zało­
żenia oraz historia rozwoju samego roweru.
Wystawa jest złożona z trzech części, czy też bloków
tematycznych, przedstawiających rozwój konstrukcji ro­
weru na tle działalności WTC w okresie zaborów - przed
pierwszą wojną światową, w dwudziestoleciu międzywo­
jennym i obecnie.
Część pierwszą, prezentującą korzenie cyklizmu,
otwiera model maszyny biegowej Karla Freiherra von
Drais, prezentowanej po raz pierwszy w 1817 roku, która
zapoczątkowała historię jednośladowych pojazdów na­
pędzanych siłą mięśni ludzkich. Od tego niezwykle pros­
tego w pomyśle i wykonaniu urządzenia rozpoczyna się
ewolucja jednośladów.
Kolejnym eksponatem są bicykle braci Michaux - pary­
skich producentów narzędzi precyzyjnych, którzy rów­
nież zajmowali się naprawianiem maszyn biegowych.
O przełomowym znaczeniu tych konstrukcji decyduje
niewielki j prosty, zdawałoby się, element: korby, będące
Rower skonstruowany przez braci Michaux

46

jednocześnie przednią osią, czyli po prostu zaczątek
systemu napędowego. Bicykle braci Michaux zostały wy­
stawione na Światowej Wystawie w Paryżu w roku 1867.
W maszynach braci Michaux drewno zostało w krótkim
czasie zastąpione metalem, zaś średnicę przedniego,
napędzanego koła zaczęto zwiększać, aby za jednym
obrotem pedałów przebywać jak największą drogę. Korby
pedałów były połączone z kołem na stałe, bez przełożeń
przyspieszających, tak więc osiągnięcie większej pręd­
kości wymagało bardzo szybkiego pedałowania, czego
nie wytrzymywał cyklista, jak i stosowane w owych cza­
sach łożyska ślizgowe {również patent von Draisa).
Następne eksponaty to bicykle z typowym wielkim
przednim kołem - wynik dalszego rozwoju koncepcji
braci Michaux, z tym że udoskonalonej przez Jamesa
Starleya, który opracował koło szprychowe w obecnym
rozumieniu tego słowa - zastąpił on mianowicie drewnia­
ne, grube szprychy, które działały na ściskanie, szprycha­
mi stalowymi z nakrętkami działającymi na rozciąganie.
Umożliwiło to skonstruowanie kół, które pomimo śred­
nicy ponad 1,5 m nie były bardzo ciężkie. Bicykle miały
jednak pewną zasadniczą wadę - było trudno na nie
wsiąść, zaś jazda była dość niebezpieczna - napotkanie

Rower skonstruowany przez braci Michaux metalowy

Bicykl ^Kangaroo

Tricykl ..Kangaroo

nawet niezbyt wielkiej nierówności na drodze kończyło
się często przykrym upadkiem z wysokości niema! dwóch
metrów. Rozpoczęto więc działania, mające na celu stwo­
rzenie bicykla bezpiecznego - producenci proponowali
takie rozwiązania, jak na przykład samowyczepialna kie­
rownica, umożliwiająca zeskoczenie lub starano się prze­
nieść niżej środek ciężkości przez zmniejszenie przednie­
go koła i dodanie przekładni przyspieszającej. Bicykle tak
skonstruowane nazywano Kangaroo (kangur). Jeden eg­
zemplarz z tej rodziny, co prawda pozbawiony łańcu­
chów, znajduje się na wystawie. Jednak największy suk­
ces odniosło rozwiązanie zaproponowane przez Johna
Kemp-Starleya (bratanka Jamesa) - rower z kierowanym
kołem przednim, a tylnym napędzanym za pomocą przy­
spieszającej przekładni łańcuchowej. Pojazd ten dał po­
czątek rowerom współczesnym, zaś sama jego nazwa
Rover-Safety (Wędrowiec-Bezpieczeństwo) stała się
w Polsce rzeczownikiem pospolitym, określającym to
urządzenie. Przedstawicielem wiktoriańskich rowerów
jest wyścigówka firmy Ormonde, która zresztą na współ­
czesnej ulicy nie zwróciłaby szczególnej uwagi.
Okres dwudziestolecia międzywojennego reprezentują
rowery takich polskich firm, jak Kamiński i Rybowski
(przed wojną przemysł rowerowy w Polsce reprezentowa­
ło wiele firm, oprócz wspomnianych - Adamski, Langner,
Stockinger, Szymański, Zawadzki i in.). Są to wytrzymałe
rowery o mocno zrelaksowanych kątach ramy, co zapew­
nia stabilność i amortyzację na wybojach, a niektóre
modele są wyposażone w drewniane obręcze i balonowe
opony, lecz mimo to określane są jako rowery wyścigowe
(!) - oto chyba najlepsze świadectwo, jak zmieniają się
kryteria w technice, szczególnie związanej ze sportem
wyczynowym. Co prawda rowery o geometrii zbliżonej do
tej stosowanej w przedwojennych rowerach wyścigo­
wych w ostatnich czasach pojawiły się na świecie pod
nazwą „rowerów górskich " , ze względu na dobre właści­
wości terenowe tamtych rowerów, co daje również pole
do refleksji nad stanem dróg przed wojną i obecnie.
W dziale przedstawiającym dwudziestolecie międzywo­
jenne przedstawione są również rowery zagraniczne angielski „Regal Sport " i „Wahren " , jak też polski „tu c z ­
nik " (w rowery tej firmy wyposażone były oddziały zwiadu
i łączności Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku).

Okres powojenny rozpoczynają rowery typu gospodar­
czego - „Bałtyk " i „Popularny” produkcji Zjednoczo­
nych Zakładów Rowerowych, następne eksponaty to
„Huragan " - rower sportowy, którego zadaniem było
popularyzowanie kolarstwa wśród mas. Kolejnymi obiek­
tami są coraz bardziej wyspecjalizowane rowery wyścigo­
we - zasadniczą część ekspozycji kończy „Romet Super”
- rower montowany głównie z włoskich części, a rama je­
go wykonana jest z rur firmy „Columbus” , które są wytwa­
rzane z zastosowaniem specjalnych technologii.
Na wystawie znajduje się również stoisko „Rometu”
gdzie są prezentowane najnowsze modele produkowa­
nych rowerów, jak np. BMX dla młodzieży służący do
jazdy w terenie, jak i do treningu do zawodów w tej
Tricykl damski z napędem dźwigniowym

47

Rowery Kamrńskiego i Rybowskiego - ten z prawej ma drewniane
obręcze

Rowery młodzieżowe BMX z ..Rometu "

Owalne kolo łańcuchowe w rowerze firm y,,Poichiopek "

Rowery dla naszej kadry narodowe;
Najnowocześniejszy rower na wystawie wyprodukowany przez fir­
mę ,,Poichiopek "

konkurencji, eksportowe wersje turystycznych rowerów
„Wagant” i „Passat " oraz rowery, na jakich jeździ nasza
kadra na międzynarodowych wyścigach. Są to konstruk­
cje montowane w kraju z części „Campagnolo " na ra­
mach ,,Vitus’' i in. Ostatnim i najciekawszym chyba eks­
ponatem w tym stoisku jest rower wyścigowy firmy ,,Polchlopek” (Francja), wykonany według najnowszych ten­
dencji w konstrukcjach rowerów wyczynowych: koło tylne
wykonane z włókna węglowego jest konstrukcji płytowej,
rama skonstruowana jest z rur o aerodynamicznym
kształcie, linki przerzutek i hamulców są wpuszczane
w ramę, aby nie wytwarzać oporu indukowanego (specyfi­
czny opór aerodynamiczny). Hamulce są zabudowane
tak, że stanowią niemal integralny fragment ramy. Zasto­
sowane tam przerzutki są wykonane przez francuską fir­
mę „Huret " i są określane jako najlżejsze na świecie, zaś
przednie koło łańcuchowe - w celu ułatwienia przecho­
dzenia przez „martwy punkt” i zwiększenie mocy - nie
jest okrągłe. Sądzę, że ten przegląd zaprezentowanych na
tej wystawie eksponatów uświadamia Czytelnikom (rów­
nież i tym, którzy nie mieli okazji jej widzieć), jak wielki
i burzliwy postęp dokonał się w dziedzinie roweru wciągu
ostatnich stu lat, które upłynęły od założenia Warszaw­
skiego Towarzystwa Cyklistów.
Marek Utkin

IMPLOZJA,
czyli przyczynki do no­
wej interpretacji wyda­
rzeń z okresu przełomu
II i III tysiąclecia, tak
zwanej pierwszej gene-

Napisał: Sławomir Mil

Ilustrował: Julian Bohdanowicz

/qf„nnarJm d rusie i części referatu wygłoszonego przez Wielce Oświeconego Abn Theystosa, członka
Ligi Wiedzy. dyrektora rzeczywistego Instytutu Lat 1815-2340 na sympozjum „Synteza pre is oi
w świetle najnowszych danych ”, Albighast, 3114)

Szanowni
Zgromadzeni,
Dostojni
Goście...
W pierwszej, przedstawionej wczoraj
części mojego referatu zaprezentowałem
syntetyczny przegląd dziejów naszej pracywilizacji w latach 1815-1990. Oparty było on
zarówno na naszych własnych zasobach ar­

chiwalnych, jak i na danych udostępnionych
nam przez Dostojnych Gości.
Jeszcze raz, jak wielu moich przedmów­
ców, podkreślić muszę bezcenną dla nas po­
moc z Ich strony. Oczywiście, jak każdy
człowiek, winien Im jestem wdzięczność
przede wszystkim za odrodzenie naszej cy49

wilizacji w ogóle, nie byłbym jednak nau­ Przyznanie się do własnego błędu jest.
kowcem, gdybym nie uwypuklił szczególne­ wszakże cnotą.
go Ich wkładu Właśnie w naszą, a więc i moją
Uważam, że stan naszego społeczeństwa
dziedzinę wiedzy. Dostarczone nam przez w roku 1990 pamiętają wszyscy zebrani.
Nich dane, które z pełną naukową bezintere­ Poddałem go wczoraj wyczerpującej anali­
sownością zbierali przez całe tysiąclecia, po­ zie i nie będę już do niej wracał. Zanim
zwalają nam teraz na wypełnienie wielu luk jednak przejdę do omawiania wydarzeń lat
naszej prehistorii, weryfikację rozlicznych późniejszych, przedstawię wyobrażenia, ja­
hipotez (co, jak wiemy, doprowadziło do kie miała ówczesna ludzkość na temat swojej
rewolucyjnego wręcz przewartościowania najbliższej, dziesięcioleciami mierzonej
uznanych autorytetów) oraz odrzucenie przyszłości. Tworzone one były przez „my­
przeróżnych, arbitralnie - jak okazało się - ślicieli” czy też „przyszłościowców” bazują­
przyjmowanych przez niektórych poglądów cych na aktualnym stanie techniki, gospo­
na nasze dzieje.
darki i polityki oraz własnych subiektyw­
Pójdę tu jednak nieco dalej niż moi przed­ nych ekstrapolacjach tegoż stanu.
A przyszłość widzieli w dwóch, krańcowo
mówcy. Uważam tłumaczenie Gości, że
udostępniają nam dane o naszej przeszłości odmiennych wersjach:
dopiero, gdy utraciły one u Nich klauzulę 1. Będzie dobrze, a kto wie czy nie. jeszcze
tajności, za czystą uprzejmość. Nie może być
lepiej...
przecież przypadkiem, że trafiają one do nas
- ludzkość stoi na progu wykładniczej
właśnie w momencie uznania pewnych okre­
ekspansji kosmicznej, która sama z sie­
sów naszej prehistorii za nieodtwarzalne.
bie załatwi problemy surowcowe, żyw­
Tak myśleliśmy i pogodziliśmy się z tym.
nościowe czy demograficzne;
A Oni? Od razu dostarczyli nam wszyst­
- postępująca likwidacja pandemii, epi­
kiego...
demii, chorób jako takich, a nawet
Referat mój urwałem wczoraj na roku
i pomniejszych dolegliwości - w połą­
1990, stanowiącym - z punktu widzenia mo­
czeniu z biomedycyną oraz inżynierią
jego Instytutu - swoistą cezurę. Z lat wcześ­
genetyczną - doprowadzi do długowie­
niejszych mieliśmy bowiem na tyle wystar­
czności, a kto wie, czy nie wręcz nie­
czające dane, by móc na ich podstawie doko­
śmiertelności;
nać pełnej Syntezy Dziejów; jeszcze raz kła­
- niewyobrażalne wręcz środki techni­
niam się naszym Gościom, dostarczyli nam
czne, które rychło stworzymy, robić
cennych niewątpliwie, ale jedynie uzupeł­
będą za nas wszystko, człowiek odda
niających informacji, nie tyle wyjaśniają­
się zaś umiarkowanej konsumpcji, za
cych, co rozświetlających pewne wydarze­
to nieograniczonej pracy twórczej, kto
nia tego okresu. Natomiast na temat wyda­
zaś nie będzie miał do niej ochoty czy
rzeń lat późniejszych Instytut mój, że nie
talentu - ^ kontemplacji osiągnięć
wspomnę już o innych, snuć mógł jedynie
innych.
- raczej mniej niż bardziej trafne - przy­ 2. Będzie źle, a zapewne jeszcze gorzej...
puszczenia. Brak danych źródłowych z tego
Nic, tylko totalna zagłada, związana naj­
okresu był wręcz krytyczny. Moi koledzy
prawdopodobniej z wojną nuklearną,
z „późniejszych” instytutów wiedzą prze­
względnie (co mniej prawdopodobne)
cież, iż dopiero rok 2340 przynosi nam dane
z ostatecznym zniszczeniem środowiska
o najniższym uznawanym przez nas pozio­
naturalnego. Przyznać jednak trzeba, iż
mie ufności (0,185). I dopiero teraz, dzięki
ostateczny efekt któregoś z tych zajść
Naszym Gościom, dowiedzieliśmy się prak­
stopniowano, najprawdopodobniej we­
tycznie wszystkiego. Wiemy już teraz, że
dług stopnia wrodzonego optymizmu
wszystkie nasze hipotezy, polemiki i kontro­
twórcy danej hipotezy, uważając, że albo:
wersje były zupełnie bezprzedmiotowe.
- nastąpi kres wszelkiego życia na
Wszystko rozegrało się zupełnie inaczej...
Ziemi;
Przepraszam za przydługi może nieco
- przetrwają tylko organizmy niższe (za
wstęp; niezbędny jest on wszakże dla zrozu­
szczególnie predysponowane uważano
mienia przyczyn odcięcia się od naszych, do
tu szczury, karaluchy tudzież mrówki),
niedawna jeszcze głoszonych poglądów.
które, co niewykluczone, stworzą
50

z czasem nową, odmienną gatunkowo
i kulturowo cywilizację;
- przetrwają także i niedobitki naszego
gatunku, co będzie li tylko „rozmy­
ciem” zagłady (tak zwane płynne
przejście od racjonalizmu do kaniba­
lizmu);
- człowiek jako gatunek przetrwa mimo
wszystko, ale na skutek przyspieszonej
ewolucji (mutacje) zmieni się tak, że aż
przykro będzie na niego patrzeć.

można w materiałach Konferencji (tómy: XI,
XII i XIII ss. 1-527), ograniczę się zatem
w swoim referacie do perspektywicznego
skrótu, ograniczającego się do opisu stanu
ówczesnej „cywilizacji” w kolejnych dwu­
dziestoleciach, rozpoczynając od roku 2000.
Ewentualne wątpliwości wyjaśnimy sobie
w trakcie dyskusji plenarnej. Zgoda?
(nie wyrażono sprzeciwów)
A zatem mamy rok...

Tak to wówczas koncypowali sobie nasi 2000 - Czołowe mocarstwa nadal balansują
na krawędzi wojny. Armie pochła­
przodkowie. A my? Ze wstydem muszę się
niają większość dochodów narodo­
przyznać, iż na bazie obu tych gałęzi hipotez
wych i budżetów państw. Potencjał
powstały w naszym Instytucie dwie przeciw­
militarny zantagonizowanych stron
stawiające się sobie szkoły naukowe. Obie
jest w większości umieszczony na
upatrywały prymitywny wręcz poziom na­
okołoziemskich orbitach (stamtąd
szej cywilizacji w roku 2340 jako pochodną
najszybciej i najtaniej). Niemal każ­
jednej z dwóch możliwości. Przyjmowano
dej nocy można zaobserwować na
zatem, iż albo ludzie odeszli od cywilizacji
niebie spektakularne efekty nukle­
technicznej i świadomie zjednoczyli się z na­
arnych starć bezzałogowych obiek­
turą, a pozorny regres technologiczny i po­
tów kosmicznych. Uznawało się pod­
pulacyjny był świadomym wyborem, albo
ówczas, że jakiekolwiek starcia, dy­
też ludzkość dopiero odradza się po wojnie
wersje, szpiegostwo satelitarne do­
nuklearnej. Trudno nam się dziwić. Cóż bo­
póki nie spowodują strat w ludziach,
wiem skonstatowaliśmy w roku 2340? Pla­
dopóty nie będą stanowić casus belli,
netę pokrytą bujną roślinnością, pełną
a będą co najwyżej przedmiotem
wszelkiego zwierza, a tylko gdzieniegdzie
dyskusji odpowiednich MSZ-tów
skromne osiedla ludzkie. Owszem, w stanie
oraz publicznych pyskówek na fo­
niczego sobie; żadnej dzikości, a wręcz prze­
rum tak zwanej ONZ.
ciwnie - elementy wiedzy, kultury... Ale też
i niepokojące akcenty: niechęć do środków 2020 -Bezludna wojna. Inteligentne, szyb­
technicznych, brak trwałych zapisów infor­
ko uczące się komputery ósmej gene­
macji, prymitywna medycyna, drewniane
racji zawiadujące kosmicznymi
chaty kryte liśćmi...
środkami przenoszenia broni zajęły
Jeszcze „przedwczoraj” nie wiedzieliśmy
się już tylko wzajemnym zwalcza­
co o tym myśleć (chociaż niektórzy myśleli,
niem. To samo, w skali mikro, działo
że wiedzą), wysnuwaliśmy coraz to nowe
się na Ziemi - bezzałogowe samolo­
hipotezy; dziś wiemy już wszystko, dzięki
ty, takież łodzie podwodne i okręty
Naszym Gościom, rzecz jasna.
walczyły ze sobą do ostatka. Ludźmi
Przypuszczano zatem na progu III Tysiąc­
obsadzone dowództwa robiły dobrą
lecia, iż przyniesie ono WSZYSTKO ALBO
minę do złej gry; czołowi stratedzy
NIC. A o tym, że może tylko trochę - nieza­
udawali tylko, że jeszcze nad czymś
leżnie w którą stronę - nie pomyślał nikt.
panują. Populacja ludzka sięgnęła
Tym bardziej my... Przyznaję to w imieniu
szczytu - szacowano ją wówczas na
swoim i naszego Instytutu. Konstruktywna
10 mld. Ale też: pierwsze nie kontro­
samokrytyka powinna zawsze stanowić
lowane pandemie w Trzecim Świę­
podstawowy składnik metodologii nauk!
cie. Lokalne starcia nuklearne tam­
Nie wstydzimy się.
że. Totalne skażenia środowiska smog nad Europą i Ameryką Północ­
(po przerw ie):
ną utrzymuje się w zasadzie bez
Synteza Dziejów lat 1990-2340 jest przed­
przerwy. W dalekowschodniej Azji
stawiona wraz z pełną dokumentacją w załą­
opada z rzadka.
czniku do mojego referatu, który znaleźć
51

2040 - Kres nakładów na zbrojenia. Nie wy­
myśli się już nic nowego, a jakby
nawet, to będzie za drogo. Na orbi­
tach także ustalił się stan równowa­
gi; orbitalne komputery militarne
zajęły się obroną własnego „stanu
posiadania” (to znaczy minimum
środków pozwalających na przynaj­
mniej trzykrotne zniszczenie teryto­
rium przeciwnika). Na Ziemi „otorbienie się” systemów, kres wszelkich
rozmów i negocjacji. Wykładniczo
postępujące skażenia środowiska nieustający smog nad półkulą pół­
nocną.
Żywiołowo-żywnościowe
klęski Trzeciego Świata spowodo­
wały spadek populacji totalnej
0 prawie 35%. Bazy księżycowe
utrzymują się już tylko z zapasów
1 regeneracji środków.
2060 - Pierwsze objawy „efektu cieplarnia­
nego” (zanieczyszczenia atmosfery
w takim stopniu, iż odbija ona wtór­
ne promieniowanie cieplne i zwraca
je z powrotem ku powierzchni Zie­
mi): dżungla, pustynie, a przed nimi
stepy przesuwają się powoli w kie­
runku biegunów. Topnieć zaczynają
lodowce górskie oraz lody stref okołobiegunowych. Złagodzenie napięć
między Systemami, spowodowane
kresem walki o wpływy w Trzecim
Świecie, który stał się już tylko
obiektem bezzwrotnych pożyczek
czy zapomóg. Surowce ich dawno już
wyeksploatowano, rynek zbytu ża­
den, siła robocza - bezsilna. Kres
badań kosmicznych - wielkie nakła­
dy, zerowe efekty. Globalny kryzys
ekonomiczny we wszystkich krajach
„niezależnych”; brak energii, su­
rowców i technologii. Pozostające
w szczątkowym stanie środowisko
naturalne po raz pierwszy od dwustu
lat zaczyna „oddychać” - zahamo­
waniu uległo pogarszanie się wa­
runków.
2080 - Mniejsza już z militariami i kosmo­
sem (ostatnie SOS odebrano z Księ­
życa w 2077 - sami byli sobie winni,
zaniedbali zespoły regeneracji i co? że zaraz przyleci ziemska ekipa na­
prawcza? - idealiści!), energii zaczę­
ło brakować także w krajach r o z ­
52

w i n i ę t y c h . Przyszło więc do
pierwszych, tajnych i nieśmiałych
prób rozbrajania głowic bojowych
w celu energetycznego wykorzysta­
nia ich zawartości. A jako że głowice
te lokowano najczęściej w zaprzyjaź­
nionych krajach ościennych, właśnie
te kraje najbardziej ucierpiały- na
tych próbach. Smog opada, efekt cie­
plarniany utrzymuje się, populacja
spada do 2 mld.
2100 -Początki „Wspólnego Systemu” wymiana doświadczeń w rozbraja­
niu głowic ulokowanych na w ł a s ­
n y m terytorium. Kres wydobycia
ropy, węgla i pochodnych. Inne su­
rowce - także tylko z odzysku. Coraz
szybsze topnienie lodów - dawne ni­
ziny stają się szelfem. „Wędrówka
Ludów”: exodus na tereny wyżynne.
Kryzys ekonomiczny sięga dna - sto­
pniowe przechodzenie na wymianę
towarową. Przepowiadany niegdyś
upadek pieniądza nastąpił prozaicz­
nie: gdy kolekcjonerzy-numizmatycy zaczęli płacić w towarze mniej, niż
nominalną wartość danego bankno­
tu lub monety i znajdowali sprze­
dawców („Za studolarówkę z 2097
daję cztery dolary w towarze!”).
Z braku części zamiennych „upada”
coraz większa ilość linii technologi­
cznych.
2120 -Globalne pandemie spowodowane
brakiem środków medycznych,
a przede wszystkim lekarstw.
„Wspólny System”: konferencja na­
ukowa - „Metodyka odzysku środ­
ków energetycznych wysłanych nie­
gdyś w kosmos”. Efekt: fantastyka
+ pobożne życzenia. Ostateczne
przejście na wymianę towarową.
Upadek tradycyjnych środków tezauryzacji - metali i kamieni szla­
chetnych (nie posiadają żadnej war­
tości p r a k t y c z n e j ) .
2140 -„Wspólny System”: obrona trady­
cyjnych regionów rolniczych przed
stepowieniem - prymitywne melio­
racje. Smog opada - ponowne obser­
wacje Księżyca i gwiazd. Kres zorga­
nizowanej produkcji i techniki.
Przejście na rzemiosło. Populacja =
1 mld.

2160 -Zanik środków łączności międzykontynentalnej, a więc i kres
„Wspólnego Systemu”. Ustanie
efektu cieplarnianego, za to coraz
większy wpływ odradzania się śro­
dowiska naturalnego: dżungla sięga
zwrotników, przed nią - pustynie
i stepy. Pojawiają się pojedyncze eg­
zemplarze gatunków dawno uzna­
nych za wymarłe (tygrys bengalski,
słoń afrykański, wampir tajlandzki).
2180 - Ostatnie próby utrzymywania pańs­
twowości przez dawne centra „cywi­
lizacyjne”. Trzebienie resztek Wiel­
kich Lasów Północy - drewno
„wszechsurowcem”. Wraz z zani­
kiem kontaktów międzykontynentalnych kres pandemii (jedynie drob­
ne epidemie lokalne); ostatnia z nich
- Grypa AXC - pochłonęła 32% po­
pulacji, wynoszącej wówczas 200
min.
2200 - „Pierwsza Stabilizacja”: 100 min lu­
dzi zdaje się pozostawać we wza­
jemnej harmonii z Przyrodą - tyle
może wyżywić Ziemia przy prymi­
tywnym rolnictwie, łowiectwie
i zbieractwie. Ostateczne ustalenie
się linii brzegowej; Wszechocean się­
ga 250 metrów (dawniej określanych
jako „nad poziomem morza”).
2220 - Ostateczne prze jściez,,kultury tech­
nicznej” na naturalną - ochrona źró­
deł pisanych i wszelkich resztek
dawnej „świetności”. Rozpad „precywilizacji” na izolowane ośrodki:
na półkuli północnej jest ich ponad
500, na południowej około 40.
2240 - Kres „Pierwszej Stabilizacji” na
skutek nacisku środowiska. Lasy
strefy umiarkowanej zaczynają łą­
czyć się z dżunglą zwrotnikową. Bo­
om zoologiczny - żywiołowy rozwój
wszelkich rodzin zwierząt. 20 min
ludzi w enklawach, z trudem utrzy­
mywanych przed nacierającymi
lasami.
2260 -U padek rolnictwa: w roku 2263
w okręgu Kiruna zebrano mniej niż
zasiano. Przejście na łowiectwo
i zbieractwo będące jedynym, ale do­
statecznym
źródłem
żywności.
„Obrona Ksiąg”: pleśń, grzyb

i owady atakują resztki księgo­
zbiorów.
2280 - 4 min ludzi w walce ze środowi­
skiem. Odradzanie się medycyny ziołolecznictwo. Stopniowy zanik
ostatnich atawizmów - powszechnej
umiejętności czytania oraz matema­
tyki wykraczającej poza arytmetykę
liczb naturalnych.
2300 - Naturalny kres międzyośrodkowyeh
walk o tereny łowieckie - zmniejsza
się ilość ośrodków, wzrasta zatem
dystans pomiędzy nimi. Renesans religii lokalnych (w zasadzie w każdym
ośrodku panuje inny kult); kapłani
jako ostatni przedstawiciele wars­
twy oświeconej - przechowują książ­
ki, potrafią je czytać, a nawet prze­
kazać tę wiedzę potomkom.
2320 -Pierwsze zorganizowane „krucjaty”
przeciw wszelkim „nienaturalnym”
przedmiotom. Piętno sztucznego po­
chodzenia dyskwalifikuje każdy
przedmiot. Metalowe wyroby, nieza­
leżnie od ich potencjalnej przydat­
ności, padły ofiarą jako pierwsze.
Szczęśliwie papier uznano za n a ­
t u r a l n y nośnik informacji, prze­
trwały więc w rodach kapłańskich
także i niektóre źródła pisane.
2340 - WIOSKA GLOBALNA - czyli tak
zwana „Druga Stabilizacja”. Rze­
czywiście, 350 tys. ludzi rozmiesz­
czonych w małych, kilkusetosobo­
wych osiedlach wtopiło się w Przyro­
dę, aby przez kolejnych 600 lat po­
zostawać z nią w pełnej symbiozie...
A dalej wiemy już mniej więcej sami.
Podkreślić jednak muszę, że przedstawio­
ne fakty nie są już żadną wątpliwą hipotezą,
mimo iż wielu z was skłania się ku tej konce­
pcji. Nie, to najczystsza PRAWDA, udostę­
pniona nam przez, z daleka przybyłych, Sza­
cownych Gości. I dyskutować tu nad nią
n ie b ę d z i e m y . Owszem, przedstawio­
ny przeze mnie przebieg wydarzeń nie wy­
czerpuje wszystkich danych, jakimi - dzięki
Czcigodnym Gościom - dysponuje mój In­
stytut, a które, w miarę potrzeb, udostępnię
w trakcie plenarnej dyskusji.
Ale to już może po kolejnej przerwie?...
53

MONITOR

KOMPUTEROWY

Większość tanich komputerów domowych
przystosowana jest do współpracy ze stan­
dardowym odbiornikiem TV - pełni on funk­
cję monitora. Takie rozwiązanie zmniejsza
koszty zestawu (przeciętny użytkownik
komputera ma przecież w domu telewizor),
lecz wprowadza kilka niedogodności. Po
pierwsze długotrwałe zablokowanie telewi­
zora przez komputerowego fanatyka budzi
na ogół ostry sprzeciw rodziny, po drugie
jakość obrazu otrzymywana na typowych
odbiornikach nie jest najlepsza (praca na 36
kanale zmusza do okresowej kontroli do­
strojenia, pasmo wzmacniacza pośredniej
częstotliwości rzadko przekracza 3,5 do 4
MHz). Po trzecie telewizory czarno-białe na­
leżą u nas chyba do artykułów luksusowych,
gdyż raczej trudno je zobaczyć na półkach
(bez napisu „TYLKO DLA MM”), a ponadto
nawet mały NEPTUN 150 kosztuje prawie
30 tys. zł.
Optymalnym rozwiązaniem jest samo­
dzielne zbudowanie małego monitora czar­
no-białego, zapewniającego odpowiedni
komfort pracy, a przy tym osiągalnego dla
przeciętnego posiadacza komputera o nad­
werężonym budżecie. Najwygodniejsze jest
jego zestawienie z gotowych modułów osią­
galnych w handlu, uzupełnionych dodatko­
wym układem dopasowującym wyjście VIDEO mikrokomputera do układu monitora.
Poniżej opisujemy taką konstrukcję wyko­
rzystującą podstawowe moduły telewizora
NEPTUN 150, przeznaczoną do dołączenia
do mikrokomputera ZX Spectrum. Przy­
stosowanie układu do innych komputerów
jest bardzo proste, wymaga jedynie odpowiedniegp przeprojektowania układu dopa­

sowującego. W następnych odcinkach opi­
szemy układy umożliwiające dołączenie in­
nych popularnych w Polsce mikrokompu­
terów.
Schemat ideowy naszego monitora przed­
stawiony jest na rys. 1. Jak widać, wykorzys­
tujemy podstawowe moduły z Neptuna 150;
moduł MH1001 zawierający układ stabiliza­
tora napięcia zasilania (+12V) oraz stopień
końcowy odchylania poziomego, moduł
MV1004 - odchylanie pionowe, MS1002 za­
wierający generator linii i układy synchroni­
zacji oraz wzmacniacz wizji MW1003. Kine­
skop też pochodzi z tego telewizora (typ
A31-3IOW), podobnie cewki odchylające ty­
pu TZC13. Oprócz dodatkowych elementów
składających się na zasilacz oraz układy
regulacji jaskrawości i kontrastu monitor
zawiera dodatkowy moduł oznaczony MD pełni on funkcję dopasowania fazy i ampli­
tudy sygnału wizyjnego komputera do wy­
magań pozostałych modułów. Jego schemat
ideowy przedstawiony jest na rys. 2 (rysunek
płytki drukowanej na rys. 3).
Układ dopasowujący składa się ze
wzmacniacza odwracającego fazę na tran­
zystorze Tl oraz wtórnika emiterowego T2
z układem odtwarzania składowej stałej
(utrzymywanie stałego poziomu czerni). Za­
daniem wzmacniacza jest odwrócenie fazy
sygnału wizyjnego dostępnego na złączu ZX
Spectrum - wzmacniacz wizji Neptuna wy­
maga sterowania sygnałem o polaryzacji do­
datniej (bieli odpowiada wyższe napięcie).
W tym przypadku wymagana wartość
wzmocnienia wynosi około 1,0. Jednocześnie
układ synchronizacji sterowany jest sy­
gnałem o polaryzacji ujemnej, dostępnym
55

wejściu modułu lub na emiterze Tl (ten
wariant nie obciąża źródła sygnału, wpro­
wadza ponadto niewielkie pojemności mon­
tażowe w obwód emitera Tl podbijając nieco
wyższe częstotliwości wizyjne, czyli zwię­
kszając trochę kontrast niedużych szcze­
gółów).
Układ odtwarzania składowej stałej
umożliwia uzyskanie niezależnie od pozio­
mu sygnału z komputera, zmian temperatu­
ry itp. stałego poziomu czerni na ekranie (nie
zmienia się jasność czarnych szczęgółów
przy zmianie pozostałej treści obrazu). Wy­
korzystuje on kondensator sprzęgający Cj
15

Rys,2 Schemat

ideowy

modułu

MD

oraz diodę Dl współpracującą z elementami
polaryzującymi. Działanie układu polega na
doładowywaniu kondensatora Ci podczas
trwania najbardziej ujemnej części sygnału
wizyjnego, czyli impulsu synchronizacji prąd płynie przez spolaryzowaną przepusto­
wo diodę Dl. W czasie pracy stopnia dioda
Dl jest spolaryzowana zaporowo i konden­
sator Ct bardzo wolno rozładowuje się na
skutek przepływu prądu polaryzacji bazy
T2. Diody D2 i D4 zapewniają odpowiednią
polaryzację i kompensują jednocześnie
współczynniki termiczne pozostałych ele­
mentów półprzewodnikowych. Potencjo­
metr montażowy PI służy do wyregulowania
poziomu czerni, natomiast potencjometr P2
reguluje kontrast - włączony jest on między
dzielnik rezystorowy 1,2 k/300 omów i wyj­
ście wtórnika T2.
Układ regulacji jaskrawości pracuje
w nieco innej konfiguracji, niż oryginalny.
Modyfikacja polega na zastosowaniu sprzę­
żenia stałoprądowego, co umożliwia osią­
gnięcie stałości poziomu czerni (układ orygi­
nalny zawiera sprzężenie między katodą ki­
neskopu i obwodami regulacji jasności, po­
wodujące zmianę poziomu czerni przy zmia­
nach treści obrazu).

Kilka uwag dotyczących montażu. Pod­
stawowe moduły połączone są zgodnie ze
schematem OTV NEPTUN 150 - różnica
dotyczy jedynie opisanego układu regulacji
jaskrawości. Należy zwrócić szczególną
uwagę na doprowadzenie sygnału synchro­
nizacji do modułu MS1002 - wnoszone po­
jemności montażowe powinny być minimal­
ne. W przeciwnym wypadku następuje nad­
mierne uwypuklenie wyższych częstotliwoś­
ci wizyjnych, a nawet niestabilność pracy
stopnia odwracającego fazę. Ponadto prze­
wody łączące potencjometr regulacji kon­
trastu (musi to być oczywiście potencjometr
masowy) powinny być jak najkrótsze, także
ze względu na konieczność minimalizacji
pojemności pasożytniczych. Połączenia mo­
dułów najwygodniej wykonać za pomocą
przewodów lub niewielkiej płytki drukowa­
nej. Elementy zasilacza, a więc transforma­
tor, diody i kondensator elektrolityczny
4700 gF montujemy na odpowiednim wspor­
niku. Ze względu na dość duży prąd zasila­
nia wynoszący około 1,5 A, w prostowniku
należy połączyć po dwie diody BYP401-100
równolegle - jest ich więc łącznie 8 sztuk.
Bezpieczniki sieciowe oraz bezpiecznik po
stronie niskiego napięcia montujemy na od­
powiednim wsporniku z materiału izolacyj­
nego.
^
Szczególną uwagę należy zwrócić na od­
powiednie zamocowanie i podłączenie kine­
skopu. Do jego zamocowania służą cztery
wsporniki przyspawane do opaski antyimplozyjnej. Opaskę tę należy połączyć z masą
zasilania, podobnie zewnętrzne pokrycie
grafitowe bańki (za pomocą kawałka linki
miedzianej i sprężyny - jak w standardowym
telewizorze). Na szyjce montujemy delikat­
nie zespół odchylający, ustalając jego poło­
żenie za pomocą zacisku śrubowego (w cza­
sie uruchamiania może być konieczna wery­
fikacja jego położenia). Wyprowadzenia co­
kołu kineskopu łączymy za pomocą odpo­
wiedniej podstawki z właściwymi punktami
modułów zachowując zasadę jak najkrót­
szych przewodów łączeniowych, szczególnie
w przypadku doprowadzenia sygnału wizji
do katody (długość tego przewodu nie po­
winna przekraczać 10 cm-przewód dłuższy,
jak też prowadzenie go w wiązce, powoduje
znaczne pogorszenie ostrości konturów).
W przypadku kilku sygnałów na rys. 1 nie
podano numerów wyprowadzeń modułów -

Wymion^ ptątki; 66 x 40 mm

Rąs.3. Piątka drukowana modułu M
U

oznacza to, że są one dostępne na dodatko­
wych złączach. Odpowiednie punkty można
jednak łatwo rozpoznać na podstawie sche­
matu ideowego telewizora NEPTUN 150
oraz napisów na płytkach modułów.
Na wejście monitora podajemy sygnał
Y dostępny na złączu mikrokomputera ZX
Spectrum. Nie jest jednak wskazane bezpo­
średnie łączenie tego wyjścia z wejściem
modułu MD - nawet krótki przewód wpro­
wadza pojemności montażowe pogarszające
jakość obrazu, istnieje ponadto możliwość
uszkodzenia komputera przy przypadko­
wym zwarciu. Monitor łączymy z kompute­
rem za pomocą odcinka przewodu koncen­
trycznego w ekranie i układu wtórnika z rys.
4. Układ ten, oprócz zabezpieczenia „ULA”
w Spectrum, dopasowuje ponadto impedancję wyjściową do parametrów przewodu
koncentrycznego (dopasowanie jednostron­
ne po stronie komputera), dzięki czemu nie
osiąga się pogorszenia jakości obrazu nawet
przy przewodzie kilkumetrowej długości.
Ponieważ układ ten jest bardzo prosty, moż­
na go zamontować wewnątrz komputera,
57

Rys,4. Schemat podłączenia gniazdka wyjścia VIDEO
do ZX Spectrum (w nawiasie nr wyprowadzenia
układu ULA)

przy czym wskazane jest wykorzystanie tzw.
masy sygnałowej, dostępnej praktycznie tyl­
ko na wyprowadzeniu 40 układu ULA (na
złączu jest tylko masa cyfrowa charaktery­
zująca się znacznym poziomem zakłóceń).
Po zmontowaniu całości możemy zabrać
się do uruchomienia monitora. Przed włą­
czeniem zasilania sprawdzamy wszystkie
połączenia, w szczególności dołączenie ce­
wek odchylania poziomego (ich niedołączenie grozi spaleniem stopnia końcowego li­
nii!). Potencjometry jaskrawości i kontrastu
powinny być ustawione na minimum. Po
włączeniu zasilania dołączamy komputer
i regulując jasność staramy się uzyskać ob­

raz (o ile „ na słuch” stwierdzimy, że odchy­
lanie pracuje). Pierwszym etapem regulacji
jest zgrubne wyregulowanie jaskrawości w tym celu wczytujemy jakiś obrazek (np.
z jakiejś gry) i po ustawieniu potencjometru
jaskrawości w środkowym położeniu poten­
cjometrem P4 regulujemy na optymalną jas­
ność (czarne fragmenty obrazu powinny być
czarne). W czasie tej operacji regulator kon­
trastu powinien być na minimum. Etap na­
stępny, to regulacja poziomu czerni. W tym
celu generujemy czarny obraz na ekranie
(BORDEE i PAPER na 0) oraz tak reguluje­
my PI w module MD, aby przy regulacji
kontrastu od minimum do maksimum nie
następowała zmiana jasności obrazu. Ope­
racja ta kończy w zasadzie proces regulacji
układu dopasowującego sygnał z komputera
do pozostałych bloków (ewentualnie należy
jeszcze wyregulować nastawienie P4).
Nie będziemy tu opisywać pozostałych
czynności regulacyjnych koniecznych każ­
dorazowo przy strojeniu telewizora, zna­
nych z pewnością wszystkim radioamato­
rom. Należą do nich wszelkie regulacje geo­
metrii i rozmiarów obrazu (zaleca się ich
niewielkie zwiększenie), napięcia anodowe­
go, ostrości itp. Fabryczne moduły zakupio­
ne w sklepie powinny być jednak wstępnie
wyregulowane, co znacznie ogranicza zakres
koniecznych czynności. Osobom nie mają­
cym w tym zakresie odpowiedniego do-

Wykaz elementów monitora
Moduły z OTV NEPTUN 150: MH1001, MV1004, MS1002,
MW1003, zespół cewek odchylających TZC-13,
lampa kineskopowa A31-310W (może być II gat. - ma wtedy
nieco gorszy kontrast na skutek wewnętrznego rozpraszania
elektronów),
transformator sieciowy TS50/11 lub TS40/53,
potencjometry 1 k/A, 1M/A, montażowy 100 k,
rezystor 100 k,
diody BYP401-100 - 8 szt.,
bezpieczniki 400 mA - 2 szt., 2,5 A - 1 szt.,
wyłącznik sieciowy,
kondensatory 10 nF/250 V, 4700 pF/25V,
gniazdo wejściowe (koncentryczne).
Wykaz elem entów modułu MD
tranzystory - BC148 - 2 szt. (lub odpowiedniki),
diody - D1 - D4 - BAP795 lub odpowiedniki,
kondensatory 47 fiF/16V, 1 uF/25V, 10 nF/25V, 47 nF/250V,
rezystory 10k, 470, 330 - 3 szt., 300,15,1 k2 —2 szt.,
potencjometr montażowy 470 omów,
Wykaz elementów układu przyłączenia do mikrokomputera
ZX Spectrum
tranzystor BC148 lub odpowiednik,
rezystory 470, 330, 75,
gniazdo wyjściowe (koncentryczne).

świadczenia radzimy zwrócenie się o pomoc
do fachowców. Wszelkie próby regulacji
układu „w ciemno” mogą oprócz uszkodze­
nia elementów spowodować także nie­
bezpieczne porażenie - w bloku odchylania
występują napięcia niebezpieczne dla ży­
cia!
W przypadku długotrwałej pracy biały
kolor świecenia ekranu może być męczący monitory profesjonalne stosują luminofory
o zielonym lub bursztynowym kolorze świe­
cenia. W naszych warunkach można zdo­
być kineskop z odpowiednim kolorem świe­
cenia (lampy z luminoforem świecącym na
zielono są dość łatwo osiągalne) względnie
przed ekranem zamontować odpowiedni
filtr. Jest on o tyle lepszy, że można go łatwo
zmieniać odpowiednio do zastosowań, a po­
nadto redukuje on męczące refleksy świe­
tlne.
Jeszcze jedna uwaga. Otóż bardzo niebez­
pieczne jest kładzenie kaset magnetofono­
wych w pobliżu monitora (czy telewizora) występujące w pobliżu cewek odchylających
oraz bloku odchylania pole magnetyczne
w.cz. powoduje stopniowe kasowanie zapisu
na taśmie aż do jej zupełnego wyczyszczenia.
Z tego względu należy podczas eksploatacji
zachować odpowiednią odległość między
kasetami i magnetofonem a monitorem.
Grzegorz Zalot

METALI
Część II
Lutowanie twarde

Ten sposób łączenia metali polega na sto­
sowaniu lutów o temperaturze topnienia
powyżej 450°C. Otrzymane połączenia
odznaczają się dużą wytrzymałością me­
chaniczną (w granicach 20-70 KG/mm2)
oraz odpornością na pracę w podwyższo­
nych temperaturach.
Trzeba pamiętać, że lutowanie lutami
twardymi jest znacznie trudniejsze i wyma­
ga kosztowniejszego oprzyrządowania, niż
lutowanie lutami miękkimi. Również cena
lutów twardych, w większości przypadków
(luty na osnowie srebra, złota, palladu,
niklu itd.) jest znacznie wyższa od ceny
lutów miękkich. Aby wykonać lutowanie
twarde potrzebne są:
- lut twardy,
- topnik,
- źródło ciepła.
Luty twarde

Ze względu na skład chemiczny luty twar­
de można podzielić na następujące grupy:
miedź i luty na osnowie miedzi, srebro i luty
na osnowie srebra, złota, platyny, alumi­
nium, magnezu, niklu, manganu, kobaltu,
żelaza, palladu, tytanu, wanadu, cyrkonu
i hafnu. Zakres temperatur^opnienia lutów
twardych poszczególnych grup podajemy na
rys. 1.
Ponieważ w amatorskich warunkach
praktyczne znaczenie mają tylko luty mie­
dziane i srebrne, ograniczymy się więc do
nieco bliższego omówienia tylko tych dwu
grup.
Stosowanie czystej miedzi jako lutu twar­
dego jest możliwe, ale bywa rzadko realizo­
wane, bowiem konieczne jest utrzymanie
podczas lutowania nie tylko wysokiej tem­
peratury, ale i atmosfery gazowej silnie re­
dukującej. Gdy warunek ten nie zostanie
dotrzymany, miedź bardzo łatwo ulega utle­
nieniu, co uniemożliwia lutowanie. Ponadto
czysta miedź nie najlepiej zwilża inne meta­
le. Dlatego w praktyce do lutowania stoso­
wane są stopy miedzi z cynkiem. Luty
59

LUTY NA OSNOWIE
Rys.1 Zakresy temperatur topnienia poszczególnych
grup lutów twardych

miedź-cynk, czyli mosiężne, topnieją w prze­
dziale temperatur 800-1020°C, przy czym
zwiększanie zawartości cynku obniża tem­
peraturę topnienia lutu.
Skład chemiczny lutów mosiężnych, ozna­
czanych symbolem LM oraz ich temperatura
topnienia i zastosowanie, podano w tabeli 1.
Następnym, powszechnie używanym, lu­
tem twardym jest stop srebra, głównie z mie­
dzią. W zależności od składu chemicznego,
temperatura topnienia takich lutów zawiera
się w granicach 620-840°C. Skład chemiczny
najbardziej typowych lutów srebrnych,
oznaczanych symbolem LS, podano w tabeli
2, a zakres ich zastosowań i temperaturę
topnienia w tabeli 3.

o charakterze zasadowym, jak tlenki miedzi,
cynku, żelaza i tlenki o charakterze kwaś­
nym, jak tlenki krzemu, siarki. Aby zapew­
nić skuteczność lutowania dla tlenków
o charakterze zasadowym, konieczne są to­
pniki kwaśne, i przeciwnie - topniki zasa­
dowe muszą być użyte w przypadku tlenków
kwaśnych.
Najbardziej rozpowszechnionymi topni­
kami typu kwaśnego, stosowanymi do luto­
wania twardego, są boraks i kwas borowy
oraz ich mieszaniny.
Boraks, czteroboran sodu, Na2 7 •
B40
• 10H2O stosuje się do lutowania prawie
wszystkich metali, których temperatura
topnienia jest wyższa od 741°C, tj. od tempe­
ratury topnienia boraksu. Boraks zawiera­
jący wodę krystaliczną, używany jest zazwy­
czaj w postaci proszku otrzymanego przez
zmielenie boraksu krystalicznego. W po­
czątkowym okresie topnienie sproszkowaTabela 1
Skład chemiczny, temperatura topnienia I gtówne zastosowania
spoiw (lutów) mosiężnych
%
Cecha

Orlentacyjna
:omperatura top­
nienia w
°C

60

metale
łączone

Cu

Zn

LM85

84-86

reszta

1020

miedź, stal,
żeliwo, me­
tale spieka­
ne

lutowanie twar­
de przyrządów
z miedzi, stali i
żeliwa; lutowa­
nie płytek z
węglików spie­
kanych

LM63

62-64

reszta

910

stal, miedź,
mosiądze o
zawartości
powyżej
68% Cu

lutowanie twar­
de
różnych
drobnych wy­
robów

LM600

59-61

reszta

900

miedź, mo­ lutowanie
w
siądze, brą­ budowie ma­
szyn
zy

LM60k

59-61

reszta

900

stal, żeliwo

LM60S

58-60,5

reszta

900

stal, miedź, lutowanie apa­
brąz
ratury precy­
zyjnej

LM48

47-49

reszta

870

miedź, stal, lutowanie
żeliwo
drobnych
przedmiotów

LM42

41-43

reszta

845

miedź, nikiel lutowanie
drobnych
przedmiotów

LMN7

min 45

reszta

950

metale spie­ lutowanie pły­
kane
tek

Topniki

Zadaniem topników stosowanych do luto­
wania twardego jest, tak jak i topników do
lutowania miękkiego, usuwanie z powierz­
chni metali tlenków i obniżanie napięcia
powierzchniowego stopionego lutu. Gdy te
dwa warunki są spełnione, lut spaja łączone
elementy metalowe.
Przy lutowaniu miękkim, a więc prowa­
dzonym w temperaturze do 400°C, topniki
z reguły roztwarzały tlenki metali. Nato­
miast przy lutowaniu twardym, topniki rea­
gując z tlenkami, wiążą je w stopy.
Aby jednak takie stopy powstawały, musi­
my pamiętać o różnym charakterze chemicz­
nym tlenków powstających na powierzch­
niach lutowanych metali. I tak mamy tlenki

Gtówne zastosowania

przykłady

lutowanie ruro­
ciągów i apa­
ratury

Tabela 2
'
Skład chemiczny oraz poatać spoiw (lutów) srebrnych

Sktad chemiczny w %
Cecha
spoiwa

Składniki stopowe

AG
LS12
LS25
LS27MN
LS45
LS45K
LS50K
LS60
LS70
LS70F
LS72

Cu

11-13
24-26
26-28
44-46
44-46
49-51
59-61
69-71
70-72
70-72

50-52
39-41
38-40
29-31
17-19
29-31
19-21
24-26
reszta
reszta

Mn

Ni

Cd;

P

_
-

_

-

-

-

-

Zn

-

9-10 5-6
-

-

-

-

-

-

18-22
3-7

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

/

-

0,8-1,3

-

reszta
reszta
reszta
reszta
reszta
. reszta
reszta
reszta
-

~

nego boraksu przebiega dosyć burzliwie
wskutek wydzielania się wody krystalicz­
nej. Objawia się to w postaci występujących
na powierzchni topnika pęcherzyków pary,
które zanikają przy silnym podgrzaniu luto­
wanych części. Dlatego częściej stosuje się
boraks bezwodny. Otrzymuje się go przez
ogrzanie boraksu krystalicznego poniżej je­
go temperatury topnienia i następnie zmie­
lenie odwodnionej białej, porowatej masy.
Tabela 3
Temperatura topnienia I główne zastosowania lutów srebrnych
Główne zastosowanie
Cecha
spoiwa

Metale łączone

LS12

830

LS25

780

LS27MN

840

LS45

730

LS45K

620

LS50K

700

LS60K

710

LS70F

800

LS72

780

Przykłady

Stal konstruk­
cyjna oraz sto­
py miedzi po­
wyżej 56% Cu
Stal konstrukcyjna,
miedź
oraz stopy mie­
dzi
Stale nierdzew­
ne i kwasoodporne, metale
spiekane
Slale stopowe,
miedź i stopy
miedzi

Lutowanie średniogrubych
elementów, np. rur. blach,
prętów itp.

Stale nierdzew­
ne i kwasoodporne, miedź i
stopy miedzi

Miedź i stopy
miedzi
Stopy srebro-miedź

Lutowanie cienkich blach,
rur i drutów przy wyrobach
optycznych i precyzyjnych
Lutowanie części aparatury
oraz kształtek z metali spie­
kanych
Lutowanie drobnych części
oraz połączeń pracujących
w temperaturach podwyż­
szonych
Lutowanie drobnych części,
jeżeli wymagana jest niska
temperatura lutowania (np.
gdy tworzywo jest wrażliwe
na pęknięcia w temperatu­
rach podwyższonych)
Lutowanie połączeń odpor­
nych na korozję
Lutowanie wyrobów jubiler­
skich
Lutowanie styków elek­
trycznych
Lutowanie przewodów jezd­
nych trakcji elektrycznej

A teraz parę słów o procesach chemicz­
nych zachodzących przy stosowaniu bora­
ksu. W czasie ogrzewania boraks rozkłada
się na metaboran sodowy (Na2B20 4) i tlenek
boru (B20 3), który reagując z tlenkami meta­
li tworzy z nimi łatwo topliwe sole:
CuO + Na2B40 7 —* CuO ■B20 3 -f Na2B20 4
ZnO 4- Na2B40 7 — ZnO ■ B20 3 + Na2B20 4
& gt;
2Fe20 3 + 3Na2B40 7 —* 2Fe20 3 • 3B20 3 +
+ 3Na2B20 4 itd.
Trzeba dodać, że boraks nie tylko wiąże
tlenki istniejące na powierzchniach łączo­
nych metali, ale także polepsza zwilżanie
lutem łączonych powierzchni.
Z kolei drugi topnik kwaśny lutów twar­
dych, kwas borowy, H3B 03 w normalnej
temperaturze jest ciałem stałym w postaci
białych, lśniących kryształków rozpuszcza­
jących się w wodzie, alkoholu i olejach mine­
ralnych. Przy podgrzaniu do temperatury
185°C rozkłada się na wodę i tlenek boru.
Ten ostatni, podobnie jak w przypadku bo­
raksu, reaguje z tlenkami metali, dając od­
powiednie sole.
CuO + 2H2B03 —* CuO • B20 3 + 3H20
Tlenek boru topi się w temperaturze około
577°C, jednak szczególnie aktywne działanie
wykazuje on w temperaturach powyżej
900°C, a więc znacznie wyższych niż boraks.
Należy jednak podkreślić, że kwas borowy
jest znacznie mniej aktywnym topnikiem niż
boraks (tab. 4). W praktyce jako topniki
najczęściej stosuje się mieszaniny boraksu
i kwasu borowego. Skład i temperaturę to­
pnienia kilku częściej stosowanych do luto­
wania mieszanin boraksu z kwasem boro­
wym podano w tabeli 5.
Omówione topniki najaktywniej reagują
z tlenkami miedzi, żelaza i cynku. Dlatego
z powodzeniem można je stosować przy luto­
waniu niskowęglowych stali i żelaza (także
ocynkowanych) lutami miedzianymi, miedziowo-cynkowymi i na osnowie srebra,
a także miedzi, brązów i mosiądzów o wysoTabeia 4
Ciężar rozpuszczonych tlenków w g
Rodzą) tlenku
w boraksie
Tlenek
Tlenek
Tlenek
Tlenek
Tlenek

cynku
kadmu
niklu
miedzi
żelaza

w kwasie
borowym

2,0
2.0
0,62
1.45
2,0

0,56
0,86
0,62
0.00
0,00

61

Tabela 5
Sktad topnika w %
Nr topnika

1
2
3
4
5
6’
7

boraks

kwas
. borowy

100
90
80
70
60
50
-

10
20
30
40
50
100

Temperatura
topnienia w °C

_
/

.

741
650
605
630
650
665
577

kiej temperaturze topnienia - lutami miedziowo-cynkowymi i srebrnymi.
Topniki, w skład których wchodzi boraks,
kwas borowy lub ich mieszaniny, nie powo­
dują korozji złącz, co jest ich dodatkową
zaletą. Jednak usunięcie resztek topnika, jak
również produktów jego reakcji z tlenkami
metali, jest konieczne dla umożliwienia kon­
troli wykonanego połączenia (zwłaszcza
sprawdzenia szczelności). Produkty reakcji
i resztki topnika w czasie ochładzania krze­
pną w postaci szklistej, szczelnie przylegają­
cej do złącza warstewki. Usunięcie jej na­
stręcza poważne trudności, gdyż nie rozpu­
szcza się ona w wodzie i źle poddaje się
oczyszczaniu mechanicznemu. Dlatego dla
łatwiejszego usunięcia pozostałości topnika,
bezpośrednio po lutowaniu złącze chłodzi
się szybko w wodzie. Dzięki dużej różnicy
między współczynnikami rozszerzalności
cieplnej metalu i topnika, ten ostatni pęka
i daje się łatwo usunąć za pomocą np. drucia­
nej szczotki.
Przejdźmy teraz do topników alkalicz­
nych, które muszą być używane, gdy na
powierzchni lutowanych metali obecne są
tlenki o charakterze kwasowym, jak np.
Si02. Najprościej jest do topnika borakso­
wego wprowadzić związki sodu w postaci
wodorotlenku sodu (NaOH) lub węglanu so­
du (Na2C03). W tym przypadku na powierz­
chni metalu reakcja zachodzi wg wzoru:
Si02 + 2Na2C03 -* (Na20)2 • Si02 + 2C02t
Usunięcie resztek topników zawierających
NaOH i Na2C03 jest bezwzględnie koniecz­
ne, gdyż związki te wywołują intensywną
korozję łączonych metali. Zwykle przepro­
wadza się to drogą długotrwałego dokładne­
go przemywania części wodą.
Przy lutowaniu stali stopowych i stopów
żarowytrzymałych, zawierających tlenki
chromu, tytanu, molibdenu, wolframu itp.
62

metali, działanie topników zawierających
wyłącznie boraks, kwas borowy, wodorotle­
nek sodu i węglan sodu jest niedostateczne.
W takim przypadku w skład topnika dodat­
kowo wprowadza się sole kwasu fluorowo­
dorowego, takie jak fluorek potasu (KF),
fluorek sodu (NaF), fluorek litu (LiF), fluo­
rek wapnia (CaF2) oraz fluroborany potasu
(KBF4) i sodu (NaBF4). Pierwsze trzy związki
wchodzą w skład topników przeznaczonych
do lutowania w zakresie temperatur do
900°C, fluorek wapnia ze względu na wysoką
temperaturę topnienia 1403°C stosowany
jest przy lutowaniu w temperaturach powy­
żej 900°C. Topniki zawierające fluor oborany
topią się w zakresie temperatur 620-850°C;
nadają się więc szczególnie do lutowania
lutami na osnowie srebra. W tabeli 5 podano
skład i przeznaczenie najbardziej rozpo­
wszechnionych topników do lutowania stali
stopowych i stopów żarowytrzymałych od­
powiednimi lutami twardymi, a także mie­
dzi i stopów miedzi lutami srebrnymi, za­
wierającymi mangan i nikiel. Niektóre z nich
nadają się do lutowania żeliw, stali węglo­
wych oraz metali i stopów szlachetnych.
Źródła ciepła

Aby przeprowadzić lutowanie twarde, do
łączonych elementów musi być doprowa­
dzone ciepło. Można stosować: płomień ga­
zowy, piece lub ogrzewanie indukcyjne.
W warunkach amatorskich najprostsze do
zrealizowania jest ogrzewanie przy lutowa­
niu twardym płomieniem gazowym. Najle­
piej do tego celu nadają się palniki na gaz
koksowniczy, ziemny, lub propan-butan

oraz powietrze, jak też i benzynowe tzw.
lampy lutownicze (rys. 2). Uzyskiwana przez
te źródła temperatura płomienia umożliwia
stosowanie praktycznie biorąc wszystkich
lutów twardych.
Pewną specyficzną odmianą ogrzewania
płomieniem gazowym jest stosowanie dmu­
chawki. Za jej pomocą powietrze jest wdmu­
chiwane do płomienia palnika laboratoryj­
nego, np. Bunzena czy Teela, lub do płomie­
nia lampki spirytusowej. Ten sposób ogrze­
wania znalazł zastosowanie przy lutowaniu
drobnych przedmiotów, np. w jubilerstwie,
modelarstwie, dentystyce. Najprostszą,
ustną dmuchawką jest cienka metalowa rur­
ka prosta lub wygięta pod kątem 90°, zaopa­
trzona w ustnik i dyszę wylotową (rys. 3).
Niekiedy ma ona dodatkowo zbiornik po­
wietrzny, który ułatwia utrzymanie stałego
ciśnienia powietrza, uchodzącego z dyszy.
Posługiwanie się dmuchawkami ustnymi
jest jednak bardzo uciążliwe, zwłaszcza przy
dłuższej pracy i dlatego w wielu przypad­
kach wprowadza się powietrze do dmu­
chawki za pomocą gumowej gruszki, mie­
chów nożnych, a nawet sprężarek.
Lutowanie za pomocą dmuchawek nie jest
łatwe i wymaga dużej wprawy, koniecznej
& lt; do skierowania na lutowane miejsce płomie­

nia określonej wielkości.
Przy ogrzewaniu płomieniem gazowym
trzeba nagrzewać przede wszystkim łączone
elementy, a nie bezpośrednio lut. Zastoso­
wany do łączenia lut powinien się sam stopić
pod wpływem ciepła łączonych części meta­
lowych. Aby zmniejszyć straty cieplne, a tym
samym przyspieszyć nagrzewanie, należy
stosować tzw. ekran cieplny. Rolę tę spełnia
kawałek płyty azbestowej, który ustawiamy
pionowo, zaraz za lutowanym elementem.
Przy takim postępowaniu lutowany przed­
miot jest od przodu ogrzewany bezpośrednio
płomieniem, a od tyłu ogrzewa go ciepło
odbite od azbestowego ekranu. Podobnie przy lutowaniu drobnych elementów - dmu­
chawkę umieszczamy w zagłębieniu dużego
kawałka węgla drzewnego.
Czynności pomocnicze

Najlepszy nawet lut i topnik, oraz najwy­
datniejsze źródło ciepła nie gwarantuje jesz­
cze uzyskania dobrego złącza. Decydującą
rolę odgrywa tu bowiem sama konstrukcja
złącza, jak też i sposób przygotowania po­

wierzchni łączonych elementów. Najogól­
niej biorąc, wszystkie typy lutowanych złącz
możemy podzielić na czołowe i zakładkowe.
Jest jasne, że w przypadku cienkich blaszek
czy drucików, złącze czołowe nie może mieć
dużej wytrzymałości mechanicznej. Dlatego
też zawsze, gdy jest to tylko możliwe, należy
stosować złącza zakładkowe. Ich odmianą
może być np. skręcenie końców drutów
przed ich zlutowaniem lub nałożenie na
dwie zetknięte ze sobą blaszki nakładki,
którą następnie przylutujemy do obu koń­
ców blaszek.
W zależności od wielkości i kształtu luto­
wanych części, ich powierzchnię można
czyścić metodami mechanicznymi lub che­
micznymi. Metody mechaniczne to pilnik,
papier ścierny lub strumień piasku. Tak
oczyszczone powierzchnie są bardzo podat­
ne na lutowanie ale nie wolno z tym czekać
parę dni, gdyż samoistnie pokrywają się po­
nownie warstewką tlenków.
Z metod chemicznych wymienić można
odtłuszczanie np. acetonem lub benzyną
ekstrakcyjną, a następnie trawienie w roz­
tworze dobranym do rodzaju metalu. Po wy­
trawieniu i spłukaniu wodą powierzchnie są
gotowe do lutowania. Również i po oczysz­
czeniu chemicznym należy bezzwłocznie
zabrać się do lutowania, aby nie dopuścić do
wytworzenia się warstewki tlenków.
Oczyszczone elementy unieruchamia się
np. w uchwycie, na powierzchnie przezna- czone do zlutowania nasypuje odpowiedni
topnik, kładzie kawałek lutu i rozpoczyna
ogrzewanie. Jak już wspominaliśmy, musi
ono być możliwie jak najrównomierniejsze.
Z chwilą gdy lut się już stopi i pokryje
łączone powierzchnie, ogrzewanie przery­
wamy.
Stefan Sękowski
63

F R E Z Y DO D R E W N A

Stały wzrost zainteresowania domowym
majsterkowaniem wywołał zwiększony po­
pyt na narzędzia ułatwiające pracę przy ob­
róbce metali, drewna czy tworzyw sztucz­
nych.
Jednym z ciekawszych i bardziej efektyw­
nych sposobów obróbki drewna jest frezo­
wanie. Jednakże sposób ten wiąże się z ko­
niecznością posiadania odpowiednich urzą­
dzeń (pisaliśmy już o tym w „MT”) a także
frezów o różnych profilach i kształtach.
Wprawdzie w sklepach z narzędziami
można już kupić frezy o prostych kształtach,
jednak zaopatrzenie w niedrogie frezy profi­
lowe, tarniki obrotowe itp. jest praktycznie
żadne. Ta trudna sytuacja narzędziowa skło­
niła nas do powtórnego podjęcia tematu
związanego z frezami, w dalszym ciągu maj­
sterkowicze muszą sami wypełniać luki ryn-

Rys.l Walcówka

i pręty walcowane na gorqco

Rys 2 Walcówka i pręty walcowane na gorqco
ze stali St50B
Rozwinięcie

Rys,3 Walcówka i pręty walcowane na goręco
ze sta li 34GS

64

kowe samodzielnie wykonywanymi narzę­
dziami. N.ależy pamiętać, że dobre wyniki
można uzyskać wyłącznie przy dużej staran-

0~17

0-17

Sp.

i

.

O r ...
J
o i
° + t_ _ —
e-* ,+ .0
-0 2

010

V s

m u
0 maks. 38

-6
R y s .A
w ym iar klucha

Rys7
!śr
Rys. 8

Rys. 6

ności wykonania narzędzia oraz przy zasto­
sowaniu dobrej jakościowo stali.
Jest to problem wcale niełatwy do poko­
nania, nie ma bowiem żadnych możliwości
zakupu odpowiednich gatunków stali.
W związku z tym autor z pozytywnym skut­
kiem wykorzystuje do budowy narzędzi stal
przeznaczoną do zbrojenia betonu.
W budownictwie używane są pręty gład­
kie i żebrowane. Pręty żebrowane mają tę
przewagę nad gładkimi, żć można po kształ­
cie użebrowania rozpoznać gatunek stali, co
jest zupełnie niemożliwe w przypadku prę­
tów gładkich. A ponieważ głównym miej­
scem zaopatrzenia w taką stal są zbiornice
złomu, więc najlepiej stosować pręty żebro­
wane. Raz ustalone warunki obróbki ciepl­
nej bardzo ułatwiają pracę i w innych przy­

padkach, gdy z tej stali będziemy chcieli
wykonać inne przedmioty, natomiast dla in­
nych nie znanych gatunków stali, każdora­
zowo musimy robić próby hartowania.
Autor przeprowadził próby hartowania
stali zbrojeniowej 34GS, 60GS i 18GS, wy­
grzewając ją w temperaturze około 850°C,
z chłodzeniem w wodzie, przy temperaturze
odpuszczania około 250°C. Na próbkach
uzyskano twardość w granicach 47-50 HRC.
Frezy wykonane ze stali 18G2 wykazały
zupełnie dobrą przydatność do obróbki
drewna w warunkach domowego, nieprofes­
jonalnego majsterkowania.
Dla naszych celów mogą być więc przy­
datne stale 18G2 i 34GS, ponieważ średnice
rdzenia (po usunięciu karbów) tych prętów
wynoszą 32 mm, co już zupełnie wystarcza.
65

Na rysunku 1 pokazany jest kształt żeber
stali gatunku 18G2, należy jednak zwrócić
uwagę na to, że podobny kształt żeber ma
także stal gatunku St50B, pręty z tej stali
mają dodatkowo na walcowane żeberka
wzdłużne (rys. 2), pomiędzy żeberkami skoś­
nymi po jednej stronie pręta, rozmieszczone
na długości pręta w odległościach odpowia­
dających obwodowi walca. Natomiast Czy­
telników pragnących dokładniej zapoznać
się z gatunkami stali zbrojeniowej a także
ich wymiarami odsyłamy do normy PN74/H-93215.
Umiejąc rozpoznawać gatunki stali, z któ­
rej chcemy zrobić odpowiednie frezy, może­
my zabrać się do roboty. Sposób wykonania
prostych, ścinowych frezów tarczowych zo­
stał pokazany w tabelce, mamy nadzieję, że
taki system przedstawienia problemu umoż­
liwi czytelnikowi wykonanie narzędzia bez
dodatkowego opisu.
Chcemy również zwrócić uwagę, że może­
my także w prosty i niekosztowny sposób
wykonać frezy profilowe z uzębieniem po­
dobnym do tego, jakie jest na tarnikach
(pilniki do drewna), przykładowe kształty
i wymiary takich frezów podane są na rys. 4.
Do nacinania zębów trzeba przygotować
wąskie nacinaki, bardzo dobre są noże ze
stali szybkotnącej o wymiarach 4X6 mm lub
podobne. Nacinak szlifujemy tak, żeby kąt
wierzchołkowy wynosił około 50°. Przygoto­
wany tj. wytoczony wg szkicu żądany kształt
66

/

freza należy mocno zamocować w imadle
przez przekładki z blachy aluminiowej w ce­
lu uniknięcia uszkodzenia bocznych powie­
rzchni przez szczęki imadła. Nacinanie zę­
bów nie jest trudne, warto jednak najpierw
trochę poćwiczyć wykonanie nacięć na in­
nym, podobnym, okrągłym pręcie. Pozwoli
to na nabranie odpowiedniej, a potrzebnej
wprawy. Na rys. 5 pokazany jest w widoku
bocznym kształt naciętego zęba i nacinaka,
na powierzchni rozwiniętej, w powiększe­
niu. Natomiast na rys. 6, w widoku z góry,
pokazane są nacięte zęby na okrągłej, wy­
pukłej powierzchni.
Po zakończeniu nacinania zębów frez mu­
si być poddany obróbce cieplnej, pomijamy
tu dokładny opis tego procesu, mając na­
dzieję, że czytelnikowi jest to już znane, lub
potrafi sobie znaleźć na ten temat odpowied­
nią literaturę.
Aby gotowy frez mógł być użyty, trzeba go
odpowiednio zamocować. Na rys. 7 przed­
stawiony jest trzpień do mocowania tych
frezów. Łatwo zauważyć, że trzeba przygo­
tować sobie dwa takie trzpienie, jeden z wy­
miarami bez nawiasów, a drugi o wymiarach
podanych w nawiasach. Umożliwi to moco­
wanie frezów o różnych grubościach. Nato­
miast w jaki sposób powinien być umocowa­
ny frez na trzpieniu przedstawia rys. 8.
Oczywiście zęby, freza muszą być skierowa­
ne w kierunku obrotów freza.
Stefan Zbudniewek

ZOSTAŃ AUTOREM DZIAŁU
, , NA W A R S Z T A C I E ”
Wielu czytelników „Młodego Technika” zajmuje się majsterkowaniem. Oczywiście część z nich
to tzw. majsterkowicze jednorazowi, czy majsterkowicze z konieczności - zajmujący się budową
określonego urządzenia, czy też sprzętu domowego dlatego, że nie mogą tego urządzenia kupić,
urządzenia produkowane przez przemysł nie pasują do ich mieszkania, czy też nie spełniają
wszystkich niezbędnych warunków.
Są majsterkowicze, którzy korzystają z opisów wykonawczych zamieszczanych w różnorodnej
literaturze, ale są również tacy, którzy sami konstruują interesujące ich urządzenia. Aprzecież są
to bardzo często konstrukcje nietypowe, ale w pełni powtarzalne, a więc z pewnością interesu­
jące większość hobbistów.
, Zwracamy się do wszystkich konstruktorów-majsterkowiczów, aby podzielili się swoimi
doświadczeniami z innymi czytelnikami działu „Na warsztacie”. Proponowane do publikacji
opisy dotyczyć mogą każdej dziedziny majsterkowania: a więc mogą to być opisy wykonawcze
urządzeń mechanicznych, elektronicznych, sprzętów domowych (mebli), sprzętu dla działkow­
ców, hobbistów itp. Oczekujemy na,opisy narzędzi, przyrządów pomocniczych do majsterkowa­
nia, prostych obrabiarek oraz wszystkich tzw. sposobów ułatwiających wykonanie jakichś
czynności technologicznych. Interesują nas również wszelkie usprawnienia używanego i popu­
larnego sprzętu technicznego, rowerów, motocykli czy samochodów osobowych.
Przysyłane pod naszym adresem artykuły do działu „Na warsztacie” powinny być przepisane
na maszynie (w wyjątkowych wypadkach może to być rękopis, ale naprawdę czytelny), w jednym
egzemplarzu, na tzw. znormalizowanych stronach maszynopisu tzn. w formacie A4 przy zawar­
tości 1800 znaków na stronie (30 wierszy, po 60 znaków pisarskich w wierszu). Ilustracje powinny
być wykonane w ołówku, ale przy użyciu przyborów rysunkowych tzn. linijki, ekierki i cyrkla
i z zachowaniem zasad rysunku technicznego, aksonometrycznego czy perspektywicznego.
Materiały fotograficzne muszą być bardzo dobrej jakości. Jeżeli są to odbitki czarno-białe to
należy wykonać je w formacie przynajmniej 13 x 18 cm, na gładkim, błyszczącym papierze.
Fotografie kolorowe powinny być w postaci przezroczy, najlepiej w formacie 6 x 6 cm.
Oczywiście istnieje możliwość wykonania odpowiednich fotografii przez fotoreportera redak­
cyjnego, który w wyjątkowych wypadkach przyjedzie do autora w określone miejsce.
Każdy artykuł zanim zostanie zakwalifikowany do druku jest opiniowany przez specjalistę
z odpowiedniej dziedziny. Wrazie konieczności autor jest obowiązany do wykonania odpowied­
nich uzupełnień swojej pracy w postaci dodatkowych wyjaśnień czy ilustracji.
Opis każdego, bardziej skomplikowanego urządzenia możliwy jest tylko na podstawie wyko­
nanego prototypu (dotyczy to szczególnie wszelkich urządzeń elektronicznych). Oczywiście nie
każdy prototyp można przysłać do redakcji. W takiej sytuacji istnieje możliwość konsultacji
prototypu na miejscu, u autora.
Propozycje tematów przeznaczonych do opublikowania prosimy uzgadniać z redakcją, najle­
piej telefonicznie lub listownie, aby nie wykonywać pracy, która nie ma szans publikacji ze
względu np. na wcześniejsze zgłoszenie tego samego tematu przez innego czytelnika.
Autorzy wszelkich opublikowanych artykułów otrzymują honoraria autorskie zgodnie z obo­
wiązującymi stawkami zarówno za materiały tekstowe, jak też za ilustracje.
I na koniec praktyczna rada. Pisząc artykuł radzimy wzorować się na opisach zamieszczonych
w „MT " . Musimy pamiętać, że to, co dla nas jest jasne i zrozumiałe, dla majsterkowicza niezbyt
zaawansowanego może być nie do wykonania. A więc każdy opis powinien zawierać dokładne
wyjaśnienie zasad działania proponowanego urządzenia, współdziałania jego poszczególnych
elementów, a potem dokładne wyjaśnienie etapów pracy i wszelkich czynności technologicznych
jak również montażu końcowego, regulacji i uruchomienia.
kierownik działu „Na warsztacie”
Jerzy Pietrzyk

67

KONTAKTRONOWY
WSKAŹNIK
POZIOMU CIECZY

Ustalenie poziomu cieczy w zamkniętym,
nieprzezroczystym zbiorniku, lub zdalny
pomiar zawartości zbiornika jest nie lada
problemem. Czujniki pneumatyczne lub ele­
ktroniczne są i kosztowne, i nieosiągalne.
Jednak stosunkowo tanim kosztem można
ten problem rozwiązać.
Proponowany przez nas wskaźnik pozio­
mu cieczy został praktycznie wykorzystany
przy kontrolowaniu napełnienia wodą insta­
lacji centralnego ogrzewania. Czujnik kontaktronowy umieszczony jest w zbiorniku
wyrównawczym (rys. 1), tj. w najwyżej poło­
żonym punkcie całej instalacji ciepłowni­
czej.
Drugi taki sam układ został wypróbowany
do automatycznego napełniania zbiornika
wodą na działce.

68

\

Zasada działania urządzenia wynika ze
swoistego charakteru pracy kontaktronu,
który zwiera swoje styki w obecności odpo­
wiednio silnego pola magnetycznego. Pły­
wak (rys. 2) wykonany jest z dwóch misek
z PCV i rurki z tego samego tworzywa, które
zostały sklejone klejem Evinyl T. Wewnątrz
pływaka, jak widać na rysunku, umieszczo­
ny jest magnes trwały, który pochodzi ze

starego głośnika dynamicznego. Pływak mo­
że być niemal z dowolnego materiału, jednak
pod warunkiem, że nie będzie to materiał
ferromagnetyczny, oraz ulegający korozji.
Podobna zasada dotyczy również listwy
prowadzącej, tzn. pojemnika zawierają­
cego kontaktrony. Najlepszym materia­
łem na listwę będzie rurka z twardego PCV
o zewnętrznej średnicy 18 mm, która od
dołu zaklejona jest korkiem PCV, nato­
miast od góry zakończona pięciowejściowym gniazdem diodowym. Wewnątrz rur­
ki umieszczono sześć kontaktronów za­
montowanych na wąskiej listwie bakelito­
wej i połączonych tak, jak na rys. 3. Kontak­
trony łączone są parami ze względu na typ
zastosowanego magnesu. Otóż, magnesy
głośników dynamicznych mają toroidalny
rozkład sił pola magnetycznego, czyli we­
wnątrz pierścienia linie pola magnetycznego
są równoległe z geometryczną osią główną
magnesu. Kontaktron jednak w takim polu
nie zadziała, ponieważ reaguje on tylko
w poprzecznym polu sił magnetycznych.
Z tego względu zewrze on styki przy wejściu
w obszar działania magnesu, w środku roz­
łączy je, by wychodząc z pola zadziałać po­
nownie. Kontaktrony połączone w pary i od-

sunięte od siebie wyeliminują efekt zwalnia­
nia styków w środkowej części pola magne­
tycznego.
Gdybyśmy dysponowali magnesem o po­
przecznym polu magnetycznym można wó­
wczas zastosować pojedyncze kontaktrony.
Istnieje także możliwość zrezygnowania
z kontaktronów KI i K6, jeśli chcemy jedy­
nie zasygnalizować poziom cieczy.
Rozstaw kontaktronów należy ustalić do­
świadczalnie, zależnie od wymiarów zbior­
nika oraz zakresu działania.
Zasilacz wraz z zestawem żaróweczek
wskaźnikowych (rys. 4) należy umieścić
w odpowiedniej obudowie. Wykorzystać
można transformator dzwonkowy i żaróweczki 6 V. Dopuszczalne jest również zasilanie
bateryjne. Układ łączymy przewodem czter
rożyłowym zakończonym wtyczką.
Podobny układ można także zastosować
do sterowania innymi odbiornikami, np.
pompą zasilającą zbiornik wody. Należy wó­
wczas w miejsce żaróweczek włączyć cewki
styczników, zastosować odpowiednie zasila­
nie (np. 24 V) oraz dopasować kontaktrony
do prądu cewki stycznika.
Andrzej Bochacz



VADEMECVM ELEKTRON1KA-AMAWUA

LAMPY OSCYLOSKOPOWE

nieco większa. Przeznaczona jest również do
sprzętu stacjonarnego o wysokich parametrach'

Część 6

f
Lampa

fen)
Oscyloskopowa

W odcinku tym przedstawimy największą
z produkowanych obecnie w Zakładzie
Lamp Profesjonalnych lampę oscyloskopo­
wą 15E42. Nie różni się ona specjalnie od
lamp prezentowanych poprzednio, jest tylko
Parametry elektryczne lampy 15E42
Wymiary użyteczne ekranu
Szerokość linii
Kolor świecenia
Napięcie anody
Napięcie żarzenia
Prąd żarzenia
Napięcie Si
Napięcie Ss
Napięcie Ss
Napięcie S*
Napięcie Ss
Napięcie Sw
Napięcie Sm
Współczynnik odchylania
w osi x
w osi y

UA

uz

-US1
US2
US3
US4
US5

usw
USM

100 x 80 mm
0,4 mm
zielony
6 KV
6,3 V
95 mA
50 - 90 V
1500 V
200 - 500 V
1500 ± 100 V
1500 ± 100 V
1500 V
1500 ± 100 V
15 V/cm
7 V/cm

69

LOKOMOTYW¥

DW U
POLSKICH SZLAKÓW
Koniec lat dwudziestych był dla kolei okresem trudnym. Gwał­
townie zaczęły maleć przewozy (najbardziej pasażerskie na liniach
lokalnych). Próby wprowadzenia pociągów mieszanych (towaro­
wo-osobowych) dały skutki odwrotne do zamierzonych. Wydłużone
czasy jazdy odstraszały pasażerów, a o sobie dawała już znać
konkurencja autobusów. Zaistniałą sytuację pogarszał światowy
kryzys ekonomiczny. Zaczęto więc szukać tańszego pojazdu trak­
cyjnego niż parowóz.
W celach doświadczalnych dzierżawiono lub kupowano spalino­
we pojazdy trakcyjne w Niemczech, Włoszech, Francji. W niedłu­
gim czasie, korzystając z nabytych doświadczeń, przemysł krajowy
podjął produkcję nowych pojazdów - Towarzystwo Akcyjne H. Ce­
gielski w Poznaniu (1934); Lilpop, Rau i Loewenstein w Warszawie
(1934); Zakłady Ostrowieckie w Warszawie (1935). W 1936 r. do
grona tych producentów dołączyła Pierwsza Fabryka Lokomotyw
w Polsce Sp. Akc. w Chrzanowie.
Polska lukstorpeda
Po odzyskaniu w 1918 r. niepodle­
głości koleje państwowe otrzymały
w ramach odszkodowań wojennych,
oprócz 4762 parowozów, następują­
ce pojazdy trakcyjne: 20 dwuczłono­
wych elektrycznych wagonów aku­
mulatorowych typu Wittfelda, 5 paro­
wych wagonów silnikowych typu Kamareka oraz 1 spalinowy wagon silni­
kowy z silnikiem benzolowym. Były to
niestety pojazdy przestarzałe i w bar­
dzo złym stanie technicznym, a ich
prędkość konstrukcyjna nie przekra­
czała 60 km/h. Podobne cechy miały
zakupione na przełomie lat dwudzies­
tych i trzydziestych wagony silnikowe
- 3 spalinowe z silnikami benzynowy­
mi oraz 11 parowych.
W 1933 r. sprowadzono do Polski
na warunkach dzierżawnych, a wkrót­
ce zakupiono, spalinowy wagon silni­
kowy mogący rozwijać prędkość do
100 km/h. Wyprodukowany w aus­
triackiej firmie Austro-Daimler-Puch
pojazd należał w tamtym czasie do
czołówki światowej wyrobów tego ty­
pu. Nic też dziwnego, że szybko stał
się on przedmiotem ogromnego zain­

70

teresowania, a dowodem dużej sym­
patii i pozytywnego ustosunkowania
się do zakupu było nadanie mu nazwy
lukstorpeda. Wkrótce mianem tym
określano spalinowe wagony silniko­
we nawet z wąskich torów, ale tak
naprawdę nazwa ta odnosi się do spa­
linowego wagonu silnikowego zaku­
pionego w Austrii oraz wyproduko­
wanych w Chrzanowie przed pięć­
dziesięciu laty pojazdów tego same­
go typu.
Austriacka lukstorpeda miała dwa
silniki o mocy 80 KM (58,9 kW) każdy,
napędzane mieszanką bezolowo-benzynową. W porównaniu z silnika­
mi wysokoprężnymi oznaczało to
zwiększenie kosztów eksploatacji
oraz niebezpieczeństwo łatwego po­
wstania pożaru. Silnik napędzał prze­
kładnię hydrauliczną Voitha, dalej na­
pęd był przenoszony na mechanizm
rewersowy i ośnapędną. Podczas jaz­
dy na szlaku silniki były sterowane
z jednej kabiny, natomiast podczas
pracy manewrowej każdy oddzielnie
z innej kabiny. Mechanizm rewersowy
nie był zsynchronizowany i wymagał
nastawiania z każdej kabiny osobno.
Dość nisko usytuowane nad głów­

ką szyny pudło pojazdu opierało się
na dwóch wózkach. Jego wnętrze wy­
ciszano otuliną dźwiękochłonną, od­
dzielała też ona dwa przedziały pasa­
żerskie od kabin maszynisty, które
były jednocześnie kabinami silniko­
wymi. W pojeżdzie zastosowano koła
gumowe (tzw. pneumatyki) wykonane
według patentu firmy Austro-Daimler.
Zapewniały one płynną jazdę, a także
wyciszały hałas.
W przedziałach pasażerskich było
56 miejsc siedzących stałych i 18
miejsc
siedzących
odchylnych.
W przypadku całkowitego zapełnie­
nia pojazdu te ostatnie dość znacznie
utrudniały swobodne poruszanie się
pasażerów.
Drobne wady w systemach wenty­
lacji, ogrzewania i oświetlenia, a tak­
że sterowania z kabiny maszynisty nie
psuły jednak dobrego wrażenia ogól­
nego.
Wagon
oznaczono
symbolem
SAx-90080 i przekazano pierwszej
w Polsce motowagonowni w Krako­
wie. Obsługiwał on trasy Kraków-Wa­
rszawa i Kraków-Zakopane.
Po rocznej eksploatacji Ministers­
two Komunikacji zdecydowało się za­
mówić w kraju 5 pojazdów tego typu.
Miały być one wykonane z wykorzys­
taniem dokumentacji i z pomocą aus­
triackiej firmy Austro-Daimler-Puch.
Realizacji zamówienia podjęła się
znana już wówczas w świecie z pro­
dukcji parowozów Pierwsza Fabryka
Lokomotyw w Polsce Sp. Akc.
w Chrzanowie. W jej biurze konstruk­
cyjnym opracowano projekt polskiej
lukstorpedy. Przede wszystkim zmie­
niono nieco konstrukcję wózka, za­
stosowano dwa silniki wysokoprężne
MAN-Diesel o mocy 125 KM (92 kW)
każdy, nieznacznie zmieniono kon­
strukcję i kształt pudła wagonu, ulep­
szono systemy wentylacji, ogrzewa­
nia i oświetlenia. Dla wygody pasaże­
rów zlikwidowano miejsca siedzące
odchylne w pomieszczeniach pasa­
żerskich, zostawiając tylko 4 na kory­
tarzach jako miejsca służbowe.
Cały układ napędowy był złożony
z podzespołów importowanych, po­
nieważ przemysł krajowy nie był jesz­
cze w stanie ich wyprodukować. Sil­
niki pochodziły z Niemiec, a przekład­
nie hydrauliczne, mechanizmy rewer­
sowe z osiami i kołami z Austrii. Po­
zostałe elementy konstrukcji wykona­
no w kraju.
Najpierw przystąpiono do wykona­
nia szkieletów konstrukcji nadwozia,
które było zrobione z odpowiednio
profilowanych kształtowników i rur.
Elementy te, oprócz tradycyjnego ni­
towania, były także spawane łukiem
elektrycznym. Wówczas stanowiło to

znaczny postąp techniczny. Wykona­
ne szkielety poddano próbom obcią­
żeniowym. a następnie przystąpiono
do dalszej budowy nadwozia. Kiedy
nadeszły niezbędne podzespoły na­
pędu, wykonano wózki. Były one zna­
cznie wytrzymalsze niż wózki w pojeździe prototypowym, ale trzeba pa­
miętać, że miały na nich pracować
znacznie cięższe i mocniejsze silniki.
W połowie 1936 r. był gotowy
pierwszy pojazd, który zaraz po po­
malowaniu na kolory kremowy (od
góry) i granatowy (od dołu) wysłano
na próby. Pierwsze jazdy próbne (Kraków-Zakopane, Kraków-Warszawa,
Kraków-Lwów,
Kraków-Katowice)
wypadły znakomicie, a ulepszona
przez polskiego inżyniera i wykonana
przez polskiego robotnika lukstorpeda, okazała się lepsza niż austriacki
prototyp.
Wkrótce z chrzanowskiej fabryki
wyjechały 4 dalsze pojazdy. Miały one
symbol fabryczny 1Ws i numery fabry­
czne od 616 do 620. Po przyjęciu
przez Komisję Odbiorczą Ministers­
twa Komunikacji skierowano je do
motowagonowni w Krakowie, gdzie
pełniła służbę lukstorpeda sprowa­
dzona z Austrii w 1933 r.
Spalinowe wagony silnikowe wy­
produkowane w fabryce chrzanow­
skiej oznaczono symbolem SAx i nu­
merami od 90081 do 90085. Aż do
wybuchu II wojny światowej obsługi­
wały one trasę Warszawa-KrakówZakopane. ciesząc się uznaniem pa­
sażerów i wzbudzając podziw przy­
padkow ych widzów. Wielu z nich my­
ślało wówczas „żebym tak mógł się
przejechać lukstorpedą " . Niejeden ze
starszego pokolenia pamięta do dziś,
jak kremowo-granatowy pojazd o za­
okrąglonych kabinach maszynisty
z przodu i z tyłu, sunął szybko linią
średnicową przez most na Wiśle, wia­
dukty i znikał w tunelu. Widzieli go
często mieszkańcy Okęcia, Piaseczna
i Radomia, jak jechał do Krakowa no­
wo otwartą linią kolejową (Warszawa-Radom-Kraków).

Podczas bombardowania Krakowa
1'września 1939 r. został zniszczony
budynek motowagonowni, a w nim
dwie chrzanowskie lukstorpedy. Pó
zakończeniu kampanii wrześniowej
okazało się, że na terenie Krakowa
ocalały dwa inne pojazdy, natomiast
nieznany stał się los austriackiego
prototypu i ostatniej lukstorpedy
chrzanowskiej.
Po utworzeniu Generalnej Guberni
miała swą siedzibę w Krakowie Gene­
ralna Dyrekcja Kolei Wschodniej
(Ostbahn).
Niemcy niezwłocznie
przystąpili do odbudowy zniszczonej
motowagonowni i uruchomili dwie
ocalałe lukstorpedy.
O tamtych latach opowiada pan
Zygmunt Jaworski, który pracował
wówczas przy obsłudze lukstorped.
„Pracę rozpocząłem jako elektryk
przy przeglądach bieżących lukstor­
ped, które były używane jako pociągi
specjalne, tylko dla Niemców. Kiedy
wagon miał już zakończone prace
przeglądowe, dokonywano próbnej
jazdy. Najczęściej jeździło się na od­
cinku Kraków Główny - Batowice
i z powrotem. Wagon prowadziło za­
wsze dwóch maszynistów, jeden
w pierwszej kabinie prowadził wagon,
a drugi w drugiej kabinie nadzorował
pracę zespołu napędowego. W razie
zmiany kierunku jazdy maszyniści po­
rozumiewali się sygnalizacją międzykabinową, przestawiali rewersy i za­
mieniali się rolami. W takich prób­
nych jazdach braliśmy udział jako za­
łoga warsztatowa. Muszę przyznać,
że jazda tymi wagonami była dosyć
przyjemna. Miękkie siedzenia pokryte
skórą koloru czerwonego oraz koła
gumowe stwarzały warunki spokoj­
nej, wprost płynnej jazdy. Brak było
wstrząsów i hałasu, jakie odczuwał
pasażer jadący normalnym wagonem
w pociągu osobowym. Pamiętam, że
podczas jednej z próbnych jazd osią­
gnięto fantastyczną prędkość 130
km/h, podczas gdy konstrukcyjna
wynosiła 115 km/h. "

Niektóre dane techniczne
spalinowych wagonów silnikowych
SAx-90081 -90085
Długość
Szerokość
Wysokość
od główki szyny

- 22 500 mm
- 2 817 mm

Układ osi
Średnica
kół stalowych
Średnica
kół gumowych
Średnica bębnów
tocznych
kół gumowych
Prędkość konstrukcyjna
Najmniejszy
promień luku
Masa służbowa
Typ
silnika spalinowego
Liczba cylindrów
Średnica cylindrów
Skok tłoków
Moc
silnika spalinowego
Największa
prędkość obrotowa
Baterie akumulatorowe
Prądnice prądu statego

2 638 mm
1A -A 1
1 030 mm
780 mm

800 mm
115 km/h
140 m
22 000 kg

- MAN-Diesel (2 szt.)
-

6

- 140 mm
- 180 mm
- 125 KM (92 kW)
- 1350obr/min
- 220 Ah (2 szt.)
- 24 V 1000 W (2 szt.)

Dnia 17 stycznia 1945 r„ kiedy do
Krakowa zbliżał się front, obydwa po­
jazdy zostały ewakuowane w kierun­
ku Bielska-Białej. Utknęły jednak po
drodze, a po ustaniu działań wojen­
nych powróciły do Krakowa, niestety
mocno zdewastowane i z brakujący­
mi częściami.
Według relacji pana Tomasza Koło­
dziejskiego z Krakowa jeden z pojaz­
dów uruchomiono, lecz nie był on
w stanie utrzymać rozkładowego cza­
su jazdy na trasie do Zakopanego.
Skierowano go więc do obsługi linii
lokalnej Trzebinia-Siersza Wodna,
gdzie do początku lat pięćdziesiątych
woził robotników do kopalni. Drugi
stał przez długi czas w Krakowie Płaszowie, służąc zapewne jako maga­
zyn części zamiennych. Obydwa po­
jazdy złomowano prawdopodobnie
około 1954 r.
Bogdan Pokropiński
Zdjęcie z archiwum FABLÓKU

71

POZNA J EM Y
SAMOCHODY

I TOYOTA

K
j

TOYOTA COROLLA SERII 5

Najpopularniejszy japoński samo­
chód Toyota model Corolla - został
wyprodukowany w liczbie 10 m ilio­
nów egzemplarzy. Ten 10-milionowy
pojazd wyjechał z zakładów Takaoka,
w marcu 1983 roku. W ten sposób
Corolla stała się trzecim pojazdem,
po legendarnym Fordzie T i nie mniej
znanym Volkswagenie (Kafer), najle­
piej sprzedawanym pojazdem na
świecie.
Dwa miesiące później, w maju 1983
roku, pojawiła się nowa seria samo­
chodów Toyota Corolla, piąta już
z kolei od 1966 roku, kiedy to ukazał
się po raz pierwszy model Corolla.
W porównaniu z poprzednią serią,
która była produkowana od 1979 ro­
ku, ta z 1983 roku miała zmienione
nadwozie i zmieniony układ przenie­
sienia napędu; zamiast klasycznego
(silnik z przodu, napęd na koła tylne)
wprowadzono przedni układ napędo­
wy. Obie serie pojazdów można spot­
kać na naszych drogach, gdyż były
importowane do Polski i sprzedawa­
ne za waluty wymienialne.
Najpierw, w pierwszym etapie,
wprowadzono na rynek dwie wersje
nadwoziowe Corolli serii 5: z nadwo­
ziem trójbryłowym oraz z nadwoziem
dwubryłowym. Różnica pomiędzy
tymi nadwoziami polega na ukształto­
waniu ich tylnej części i liczbie drzwi.

Trójbryłowy sedan (tzw. notch-back)
ma czworo drzwi i oddzielnie zaryso­
wany bagażnik, natomiast nadwozie
dwubryłowe ma pochyloną ścianę tyl­
ną połączoną płynnie z linią dachu,
w tylnej ścianie jest dużych rozmia­
rów klapa unoszona wraz z oknem
tylnym do góry (spełnia rolę piątych
drzwi) - jest to nadwozie typu hatch-back.
Nowe nadwozia mają charakterys­
tyczną linię z nisko pochyloną ku
przodowi maską silnika i dużą powie­
rzchnią szyb; zwłaszcza duża jest szy­
ba przednia. ^Reflektory przednie są
prostokątne i stykają się z dużymi
kloszami lamp kierunkowskazów,
umieszczonymi na narożach błotni­
ków. Kierunkowskazy są dobrze wi­
doczne z przodu i boku nadwozia,
ponadto w zderzaku przednim umie­
szczono dodatkowe światła kierun­
kowskazów koloru pomarańczowe­
go. Zderzaki (przedni i tylny) są wyko­
nane z czarnego tworzywa, szerokie
i przechodzą na boki nadwozia aż do
krawędzi nadkoli. Tworzą one inte­
gralną całość z nadwoziem. Przedni
zderzak w swojej dolnej części speł­
nia jednocześnie rolę spoilera. W tym
samym co zderzaki, czarnym kolorze
są wykonane listwy boczne, obramo­
wania okien i kasetowe klamki drzwi.
Elementy te, niezależnie od koloru

powłoki lakierniczej nadwozia (nad­
wozia Corolli nie pokrywa się czar­
nym lakierem) korzystnie wpływają na
efektowny
wygląd
zewnętrzny
pojazdu.
Projektanci nadwozia starali się je
korzystnie opracować pod względem
aerodynamicznym. Udało się im to
tylko częściowo. Według pomiarów
przeprowadzonych we własnym tu­
nelu aerodynamicznym, sedan z od­
dzielnym bagażnikiem miał współ­
czynnik Cx=0,39, a znacznie lepszy
wynik (Cx = 0,34 - 0,35) uzyskano
w przypadku nadwozia z pochyloną
ścianą tylną.
Nadwozia Corolli serii 5 są dobrze
zabezpieczone przed korozją. Stoso­
wane są procesy cynkowania blach
nadwozia i zabezpieczania spodu
nadwozia przez pokrywanie powłoka­
mi z polichlorku' winylu. Trwałość
nadwozia jest na tyle duża, że firma
zdecydowała się (podobnie jak wy­
twórcy europejscy) udzielać 6-letniej
gwarancji na nadwozie.
Samochody otrzymały przedni
układ napędowy ustawiony poprze­
cznie. Patrząc od przodu na samo­
chód z lewej strony jest silnik, z pra­
wej sprzęgło i skrzynia biegów. Sto­
sowano początkowo silniki gaźnikowe o pojemności skokowej 1300
i 1500 cm3, silnik z wtryskiem benzyny
o pojemności 1600 cm3 oraz silnik
wysokoprężny 1,8-litrowy. Silniki te
miały wspólne cechy konstrukcyjne:
wałek rozrządu umieszczony w głowi­
cy wykonanej ze stopów lekkich i na­
pędzany za pośrednictwem zębatego
paska gumowego od wału korbowe­
go, który osadzono w kadłubie, w 5
łożyskach. Uściślając informacje do­
tyczące stosowanych silników należy
dodać, że były dwie odmiany silników
1300 cms; oznaczona 2A-LU o pojem­
ności 1296 cm3 z wałkiem rozrządu
umieszczonym w głowicy i oznaczo­
na 4K-J o pojemności 1290 cm3 z wał­
kiem rozrządu umieszczonym w ka­
dłubie. Drugi z wymienionych silni­
ków pochodził ze starszych modeli
samochodów i napędzał przede
wszystkim samochody w wersji kom-

bi i furgon, które pozostały w produk­
cji z poprzedniej serii Corolli, po
wprowadzeniu niektórych zmian
w nadwoziu - przede wszystkim
ukształtowano inaczej przednią ścia­
nę nadwozia.
Samochody kombi i furgon zacho­
wały nie tylko nadwozia z poprzedniej
serii pojazdów, ale również klasyczny
układ napędowy - silnik ustawiony
wzdłużnie z przodu, napęd na koła
tylne.
Również tylny układ napędowy
otrzymała odmiana nadwozia coupó
samochodu Corolla. Została ona
wprowadzona do produkcji, podob­
nie jak odmiany sedan, w maju 1983
roku, ale z przeznaczeniem głównie
do sprzedaży w Stanach Zjednoczo­
nych. Do napędu tego pojazdu prze­
znaczono dwie odmiany silników: typ
3A gaźnikowy o pojemności 1500 cms
i 4A-GE z wtryskiem benzyny o po­
jemności skokowej 1600 cnrtf.
Nowy i ciekawy z konstrukcyjnego
punktu widzenia jest drugi z wymie­
nionych silników -typ4A-G E. W ukła­
dzie rozrządu zastosowano dwa wałki
umieszczone w głowicy silnika, które
sterują aż 16 zaworami, po 4 zawory
na 1 cylinder. Każdy cylinder ma dwa
kanały dolotowe. W jednym z dwóch
kanałów (każdego cylindra) jest wbu­
dowany zawór, który reguluje dopływ
powietrza zależnie od prędkości ob­
rotowej silnika i przyczynia się do
lepszego wymieszania powietrza
z benzyną, a więc uzyskania mieszan­
ki lepiej spalającej się. System ten jest
oryginalnym opracowaniem firmy To­
yota, nosi nazwę T-VIS (Toyota Variable Induction System) i sprawia, że
silnik łatwo zwiększa swoją prędkość
obrotową - jest dynamiczny, ponadto
uzyskuje się wyższy moment obroto­
wy silnika. Również układ wtrysku
benzyny opracowany został przez To­
yotę w oparciu o urządzenie wtrysko­
we D-Jetronic firmy Bosch. Nazwano
go TCCS (Toyota Computer Controlled System). Jest to elektroniczny
układ sterowany 8-bitowym mikro­
procesorem, który steruje nie tylko
wtryskiem benzyny, ale także ustawia
wymagany kąt zapłonu, reguluje
prędkość obrotową biegu jałowego
silnika i stale kontroluje pracę innych
zespołów pojazdu sygnalizując nie­
prawidłowości na tablicy wskaźni­
ków. W silniki z takim układem zasila­
nia wyposażone są samochody Co­
rolla Coupe GT.
W październiku 1984 roku pojawiły
się dwie następne odmiany Corolli
oznaczone FX z nadwoziem 3i 5 -drzwiowym,.bardziej zwartym kon­
strukcyjnie tzw. compact. Nadwozia
mają długość 397 cm, są krótsze o 16

Poprzecznie ustawiony silnik Diesla 1,8 I

cm od podstawowego nadwozia se­
dan, mają stromo pochyloną ścianę
tylną, w której znajdują się unoszone
do góry drzwi ułatwiające dostęp do
przestrzeni bagażowej.
Samochody FX są napędzane silni­
kami typu 2E (1300 cm3 z 3 zaworami
na 1 cylinder) lub typu 4A-GE (1600
cma z 4 zaworami na 1 cylinder).
Seria 5 samochodów Corolla
oprócz zmienionego nadwozia ma
również zmienione podwozie, w po­
równaniu do wozów wytwarzanych
od 1979 roku. Samochody przednionapędowe mają zmienione przede
wszystkim zawieszenie kół jezdnych.
Przednie i tylne zawieszenie jest nie­
zależne, z udziałem wahaczy poprze­
cznych i wysokich kolumn amortyza­
torów, do których w górnej ich części
są mocowane sprężyny śrubowe.

Do Polski byty sprawdzane samo­
chody w wersji podstawowej - z nad­
woziem typu sedan. Ze względu na
sytuację paliwową samochody te wy­
posażono przede wszystkim w silniki
wysokoprężne. Zaletą takich pojaz­
dów jest małe zużycie paliwa,
a w przypadku Corolli i dynamika jest
zadowalająca - samochód napędza­
ny
silnikiem
wysokoprężnym
1,8-litrowym, prędkość 100 km/h uzy­
skuje w ciągu 17,8 sek. rozpędzania.
Lepszą dynamikę mają samochody
napędzane silnikami benzynowymi.
Nawet silnik o najmniejszej pojem­
ności skokowej 1300 cm3 ma większą
moc (51 kW) niż diesel i umożliwia
pojazdowi uzyskanie prędkości 100
km/h już w ciągu 14,4 sek.
Zdzisław Podbielski

DANE TECHNICZNE SAMOCHODU TOYOTA COROLLA 1,8 DIESEL

!

- Nadwozie - samonośne, 4-drzwiowe, 5-miejscowe
- Silnik-4-suw., 4-cylindrowy, rzędowy, chłodzony cieczą, umieszczo­
ny poprzecznie z przodu pojazdu, napędza koła przednie
- średnica cyl. x skok tłoka (poj. skokowa - 83 x 85 mm/ 1840 cm3
_ Moc maks. - 43 kW = 58 KM-DIN przy 4500 obr./min.
- Stopień sprężania -22:1
- Skrzynia przekładniowa - 5-biegowa synchronizowana
- Zawieszenie przednie - wahacze poprzeczne, kolumny Mc Pherson,
stabilizator,
- Zawieszenie tylne - podwójne wahacze poprzeczne, kolumny amor­
tyzatorów z górnymi sprężynami śrubowymi, wzdłużne drążki reak­
cyjne, stabilizator
- Hamulce - dwuobwodowe ze wspomaganiem, przednie tarczowe,
tylne bębnowe, hamulec ręczny mechaniczny działa na koła tylne
- Ogumienie - o wymiarach 155 SR 13
- Długość/szer./wys. pojazdu - 413,5/163,5/138,5 cm
- Rozstaw osi - 243 cm
- Masa własna pojazdu - 920 kg
- Prędkość maksymalna -155 km/h
- Zużycie paliwa wg ECE- 4 ,3/6,7/6,7 dm3/100km

73

matyki. Może być. oczywiś­ języka jest firma Borland
umiejętności posługiwania
cie czytana przez innych, z USA. W stosunku do in­ się językiem jako narzę­
z zaznaczeniem jednakże, nych dialektów TURBO ce­
dziem do rozwiązywania
że dla zrozumienia niektó­ chuje się szczególnie dużym
praktycznych problemów.
rych działów konieczne jest komfortem obsługi oraz
Książka nie „uczy”, lecz ra­
Niedawno na naszym dobre przygotowanie mate­ efektywnością. Kompilator
czej „wychowuje” czytelni­
rynku wydawniczym poja­ matyczne,
szczególnie wytwarza bezpośrednio go­ ka w duchu języka PA­
wiła się książka pt. „Auto­ w zakresie rachunku ope­
towy do uruchomienia kod SCAL, pomaga mu w przy­
matyka w pytaniach i od­ ratorowego i wariacyjnego.
maszynowy, bez koniecz­ swojeniu sobie „pascalopowiedziach " . Jest to już
Mankamentem książki ności czasochłonnego łą­ wego myślenia”. Spory na­
drugie, uaktualnione wy­
danie zbiorowej pracy A. jest brak pewnego upo­ czenia z użyciem tzw. lin- cisk położono na wykorzys­
Markowskiego, J. Kostro rządkowania wiadomości kera. Oprócz tego TURBO- tanie specyficznych właści­
i A. Lewandowskiego. Na w rozdziałach 2 i 3. Podczas PASCAL jest dostępny dla wości kompilatora TURBO,
pierwszy rzut oka wydawać czytania odnosi się wraże­ procesorów Z80 i 8088/86
by się mogło, że książka nie pewnego chaosu, braku w systemach operacyjnych technikę edycji programu
i lokalizacji błędów. Autor
przeznaczona jest wyłącz­ wyraźnego rozgraniczenia
nie dla młodego odbiorcy, układów liniowych od nie­ CP/M80, PC-DOS/MS-DOS nie przemilcza też słabości
i CP/M 86. TURBO-PA­ języka, lecz lojalnie ostrze­
który z problematyką teorii
liniowych. Szczególnie daje SCAL może więc być uży­
regulacji nie zdążył się jesz­
ga o nich, podpowiadając
cze bliżej zaznajomić. Nie się to zauważyć w przypad­ wany na prawie każdym zarazem sposoby ich neu­
należy się tutaj sugerować ku opisu metod analizy sta­ mikrokomputerze profes­ tralizacji. Dużo miejsca po­
tytułem gdyż jest to tylko bilności. Ponadto niektóre jonalnym oraz na kompute­ święcono operacjom na
pozorne wrażenie. Autorzy zagadnienia, jak na przy­ rach domowych pracują­
zbiorach oraz technice po­
w formie solidnie przygoto­ kład analiza stabilności, cych w systemie CP/M 80,
prawnej strukturalizacji
wanego
repetytorium czy też rozdział „Urządze­ np. C-128 i CPC 664/6128.
zarówno programu, jak
przedstawiają podstawowe nia cyfrowe w układach au­
Kompilator języka TUR­ i danych. Wartość książki
pojęcia i problemy związa­
ne z podstawami automaty­ tomatyki " , potraktowane BO-PASCAL jest uważany podnoszą liczne, starannie
ki. Książka jest podzielona są dość pobieżnie i ogólni­ za największy i bezprece­ skomentowane przykłady
na siedem rozdziałów poru­ kowo. Usprawiedliwieniem densowy sukces w historii programów. Autor nie
szających w zasadzie wszy­ jest tu na pewno ograniczo­ programów narzędziowych ogranicza się do przedsta­
stkie podstawowe zagad­ na objętość książki i konie­ dla komputerów osobis­
wienia ostatecznej postaci
nienia teorii automatycznej czność dokonania przez au­ tych: Opracowywana jest
programu, lecz ukazuje po­
regulacji.
torów selekcji materiału. adaptacja
TURBO-PA- szczególne etapy jego two­
Jednakże te niewielkie SCĄLA dla procesora rzenia i optymalizacji.
usterki nie wpływają na 68000 i systemu operacyj­
W trakcie lektury trudno
dużą wartość tej pozycji, nego UNIX. Rola TURBO oprzeć się pokusie, aby po­
która jest ze wszech miar ciągle wzrasta - już dziś dejść do komputera i naty­
godna polecenia. Wypełnia uchodzi on za nieformalny chmiast wypróbować zdo­
ona lukę na naszych pół­ standard. W przyszłości bę­ bytą wiedzę. Autor zresztą
kach księgarskich i choć nie dziemy
PASCALOWI zachęca do samodzielnego
może stanowić jedynego TURBO poświęcać większą eksperymentowania, wi­
i samodzielnego podręczni­ uwagę.
Niecierpliwym dząc w nim najlepszą drogę
ka (co zapewne nie było za­ i znającym język niemiecki do szybkiego zdobycia do­
miarem autorów) w zakre­ można jednak już dziś pole­ świadczenia i intuicji, nie­
Ta stosunkowo niezbyt sie podstaw automatyki, to cić znakomitę lekturę:
zbędnej programiście. Jo­
obszerna, bo licząca 200 - jak zaznaczyłem na wstę­ Hans-Georg
Joepgen, epgen daleki jest przy tym
stron książka formatu B5 pie - jest doskonałą formą
TURBO-PASCAL,
Carl od pascalowej ortodoksji,
zawiera bardzo obfitą powtórki - szczególnie dla
Hanser Verlag, Monachium ukazując także i nie naj­
treść. Pisana jest przystę­
pnym i zrozumiałym języ­ czytelników, którzy studiu­ 1985, ISBN 3-446-14431-5. piękniejsze stylistycznie,
kiem pozbawionym tzw. ją, bądź zajmują się tą dzie­ Pozycja ta stanowi kom­ lecz skuteczne metody pro­
bełkotu naukowego, co dziną wiedzy.
pendium wiedzy o TURBO- gramowania. Reasumując:
Andrzej Pułka PASCALU przeznaczone bardzo wartościowa pozy­
sprawia, że czyta się ją
z dużą przyjemnością i za­
dla programisty. Książka cja dla każdego miłośnika
interesowaniem. Jak dekla­
Spośród odmian Pascala nie jest pomyślana jako sys­ języka PASCAL, od hob­
rują autorzy na jednej dla komputerów osobistych
tematyczny kurs PASCA­ bistów poczynając, na pro­
z pierwszych stron jest szczególną rolę odgrywa
LA, czytelnik powinien fesjonalistach
kończąc.
przeznaczona dla szerokie­ dialekt TURBO-PASCAL.
więc mieć o języku elemen­ Miejmy nadzieję, że już być
go kręgu czytelników-inży­ Choć za duchowego ojca
tarne pojęcie. Kosztem sys­ może wkrótce doczeka się
nierów i techników oraz TURBO-PASCALA uwa­
tematycznego wykładu au­ polskiego przekładu...
studentów i uczniów w za­ żany jest Duńczyk Anders
tor dąży do jak najszybsze­
kresie nauki podstaw auto­ Hejlsberg, dystrybutorem
go przekazania odbiorcy
Roland Wacławek

CIEKAW E
K S IĄ Ż K I

74

Nauka i technika
na znaczkach pocztowych

ZNACZKI DO AUTOMATÓW

Coraz częściej w urzędach poczto­
wych oraz w innych miejscach publi­
cznych, np. na dworcach kolejowych,
spotkać można automaty do sprzeda­
ży znaczków pocztowych. Zwykle au­
tomaty takie przystosowane są do
sprzedaży znaczków o typowych war­
tościach nominalnych - dla kore­
spondencji krajowej albo zagranicz­
nej. Automaty te cieszą się powodze­
niem klientów - korzystanie z nich
eliminuje oczekiwanie w kolejkach
przed okienkami pocztowymi, umoż­
liwia wysłanie zwykłego listu o dowol­
nej porze dnia i nocy.
Do automatów nie nadają się nie­
stety znaczki drukowane w arku­
szach, gdyż, aby oddzielić znaczek
z arkusza należy go oderwać wzdłuż
perforacji (ząbkowania) co najmniej
z dwóch stron (a pierwszy znaczek nawet z czterech stron!). Oprócz tego
automat wydzierający znaczki z arku­
sza musiałby wielokrotnie zmieniać
miejsce urządzenia pobierającego
znaczki (tyle położeń ile znaczków
w arkuszu). Z tego też względu do
automatów drukuje się znaczki w rol­
kach. Są to znaczki ząbkowane naj­
częściej z dwóch stron: od góry i od
dołu, natomiast boki rolki są gładkie
(bez ząbkowania). Tak drukowane są
np. znaczki szwedzkie.
Czasem znaczki drukowane są za­
równo w zwykłych arkuszach sprze­

dażnych jak i rolkach, np. wydane
w 1979 roku w Polsce znaczki serii
,,Kopalnia soli w Wieliczce” . Znaczki
te ukazały się w 100-znaczkowych ar­
kuszach oraz w rolkach zawierają­
cych 1000 znaczków. Odróżnienie
tych znaczków (tzn. drukowanych
w arkuszach od drukowanych w rol­
kach) nie jest możliwe, gdyż druko­
wane są taką samą techniką drukar­
ską, są ząbkowane z czterech stron
i mają takie same wymiary. Znaczki
w rolce są numerowane - na co pią­
tym znaczku (dla ułatwienia rozli­
czeń) z tyłu znaczka wydrukowany
jest kolejny numer.
W 1928 roku wydano w Polsce zna­
czek z podobizną H. Sienkiewicza,
drukowany zarówno w arkuszach jak
i w rolkach. Rolki zawierały po 503
znaczki, z których trzy ostatnie prze­
znaczone były do zamocowania w au­
tomacie. Te trzy znaczki nie były prze­
znaczone do sprzedaży i unieważnia­
no je stemplem w postaci kraty. Fila­
teliści poszukują do swych zbiorów
tej pocztowej ciekawostki i „Sienkie­
wicz za kratą” jest obecnie wysoko
cenionym rarytasem w zbiorach.
Pierwsze znaczki drukowane w rol­
kach ukazały się już w 1862 roku
w Peru - nie były one jednak przezna­
czone do automatów! Uważano wów­
czas - i chyba słusznie! - że urzędni­
kom pocztowym łatwiej będzie odry­
wać znaczki z rolki.
Obecnie coraz więcej urzędów po­
cztowych stosuje specjalne znaczki
do automatów - bez ząbkowania.
Znaczki te przeznaczone są do auto­
matów bardziej złożonych - takich,

które same drukują wartośónominalną znaczka, wartość żądaną przez kli­
enta, i które mogą przyjmować różne
momenty, wydając ewentualną resz­
tę. Taka możliwość wyboru żądanej
wartości nominalnej znaczka jest wy­
godna, ale filateliści zaprotestowali
przeciwko katalogowaniu tego typu
znaczków i w zbiorach wystarczy za­
mieścić tylko jeden taki znaczek do
automatu o dowolnej wartości nomi­
nalnej. Protest taki związany był oczy­
wiście z próbą narażenia filatelistów
na wysokie wydatki.
Na przykład w Australii tego typu
znaczki wprowadzono do obiegu
w końcu 1985 roku - przedstawiają
one na pastelowym tle skaczące kan­
gury - z automatu można uzyskiwać
znaczki od 1 centa co 1 cent aż do
9,99 dolara (a więc prawie tysiąc róż­
nych znaczków!). Znaczki drukowane
w RFN, popularnie zwane przez filate­
listów „żyletkami” można uzyskiwać
od wartości nominalnej 5 fenigów co 5 fenigów.

Zadanie nie tylko dla filatelistów

W niektórych urzędach poczto­
wych spotyka się również maszyny,
z których uzyskiwać można wydruki
„niby-znaczków” o dowolnej wartoś­
ci nominalnej, np. reprodukowany
„znaczek " z USA o wartości 5,59 do­
lara. Czy są to też znaczki do auto­
matów?
Nagrodę - album do znaczków po­
cztowych - ufundowała Komisja
Młodzieżowa Zarządu Głównego
Polskiego Związku Filatelistów.
Jan Barczyk

Kurs języka PASCAL
część 7
Spośród instrukcji strukturalnych pozostała nam do
omówienia instrukcja wyboru jednego z kilku wariantów.
Jej namiastką w języku BASIC jest ON..GOTO bądź
ON..GOSUB. W języku PASCAL instrukcja wyboru CA­
SE..OF pozwala wykonać jedną z kilku instrukcji w zależ­
ności od wartości tzw. selektora. Selektor to nic innego
jak zwykłe wyrażenie, a najczęściej - pojedyncza zmien­
na. Nagłówek instrukcji wyboru składa się ze słów CASE..OF, między którymi należy umieścić selektor. Potem
następują kolejne warianty. Dany wariant wykona się
wtedy, gdy wartość selektora okaże się zgodna z tzw.
etykietą wyboru, poprzedzającą ten wariant. Etykieta wy­
boru musi być stałą tego samego typu, co selektor. Stała
jest oddzielona od instrukcji dwukropkiem:

C SE s e le k to r OF
A
e ty k l e t e l t i n s t r u k c j a l $
e ty k ie ta 2 : in s tru k o ja 2 j
e ty k ie ta N : in stru k c ja !!
end;

W PRZYPADKU ZGODNOŚCI selektora, z którąś z ety­
kiet wyboru, wykonaj instrukcję umieszczoną bezpośred­
nio po tej etykiecie. Zilustrujemy to przykładem. Zamie­
rzamy podać z klawiatury ocenę szkolną (liczba od 2 do 5)
i oczekujemy od programu, że wyświetli słowną postać
oceny:
PROGRAM w y b ó r j
VAR n o t a t INTEGER;
BEGIN
W R IT E C N o ta i' ) ; R E A D ( n o ta ) ;
CASE n o t a OF
2* W R I T E C N ie d o s t a t e c z n y ’ ) t
3« W R ITE & lt; ’ D o s t a t e c z n y ’ ) ;
4 * W R ITE & lt; ’ D o b r y ’ & gt; »
5 * W R ITE & lt; ’ B a rd z o d o b r y ’ )
END;
END.
Liczba wariantów może być praktycznie dowolna. Po­
szczególne warianty są rozdzielone średnikami. Za ostat­
nim wariantem, zamiast średnika, występuje słowo END,
sygnalizujące koniec listy wariantów. Gdyby wartość se­
lektora nie była zgodna z etykietą wyboru żadnego z wa
riantów, to nie zostałaby wykonana żadna instrukcja.
CASE..OF można wprawdzie zastąpić szeregiem instruk­
cji warunkowych:
IF nota = 2 THEN WRITE (‘Niedostateczny’);
IF nota = 3 THEN WRITE ('Dostateczny’); itd.
lecz instrukcja CASE..OF jest nie tylko zwięźlejsza, ale
wykonuje się o wiele szybciej. Stosując instrukcję CA­
SE..OF należy pamiętać, że etykieta wyboru może być
tylko stałą. W razie potrzeby dany wariant można jednak
poprzedzić kilkoma alternatywnymi etykietami, rozdzie­
lonymi przecinkiem. Wariant wykona się wtedy, gdy se­
lektor jest zgodny z którąkolwiek z etykiet na liście.

76

Większość nowoczesnych kompilatorów dopuszcza jesz­
cze drugi wariant instrukcji CASE..OF a mianowicie CA­
SE..OF..ELSE. Zamiast słowa END, lista wariantów za­
mknięta jest słowem ELSE (w przeciwnym razie), po
którym można umieścić dowolną instrukcję. Instrukcja
wykona się tylko wówczas, gdy selektor nie odpowiada
żadnej z etykiet wyboru, czyli gdy nie został zrealizowany
żaden z wariantów
PROGRAM W y b o rU le p s z o n y ;
VAR n o t a : INTEGERs
BEGIN
W R IT E (’ N o t a i ’ ) | R E A D (n o ta );
CASE n o ta OF
2*
WRITE( ’ B a rd z o n ie d o b r z a ! ’ ) j
3:
W R IT E (’ T r z e b a p o p ra c o w a ć ’ ) ;
4»5s WRITE & lt; ’ Godne p o c h w a ły ! ’ )
ELSE W R IT E fN ie ma t a k i e j n o t y ’ )
END.
Zauważmy, że przed kończącymi listę wariantów END
lub ELSE nie ma prawa wystąpić średnik. Jest to konsek­
wencja żądania, aby każdy wariant zawierał pojedynczą
instrukcję. Po średniku kompilator będzie oczekiwał ety­
kiet wyboru w kolejnym wariancie. Jeśli wariant wymaga
wykonania kilku instrukcji, można użyć instrukcji złożo­
nej BEGIN..END.
Instrukcja CASE..ÓF ujawnia największe zalety w połą­
czeniu ze specyficznymi typami danych, tzw. wyliczany­
mi, o których już wkrótce.
Poznaliśmy najprostsze struktury programowe, czas
wzbogacić wiedzę o typach danych. Dotąd używaliśmy
trzech typów: INTEGER, REAL i BOOLEAN. Czwarty typ:
CHAR, umożliwi nam operację na tekstach. Zmiennej
prostej typu CHAR można przyporządkować dowolny
znak dostępny w kodzie ASCII. Zakres dozwolonych ko­
dów wynosi 0-255, do przechowywania jednego znaku
wystarcza więc pojedynczy bajt. Oprócz zmiennych typu
CHAR można definiować także i stałe tekstowe (napisy).
Zetknęliśmy się z nimi już wcześniej, w procedurach
WRITE i WRITELN. Stała znakowa składa się z jednego
lub więcej znaków w apostrofach. Pojedynczy znak
w apostrofach nazywamy stałą typu CHAR. Zmiennym
typu CHAR nadajemy wartość w instrukcji przypisania po prawej stronie znaku
musi wyrażenie typu CHAR
(w najprostszym przypadku pojedyncza stała lub zmien­
na). Zmienne CHAR mogą występować jako argumenty
procedur READ i READLN, zaś wyrażenia typu CHAR procedur WRITE i WRITELN. Gdy zmienna CHAR wystąpi
na liście procedury READ lub READLN, zostanie jej przy­
pisany pierwszy dostępny znak z bufora wejściowego,
niezależnie od jego charakteru (włącznie ze znakiem
końca linii & lt; CR & gt; ). Oto przykład: program wczytuje z kla­
wiatury trzy znaki, po czym wyświetla je na ekranie w od­
wrotnej kolejności. Czwartym znakiem jest „X ” :
PROGRAM zn a k i ;
CONST o b ja s n « *OTO ZNAKU ’ ;
VAR
z l , z2 * z3» z 4 : CHAR ;
BEGIN READLN;
R E A D (z1. z2» z 3 ) ;
z 4 := ’ X*S
WRITELN ( o b ja s n * z 3 , z 2 . z l ■z4 & gt;
& gt;
END.
Do czego służy READLN na początku programu?
Opróżnia ona bufor wejściowy - po uruchomieniu pro­
gramu mógł się w nim znajdować samotny znak & lt; CR & gt; ,
który zostałby przypisany zmiennej z1. READLN zawiesza

pracą programu do chwili wczytania nowego wiersza
(patrz odcinek 4). Sposób ten warto stosować wszędzie
tam, gdzie pierwszą czynnością programu jest wczytanie
zmiennej CHAR. Spróbujmy uruchomić nasz program
i podajmy np. „ABC” : komputer wyświetli ,,CBAX''.
Nie wszystkim znakom ASCII odpowiadają kody ekra­
nowe. W tym przypadku można posłużyć sią funkcją CHR.
Funkcja CHR jest typu CHAR, zaś jej argument może być
dowolnym wyrażeniem typu INTEGER, przedstawiającym
kod znaku ASCII. Wartość funkcji jest właśnie znakiem
0 podanym kodzie. Poniższy program ma za zadanie
wyświetlić znaki o kodach od 33 do 90. Znaki powinny być
zgrupowane po 8 w wierszu i rozdzielone spacjami.
Zmienna „ko d ” w pętli FOR przedstawia kody ASCII
kolejnych znaków. Stałe typu CHAR: ,,sp” i „c r” przedsta­
wiają spacje oraz & lt; CR & gt; , czyli symbol zmiany wiersza:
PROGRAM a l f a b e t ;
CONST s p » ’ ’ ; c r* C H R & lt; 1 3 );
VAR k o d ! INTEGER;
z n i CHAR;
BEGIN
FOR k o d ! * 3 3 TO 9 0 DO
BEGIN I F k o d MOD 8 * 0
THEN z n ; * c r
ELSE z n ; * s p ;
W R IT E & lt; C H R (k o d ),z n )
END
END.
Formowanie tekstu odbywa sie przez wybór znaku
„zn ” , wyprowadzanego po każdym symbolu. Jeśli reszta
z dzielenia kodu przez 8 jest równa 0 zmienna „zn ”
zawiera & lt; CR & gt; , w przeciwnym razie - spacją. Reszta jest
zerem dla co ósmego znaku.
Wyrażenia typu CHAR mogą występować w operacjach
porównania. Operatory " = " i " & lt; & gt; ” symbolizują warunki
identyczności i nieidentyczności znaków. Interpretacja
operatorów „ & gt; ” i „ & lt; ” jest podobna, jak w jeżyku BASIC
1 wiąże sią z uporządkowaniem znaków w kodzie ASCII.
Porównywane są bowiem właśnie kody wartości typu
CHAR. Jeśli „zn1” i „zn2” są zmiennymi typu CHAR, to
warunek: zn1 & lt; zn2 jest prawdziwy wtedy, gdy kod znaku
przypisanego zmiennej ,,zn1” jest mniejszy od kodu
„zn2” . Wyrażenie logiczne: zn1 = zn2 jest prawdą, gdy
obydwa znaki są identyczne lub kod „zn1 ” jest większy od
kodu „zn2” . Poniższy program analizuje znak po znaku
wprowadzony z klawiatury wiersza tekstu. Odrzucane są
wszystkie znaki nie bądące dużą literą od „A ” do „Z " lub
spacją. Znaki spełniające kryterium są wyświetlane na
ekranie z tym, że spacja jest zamieniana na kropką.
Program kończy pracą w chwili wykrycia znaku & lt; CR & gt; ,
kończącego wprowadzony wiersz:
F & gt; ROGRAM s e l e k c j a ;
VAR z * CHAR;
BEGIN
READLN;
REPEAT READ( z & gt; ;
IF & lt; z & gt; » 'A ’ & gt; AND ( z & lt; * 'Z ' & gt;
OR ( z * ' ’ )
THEN BEGIN
I F z * ' ' THEN z s = ’
W R IT E (z)
END
U N T IL z*C H R & lt; 13)
END.
Znajomość instrukcji wyboru i typu CHAR pomoże nam
zaprogramować prosty kalkulator czterodziałaniowy.
Oczekujemy, że po podaniu z klawiatury wyrażę. iia, np.

„12*7.5/6+13-1 = ” , program wyświetli wynik (w tym przy­
padku : 27). Żądamy, żeby wyrażenie można podać zarów­
no w całości w jednym wierszu, jak i każdy element
osobno, w oddzielnej linii. Chcielibyśmy też, aby program
w charakterze znaku mnożenia akceptował zarówno
jak i „x " , zaś w roli operatora dzielenia mógł
występować zn a k " / " lub
Symbol „ = ” ma sygnalizo­
wać koniec wy rażenia i powodować wyświetlenie wyniku:
PROGRAM k a l k u l a t o r ;
VAR
operator* CHAR;
U i x ; REAL;
b la d s BOOLEAN;
BEGIN
b l a d ł * FALSE;
READ(w & gt; ;
REPEAT
R E A D ( o p e r a to r ) ;
CASE o p e r a t o r OF
s BEGIN READ( x ) ; w *«w +x END;
* BEGIN READ( x ) ; w s *w -x END;
x ’ iB E G IN READ( x ) ; w *= w *x END;
BEGIN READ( x ) ; w s = w /x END;
CHR( 1 3 ) * ;
: W RITELN( ’ Wyn i k * ’ & gt; w * 1 2 * 4 )
ELSE
b la d s * TRUE
U N TIL ( o p e r a t o r * ' * ’ ) OR b la d
END.
Wyrażenie musi zawierać co najmniej jedną liczbą,
program czyta wiąc [READ (w)] po czym czyta operator.
Zmienna „w ” przechowuje skumulowany wynik poprzed­
nio wykonanych operacji. Jeśli rozpoznano operator aryt­
metyczny, to czytany jest drugi argument [READ (x)]
i wykonywane jest działanie. W razie wykrycia niedozwo­
lonego symbolu program przerywa pracą nie wyświetla­
jąc rezultatu. W wariancie z etykietą CHR (13) użyto tzw.
pustej instrukcji. Dziąki temu znak & lt; CR & gt; jest ignorowa­
ny, ale nie wchodzi w zakres działania ELSE (nie jest
traktowany jako błąd). Nasz kalkulator wykonuje działa­
nia od lewej do prawej nie uwzględniając priorytetów
operacji ani nawiasów. W przyszłości nauczymy się jed­
nak programować poprawne obliczanie dowolnych
wyrażeń.

Roland Wacławek

77

;*Sm

S k y l a b 4 - d ł u g i l ot
trzech debiutantów
Pierwsze dwie załogi Skylaba skła­
dały sie zarówno z weteranów, którzy
brali poprzednio udział w progra­
mach Gemini i Apollo, jak i z nowicju­
szy. Do ostatniej, a zarazem najdłuż­
szej misji podniebnego laboratorium,
NASA wyznaczyła wyłącznie debiu­
tantów. Termin zakończenia lotu
przyjęto jako „otw arty " - nie dłuższy
jednak niż 84 dni, na tyle bowiem było
jeszcze na pokładzie zapasów. Nieo­
czekiwane opóźnienie rozpoczęcia
lotu zostało spowodowane przez wy­
krycie w październiku 1973 r. mikro­
skopijnych pęknięć na płatach ośmiu
stateczników pierwszego stopnia ra­
kiety
Saturn
IB.
Wymiana
194-kilogramowych
stateczników
opóźniła start o 5 dni. Statek trans­
portowy Apollo-Skylab 4 wystartował
z astronautami Geraldem Carrem,
Edwardem Gibsonem i Williamem
PogueT6 listopada 1973 r.
„Gładki lot " zameldował przez ra­
dio Carr, gdy rakieta ognistym łukiem
wzbiła sie nad ocean z wyrzutni 39B
na Cape Canaveral. Pomimo ostrze­
żeń lekarzy zezwolono astronautom
na wejście na pokład stacji o 13 go­
dzin wcześniej niż to było zaplanowa­
ne. Decyzja ta okazała sie dość ryzy­
kowna - u Williama Pogue wystąpiła
choroba lokomocyjna. Instrukcja za­
lecała w takim wypadku zebranie wy­

miocin do plastykowej torebki, za­
mrożenie i zabranie naZiemiędozbadania. Tymczasem załoga usunęła to­
rebkę przez śluzę powietrzną na ze­
wnątrz stacji. Astronauci byli pewni,
że pozostanie to w tajemnicy między
nimi a Skylabem. Tymczasem ich roz­
mowy były nagrywane na taśmie ma­
gnetofonowej i podczas przelotu nad
ziemną stacją przekaźnikową przeka­
zane tzw. kanałem B do Houston. Na­
stępnego dnia cała trójka otrzymała
z Ziemi surową reprymendę od kie­
rownictwa lotu wraz z poleceniem
brania odpowiednich lekarstw prze­
ciw chorobie lokomocyjnej.
Jednym z pierwszych zadań załogi
było uzupełnienie płynu chłodzącego
aparaturę elektroniczną stacji. Kolej­
nym zadaniem „naprawczym " było
zreperowanie anteny na zewnątrz sta­
cji podczas spaceru kosmicznego
22 listopada, w dniu amerykańskiego
Święta Dziękczynienia. Poważniejszy
kłopot techniczny wystąpił, gdy za­
wiódł jeden z trzech żyroskopów sta­
cji, co w konsekwencji zmusiło załogę
do ciągłego czuwania nad usytuowa­
niem Skylaba. Głównymi zadaniami
lotu, podobnie jak w poprzednich
dwóch misjach były obserwacje Słoń­
ca, Ziemi i funkcjonowania organiz­
mu człowieka w kosmosie. Podczas
lotu Skylaba 4 w wyniku badań i eks­

Zaloga Skylab 4. Od lewi j: Carr, Gibson i Pogue

78

perymentów medycznych odnotowa­
no kolejny fenomen nieważkości: as­
tronauci urośli średnio o 1 cal (2,54
cm). Lekarze wyjaśnili to występują­
cym w nieważkości wydłużaniem się
dysków międzykręgowych i przepły­
wem płynów fizjologicznych w górę
ciała. Po powrocie na Ziemię wzrost
astronautów powrócił do poprzed­
niego stanu.
Podczas misji wykonano 75 000
zdjęć teleskopowych Słońca w trzech
zakresach promieniowania: widzial­
nym, ultrafioletowym i rentgenow­
skim. Gibson spędzał długie godziny
przy konsoli sterującej obserwato­
rium ATM, oczekując na jakieś szcze­
gólnie interesujące „wydarzenie " heliofizyczne. Jedno z nich miało miej­
sce 21 stycznia 1974 r., gdy średniej
wielkości rozbłysk słoneczny był od
początku do końca obserwowany
przez instrumenty Skylaba. Plonem
obserwacji Ziemi z orbity okołoziemskiej było 20 000 zdjęć powierzchni
naszego globu i ok. 30 km taśmy ma­
gnetycznej notującej dane uzyskane
z instrumentów pomiarowych. Bada­
nia i obserwacje dotyczyły m.in. cie­
płego Prądu Zatokowego, któremu
Europa zawdzięcza swój łagodny kli­
mat, efektów eksploatacji odkrywko­
wej złóż w stanach: Illinois, Indiana
i Kentucky, a także podziemnych go­
rących źródeł, które w przyszłości
mogą zostać wykorzystane do budo­
wy elektrowni geotermicznych.
Obiektem obserwacji ostatniej za­
łogi Skylaba była również przelatują­
ca właśnie w pobliżu Słońca kometa
Kohoutka. 13 grudnia astronauci na­
kierowali na nią zespół teleskopów
ATM. 30 grudnia Carr i Gibson wyszli
na 3,5-godzinny spacer kosmiczny,
podczas którego filmowali kometę za
pomocą ręcznych kamer. Carr stwier­
dził; „wydaje się być żółta i pomarań­
czowa, zupełnie jak płomień” . „Prze­
ważnie żółta” dodał Gibson.

Gdy astronauci trzeciej załogi Skylaba przybyli na pokład stacji, w dale­
kopisie czekał już na nich tekst depe­
szy od dyrektora lotu Neila Hutchinsona: „Myśię, że będziecie zadowole­
ni z pobytu. Oczekuję od was kilku
miesięcy produktywnej pracy " . Tym­
czasem rzeczywistość chwilami po­
ważnie odbiegała od ustalonych re­
gulaminów i instrukcji. Na początku
dał się we znaki nieporządek pozosta­
wiony przez poprzednich mieszkań­
ców stacji. Astronauci narzekali na
niewygodne kombinezony, żle ozna­
kowane szafki i częsty brak potrzeb­
nych narzędzi. Program eksperymen­
tów orbitalnych załogi był przełado­
wany i nierzadko dochodziło na tym
tle do spięć oraz ostrych rozmów
przez kanał B z kierownictwem lotu
w Houston. Lekarze podejrzewali, że
długotrwałe przebywanie w nieważ­
kości mogło negatywnie wpłynąć na
samopoczucie astronautów, którzy
przy wykonywaniu eksperymentów
popełniali mniejsze i większe błędy.
25 stycznia 1974 r. załoga Skylaba 4
pobiła rekord długotrwałości przeby­
wania w przestrzeni kosmicznej. Gra­
tulacje nadesłał astronautom szef
NASA James C. Fletcher. Mimo
wspomnianych trudności załoga

Saturn IB unosi kapsułę z astronautami z wyrzutni 39B na Cape Canaveral

dość dobrze przystosowała się do ży­
cia w nieważkości. Astronauci zgod­
nie doszli do wniosku, że w przestron­
nym wnętrzu Skylaba potrzebne jest
poczucie „lokalnego pionu " . Niebyło
z tym problemu w pracowni orbitalnej
OW (Orbital Workshop), gdzie można
było wyróżnić osobne „piętra " z pod­
łogami i sufitami. Za to w kabinie
łącznika MDA (Multiple Docking
Adapter), gdzie aparaturę rozmiesz­

Laboratorium Skylab na tle Ziemi

MISJA SKYLAB 4
Załoga:
Dowódca:
Gerald P. Carr
Pilot-naukowiec: Dr. Edward G. Gibson
Pilot:
William R. Pogue

Zatoga rezerwowa:
Vance D. Brand
Dr. Don L. Lind
Dr. William E. Lenoir

Pojazd: Rakieta nośna: Saturn IB, SA-208
Człon załogowy i obsługowy: CSM-118
Start: Przylądek Canaveral, wyrzutnia 39B, 1973-11-16, godzina 9:01:00 czasu
wschodnioamerykańskiego
Orbita stacji Skylab: hP=434 km. hA=444 km
Czasy programów EVA: Carr: 15 h 48 min,
Gibson: 15 h 17 min, Pogue: 13 h 31 min
Czas lotu CSM w połączeniu ze Skylabem: 2004 h 32 min 12 s
Wodowanie: Ocean Spokojny, 1974-02-08
Okręt odbiorczy: USS „New Orieans”
Czas misji: 84 d 01 h 15 min 32 s

czono na wszystkich ścianach, do­
brze czuł się jedynie Gibson. Pobyt
w laboratorium urozmaicały spacery
kosmiczne. Już w czasie pierwszego
z nich 22 listopada 1973 r. astronauci
ustanowili nowy rekord długotrwa­
łości programu EVA: 6 h 33 min. Ko­
lejny rekord padł w dniu Bożego Na­
rodzenia 25 grudnia 1973 r.: 7 h 1 min.
Carr, Gibson i Pogue często prosili
o dodatkowy czas na odpoczynek po
wyczerpującej pracy nad ekspery­
mentami naukowymi. Do ulubionych
rozrywek należało rzucanie gumową
piłką o ścianę (rekord 111 odbić),
a także przelot bez dotykania czego­
kolwiek przez wszystkie pomieszcze­
nia stacji - od dolnej podłogi w OW aż
do członu załogowego Apolla (rekord
15 sekund). Na krótko przed powro­
tem na Ziemię powstały kłopoty
z układem sterującym silniczkami
członu obsługowego Apolla. Na
szczęście jednak udało się je poko­
nać, przez zastosowanie specjalnej
procedury awaryjnej. Astronauci po
84 dniach pobytu na orbicie wodowali
w odległości 290 km na pd. zach. od
San Diego. Ustanowiony przez nich
rekord długotrwałości lotu pobity zo­
stał dopiero w 1978 r. przez kosmo­
nautów radzieckich.
Przed opuszczeniem stacji załoga
przygotowała ją do ewentualnych
przyszłych odwiedzin przez, jak to
określił dyrektor lotu „amerykańską
załogę ASTP, Rosjan, zielonych ludzi­
ków lub też kogokolwiek innego " .
Dziś już wiadomo, że Skylab nie był
odwiedzany do 12 lipca 1979 r„ kiedy
to stacja wtargnęła w gęste warstwy
atmosfery ziemskiej, a jej szczątki
spadły do Oceanu Indyjskiego i na
pustynne tereńy Australii.

Jacek Nowicki
Krzysztof Zięcina

79

*A s t r o n o m i a *
* dla w szystkich *
ZAĆMIENIA SŁOŃCA

W poprzednim odcinku przedstawiliśmy
Różne rodzaje zaćmień
algorytm wyznaczania momentów zaćmień
Księżyca i określania ich przebiegu. W przy­
W ogólności zaćmienia Słońca można po­
padku zaćmień Słońca, którymi się teraz dzielić na cztery grupy, w zależności od tego,
zajmiemy, sytuacja jest nieco bardziej skom­ w którym miejscu rzucanego przez Księżyc
plikowana: dla każdego obserwatora na Zie­ cienia lub półcienia znajdzie się obserwator
mi zaćmienie przebiega bowiem inaczej, co (rys. 1 i 2). Dla obserwatora znajdującego się
więcej, gdy w jednym miejscu obserwujemy wewnątrz stożka księżycowego cienia, Słoń­
zaćmienie całkowite, w innym zaćmienie ce staje się niewidoczne: mamy zaćmienie
może w ogóle nie zachodzić. Procedura wy­ całkowite. Takie zaćmienie może być obser­
znaczania przebiegu zaćmienia dla dowol­ wowane na powierzchni Ziemi jedynie
nego punktu na kuli ziemskiej jest stosunko­ w wąskim pasie, którego szerokość nie prze­
wo długa (głównie ze względu na dużą ilość kracza kilkuset kilometrów (rys. 3). Często
obliczeń), dlatego ograniczymy się do wy­ zdarza się jednak, iż stożek księżycowego
znaczania przebiegu zaćmień Słońca dla cienia nie sięga do powierzchni Ziemi (gdy
Ziemi jako całości.
Księżyc podczas zaćmienia znajduje się
W dalszym ciągu pisząc o zaćmieniu cał­ w pobliżu apogeum jego tarcza jest zbyt
kowitym będziemy więc rozumieli, że istnie­ mała, aby mógł on zakryć Słońce całkowicie)
je na kuli ziemskiej taki punkt, w którym to i wówczas zamiast zaćmienia całkowitego
zaćmienie jest widoczne jako całkowite, obserwujemy tzw. zaćmienie obrączkowe
a zaćmienie częściowe to takie, pjzy którym (rys. 2D). Ponieważ Ziemia jest kulista,
żaden obserwator nie widzi Słońca całkowi­ możliwe są również zaćmienia mieszane, ob­
cie zakrytego, ale są tacy, którzy mogą je rączko wo-całko wite, które występują wów­
widzieć zakryte częściowo.
czas, gdy cień Księżyca jest na tyle długi, aby
Rys. 1. Obszary cienia i półcienia

80

dosięgnąć jedynie tych fragmentów powie­
rzchni Ziemi, które znajdują się najbliżej
(rys. 4). W tym przypadku zaćmienie będzie
widoczne jako całkowite jedynie dla obser­
watorów oglądających je w południe; obser­
wowane rano lub wieczorem będzie widocz­
ne jako obrączkowe. Wreszcie możliwe są
również zaćmienia częściowe, których Zie­
mia zanurza się jedynie w półcieniu, a sam
cień przesuwa się na północ lub południe.
Ze względów rachunkowych wprowadza
się jeszcze inny podział zaćmień Słońca.
Dzieli się je mianowicie na zaćmienia cen­
tralne i niecentralne. Gdy oś stożka księży­
cowego cienia, czyli linia łącząca środki
Słońca i Księżyca, choć na moment podczas
zaćmienia przecina powierzchnię Ziemi,
mamy do czynienia z zaćmieniem central­
nym, i jak już wiemy może ono być albo
całkowite, albo obrączkowe, albo obrączkowo-całkowite. Gdy oś cienia mija Ziemię
przechodząc powyżej jednego z jej biegu­
nów, zaćmienie jest niecentralne i najczęś­
ciej jest to po prostu zaćmienie częściowe.
Ale zdarza się, że w takim przypadku część
stożka cienia dotyka jednak powierzchni
Ziemi w okolicach podbiegunowych i wów­
czas zaćmienie jest całkowite lub obrączko­
we. Są to jednak wydarzenia bardzo rzadkie.
W latach 1950-2100 jest tylko siedem takich
zaćmień niecentralnych:
18 III 1950, obrączkowe
30 IV 1957, obrączkowe
23 X 1957, całkowite
2 XI 1967, całkowite
29 IV 2014, obrączkowe
9 IV 2043, całkowite
3 X 2043, obrączkowe.

Rys. 2. Obraz Słońca widziany z różnych punktów cienia
i półcienia Księżyca. Litery A-D oznaczają obserwatorów
umieszczonych w punktach pokazanych na rysunku 1

Pozostałe zaćmienia niecentralne w tym
okresie to zaćmienia częściowe.
Schemat obliczeń

W rachunkach korzystamy z tych samych
wzorów, co przy obliczaniu zaćmień Księży­
ca (omówiliśmy je w poprzednim odcinku;
podstawowe wzory przypominamy i za­
mieszczamy na końcu odcinka). Dla da­
nego okresu czasu R, wyrażonego w la­
tach wraz z ewentualną częścią ułamko­
wą, liczymy k = 12,3685 (R - 1900) i otrzy­
many wynik zaokrąglamy. Tym razem robifny to tak, aby k pozostało liczbą całkowitą
(interesują nas zaćmienia Słońca, które za­
chodzą przecież podczas nowiu Księżyca).
Następnie liczymy T oraz kąt F. Jeśli Fróżni
się od wielokrotności 180° o ponad 21°, wów­
czas zaćmienia nie ma (przy korzystaniu
z kalkulatora czy komputera można tu sto-

Rys. 3. Całkowite zaćmienie Słońca

81

Rys. 4. Zaćmienie obrączkowocałkowite

sować test następujący: zaćmienia nie ma,
gdy |sinF| & gt; 0,36), jeśli ta różnica jest mniej­
sza liczymy dalej. Wyznaczamy kolejno: M,
M \ u, S, C, yoraz JD.
Wielkość JD oznacza moment największe­
go zaćmienia (nie dla danego obserwatora,
ale dla całej Ziemi) wyrażony w dniach julia­
ńskich i w ziemskim czasie dynamicznym
TDT. Parametr y określa minimalną odle­
głość pomiędzy środkiem Ziemi a osią księ­
życowego cienia, mierzoną w promieniach
równikowych Ziemi. Oś cienia przechodzi
na północ lub południe od środka Ziemi, gdy
y jest odpowiednio dodatnie lub ujemne.
Wielkość u przedstawia, z dokładnością do
znaku, promień stożka cienia Księżyca mie­
rzony w tych samych jednostkach, co w pła­
szczyźnie przechodzącej przez środek Ziemi
i prostopadłej do osi cienia. Podobnie, pro­
mień stożka półcienia wynosi u + 0,5460.
Znając wartości u i y możemy określić
rodzaj zaćmienia. Gdy:
| y | & gt; 1,5432 + u.
wówczas nie ma zaćmienia w żadnym punk­
cie kuli ziemskiej. W pozostałych przypad­
kach zaćmiepie jest: niecentralne i częścio­
we dla:
0,9972 + | u | & lt; |y| & lt; 1,5432 + u
(maksymalna faza takiego zaćmienia częś­
ciowego, czyli ułamek średnicy tarczy Słoń­
ca zakryty w momencie największego za­
ćmienia wynosi:
1,5432 + u - | y|
0,5460 + 2u
widać, że gdy tak policzona faza staje się
82

ujemna, zaćmienia po prostu nie ma), niece­
ntralne i całkowite lub obrączkowe dla:
0,9972 & lt; j y | & lt; 0,9972 + | u |,
oraz centralne dla |y| & lt; 0,9972. Zaćmienie
centralne jest całkowite, gdy u & lt; 0, obrącz­
kowe - gdy u & gt; 0,00464 V 1— ,
y2
a obrączkowo-całkowite dla pośrednich
wartości u.
Przykład

Należy znaleźć pierwsze zaćmienie Słońca
w roku 1986. Dla R = 1986,0 otrzymujemy
k = 1063,69, a ponieważ k musi być liczbą
całkowitą, przyjmujemy k = 1064. Oblicza­
my T = 0,86025 oraz F = 415 694°, 7140 =
= 254°,7140. Ponieważ F różni się od 180° czy
360° o ponad 21°, stwierdzamy, iż podczas
pierwszego w 1986 r. nowiu Księżyca na
pewno nie było żadnego zaćmienia. Spraw­
dzamy zatem kolejne nowie. Podczas jednej
lunacji (okresu od nowiu do nowiu) Frośnie
o ok. 30°, dlatego już bez dodatkowych obli­
czeń widać, że zaćmienia nie będzie dla
k równego 1065 i 1066, ale powinno być przy
k = 1067, gdyż wtedy F wyniesie ok. 344°.
Liczymy dokładnie i dostajemy T = 0,86268
oraz F = 416 866°,7256 = 346°,7256. Odle­
głość Księżyca od węzła orbity (czyli 360°F) jest mniejsza od 21°, liczymy zatem dalej.
Kolejno otrzymujemy:
M = 31 414°,6391 = 94°,6391,
M ’ = 411 972°, 6849 = 132°,6849,
S= 5,4242
C= 0,1701,
u = 0,0182,
Y= -1,0799,
oraz JD = 244 6529,7672.
dokończenie na str. 95

ZMAITOŚCI TEMATYCZNE
OKRĘGI, KTÓRE WIDAĆ W TRÓJKĄCIE
Dziś w kąciku „RO-MA” o różnych okręgach
związanych z trójkątem. Najbardziej naturalny
z nich, to okrąg opisany. Przechodzi on przez
wierzchołki, a jego środek leży w przecięciu symetralnych boków (rys. 1). Z jego wielu włas­
ności wymienimy dwie. Wybierając dowolny
punkt na okręgu opisanym i rzutując na trzy boki
trójkąta (lub ich przedłużenia) otrzymamy trzy
punkty współliniowe (rys. 2); przechodząca przez
nie prosta nazywa się prostą Simsona (mało zna­
ny Robert Simson żył w latach 1687-1768, a w la­
tach 1711-1761 był profesorem Uniwersytetu w
Glasgow).
Na rys. 3 przeprowadziliśmy cztery okręgi opi­
sane na trójkątach utworzonych przez cztery
proste przecinające się, tj. na trójkątach ABC,
AFE, CDE i BDF. Okręgi te przechodzą zawsze
przez wspólny punkt X, a ich środki lężą na in­
nym, piątym okręgu.
Okrąg wpisany w trójkąt (rys. 4) ma trzech
krewnych - okręgi dopisane-każdy z nich styczny
do jednego boku i dwóch przedłużeń boków trój|jrą^Q

Między cztery okręgi widoczne na rys. 4 wcho­
dzi okrąg Feuerbacha (Karl Wilhelm Feuerbach
żył w latach 1800-1834 i był skromnym nauczycie­
lem w gimnazjum w Erlangen koło Getyngi) - bez
wątpienia najbardziej interesujący okrąg związa­
ny z trójkątem (rys. 5). Przechodzi on przez dzie­
więć punktów charakterystycznych trójkąta:
spodki wysokości (2, 4, 7), środki boków (1, 5, 8)
i środki odcinków AH, BH, CH, łączących punkt
H przecięcia się wysokości z wierzchołkami trój­
kąta. Okrąg ten znany już był w XVIII wieku
Eulerowi, ale dopiero Feuerbach zauważył, że
okrąg ten jest styczny zarówno do okręgu wpisa­
nego (w punkcie K na rys. 5) jak i do trzech jego
okręgów dopisanych. Zbadał także inne jego włas­
ności.
Przez ten sam punkt K (jak na rys. 5) przechodzi
jeszcze jeden okrąg związany z trójkątem. Jest to
okrąg Gergonne’a, który określamy jako przecho­
dzący przez punkty D, E, F (rys. 6), w których
proste łączące wierzchołki ze środkiem I okręgu

wpisanego przecinają boki trójkąta. Okrąg Gergonne’a ma ciekawą własność: suma dwu cięciw
jest równa trzeciej (na rys. 6: EL + DN = FM).
Niezbyt może ciekawy jest okrąg 11 punktów przechodzący przez środek O okręgu opisanego,
punkt H, w którym przecinają się wysokości, trzy
rzuty H na symetralne i trzy rzuty H na proste AO,
BO, CO łączące wierzchołki trójkąta z punktem O.
Wiele za to dałoby się powiedzieć o dwóch punk­
tach Brocarda, wyznaczonych przez trzy okręgi
z rys. 8 i 9.
Na rys. 8 okrąg w punkcie 1 przechodzi przez
A i styczny jest do prostej BC w wierzchołku C,
okrąg 2 przechodzi przez C i jest styczny do
podstawy AB w punkcie B, wreszcie okrąg o środ­
ku 3 styka się z prostą AC w A oraz przechodzi
przez B. Te trzy okręgi Brocarda przecinają się
w jednym punkcie Q, a proste AQ, BQ i CQ tworzą
z bokami trójkąta ten sam kąt Brocarda w; można
wykazać, że nie przekracza on 30°. Prowadząc
inaczej okręgi (jak?), otrzymujemy inny punkt Q’
i inny kąt Brocarda. Na ogół trójkąt ma dwa różne
punkty i dwa różne kąty Brocarda.
Na rys. 10 widzimy okręgi Miąuela: wybieramy
dowolne trzy punkty P, Q, R na bokach trójkąta
i prowadzimy trzy okręgi APR, BPQ i CRQ. Przeci­
nają się one zawsze w jednym punkcie M.
Geometrzy badają też okręgi Lemoine’ Powie­
a.
my najpierw, co to jest punkt Lemoine’a. Narysu­
jemy trzy środkowe trójkąta (rys. 11) i trzy dwu­
sieczne jego kątów. Odbijmy symetrycznie każdą
środkową względem dwusiecznej - tej, która wy­
chodzi z tego samego wierzchołka. Otrzymane trzy
proste - t o s y m e d i a n y . N ietrudno wykazać, że
trzy symediany dowolnego trójkąta przecinają się
w jednym punkcie L - to jest właśnie punkt
Lemoine’a (lub : Lemoine’a-Grebescha).
Prowadząc przez punkt Lemoine’a proste rów­
noległe do boków trójkąta, otrzymamy na tych
bokach sześć punktów, oznaczonych na rys. 12
liczbami. Leżą one - co niełatwo wykazać - na
jednym okręgu i dają rozbicie trójkąta na trzy
równoległoboki i trzy trójkąty podobne do wyj­
ściowego.
Na rys. 13 widzimy inną „koniczynkę”. Proste
14, 25 i 36, to tzw. antyrównoległe do podstaw.
Prosta 14 z rys. 13 tworzy z AB i BC kąty y i
a równoległa 14 z rys. 12 - kąty a i y, wyjaśnia to
pochodzenie nazwy „antyrównoległa”. Widzimy
(rys. 13), że antyrównoległe poprowadzone przez
punkt Lemoine’a dają sześć innych punktów
współokręgowych,
wyznaczających
jedyną
w swoim rodzaju konfigurację trzech trójkątów
równoramiennych; ich podstawy są proporcjonal­
ne do cosinusów kątów: T2 : 34 : 56 = cosy : c o sa :
cosfl.
Album zaczęliśmy od okręgów opisanych i na
nich zakończymy. Okręgi Toricellego są to okręgi
opisane na trzech trójkątach równobocznych zbu­
dowanych na bokach (dowolnego) trójkąta (rys.

83

Rys. 8

14). Przecinają się one - rzecz rzadka dla trzech
okręgów - w jednym punkcie T, punkcie Toricellego.

★ ★ ★
Taka. geometria, jakiej poświęcony był dzisiej­
szy odcinek leży daleko poza głównym nurtem
współczesnej matematyki. Niektórzy, nawet ci
wielcy matematycy, wypowiadają się o takiej geo­
metrii wręcz ironicznie. Choć rzeczywiście bada­
nie własności układów figur na płaszczyźnie (a na

tym polega przecież geometria - geometria płasz­
czyzny w każdym bądź razie) powinna się już
odbywać innymi metodami, redaktor niniejszego
kącika miał niewątpliwą przyjemność w pokaza­
niu Czytelnikom, ile ciekawych faktów zawiera
pozornie bardzo wąski temat - „okręgi w trójką­
cie”. Uzupełnienie albumu o pełne dowody i dys­
kusję wypełniłoby cały numer „MT”, na co Redak­
tor Naczelny mógłby mi nie pozwolić.
Michał Szurek

85

HU

NAŚWIETLANIE PAPIERU FOTO­
GRAFICZNEGO

Prawidłowe naświetlenie emulsji
papieru fotograficznego, obok jakoś­
ci negatywu i obróbki chemicznej pa­
pieru, ma zasadnicze znaczenie dla
końcowego efektu, jakim jest dobra
fotografia.
Emulsja fotograficzna papierów
ma niewielką czułość i charakteryzu­
je się dość dużą tolerancją na różnice
czasu ekspozycji. Mimo to warto po­
święcić trochę czasu na jej właściwe
ustalenie.
Określenie czasu ekspozycji odby­
wa się w sposób doświadczalny, me­
todą próbek progresywnych. W tym
celu na maskownicy kładziemy skra­
wek papieru fotograficznego i przy­
słaniamy go tak, aby pozostało ok. 1/4
powierzchni odsłoniętej. Następnie
do kasety powiększalnika wkładamy
analizowane zdjęcie ą przysłonę
w obiektywie powiększalnika usta­
wiamy najlepiej w pozycji 5,6. Nastę­
pnie naświetlamy odsłonięty frag­
ment arkusza papieru w czasie ok. 3
sekund. W dalszej kolejności odsła­
niamy inny fragment papieru, znów
ok. 1/4 powierzchni i ponownie na­
świetlamy przez 3 sekundy. Czynność
tę powtarzamy jeszcze dwukrotnie.
W efekcie papier zostanie naświetlo­
ny pasami o czterech różnych czasach

naświetlania: 12 sek. (4x3), 9 sek.
(3x3), 6 sek. (2x3) i 3 sek. (1x3).
Po naświetleniu papier wywołuje­
my w wywoływaczu pozytywowym
o temperaturze 20°C przez ok. 2,5
min. Otrzymany obraz będzie się
składał z czterech pasów różniących
się od siebie jasnością i wyrazistością
konturów (patrz fotografia). Ten
fragment próbki, który najwierniej
oddaje światłocienie, i w którym wy­
razistość konturów jest największa,
jest naświetlony czasem, który powi­
nien być zastosowany do naświetle­
nia całego papieru.
Eksperymentalnie ustalony czas
jest właściwy dla konkretnego zdję­
cia, rodzaju papieru fotograficznego
z jednego opakowania, tego samego
stopnia powiększenia i tej samej
w końcu przysłony obiektywu.
Różnice jasności klatek można ko­
rygować przy naświetleniu,papieru
oceniając wzrokowo ogólną jasność
kadru. Przy pewnym doświadczeniu
ocena taka jest szybka i wystarczają­
co dokładna. Ponowne próbki wyko­
nuje się dopiero przy bardzo dużych
różnicach jasności.
Ale w tym wypadku można się po­
służyć światłomierzem. Najlepsze są
oczywiście specjalne światłomierze
powiększalnikowe, ale w warunkach
amatorskich wystarczający jest zwy­
czajny światłomierz fotograficzny.
Posługujemy się nim w następujący
sposób:
Po wykonaniu próbki progresyw­
nej i ustaleniu właściwego czasu na­
świetlania papieru należy włączyć
powiększalnik i rzutować obraz foto­
graficzny na białą płaszczyznę ma­
skownicy. Następnie, pó wyłączeniu
oświetlenia ciemni trzeba skierować

R y s u n e k p rz e d s ta w ia c z te ry k o le jn e fa z y n a ś w ie tle n ia p ró b k i p ro g re s y w n e j: a - n a ś w ie tle ­
n ie p ie rw s z e g o p a s m a , b - n a ś w ie tle n ie d ru g ie g o pa sm a , c - n a ś w ie tle n ie trz e c ie g o pasm a,
d - n a ś w ie tle n ie c z w a rte g o pasm a

P ró b k a p ro g re s y w n a p o z w a la ją c a u s ta lić
w ła ś c iw y czas e k s p o z y c ji p a p ie ru ś w ia tło ­
c z u łe g o

element światłoczuły światłomierza
na obraz na maskownicy, najlepiej
tak, aby światłomierz dokonywał po­
miaru ok. 40% środkowej płaszczyzny obrazu. Po dokonaniu pomiaru
(naprowadzeniu wskaźnika na wy­
chyloną igłę galwanometru) należy
tak ustawić tarczę czułości, aby na­
przeciw zastosowanej przysłony po­
jawił się eksperymentalnie ustalony
czas. W ten sposób określona zostanie
„umowna czułość” papieru światło­
czułego w konkretnym opakowaniu.
Warto jest tę liczbę na pudełku zapi­
sać. Dalej już można dokonywać po­
miaru nowych ujęć w nowych warun­
kach pamiętając jednak, że wyskalowanie światłomierza otrzymaliśmy
tylko dla konkretnego rodzaju papie­
ru o tym samym numerze emulsji.
Jak już wspomniano, pomiar jest
właściwy tylko dla jednego rodzaju
emulsji. W przypadku zmiany grada­
cji papieru, a nawet zastosowania pa­
pieru o tej samej twardości, ale o in­
nym numerze emulsji (z innego opa­
kowania) konieczne jest ponowne
wykonanie próbki progresywnej oraz
w przypadku zastosowania, ponowne
wyskalowanie światłomierza.
Przy zmianie powiększenia zmie­
niają się również warunki ekspozycji.
Trzeba pamiętać, że jeżeli powię­
kszalnik’ odsuniemy od maskownicy
tak że wymiar liniowy obrazu wzroś­
nie dwukrotnie, wówczas czas na­
świetlania należy zwiększyć cztero­
krotnie. I odwrotnie, przy zmniejsza­
jącej się wielkości powiększenia, czas
naświetlania emulsji papieru foto­
graficznego .maleje. W sklepach
FOTOOPTYKI bywają dostępne spe­
cjalne plastykowe „kręciołki”, które
w sposób szybki i niezawodny pozwa­
lają ustalić współczynnik zmiany cza­
su naświetlania w zależności od stop­
nia powiększenia.
Paweł Wójcik

86

foto:

nowości

ELEKTRONICZNY PĘDZEL

Elektronika i informatyka coraz
częściej wdziera się w te dziedziny
życia, w których najmniej byśmy się
ich spodziewali. Komputery stwarza­
ją plastykom, filmowcom i fotografi­
kom całkowicie nowe możliwości,
wzbogacając ich warsztat twórczy.
Przykładem tego może być twórczość
filmowa.
Osiemdziesiąt procent wartościo­
wych dzieł filmowych zostało zareje­
strowanych na czarno-białej taśmie
filmowej. Pierwszym barwnym fil­
mem kolorowym był „Przeminęło
z wiatrem'’, nakręcony w Stanach
Zjednoczonych w 1939 r. Ale barwne
materiały na stałe weszły do kinema­
tografii dopiero na początku lat
sześćdziesiątych. Obecnie widzowie
są tak przyzwyczajeni do barwnych
obrazów filmowych, że filmy czarno-białe nie są przez nich akceptowane
i uważane są „za coś gorszego”.
Firma COLOUR SYSTEM w Sta­
nach Zjednoczonych postanowiła
rozpocząć nadawanie barw filmom
czarno-białym. W tym celu wyko­
rzystano’ elektroniczną maszynę cy­

LAUREACI

XII

frową o bardzo dużej pojemności pa­
mięci i dużych możliwościach oblir/.eniowych. Film, jak wiadomo,
: kłada się z dziesiątków tysięcy poje­
dynczych obrazów. Na jedną minutę
składa się 1440 klatek filmowych.
Każda z nich rozkładana jest w kom­
puterze na 525 tys. punktów (siatka
700 x 750 punktów). Każdemu z pun­
któw przypisywany jest jeden z 50
tys. kolorów w odpowiednim nasyce­
niu i jaskrawości. Właśnie w tym mo­
mencie człowiek ma czynny udział
w tworzeniu barwnego obrazu.
Charakterystycznym elementem
składowym filmu jest ujęcie. Trwa
ono od kilku do kilkudziesięciu se­
kund. Komputer śledzi każdy pojedy­
nczy punkt obrazu, wraz z jego punk­
tami sąsiednimi, w czasie trwania ca­
łego ujęcia. Pozwala to na automaty­
czne przemieszczanie barwnych pła­
szczyzn po powierzchni całego
ekranu.
Praca nad barwieniem filmów
czarno-białych jest iście benedyktyń­
ska. Na 1 minutę filmu poświęca się
od 5 do 30 godzin pracy zespołu 5
ludzi. Natomiast efekt końcowy nie­
mal nie ustępuje filmom rejestrowa­
nym na normalnej barwnej błonie.
Taka komputerowa obróbka filmu
pozwala też na pewne korekty jakoś­
ci. Stare, archiwalne filmy pokryte są
wielką ilością zanieczyszczeń, kre­

OLIMPIADY

WIEDZY

sek, plam będących mechanicznymi
uszkodzeniami emulsji lub podłoża.
Operator komputera w czasie swojej
pracy „czyści” obraz z wszelkich tego
rodzaju zanieczyszczeń.
Po zakończeniu pracy nad każdym
ujęciem, klatka po klatfce przegrywa
się je na taśmę magnetowidową a na­
stępnie kopiuje na kasetach magne­
towidowych systemu VHS lub 8 mm
KODAKVISION. Cena takiego filmu
jest ok. 10-krotnie wyższa niż filmu
nagrywanego metodami tradycyjny­
mi. Ale producenci mają nadzieję, że
przy wzroście zainteresowania ich
filmami koszty znacznie zmaleją.
Być może dla kogoś archiwalne fil­
my nagrane w wersji barwnej będą
ciekawsze, niż w wersji oryginalnej.
Już kiedyś udźwiękowiano filmy nie­
me, ale nie spotkało się to z większym
zainteresowaniem widzów. Nie wyo­
brażam sobie na przykład komedii
z Charlie Chaplinem w wersji barw­
nej. Zatraca się w ten sposób, moim
zdaniem, klimat dzieła tworzonego
w konkretnych warunkach technicz­
nych i w związku z nimi z odpowied­
nią scenografią czy też grą aktorską.
Jedyną, moim zdaniem, zaletą jest
możliwość „wyczyszczenia” materia­
łu filmowego z tzw. śmierci i to jest
właściwy kierunek myślenia.
Paweł Wójcik

TECHNICZNEJ

Zakończyła się 12 edycja OWT. Z 28 000 jej uczestników
najlepszymi okazali się:

1) w grupie materiałowo-chemicznej: Marek RESZEL
z III LO w Gdańsku, Sławomir BORKOWSKI z XIV LO we
Wrocławiu, Adam TARNIOWY z ZST w Czechowicach-Dziedzicach i Janusz TYC z ZST w Czechowicach-Dziedzicach;
2) w grupie elektryczno-elektronłcznej: Tomasz KASTARYNDA z II LO w Opolu, Arkadiusz ŚLIWIŃSKI z TME
w Szczecinie, Maciej BANASIAK i Piotr BANASIAK z ZSE
w Łodzi, Marek GWÓŹDŹ z ZSEE w Zabrzu, Robert
MARON z TEM w Warszawie, Adam SADOWSKI z ZSE
w Giżycku i Jacek ZIENKIEWICZ z XIV LO we Wrocławiu:

3) w grupie mechaniczno-budowlanej: Mariusz RACZ­
KOWSKI z II LO w Bydgoszczy, Marek NOWOWIEJSKI
z TM w Kutnie, Jacek WÓJCIK z I LO w Tarnowie, Tomasz
REJMAN z XIV LO we Wrocławiu, Jan KAWALEWICZ
z LZN we Wrocławiu, Paweł FORMAŃSKI z I LO w Łodzi,
Dariusz KALOTA z VI LO w Gdyni, Andrzej LEIBNER z TM
w Elblągu, Bartłomiej KADZIEWICZ z ZSO w Elblągu
i Tomasz PAWŁOWSKI z VI LO w Szczecinie.
Laureatom i ich opiekunom serdecznie gratulujemy.

87

m co

O D C I N E K 400
Autor - Jestem przekonany, panie redaktorze, że
ta drobna różnica między nami w liczeniu odcin­
ków wynika z zaburzenia ukazywania się również
i „MT” w okresie stanu wojennego.
Redaktor - To prawdopodobne. Wcześniej było
kilka numerów podwójnych.
A. - Ja swojego jestem zupełnie pewny, ponieważ
dzięki żonie mam w domu pełną dokumentację.
Oczywiście w oczach rasowego archiwisty, który
liczy akta na metry bieżące, jest tego niewiele,
wszystkiego około 40 centymetrów, to znaczy 8
teczek zawierających kopie wszystkich kolejno
oddawanych do redakcji odcinków (blisko 2500
stron formatu A-4) wraz z dokładnymi spisami
zawierającymi tytuł odcinka, ilość stron, termin
oddania do redakcji oraz numer „MT”, w którym
materiał został wydrukowany.
R. - Jak by nie liczyć, zgodzimy się co do tego, że
pierwszy odcinek, wtedy jeszcze „Kącika chemi­
cznego”, ukazał się w numerze wrześniowym z ro­
ku 1952.
A. - Tak, to prawda. Mogę jeszcze dodać, że miał
objętość 5 stron maszynopisu, dostarczyłem 5 ry­
sunków. Była w nim mowa o wyposażeniu domo­
wego laboratorium oraz opis doświadczeń z tio­
siarczanem sodu. Moje zapiski mówią nawet
o tym, że honorarium wyniosło 190 złotych.
R. - Musiał Pan być wtedy bardzo młodym chemi­
kiem. Czy opowie Pan Czytelnikom, jakie były
początki Pana współpracy z naszym czaso­
pismem?
A. - To był jak zwykle przypadek. Ja bardzo
wierzę w przypadki z jednym zastrzeżeniem,
a mianowicie, że należy im wychodzić naprzeciw.
Otóż, mimo, że byłem jeszcze wówczas studentem
II roku chemii, miałem już za sobą pierwsze arty­
kuły popularnonaukowe i kilka podobnych audy­
cji radiowych. Do radia wciągnęła mnie matka
koleżanki. Przeszedłem u niej trudny lecz bardzo
pożyteczny kilkuletni okres terminowania. Ale

88

wróćmy do „Młodego Technika”. Okazało się, że
sekretarzem redakcji była wtedy starsza koleżan­
ka mojej żony. Przyjęła mnie wraz z pomysłem
stworzenia stałego działu dla początkujących chemików-eksperymentatorów. Nie omieszkała do­
dać, że redakcja w ogóle nie zatrudnia chemika;
dotychczasowy zginął w wypadku: wpadł w fab­
ryce do zbiornika z gorącym kwasem siarkowym.
R. - Ależ panie Stefanie, jak można takie rzeczy
opowiadać młodzieży i rodzicom, którzy często
czytają nasze pismo?
A. - To było bardzo dawno temu. Już od dawna
wszelkie zbiorniki w zakładach chemicznych są
zamknięte i do tego typu wypadku dojść nie może.
Za to panu, panie redaktorze, mogę zadać pytanie,
dlaczego „Młody Technik” zajmuje się tyloma
równie niebezpiecznymi dziedzinami jak: elektro­
nika, elektronarzędzia, sporty motorowe czy lot­
niarstwo?
R, - Nie odwrócimy historii. Żyjemy wśród techni­
ki i musimy ją poznawać, usprawniać, doskonalić,
aby lepiej służyła człowiekowi.
A. - Mało tego. Ucząc przeciwdziałamy wielu
wypadkom. Przecież najwięcej nieszczęść ma
miejsce wtedy, gdy młody eksperymentator posta­
nowi zrobić coś, co pociąga swoją tajemniczością.
Ja z chemii nie robię tajemnicy.
R. - Ma Pan już wieloletnie doświadczenie. Jakie
obserwuje Pan skutki odkrywania tajemnic
chemii?
A. - Zdarza mi się przyjmować młodych pracow­
ników do naszego instytutu. We wstępnej rozmo­
wie - nie znając mnie - opowiadają, jak pierwsze
doświadczenia wykonywali według moich wska­
zówek.
R. - Opisanych w „Młodym Techniku”?
A. - Widzi pan, niekoniecznie. W tym miejscu
muszę opowiedzieć trochę o swoich kłopotach
z doborem tematyki do stałego działu „MT”. W
1952 roku rozpocząłem oczywiście od organizo­
wania własnego laboratorium, dlatego, że do dziś
trudno jest u nas cokolwiek dostać chemikom-hobbistom i dlatego, że własna praca niesie tyle
praktycznych umiejętności i tyle radości. Jedno­
cześnie przez wszystkie te lata jestem szalenie
ograniczony dostępnością, tzn. dokładniej niedos­
tępnością większości odczynników, bo albo są
naprawdę niebezpieczne, albo brak ich w handlu,
albo za duże, więc i za drogie opakowania. Dlatego
w 1959 roku w jakimś stopniu powtórzyłem tema­
tykę pierwszych odcinków i opisywałem organi­
zowanie laboratorium znów ód początku. Później
jeszcze w roku 1971 poruszyłem niektóre podsta­
wowe tematy, biorąc pod uwagę zainteresowania
nowych pokoleń czytelników i niedostępność sta­
rych roczników „MT”. W ogóle to przeżywałem
kilka kryzysów. Wydawało mi się, że już więcej nic
nie da się Czytelnikowi powiedzieć w warunkach,
w jakich dziś młodzi żyją i eksperymentują.

R. - Niech Pan jeszcze zdradzi, jak Pan z tych
kryzysów wychodził?
A. - Z największą przyjemnością. Przede wszyst­
kim pomagali mi sami Czytelnicy, swoimi listami.
Listów w sprawach chemicznych otrzymałem po­
przez redakcję „MT” od 1952 roku do chwili
obecnej bez kilku sztuk 5000. Odpowiedzi na nie
są wszystkie chronologicznie przechowywane,
spisane i mam wykonany do nich tematyczny
skorowidz. Jest z tego wieloraki pożytek. Po
pierwsze, wiem, co Czytelników interesuje, jakie
mają kłopoty i jakie osiągnięcia. Listów zawiera­
jących własne „odkrycia” dostępnych dla mło­
dzieży źródeł surowców, w łatwo dostępnych
w sprzedaży preparatach, otrzymałem raczej nie­
wiele, ale to właśnie one pomogły mi znaleźć nowe
tematy do kilku odcinków naszego działu. Tak
było np. ze szkłem wodnym, mlekiem, papierem,
atramentami czy środkami bielącymi. Bardzo cen­
ne są również bezpośrednie kontakty z młodzieżą.
Obecnie mam ich mniej, ale w ubiegłym roku
dzieliłem się wrażeniami z Czytelnikami-uezestnikami obozu młodych chemików.
R. - Czy byli może na nim Pana synowie?
A. ~ Nie, moi synowie są już okropnie dorośli.
A poza tym, żaden z nich nie poszedł w moje ślady.
Jeden jest informatykiem, drugi - historykiem.
R. - To może teraz kilka zdań o Pana książkach.
A. - No, właśnie. Większość moich książek jest
inspirowana listami Czytelników, a przede wszys­
tkim Czytelników „MT”. Seria „Chemia dla Cie­
bie” wydawana przez Wydawnictwa Szkolne i Pe­
dagogiczne liczy w moim archiwum już czternaś­
cie pozycji. Ich łączny nakład przekroczył w ubie­
głym roku pół miliona egzemplarzy. Pierwsza była
„Galwanotechnika domowa”, którą obecnie wy­
dają już Wydawnictwa Naukowo-Techniczne. Po­
łączyłem w niej odpowiedzi na pytania Czytelni­
ków ze swoimi zainteresowaniami naukowymi.
Osiągnęła ona najwyższe nakłady z wszystkich
moich książek i ma najwięcej tłumaczeń na języki
obce. Jednak Czytelnika „MT” interesują najbar­
dziej książki o ciekawych doświadczeniach i o za­
kładaniu własnego laboratorium. Wydawnictwa
Szkolne stale borykają się z brakiem podręczni- _
ków, więc często trudno z nimi rozmawiać o takich
marginesowych pozycjach. Ale niech tylko zdarzy
się jakaś produkcyjna „dziura”, owocuje to naty­
chmiast ukazaniem się wznowienia książki z tej
serii. W tej chwili w druku jest „Drugi bazar
chemiczny” i wznowienia „Elektrochemii domo­
wej” oraz „Z tworzywami sztucznymi na ty”.
Przeprowadzane są już rozmowy na temat nastę­
pnej książki.
R . - A jeśli chodzi o Biblioteczkę ,,MT”?
A .—
Sprawa jest trudna. Czuję się trochę rozdarty
pomiędzy WSiP i tą nową stosunkowo bibliotecz­
ką. Wtej ostatniej pociągają mnie wysokie nakła­
dy, ale trochę zniechęca brzydka szata graficzna

lub właściwie jej brak. Jednak i tu czeka Czytelni­
ka miła niespodzianka. W druku jest książka pt.
„Chemia dla kolekcjonera amatora”, którą przy­
gotowaliśmy razem z żoną. To ona jest tą osobą,
która zawsze chce humanizować chemię. Widać to
zresztą w niektórych moich publikacjach.
R .-O ile wiem, od lat pracują Państwo wspólnie?
A. - Wiele pracujemy razem. Tego ogromu pracy
nie można unieść samemu. Żona jest moim pierw­
szym czytelnikiem i to bardzo surowym, a jedno­
cześnie jest bardzo wyrozumiała dla moich kore­
spondentów, gdy ja już czasem tracę do nich
cierpliwość.
'
' '
R. - Dział chemiczny jest w naszym piśmie najsta­
rszym stałym działem prowadzonym przez jedne­
go autora. Czy mogę zapewnić Czytelników, że
będzie kontynuowany?
A. - Oczywiście. Mam nadzieję doprowadzić aż do
odcinka 500. Ostatnio mam też wiele pomysłów na
dalsze cykle artykułów. Myślę, że nie będę musiał
jeszcze raz zaczynać od opisywania zakładania
laboratorium, gdyż książek na rynku będzie na ten
temat dość. Natomiast marzeniem mojego życia
jest doczekanie zorganizowania wysyłkowej
sprzedaży odczynników i sprzętu laboratoryjne­
go. Nikt nie wie, ile razy rozpoczynałem o to
starania w różnych instytucjach i ile razy opadały
mi skrzydła. Może teraz jakaś firma tym się
zajmie.
R. - Ale co będzie wtedy z kwasem siarkowym?
A. - Ten niestety nigdy nie będzie mógł wchodzić
w skład paczek. Ale i bez niego jest bardzo dużo do
zrobienia, żeby tylko ktoś chciał.
R .- A czy bardzo Panu w pracy dokuczają amato­
rzy pirotechniki?
A. - Nie. Oczywiście, że wiele listów dotyczy
sposobów wywoływania takich efektów. Ich ama­
torzy zwykle szybko rezygnują, bo jest to bardziej
słomiany ogień niż prawdziwy zapał. Natomiast
ci, których interesuje chemiczna strona pirotech­
niki, przechodzą chętnie np. do kolorowych, efek­
townych doświadczeń i powoli połykają bakcyla
prawdziwej chemii.
R. - Czym zakończymy naszą jubileuszową
rozmowę?
A. - Chciałbym ciepło pozdrowić Czytelników
z okazji tego drobnego jubileuszu. Pragnę też
życzyć im łatwiejszego dostępu do odczynników,
sprzętu oraz dużo cierpliwości i zamiłowania do
porządku. To ostatnie jest ważne - wtedy będą
mieli mniej kłopotów z zakazami rodziców. Ko­
chani, jeszcze jedno, jeżeli piszecie listy, to róbcie
to staranniej i nie zapominajcie podawać swego
wieku, no i adresu.

89

NARZĄDY SŁUCHU I RÓWNOWAGI

Zmysł słuchu i równowagi, który pozwala czło­
wiekowi utrzymać postawę pionową, a także
zdolność pewnych zwierząt do wyczuwania wi­
bracji podłoża i ryb do rejestrowania.prądów
wody wydają się być nie związane ze sobą, a jed­
nak mają wiele wspólnego. Mianowicie za od­
biór tych wszystkich wrażeń zmysłowych odpo­
wiedzialny jest ten sam rodzaj receptorów - ko­
mórki rzęskowe. Są to niezwykle czułe przetwor­
niki zamieniające bodziec mechaniczny na sygnał
elektryczny. Bodziec wywołuje ruch rzęsek stano­
wiących zakończenie receptorów, a sygnał elek­
tryczny poprzez połączoną z receptorem komórkę
nerwową zostaje przesłany do mózgu.
Czułość tych mikroskopijnych odbiorników jest
zupełnie niezwykła - komórka rzęskowa wytwa­
rza sygnał elektryczny już przy przesunięciu rzę-

Rys. 2. Kierunkowe działanie receptora rzęskowego. Gdy rzęski
kierują się w stronę kinoeilium różnica potencjałów maleje (depo­
laryzacja), gdy są odchylone od kinoeilium różnica potencjałów
rośnie (hyperpolaryzacja). Przy odchylaniu prostopadłym do osi
symetrii brak efektu

Rys. 1. Receptor rzęskowy w przekroju

ski o jedną dziesięciomilionową milimetra (10“
mm); jest to wielkość porównywalna ze średnicą
niektórych atomów. Przyjrzyjmy się budowie
tego niezwykłego urządzenia (rys. 1).
Komórka rzęskowa ma kształt butelkowaty,
zbliżony do cylindra z wypukłą podstawą. Jest
ona umieszczona wśród komórek nabłonka. Jej
zakończenia wystające ponad powierzchnię na­
błonka to rzęski o średnicy 0,2 ąm, nazywane
s t e r e o c i l i a mi . Jedna z tych rzęsek o nieco
innej budowie i większej średnicy (0,25 jtm) wy­
różnia się tym, że jej. ruch jest niezależny od
pozostałych. Nosi ona nazwę ki noe i l i um.
Rzęska ta znajduje się na brzegu receptora o prze­
kroju kołowym (fot. 1). Średnica tego koła prze­
chodząca przez kinoeilium jest osią symetrii
komórki. Po jej obu stronach rzęski rozłożone
są jednakowo, ale w miarę oddalania się od kinocilium stają się coraz krótsze. W zależności
od kierunku ruchu rzęsek (do lub od kinoeilium)
zmienia się potencjał elektryczny receptora.
90

Rys. 4. Powiększenie ucha wewnętrznego. Jest ono częściowo poka­
zane w przekroju. W tkance nabłonka (oznaczonej kolorem niebie­
skim) położone są płaty receptorów rzęskowych (czerwone). Na
żółto oznaczona jest ciecz wypełniająca narząd. Posiada ona inny
skład jonowy niż płyn nabłonka - jest bogatsza w jony K+

Źródłem tego potencjału jest różnica stężeń jo­
nów wewnątrz i na zewnątrz komórki recepto­
rowej. Środowisko wewnątrz receptora jest boga­
tsze w jony potasu, a uboższe w jony sodu, inaczej
niż ciecz wypełniająca nabłonek, w którym tkwi
jego dolna część. Natomiast rzęski są w kontakcie
ze środowiskiem o podobnym stężeniu jonów jak
wewnątrz receptora. Jak pamiętamy z poprzed­
nich odcinków różnica stężeń jonów w poprzek
błony półprzepuszczalnej jest źródłem różnicy po­
tencjałów. Błona komórek spełnia rolę kondensa­
tora rozdzielającego ładunki, przy czym nawet
jeśli ilość ładunków po obu stronach kondensato­
ra nie jest wielka, to przy odpowiednio dużej
pojemności wytwarza się znaczna różnica poten­
cjałów. Przepływ nawet niewielkiej ilości ładun­
ków w poprzek kondensatorów wywołuje sporą
zmianę napięcia. Zarówno górna jak i dolna część
komórki rzęskowej działa jak kondensator. Na
potencjał komórki wpływają przyczynki od obu
tych części, ich udział zależy od ilości otwartych
kanałów jonowych.
Wstanie spoczynkowym potencjał komórki rzę­
skowej wynosi -60 mV względem środowiska ze­
wnętrznego. Gdy rzęski przesuną się w kierunku
kinocilium różnica potencjałów spada do -40 mV
i następuje depolaryzacja (rys. 2). Natomiast gdy
rzęski zostaną odchylone od kinocilium, różnica
potencjałów rośnie do -65 mV. Mówimy wówczas,
że nastąpiła hyperpolaryzacja. Jeśli przesunięcie
nastąpi w kierunku prostopadłym do osi wyzna­
czonej przez kinocilium zmiana potencjału nie
nastąpi. Tak więc komórka rzęskowa jest czuła na
przesunięcie rzęsek wzdłuż osi symetrii, nieczuła
na przesunięcie w kierunku prostopadłym. Dla
kierunków pośrednich zmiana potencjału jest tym
większa im bliżej osi symetrii znajduje się kieru­

nek przesunięcia. W ten sposób jeden receptor
może dostarczyć informacji o wielkości przesunię­
cia w kierunku określonym, a zespół odpowiednio
usytuowanych receptorów pozwala na pomiar
przyspieszenia w dowolnym kierunku. O ile poży­
tek i celowość takiego funkcjonowania recepto­
rów nie budzi wątpliwości, o tyle mechanizm tej
kierunkowości nie jest wyjaśniony.
Stereocilia są zupełnie symetryczne wzdłuż
swojej głównej osi, więc ich zginanie (rozpatrywa­
ne w oderwaniu od całej komórki) powinno da­
wać taki sam efekt niezależnie od kierunku zgina­
nia. Kinocilium nie jest sferycznie symetryczne
względem swej osi, jednakże nie zawsze występuje
ono w komórkach rzęskowych. Np. w narządzie
słuchu ssaków zanika ono w trakcie rozwoju emb­
rionalnego. Istnieje kilka hipotez próbujących
wyjaśnić kierunkowość działania komórek rzę­
skowych. Jedna z nich twierdzi, że być może
istnieje pewna asymetria w budowie stereocilii,
która nie jest widoczna przy obecnej dokładności
obrazów mikroskopowych. Inne teorie szukają
źródła asymetrii, nie we właściwościach rzęsek,
lecz górnej powierzchni receptora.
Jak już wspominaliśmy zadziwiająca jest czu­
łość opisywanych receptorów - maksymalny efekt
uzyskuje się już przy odchyleniu o 3°, a próg
czułości wynosi u gadów 340 pm, a u ssaków -100
pm. Niezwykła jest również szybkość odpowiedzi
receptorów rzęskowych. System słuchowy krę­
gowców rejestruje dźwięki o wielkości rzędu 100
kHz. U płazów odpowiednia granica jest niższa,
ale stwierdzono, że receptor reaguje na bodziec
z opóźnieniem nie większym niż dziesiąte1
części
mikrosekundy. Stąd wniosek, że otwarcie kanału
jonowego trwa nie dłużej niż zajście reakcji che­
micznej, a więc między zadziałaniem siły mecha­
nicznej a otwarciem kanału jonowego nie wystęRys. 5. Trzy grupy organów zaopatrzonych w komórki rzęskowe.
Od lewej do prawej: narząd mierzący przyspieszenie liniowe,
narząd czuły na przyspieszenie kątowe, narząd słuchu

91

Fot. 1. Zdjęcie mikroskopowe komórki rzęskowej

puje wiele stadiów pośrednich. W jaki sposób
zjawiska te są związane jest nadal zagadką.
Przypuszcza się, że kanały są w sposób dyna­
miczny ciągle otwierane i zamykane, a bodziec
mechaniczny wpływa na proporcję kanałów
otwartych i zamkniętych.
W tym .miejscu warto by się zastanowić, gdzie
występują komórki rzęskowe i w jaki sposób speł­
niają swoją rolę mierników wrażeń zmysłowych.
Na rys. 3 przedstawiony jest przekrój narządu
słuchu, a na rys. 4 ucho wewnętrzne w powiększe­
niu. Receptory rzęskowe (zaznaczone na czerwo­
no) występują w postaci warstw:

NOWE OBLICZE
C O M M O D O R E C-64

1) w kanałach półkolistych, gdzie mierzą przy­
spieszenie kątowe,
2) w łagiewce i woreczku, gdzie spełniają rolę
mierników przyspieszenia liniowego,
3) w ślimaku, gdzie dokonuje się percepcja
dźwięków.
Organy wymienionych trzech rodzajów przedsta­
wione są w powiększeniu na rys. 5.
Receptory mierzące przyspieszenie liniowe
umieszczone są w zagłębieniach włóknistej błony.
Na niej spoczywają drobniutkie kryształki węgla­
nu wapnia. Ponieważ ich gęstość jest znacznie
większa niż cieczy wypełniającej organ, więc pod
wpływem przyspieszenia ich przesunięcie jest
wolniejsze - pozostają one jakby w tyle, powodu­
jąc odchylenie rzęsek w kierunku przeciwnym do
przyspieszenia. Na rys. 5 schematycznie przedsta­
wiono kilka receptorów. W rzeczywistości jest ich
w każdym organie kilka tysięcy, a w ślimaku
nawet 15 000.
\


Receptory czułe na przyspieszenie kątowe
umieszczone w półkolistych kanałach mają rzęski
zanurzone w żelatynowej substancji wypełniają­
cej pogrubioną ściankę kanału. Pod wpływem
rotacji ciecz wypełniająca kanał wywiera ciśnie­
nie na tę substancję, powodując odkształcenie
części kanału, w którym znajdują się rzęski wywo­
łując ich ruch.
W ślimaku ruch rzęsek wywołany jest przez
wibrację błony, na której są one umieszczone. Jak
dokonuje się percepcja dźwięku w uchu środko­
wym dowiemy się z następnego odcinka.

Katarzyna Błinowska

Commodore C-64 - najpopularniejszy kompu­
ter domowy świata - kojarzył się dotychczas z obłą
i staroświecką obudową. Począwszy od maja
1986 r. C-64 produkowany jest w nowej szacie gra­
ficznej, przypominającej C-123. Cóż, firma Com­
modore stara się nadążyć za modą także i w dzie­
dzinie wzornictwa przemysłowego.
Klawiatura i część elektroniczna pozostały nie
zmienione. Jedyna nowość polega na możliwości
rozbudowy pamięci operacyjnej RAM do 512 KB
za pomocą specjalnego modułu. Moduł ten naj­
prawdopodobniej będzie także dostępny dla star­
szych wersji C-64.
Kolejną nowością, która zainteresuje szczegól­
nie posiadaczy stacji dysków elastycznych, jest
nowy system operacyjny dla C-64 o nazwie GEOS,
Jest on ładowany z dyskietki i wykazuje wyraźne
podobieństwo do systemu GEM, znanego m.in.
z ATARI ST. GEOS może być obsługiwany za
pomocą joysticka, jednak znacznie lepszym roz­
wiązaniem jest myszka. Kwestia zastosowania
systemu GEOS w starej wersji C-64 i możliwość
jego współpracy z istniejącym już oprogramowa­
niem jest jednak ciągle sprawą otwartą, (rw)

92

ZA CO D A J Ą N O B L A ?

Jeden z naszych profesorów opowiadał kiedyś
o tym, jak na sympozjum astrofizyków zaplątał się
pewnego razu przypadkowo fizyk ciała stałego.
Obecność tego pana uchroniła przed uznaniem za
„bombową” i absolutnie odkrywczą jedną z pre­
zentowanych tam prac. Stałocielec (bo tak się
w gwarze naukowej nazywa ludzi tej właśnie
specjalności) wyjaśnił zebranym, że ów odkryw­
czy efekt astrofizyczny znany jest w fizyce ciała
stałego od przeszło pół wieku.
Historyjka ta nie ma na celu wytykania czego­
kolwiek astrofizykom, zwraca jedynie uwagę, iż
dzięki daleko posuniętej specjalizacji badań nau­
kowych najnowsze osiągnięcia w danej dziedzinie
znane są i rozumiane jedynie przez wąskie grono
specjalistów, a wszyscy inni nie mają pojęcia o co
chodzi. Stąd bierze się błędne i szkodliwe przeko­
nanie o hermetyczności współczesnej nauki. Jeżeli
bowiem nawet koledzy z bliskich lecz innych spe­
cjalności nie rozumieją nawzajem swoich najnow­
szych dokonań, to ludziom spoza branży trzeba by
miesiącami tłumaczyć aby cokolwiek pojęli. Os­
tatnio nadarzyła się świetna okazja by wykazać
bezsens podobnych poglądów. Otóż Nagrodę No­
bla za 1985 rok w dziedzinie fizyki przyznano

Klausowi von Klitzingowi z Instytutu Maxa Plan­
cka w Stuttgarcie za odkrycie tzw. kwantowego
zjawiska Halla. Dzięki temu rzeczone zjawisko
stało się sławne (na równi ze swoim odkrywcą).
Wielu fizyków i nie-fizyków zapragnęło dowie­
dzieć się w czym rzecz i nagle okazało się, że ten
skomplikowany, arcyważny efekt z „pierwszej li­
nii” badań można (przynajmniej wogólnych zary­
sach) przybliżyć sobie lub innym, opierając się
jedynie na wiadomościach wyniesionych ze szko­
ły. Spróbujemy tej sztuki i my. Wywód nasz rozpo­
czniemy od przypomnienia znanego już przeszło
sto lat i omawianego w szkole średniej tzw. klasy­
cznego efektu Halla. Schemat doświadczalny dla
obserwacji tego zjawiska zilustrowany jest na rys.
1. Przedstawiono tam próbkę materiału przewo­
dzącego (np. metalu czy półprzewodnika)
w kształcie prostopadłościanu o długości 1 gru­
,
bości d i polu przekroju s. Przez próbkę w kierun­
ku osi x przepływa prąd elektryczny o natężeniu I.
Powoduje to, że między elektrodami A i A’odkła­
da się napięcie Ur:
Ur = Rxx‘- I = ( r T )l

(1)

gdzie Rxx będziemy nazywali oporem podłużnym
(wzdłuż kierunku osi x), przez r oznaczyliśmy opór
właściwy materiału. Cały „dowcip” zjawiska Hal­
la polega jednak na tym, że próbka umieszczona
jest dodatkowo w zewnętrznym polu magnetycz­
nym o indukcji B skierowanym wzdłuż osi z. Na
poruszające się z prędkością v nośniki prądu dzia­
ła więc siła Lorentza F = g • v ■B (g - ładunek
nośnika), w wyniku czego również między elektro­
dami B i B’ (tzn. w kięrunku prostopadłym do
wektora pola magnetycznego i kierunku prądu)
pojawia się różnica potencjału Uh- To właśnie
zjawisko nazywane jest efektem Halla. Okazuje
się, że UH, czyli tzw. napięcie Halla jest proporcjo­
nalne do natężenia prądu I (pozwala to zdefinio­
wać tzw. opór poprzeczny Rxy) oraz wartości we­
ktora indukcji magnetycznej, zaś odwrotnie pro­
porcjonalne do grubości płytki:
U H = Rxy ■ 1 =

(2)

Przez «h oznaczyliśmy współczynnik proporcjo­
nalności nazywany współczynnikiem Halla.
Pomiary współczynnika Halla (i oporu właści­
wego) stanowią podstawową metodę charaktery­
zacji materiałów półprzewodnikowych. Znajo­
mość an pozwala wyznaczyć tak ważny parametr
jak koncentracja nośników m (czyli ilość nośni­
ków na jednostkę objętości). W wielu przypad­
kach można po prostu przyjąć, że « h = — ^ ko­
lei znak napięcia Halla pozwala wnioskować o
znaku nośników prądu (dziury lub elektrony). Jed­
noczesny pomiar oporu właściwego i współczynnig

93

Ryt. 2

ka Halla prowadzi do wyznaczenia jeszcze innej
wielkości fizycznej, zwanej ruchliwością i ozna­
czonej literą p. Wyznacza się ją ze związku =
= uH/r i definiuje jako współczynnik proporcjo­
nalności między prędkością nośników a przyłożo­
nym zewnętrznym polem elektrycznym E : v = (xE
.
Wartość ( świadczy o jakości materiału półprze­
a
wodnikowego. Im większa ruchliwość materiału,
tym szybsze jest działanie elementu półprzewod­
nikowego z niego wykonanego, co ma często duże
znaczenie np. ze względu na zastosowanie takich
elementów w technice obliczeniowej.
Jeszcze do niedawna uważano, że efekt Halla
nie kryje specjalnych tajemnic i traktowano go
głównie jako narzędzie do określania własności
materiałów przewodzących. Tymczasem w poło­
wie lat siedemdziesiątych fizycy japońscy zauwa­
żyli w swych badaniach pewne anomalie w wystę­
powaniu oporu Halla. Systematyczne badania
podjęte zostały przez wspomnianego już Klausa
von Klitzinga. Pokazały one, że w pewnych wa­
runkach eksperymentalnych opór Rxy przyjmuje
wartości skwantowane. Najlepiej zrozumieć to
patrząc na typowy wynik eksperymentalny obra­
zujący to zjawisko (rys. 2). Jest to pomiar oporu
Halla Rxy w funkcji indukcji przyłożonego pola
magnetycznego B. Jedynie w zakresie niskich pól
magnetycznych obserwować możemy liniowy
wzrost Rxy z polem magnetycznym zgodny z teorią
[wzór (2)]. W zakresie wyższych pól opór Halla
przyjmuje wartości skokowe, które niezwykle do­
kładnie opisywane są następującym równaniem:

;*
w którym n oznacza liczbę naturalną, h jest (jak we
wszystkich efektach kwantowych) stałą Plancka,
zaś e - ładunkiem elektronu (kwantowy efekt
Halla obserwowany był dotychczas jedynie, gdy
94

nośnikami prądu były elektrony). Bardzo ciekawe
i charakterystyczne dla naszego zjawiska jest
również występowanie podłużnego oporu R^ (rys.
2). Wobszarach, gdzie opór poprzeczny nie zależy
od pola magnetycznego opór podłużny osiąga
praktycznie wartości zerowe (ściślej - wartości
Rxx są tam mniejsze od dokładności najlepszych
urządzeń pomiarowych). Jedynie w bardzo wą­
skich zakresach, gdy Rxy skacze obserwujemy os­
tre piki oporu podłużnego.
Oczywiście, tak nietrywialnych rezultatów eks­
perymentalnych nie można osiągnąć w czasie za­
jęć kółka fizycznego - do wykonania pomiarów
potrzebne jest silne pole magnetyczne (rzędu 10 T)
oraz naprawdę niska temperatura kilku milikelwinów. Ponadto kwantowy efekt Halla obserwuje
się jedynie w układach półprzewodnikowych
o ekstremalnie wysokiej ruchliwości, a i to jedynie
wtedy, gdy nośniki prądu (elektrony) skoncentro­
wane są w bardzo cienkiej warstwie, na tyle cien­
kiej, by można ją było traktować jako powierzch­
nię dwuwymiarową. Mówi się wówczas o dwuwy­
miarowym gazie elektronów. Jak dotychczas takie
wymagania materiałowe spełniają głównie tzw.
tranzystory połowę z izolowaną bramką, wykona­
ne z warstw krzemu, tlenku krzemu i aluminium
oraz tzw. heterostruktury półprzewodnikowe,
zbudowane z warstw arsenku galu i alumino-arsenku galu. Jak widać, Nagrody Nobla nie dostaje
się jednak ,,za frajer” - tylko nieliczne laboratoria
na świecie posiadają odpowiednie warunki ekspe­
rymentalne dla prowadzenia badań zainicjowa­
nych przez von Klitzinga.
Jednoznaczna interpretacja teoretyczna kwan­
towego efektu Halla nie istnieje do tej pory! Sto­
sunkowo proste modele matematyczne opisują
efekt zaskakująco dobrze i znaczna część wysił­
ków teoretycznych sprowadza się do wyjaśnienia,
dlaczego właśnie tak jest. Jednocześnie cały czas
prowadzone są eksperymenty na ten temat. Inten­
sywność tych badań (czytaj - ilość przeznacza­
nych na nie pieniędzy) jest spora ze względu na
łatwo dostrzegalne możliwości aplikacyjne. Przy­
puszcza się mianowicie, że pomiar R^ może sta­
nowić podstawę wzoru jednostki oporu elektrycz­
nego. Ponadto dane doświadczalne pokazują, że
związek określony równaniem (3) jest spełniany
z olbrzymią dokładnością rzędu 10 .
Wynika stąd, że pomiary kwantowego efektu
Halla mogą prowadzić do bardziej precyzyjnego
niż do tej pory wyznaczenia tzw. stałej struktury
subtelnej, wielkości mającej podstawowe znacze­
nie w fizyce mikroświata.
Jak więc należy oczekiwać, odkrywcy teorety­
cznej interpretacji kontaktowego efektu Halla
z pewnością nie ominie Nagroda Nobla. Spróbuj­
cie więc swych sił Czytelnicy - Szwedzka Akade­
mia Nauk czeka!
Adam M. Grzymała
Robert Czyżewski

czasu nazywany jest s a r o s e m ) . I tak na przy­
kład 4 kolejne zaćmienia częściowe mieliśmy rów­
Teraz możemy już stwierdzić, że zaćmie­ nież w latach 1982,1964,1946 i 1927/28, a w przy­
nie na pewno (wartość bezwzględna y jest szłości wystąpią w lataćh 2018/19, 2036/37, czy
mniejsza od 1,5432 + u), jest to zaćmienie 2054/55.
niecentralne częściowe jy| & gt; 0,9972 + |uj) wi­ 5. Do końca tego wieku w Polsce widoczne będą
1996 r., w sier­
doczne na półkuli południowej (y jest ujem­ jeszcze zaćmienia: w październiku1993 r. Znaleźć
pniu 1999 r. i być może w maju
ne). Maksymalna faza zaćmienia, wynosząca dokładne daty.
(1,5432 -f 0,0182 - 1,0799) / (0,5460 + 6. Opisana przez Herodota słynna bitwa morska
0. 0364.) = 0,827 wypada w momencie JD = z drugiej połowy 480 r. p.n.e., w której flota grecka
= 244 6529,7672, czyli 9 kwietnia 1986 r. pokonała u wybrzeży Salaminy Persów, rozegrała
0 godz. 6:25 czasu dynamicznego (jest to się w dniu zaćmienia Słońca. Znaleźć dokładną
godzina 6:24 czasu uniwersalnego, 7:24 cza­ datę.
su środkowoeuropejskiego, a 8:24 czasu 7. Sprawdź następujące informacje:
- Jak podawał „Sędziwy Technik” (5/85), przy­
wschodnioeuropejskiego).
czyną „ciemności egipskich” mogłoby być „obrą­
Dla porównania: R o c z n ik A stro n o m ic zn y czkowe zaćmienie Słońca, widziane w całym Egip­
Z S R R na rok 1986 podaje, iż maksymalna cie dnia 13 marca 1335 r. przed nar. Chr. " (tutaj
faza wynosi 0,824 i wypada o 6h21m czasu k = -39 997).
,4
z Miletu
zaćmienie Słońca
dynamicznego, a zaćmienie jest widoczne na - Tales Azji na 28przewidział p.n.e.
w Małej
maja 585 r.
Antarktydzie, w Australii, w Nowej Zelandii - 3 sierpnia 431 r.p.n.e., w dniu zaćmienia Słoń­
1 na Nowej Gwinei.
ca rozpoczęła się słynna wojna pełoponeska po­
między Atenami a Spartą.
Zadania dla Czytelników
8c. Pokazać, że przedstawiona procedura pozwa­
la w XX wieku (1 1 1901 r.-31 X II2000 r.) znaleźć
(litera coznacza zadania na mini-komputer):
łącznie 227 zaćmień Słońca, w tym 145 central­
1. Znaleźć datę całkowitego zaćmienia Słońca
nych (68 całkowitych, 68 obrączkowych i 9 obrączw 1990 r. (Odp: 22 lipca).
kowo-całkowitych) i 82 niecentralne (78 częścio­
2. Ile było zaćmień Słońca w roku 1805? (Odp:5).
3. Pokazać, że w roku 2000 będą 4 zaćmienia wych i 4 całkowite lub obrączkowe) i porównać te
liczby z podobnymi danymi dla zaćmień Księżyca.
Słońca i wszystkie będą częściowe.
4c. Pokazać, że podobne zaćmienia (podobne se­
rie zaćmień) powtarzają się średnio co 18 lat i 10
Marek Staniucha
dni, czyli dokładniej - co 6585,32 dnia (ten okres
Dokończenie ze str. 82

Podstawowe wzory

Niebo w grudniu 1986 r.
Na wieczornym niebie królują w grudniu: Jowisz (-2
mag.) i wyraźnie od niego słabszy Mars (+0,5 mag.).
Obie planety zachodzą przed północą; Jowisz świeci
na pograniczu gwiazdozbiorów Wodnika i Ryb, Mars
dociera w ten rejon nieba w drugiej połowie miesiąca.
Największe zbliżenie między obiema planetami wypa­
da 19 grudnia o godz. 8 rano, gdy obie są u nas
niewidoczne; Mars przechodzi wówczas 0,5 stopnia
na północ od Jowisza. Warto porównać względne
położenie obu planet na naszym niebie wieczorami 18
i 19 grudnia.
Obie planety wewnętrzne są w grudniu widoczne
na niebie porannym. Merkurego można odnaleźć na
początku miesiąca, rankiem przed wschodem Słoń­
ca, nisko nad południowo-wschodnim horyzontem.
Wenus jest widoczna cały miesiąc, z każdym dniem
coraz dłużej; 11 grudnia osiąga ona swój maksymalny
blask i wówczas może być jeszcze widoczna nawet na
tle zorzy wschodzącego Słońca.
Nie widać w grudniu Saturna, za to dwukrotnie
w tym miesiącu (1 i 31) wypada nów Księżyca, (ms)

Kąty F, Mi M'są wyrażone w stopniach; JD - w dobach,
T = k / 236,85
F = 21,2964 + 390,670 506 46 k - 0,001 6528 T- - 0,000 002 39 T & gt;
M = 359,2242 + 29,105 356 08 k - 0,000 0333 T? - 0 ,0 0 0 0 0 3 4 7 V
M’ = 306,0253 + 385,816 918 06 k +
+ 0,010 7306 T2 + 0,000 012 36 T *
u = 0,0059 + 0,0046 cos M- 0,0182 cos M’ + 0,0004 cos 2M'- 0,0005 cos (M + M’)
S = 5,19595 - 0,0048 cos M +
+ 0,0020 cos 2M - 0,3283 cos M'- 0,0060 cos (M + M’) + 0,0041 cos (M - M’)
C = 0,2070 sin M + 0,0024 sin 2 M - 0,0390 sin M’ + 0,01.15 sin 2M'- 0,0073 sin (M + M’) - 0,0067 sin (M - M’) + 0,0117 sin 2 F
y = S sin F + cos F
JD = 2415 020,759 33 + 29,530 588 68 k +
+ 0,000 1178 V - 0,000 000 155 T & gt; +
+ 0,000 33 sin (166°,56 + 132°,87 T-0,009°173 T i )
+ (0,01734 - 0,000 393 T) sin M +
+ 0,0021 sin 2M- 0,4068 sin M’ +
+ 0,0161 sin 2M'- 0,0051 sin ( M + M ’)
- 0,0074 sin ( M - M ) - 0,0104 sin 2F

95

NAJMNIEJSZE...
Miniaturyzacja urządzeń elektronicznych osią­
gnęła już takie rozmiary, że... zresztą, zobaczcie
sami.
1 - Najmniejszy dyskofon (compact disc) świata firmy
Technics z łatwością mieści się w dłoni
2 - Dyktafon, wyprodukowany przez firmę Panasonic ma
wielkość karty czekowej
3 - Najmniejsza kamera video firmy Sony waży 1 kg i jest
wyposażona nawet w autofokus
4 _ Telewizor podróżny TV-21 firmy CASIO: przy użyciu
należy podnieść pokrywkę
5 - Płaski telewizor firmy Sanyo z łatwością mieści się
w kieszeni marynarki. Uwagę zwraca „łamana'1konstruk­
cja kineskopu

cz. 3
W numerach 7 i 8/85 opisałem nowości z zakre­
su techniki mikrokomputerowej, wystawione na
największych na świecie targach techniki teleko­
munikacji biurowej i informatycznej CeBiT w Ha­
nowerze. W tej części relacji zajmiemy się tymi
bardziej wyrafinowanymi urządzeniami towarzy­
szącymi, w których następuje również szybki roz­
wój. Komputer przęcież nie może istnieć bez ze­
stawu odpowiednich urządzeń peryferyjnych,
przede wszystkim pamięci masowych i drukarek.
Najpopularniejszym nośnikiem informacji w sys­
temach mikrokomputerowych są popularne dys­
kietki. Obecnie w świecie liczą się właściwie tylko
dwa ich standardy; 5 1/4 i 3 1/2 cala. Kilka firm
(np. Amstrad-Schneider) stosuje dyskietki 3-calowe, które jednak oprócz kilku drobnych zalet mają
poważne wady; są droższe i mało rozpowszechnio­
ne, przez co w zasadzie uniemożliwiają wymianę
informacji między systemami. Jednostki dysków
5 1/4 cala są obecnie bardzo szeroko stosowane
w sprzęcie o charakterze profesjonalnym (klasa
Widok wnętrza Winchestera 5 1/4 cala firmy OUANTUM
(model serii Q200). W urządzeniach tych obowiązuje naj­
wyższa precyzja - szerokość ścieżki wynosi ok. 29 ąm,

Obecnie nawet niewielkie drukarki mają możliwość
drukowania w kolorze. Metodą subtraktywnego składania
barw niebieskiej, żółtej i purpurowej otrzymuje się 6
kolorów pośrednich. Na zdjęciu', przykład możliwości
graficznych drukarki JUKI 5510

Drukarka SEIKOSHA BP5420AI jest przykładem wydaj­
nych urządzeń biurowych. Szybkość druku wynosi w try­
bie normalnym aż 420 znaków na sekundę

IBM PC) oraz w starszych modelach komputerów
osobistych i domowych. Przed kilku laty dyspono­
wały one pojemnością 170 KB (po sformatowaniu,
jednostronnie), dzisiaj osiąga się przy zapisie
dwustronnym do 1,2 MB - w jednostki takie wypo­
sażony jest np. IBM RT-PC. Gęstość ścieżek wyno­
si 96/cal, szybkość przesyłu informacji 300 lub 500
kbit/s, zaś średni czas dostępu jest równy 98 ms.
W standardzie 3,5” dyskietki umieszczone są
w specjalnej sztywnej kopercie, z charakterysty­
cznym zasuwanym okienkiem na głowice. Solid­
na, a przy tym szczelna konstrukcja, umożliwia
większe zagęszczenie informacji na powierzchni
znacznie mniejszej, niż przy dyskietkach 5 1/4
cala. Dzisiaj stosuje się już standardowo jednostki
0 pojemności 800 KB (dwustronnie po sformato­
waniu - wartości pojemności mogą się różnić
w przypadku różnych standardów, ze względu na
inny sposób formatowania). Są one rzeczywiście
bardzo wygodne w użyciu dzięki niewielkim wy­
miarom i masie. Najmniejsze z prezentowanych
w Hanowerze jednostki serii ONDT firmy Citizen
ważą zaledwie 500 g, ich wysokość wynosi tylko 1
cal, przy szerokości 100 i długości 150 mm. Modele
te charakteryzują się średnim czasem dostępu
170/95 ms, zasilane są napięciem 4,4-6 V (można
zastosować baterie). Gęstość ścieżek wynosi 135/
/cal. Najnowszy model firmy Citizen, oznaczony
ORDA 00 A ma pojemność bez sformatowania aż
1,6 MB (odpowiada to 1,0-1,2 MB po sformatowa­
niu), doganiając tym samym większe jednostki
5 1/4 cala. Należy więc oczekiwać, że dyskietki
3,5-calowe umocnią swą pozycję w grupie kompu­
terów osobistych, być może wkroczą także szerzej
do sprzętu profesjonalnego (ma je np. Amiga
1 A tari ST).
Pamięć zewnętrzna o pojemności nawet 1 MB
jest w niektórych zastosowaniach zbyt mała.
W sprzęcie profesjonalnym stosuje się bardzo
często pamięci na dyskach twardych niewymiennych, typu Winchester, Urządzenia te mają przy
małych wymiarach bardzo duże pojemności - do
kilkudziesięciu MB i więcej. Najmniejsze modele
mają płyty o średnicy zaledwie 3,5 cala - przykła­
dem może być seria M222X firmy Fujitsu. W zależ­
ności od liczby płyt dyski te mają pojemność od 6,4
do 19 MB (bez sformatowania) przy wymiarach
41x102x146 mm i masie zaledwie 1 kg. Jest to
więc idealny sprzęt dla małych domowych bądź
przenośnych systemów mikrokomputerowych.
Większe modele Fujitsu, 5 1/4 cala, serii M223X
lub M224X mają pojemność od 6,6 aż do 171 MB!
Największy model z tej serii ma ciężar 3 kg,
wymiary 83 x146x203 mm. Rodzinę małych Win­
chesterów uzupełniają jeszcze dyski 8-, 10,5- oraz
14-calow e- pojemność największych wynosi pra­
wie 700 MB, lecz są to już urządzenia stacjonarne.
Najmniejsze jednostki dysków 5 1/4 cala ofero­
wała firma Quantum - model Q280 ma pojemność
80 MB (po sformatowaniu), przy wymiarach za­

ledwie 41 x 146 x 105 mm i masie .1,6 kg (identy­
czny wymiarami model Fujitsu miał pojemność
tylko 13,3 MB bez sformatowania). Średni czas
dostępu w modelu tym wynosi 30 ms, szybkość
transmisji 1 MB/s, a średni czas międzyawaryjny
25 tys. godzin, czyli prawie 3 lata non stop! Dzięki
zastosowaniu przy zapisie kodu korekcyjnego
uzyskuje się bardzo małą stopę błędów wynoszącą
1 na 102 bitów. Serie Q200 reklamowane są jako
1
tzw. jednostki inteligentne - ich lista rozkazów
zawiera wiele funkcji realizowanych w typowym
przypadku programowo przez mini-komputer.
Dla informacji - cena modelu Q280 wynosi ok.
5000 DM (najtańszy mały Winchester oferowała
firma Atari - jej 20-megabajtowy model SH 324
kosztuje tylko ok. 2000 DM).
Czym jest drukarka dla komputera, wie każdy
jego posiadacz interesujący się czymś trochę wię­
cej niż grami. Na dobrą sprawę trudno jest wyko­
rzystywać programy użytkowe bez tworzenia od­
powiednich wydruków, a już niezbędne są one
przy profesjonalnych zastosowaniach mikrokom­
puterów. Stąd też targowa oferta w grupie druka­
rek była bardzo szeroka; rozmaite wyroby prezen­
towało kilkadziesiąt większych i mniejszych firm.
Największą grupę w tej ofercie stanowiły drukar­
ki mozaikowe, wykorzystujące mechaniczną me­
todę druku. Konstrukcja taka jest względnie pros­
ta, zapewnia ponadto odpowiednią jakość druku.
Uproszczone, jednomłotkowe mechanizmy Seikosha z radełkowanym obrotowym walcem, stosoane np. w bardzo popularnych u nas (ze względu
na cenę) modelach SEIKOSHA GP50, GP100,
GP250 czy GP500 są obecnie wycofywane z pro­
dukcji - nie zapewniają one dobrej jakości druku,
mają małą trwałość, a ponadto przy mechanizmie
takim niemożliwe jest uzyskanie tzw. korespon­
dencyjnej jakości druku (ten jego rodzaj wyko­
rzystuje bardzo zagęszczoną matrycę punktów,
dzięki czemu jakość druku jest zbliżona do pisma
maszyny do pisania: nie są widoczne niezbyt ele­
gancko wyglądające pojedyncze punkty składają­
ce się na znak). Drukarki z mechanizmem jednomłotkowym będą zastępowane przez znacznie lep­
sze, choć na razie przynajmniej o 50% droższe,
drukarki igłowe.
Najważniejszą częścią mozaikowej drukarki
igłowej jest głowica drukująca. Jej parametry li­
mitują takie parametry drukarki, jak szybkość
druku, jego jakość, siłę uderzenia (liczba kopii) itp.
Obecnie wiele firm specjalizuje się w produkcji
głowic, np. włoska Microlys. Jej oferta obejmuje
ponad 20 różnych głowic, posiadających od 7 do 18
igieł, w jednym lub w dwóch rzędach ustawionych
w pionie (wydruk jednocześnie dwóch wierszy)
lub w poziomie (dwukrotnie większa szybkość
druku). Jeżeli dwa rzędy igieł w poziomie będą
względem siebie nieco przesunięte (o pół odstępu
między igłami) to otrzymamy zagęszczoną siatkę
punktów, dającą druk o podwyższonej jakości.

Maksymalna częstotliwość drukowania kropek
wynosi 1500 Hz, co odpowiada szybkości druku
w trybie normalnym do ok. 250 znaków/s (dla
głowicy dwurzędowej dwukrotnie więcej).
Prezentowane na targach drukarki są wymow­
nym odzwierciedleniem podstawowej tendencji
ich rozwoju: poprawy jakości druku. Praktycznie
wszystkie modele mają kilka krojów pisma,
różną szerokość i wysokość liter, kursywę, tzw.
druk tłusty, automatyczne podkreślenie, no i oczy­
wiście tryb korespondencyjny o podwyższonej ja­
kości, umożliwiający prowadzenie eleganckiej ko­
respondencji przy zastosowaniu programów do
edycji tekstów. Dodatkowo w niektórych typach
istnieje możliwość zdefiniowania własnego
kształtu znaków, np. liter arabskich czy innych.
Przykładem takiej drukarki może być SEIKOSHA
MP1300AI, drukująca na papierze w arkuszach
lub z perforacją z szybkością do 300 zn/s w trybie
normalnym lub 50 przy korespondencyjnym. Przy
zastosowaniu odpowiedniej przystawki możliwy
jest druk w 7 kolorach. Do celów profesjonalnych
przeznaczony jest większy (i ok. 3 razy droższy)
model BP 5420 Al, pracujący z szybkością 420 zn/s
(w trybie korespondencyjnym 104 znaki/s), przy
ponad 10 różnych krojach pisma.
Jedną z najmniejszych (i zarazem najtańszych,
kosztujących poniżej 800 DM) drukarek mozaiko­
wych, idealnych do zastosowania w niewielkich
domowych systemach, jest Brother M-1109. Szyb-

Drukarki z kołem czcionkowym charakteryzują się najwy­
ższą jakością druku, wymaganą przy prowadzeniu po­
ważnej korespondencji. Urządzenia te bardzo często wy­
posaża się w klawiaturę umożliwiającą użycie ich w cha­
rakterze normalnej maszyny do pisania. Na zdjęciu: ze­
staw mikrokomputerowy ROBOTRON (NRD) wyposażony
w taką właśnie maszynę do pisania spełniającą funkcję
drukarki

kość druku w trybie normalnym wynosi 100 zna­
ków/s, w korespondencyjnym: 25 znaków/s. Pa­
pier z perforacją lub w arkuszach, kilka krojów
pisma, grafika oraz możliwość definiowania

Drukarka atramentowa Epson IX-800. Dzięki kilku nowoczesnym rozwiązaniom konstrukcyjnym jej obsługa jest
znacznie uproszczona w stosunku do starszych modeli. To niemal bezgłośnie pracujące urządzenie praktycznie me jest

kształtu znaków, to dodatkowe zalety tej atrak­
cyjnej niedużej drukarki.
Najlepszą jakością druku wśród drukarek mo­
zaikowych charakteryzują się modele, wyposażo­
ne w głowicę 24-igłową, np. M 2024L+ firmy
Brother. Średnica igieł wynosi zaledwie 0,2 mm,
dzięki czemu w wydruku trudno odróżnić od sie­
bie poszczególne punkty. 14,6 KB pamięci buforo­
wej wydzielone jest dla definiowanego zestawu
znaków, które dzięki siatce punktów 16x30 mogą
mieć bardzo skomplikowane kształty. Szybkość
druku nie jest zbyt duża (na skutek gęstej siatki
punktów) i wynosi 160 znaków/s wzgl. 80/96 znaków/s w trybie o podwyższonej jakości.
przykiad najmniejszych drukarek termicz­
nych, przeznaczonych do zastosowania w małych, domo­
wych mikrokomputerach

B rother HR-5

Mozaikowa drukarka wierszowa Ci 600+ firmy C. ITOH przykład bardzo wydajnych urządzeń umożliwiających
posługiwanie się, w odróżnieniu od tradycyjnych druka­
rek wierszowych, grafiką o dużej rozdzielczości

Zdecydowanie najlepszą jakością druku cha­
rakteryzują się jednak drukarki z kołem czcionko­
wym. Z ciekawą ofertą w tym zakresie wystąpiła
znana firma RGBOTRON z NRD. ROBOTRON
1152, model 257 drukuje znaki z szybkością do 40
na sekundę, a łatwo wymienialne koła czcionkowe
umożliwiają szybką zmianę zestawu znaków czy
kroju pisma.
Bardzo ciekawą propozycją jest połączenie dru­
karki z kołem czcionkowym (najwyższa jakość
druku) z szybką drukarką mozaikową w modelu
Brother Twinwriter 5. W trybie korespondencyj­
nym (koło czcionkowie) szybkość druku wynosi 36
znaków/s, natomiast drukarka mozaikowa dru­
kuje 140 znaków/s. Jeżeli w trybie koresponden­
cyjnym jakiegoś znaku nie ma na kole czcionko­
wym, to jest on w specjalnym reżimie dodrukowywany przez głowicę igłową, oczywiście w zagęsz­
czonej matrycy punktów. Pełne zalety tego urzą­
dzenia (znacznie tańszego od zestawu drukarka
Na targach można było także spróbować swoich sił przy
samodzielnej budowie małego komputera. W przypadku
trudności można było skorzystać z pomocy fachowców
lub... telewizora, na którym wyświetlany był przez cały
czas dokładny opis budowy i uruchomienia układu

100
,v
-\

mozaikowa + czcionkowa) można wykorzystać
pod edytorem tekstu WORD firmy MICROSOFT.
Najmniejsze drukarki komputerowe wykorzys­
tują druk termiczny - po miejscowym podgrzaniu
specjalnej taśmy barwiącej następuje transfer ba­
rwnika na papier. Przykładem takiej konstrukcji
może być Brother HR-5 - niewielka i bardzo lekka
(1,7 kg) drukareczka dla małych systemów mikro­
komputerowych - oraz drukująca już w kolorze
OKIMATE 20. Niestety, dużą wadą tych drukarek
jest konieczność stosowania specjalnej taśmy bar­
wiącej oraz gładkiego, satynowanego papieru.
Drukarki mozaikowe z głowicą igłową lub ter­
miczną mają jednak kilka wad powodujących, że
ich użycie jest czasem nieco kłopotliwe i męczące
dla obsługi (hałas i niezbyt duża szybkość pracy).
Można, co prawda ograniczyć natężenie hałasu
podczas pracy przez zastosowanie specjalnych
obudów tłumiących, natomiast szybkość jest zna­
cznie większa przy drukarkach mozaikowo-wierszowych, posiadających zespół kilkunastu- kilku­
dziesięciu małych głowic igłowych (np. model
CI600+ firmy C.ITOH -szybkość druku wynosi od
170 do 600 wierszy tekstu na minutę). Problem
hałasu nie występuje w wypadku drukarek atra­
mentowych, których głowica zawiera zespół cie­
niutkich dysz i elementów piezoceramicznych,
tworzących niewielkie krople atram entu osiada­
jące potem na papierze. Do niedawna jeszcze użyt­
kownicy drukarek atramentowych skazani byli na
bardzo kłopotliwe czyszczenie dysz i specjalny
papier - problemy te nie występują w najnowszym
modelu firmy EPSON - IX-800. Jest to jednocześ­
nie urządzenie bardzo tanie, jak na drukarki atra­
mentowe - jego cena ok. 2300 DM jest zupełnie
porównywalna z ceną równorzędnych drukarek
igłowych. Szybkość druku wynosi 240 znaków/s,
oczywiście możliwy jest też tryb korespondencyj­
ny (z szybkością 50 znaków/s). Drukarka ta jest
niewielka (40x30x10 cm, 6 kg), nadaje się więc

K ącik
P O K E rzysty
W tym odcinku powracamy do
COMMODORE C-64:
1. POKE 657,128 zapobiega przy­
padkowemu przełączaniu zestawu
znaków
kombinacją
& lt; SHIFT & gt; /
& lt; C= & gt; & gt; , np. z trybu pseudograficznego w tekstowy. POKE 657,0 pozwala
ponownie przełączyć znaki.
2. POKE 792,111 sprawia, że
& lt; STOP & gt; / & lt; RESTORE & gt;
przerywa
program, lecz nie powoduje innych
skutków, zaś POKE 792,193 powodu­
je, że komputer przestaje reagować
na & lt; STOP & gt; / & lt; RESTORE & gt; , jednak
mimo to & lt; STOP & gt; zachowuje swą

Na targach zorganizowano tzw. obóz komputerowy. Była
to dla młodych hobbistów okazja do wypróbowania swo­
ich umiejętności w szachowym pojedynku z komputerem.
Można było się także zapoznać z innymi inteligentnymi
grami komputerowymi, wymienić ciekawe programy

idealnie do biur nie powodując przy pracy męczą­
cego hałasu.
Największym jednak osiągnięciem w zakresie
drukarek są urządzenia laserowe. Są to już bardzo
wydajne maszyny, zastępujące przestarzałe, bar­
dzo głośne drukarki wierszowe, nie posiadające
ponadto żadnych możliwości graficznych. Dru­
karki laserowe działają na zasadzie bardzo po­
dobnej do opisywanych w numerze 8/86 drukarek
elektrostatycznych, budowane są głównie jako
duże urządzenia stacjonarne. Najmniejsze ich
konstrukcje mają masę ok. 35 kg i drukują z szyb­
kością 10 stron formatu A4 na minutę, przy grafice
rozdzielczości aż 300 punktów na cal! (np. model
LIPS10 firmy C. ITOH). Bliżej te bardzo interesu­
jące urządzenia opiszemy w jednym z następnych
numerów „MT”.
Grzegorz Zalot

funkcję. Powrót do stanu pierwotne­
go poprzez POKE 792,71.
3. Najprostszym sposobem auto­
matycznego załadowania z taśmy
i uruchomienia następnego progra­
mu

instrukcje:
POKE
631,131 :POKE 198,1. W magnetofo­
nie należy wcześniej umieścić odpo­
wiednio przewiniętą taśmę, gdyż za­
ładowany zostanie pierwszy napotka­
ny program, bez względu na nazwę.
Trzeba też wcisnąć klawisz odtwa­
rzania.
4. Aczkolwiek BASIC C-64 nie ma
instrukcji
umieszczania
kursora
w podanym miejscu ekranu (jak np.
PRINT AT w ZX Spectrum), to podob­
ny skutek można uzyskać następują­
co (L= numer linii, K= nr kolumny):

10 POKE 781,L: POKE 782,K
20 POKE 783,PEEK(783) AND 254:
SYS 65520
5. SYS 64738 daje analogiczny
efekt, jak wyłączenie i ponowne włą­
czenie komputera do sieci.
6. Poprzez
POKE
53265,
PEEK(53265) AND 239 możemy wyłą­
czyć sterownik ekranu VIC. Cały
ekran wypełni się barwą ramki. Pa­
mięć ekranu pozostanie oczywiście
nienaruszona. Po POKE 53265,
PEEK(53265) OR 16 ekran włącza się
znowu. Powyższy efekt można wyko­
rzystać do skrytego przygotowania
ekranu, bowiem instrukcje PRINT itd.
funkcjonują normalnie, ich efekt bę­
dzie widoczny jednak dopiero po
„podniesieniu kurtyny " .
(rw)

ffS H
S ja

mm

USPRAWNIENIE ZAPISU DANYCH
NA TAŚMIE W ZX SPECTRUM
Wiele
programów,
zwłaszcza
o charakterze użytkowym, operuje na
dużych zbiorach danych, które muszą
być przechowywane w pamięci ze­
wnętrznej. W przypadku ZX Spectrum
w roli takiej pamięci występuje naj­
częściej magnetofon kasetowy.
Istnieją dwie podstawowe możli­
wości zapamiętania na taśmie war­
tości zmiennych. Pierwsza polega na
wykorzystaniu instrukcji:
SAVE „nazwa zbioru” DATA nazwa
zmiennej
W ten sposób można jednak zapi­
sywać wyłącznie tablice. Zmienne
proste nie są tutaj akceptowane. Poza
tym każda tablica zapisywana jest ja­
ko oddzielny zbiór, z własnym na­
główkiem. Przed rozpoczęciem zapi­
su komputer wyświetla komunikat
„Start tape, then press any key " ,
oczekując na potwierdzenie urucho­
mienia magnetofonu wciśnięciem
klawisza. Jeśli zapisywanych na taś­
mie tablic jest kilka, zmusza to użyt­
kownika do ciągłej uwagi. Trudno tu
mówić o komforcie pracy. Uniknąć
komunikatu i oczekiwania na wciś­

!00
,10
j20
530
540
550
560

właściwym momencie magnetofon.
Następne operacje zapisu, poprze­
dzone omówioną instrukcją POKE,
obywać się mogą już automatycznie
(próg. 1 - przykładowy program zapi­
sujący kilka tablic). Jeśli trzeba na
taśmie zapamiętać większą liczbę

9900
9901
9902
9903
9904
9905
9906
9907

LET q.0=PEEK 23635
POKE 2 3 6 3 5 , PEEK 2 3 6 2 7
LET ql =PEEK 2 3 6 3 6
POKE 2 3 6 3 6 , PEEK 2 3 6 2 8
SAUE " DANE "
POKE 2 3 6 3 5 , q 0 ; POKE 2 3 6 3 6 , q l
PRINT " DANE ZAPISANE NA TAŚMIE " ’
STOP
Program 2

zmiennych, powyższy sposób jest ba­
rdzo nieekonomiczny. Jest to szcze­
gólnie widoczne przy zapisie wielu
tablic o stosunkowo niewielkich wy­
miarach. Narzut czasowy związany
z zapisem bloków synchronizacji i na­
główków
zbiorów
jest
wtedy
poważny.

SAUE " TAB. X " DATA XC 3
POKE 2 3 7 3 6 , 1 8 7
SAUE " TAB. Y " DATA YC3
POKE 2 3 7 3 6 , 1 8 7
SAUE " TABoT$ " DATA 1~$C3
PRINT
FLASH 1; " WYŁĄCZ MAGNETOFON
BEEP 1 , 1
Program 1

nięcie klawisza można instrukcją POKE 23736,187, poprzedzającą odpo­
wiednią instrukcję SAVE. Instrukcja
POKE zmienia w kanale 0 wektor
wskazujący pierwotnie na procedurę
TASTIN w ROM (adres: 4264).
W praktyce warto zezwolić na ko­
munikat przed pierwszą operacją za­
pisu. Pozwoli to nam uruchomić we

••••

ku programów takie rozwiązanie jest
również niepraktyczne: objętość pro­
gramu może kilkakrotnie przewyż­
szać rozmiar obszaru zmiennych. Ko­
rzystne byłoby zapisanie na taśnie sa­
mej tylko tablicy zmiennych, bez pro­
gramu. Instrukcja SAVE wysyła na
taśmę zwarty blok pamięci poczyna­
jąc od pierwszego bajtu programu,
wskazywanego przez zmienną syste­
mową PRÓG (adres: 23635) aż do
końca tablicy zmiennych. Jeśli na
czas operacji zapisu zastąpimy war­

Druga możliwość zapamiętania
zmiennych polega na zapisaniu ich
wraz z programem instrukcją:
SAVE „Nazwa”
W tym wypadku zapamiętane zo­
staną wszystkie występujące w pro­
gramie zmienne wraz z ich aktualny­
mi wartościami. W rzypadku przypad­

••
-#

• ••

••

••

tość PRÓG przez VARS (adres:
23627, wskazuje początek tablicy
zmiennych), to na taśmie zostaną za­
pamiętane wyłącznie zmienne. Po
skończonym zapisie wartość PRÓG
trzeba oczywiście odtworzyć, aby
umożliwić poprawną pracę interpre­
tera języka BASIC (próg. 2 - realizuje
on opisane powyżej operacje). Aby
uruchomić program zapisujący dane,
wystarczy instrukcja GO TO 9900.
Zapisanych w powyższy sposób da­
nych nie można niestety zweryfiko­
wać w prosty sposób instrukcją VERIFY. Można by, co prawda wykonać
VERIFY przed odtworzeniem pierwo­
tnego stanu zmiennej systemowej
PRÓG. W razie wykrycia ewentualne­
go błędu zapisu, nastąpi komunikat
i powrót do trybu konwersacyjnego
z błędnie ustawnioną zmienną PRÓG.
Doprowadzi to do niepoprawnej pra­
cy interpretera i niemożliwości po­
nownego uruchomienia programu.
Zmienne ładujemy z taśmy instruk­
cją MERGE „DANE”. Mimo że zapisa­
ny na taśmie zbiór zawiera wyłącznie
zmienne, traktowany jest przez Spec­
trum jak program w języku BASIC.
Rółand Wacławek

• ••
' •





Informatyka!
na 59 MTP i
Postępująca - mimo trudności - informatyzacja pol­
skiej gospodarki i innych dziedzin życia znalazła odpo­
wiedni oddźwięk na 59 Międzynarodowych Targach
Poznańskich. Systemy komputerowe najwyższej klasy
i technologiczne nowości można było znaleźć jednak
tylko na stoiskach renomowanych firm zachodnich.
Jeśli chodzi o ..małą informatykę " , to wielu krajowych
wystawców oferowało standardowy sprzęt na przyzwoi­
tym europejskim poziomie. Wiadomo zaś, że powodze­
nie „rewolucji informatycznej” zależy w mniejszym sto­
pniu do jednostkowych fajerwerków, a w większym
właśnie od solidnych i typowych, a przy tym powszech­
nie odstępnych narzędzi.
Renomowany producent sprzętu informatycznego
Hewlett Packard wystawił - po raz pierwszy w Polsce duży system minikomputerowy HP 3000. Jest on prze­
znaczony głównie do zarządzania produkcją i celów
biurowo-administracyjnych, zwłaszcza do konserwa­
cyjnej obsługi baz danych. System posiada kilka wa­
riantów o różnej wydajności. Najefektywniejszy wariant
może dysponować pamięcią obserwacyjną do 24 MB
i może obsłużyć do 400 końcówek. Pokrywa to w pełni
potrzeby sporej instytucji. Dostępny jest też bogaty
wybór urządzeń peryferyjnych, łącznie z dwoma rodza­
jami stronicowych drukarek laserowych i stacjami pa­
mięci dyskowej o pojemności 404 MB z wymiennym
nośnikiem. Komputery systemu HP 3000 cechuje regu­
larna architektura oparta o sprzętowy stos. Architektura
taka ułatwia i zwiększa efektywność implementacji języ­
ków wyższego poziomu. Programy są krótsze niż w kon­
wencjonalnych procesorach z wieloma rejstrami we­
wnętrznymi, a ich realizacja - znacznie szybsza. Lista
rozkazów zawiera wiele pozycji przeznaczonych spe­
cjalnie do obsługi stosu. Warto nadmienić, że architek­
tura stosowa sprzyja też programowaniu strukturalne­
mu, gdyż główny pożeracz czasu - wywołania procedur
z rozlicznymi operacjami na stosie - trwają bardzo
krótko. Szybkości przysparza także technologia Schottky TTL. Imponujące wrażenie sprawiała mała i cicha
drukarka laserowa LaserJet, produkująca w tempie 8
stron na minutę wydruki o jakości nie dającej się odróż­
nić od składu drukarskiego. Rozdzielczość drukarki
wynosi 12 punktów na milimetr. Posiada ona bufor
o pojemności 50 KB i wymienne kasety z różnym krojem
znaków, przy czym jest możliwe pismo proporcjonalne.
Komunikacja z komputerem odbywa się poprzez inter­
fejs V,24. LaserJet może więc współpracować ze zwyk­
łym komputerem osobistym, np. IBM XT lub AT.
Firma WANG wystawiła rodzinę bardzo wydajnych
mini-komputerów VS o architekturze 32-bitowej. Naj­
większy system VS 300, dysponuje pamięcią operacyjną
do 16 MB oraz 32 KB tzw. szybką pamięcią notatnikową
(c a c h e m e m o ry ). Pamięć ta przechowuje aktualnie wy­
korzystywane fragmenty kodu i dane, co zwiększa szyb­
kość pracy procesora. Temu samemu celowi służy „ar­
chitektura rurociągu " (p ip e lin e ): procesor posiada nie­
zależne układy pobierania, dekodowania i wykonywa­
nia rozkazów. Podczas, gdy jeden rozkaz jest realizowa­
ny, drugi jest już dekodowany, a następny - odczytywa­
ny z pamięci. Lista rozkazów przypomina komputery
IBM 378. Pojemność zainstalowanej pamięci dyskowej

może sięgać 29 GB (gigabajtów). Przewidziano możli­
wość zdalnej lokalizacji usterek drogą połączenia się za
pośrednictwem modemu z centrum diagnostycznym
fi rmy. Mocną stroną komputerów WANGjest wartości owe oprogramowanie i możliwość tworzenia rozbudo­
wanych sieci.
Polski potentat informatyczny, ELWRO wystawił tra­
dycyjnie duży system komputerowy jednolitego syste­
mu R-32 oraz szereg mini-komputerów. System EL­
WRO 500,600 i 800 wystawiano już w roku poprzednim.
Najbardziej interesujący jest bez wątpienia modułowy
system ELWRO 800. W zależności od potrzeb można
skonfigurować wariant ośmio- lub szesnastobitowy,
jedno- lub wielomikroprocesorowy o różnej mocy obli­
czeniowej. Instalując moduł mikroprocesora 8086 osią­
ga się zgodność programową z IBM PC.
Naszych Czytelników interesuje zapewne szczegól­
nie sprawa masowo produkowanego mikrokomputera
edukacyjnego. Prezentowany już przed rokiem SOLUM
został zdystansowany przez ELWRO 800 Junior. Mimo
podobnego numeru Junior jest zupełnie inną konstruk­
cją od normalnego ELWRO 800. Zaprojektowany w cią­
gu 4 miesięcy w Instytucie Automatyki Politechniki
Poznańskiej Junior powinien w ciągu roku wejść do
wielkoseryjnej produkcji sięgającej dziesiątek tysięcy
sztuk rocznie. Oto jego podstawowe parametry: mikro­
procesor Z-80A, 24 ROM, 64 KB RAM, rozdzielczość
ekranu 256x192 punkty lub 24 linie po 32 znaki, barwna
grafika (8 kolorów w dwóch poziomach jaskrawości).
Zbieżność niektórych danych z ZX Spectrum nie jest
przypadkowa: w jednym z trybów pracy jest całkowicie
zgodny z ZX Spectrum. Dotyczy to zarówno języka
BASIC, jak również organizacji pamięci, systemu zapisu
na magnetofon itd. Dzięki temu Junior może korzystać
z całego bogatego oprogramowania ZX Spectrum.
W porównaniu ze Spectrum Junior jest bardziej budo­
wany sprzętowo. Posiada standardowe interfejsy dla
drukarki, joysticka, myszki i pióra świetlnego, kontroler
dysków elastycznych, wyjście monitorowe RGB oraz
dla odbiornika TVC systemu SECAM. Konstrukcja Ju­
niora jest oparta głównie na polskich elementach: np.
zamiast układu ULA zastosowano jej odpowiednik zło­
żony z układów TTL. Zaletą jest otwarta architektura,
pozwalająca na sprzętową rozbudowę o takie bloki
funkcjonalne, jak moduł grafiki wysokiej rozdzielczoś­
ci, syntetyzery dźwięku, itd. Junior może też pracować
w systemie CP/M 2.2, co automatycznie otwiera mu
dostęp do bogatej biblioteki oprogramowania profesjo­
nalnego. Pewnym mankamentem jest tutaj mała roz­
dzielczość ©kranu, pozwalająca z trudem na przedsta­
wienie 64 znaków w wierszu. Gdy na 1znak wypada pole
o szerokości 3 punktów, trudno liczyć na dobrą czytel­
ność. Projektowane stacje dysków elastycznych 5 1/4
cala mogą mieć pojemność od 175 do 800 KB. Na
dyskach w formacie CP/M można przechowywać także
oprogramowanie dla ZX Spectrum.
Wzastosowaniach szkolnych ważną zaletą jest możli­
wość pracy w sieci lokalnej JUNET. Wjej ramach może
współpracować kilkadziesiąt mikrokomputerów (cała
klasa lub pracownia), wspólnie wykorzystujących pa­
mięci masowe i drukarki. Nauczyciel jest wyposażony
w „dorosły " komputer ELWRO 800 i może zarówno
rozsyłać programy i dane do uczniów oraz odbierać od
nich komunikaty, jak i - o zgrozo! - kopiować w dowol­
nej chwili bez wiedzy uczniów na swój monitor treść
ekranu dowolnego mikrokomputera (czegóż to ci bel­
frzy nie wymyślą!). Sieć ma architekturę „wspólnej

System minikomputerowy HP 3000

magistrali " , dzięki czemu przyłączenie kolejnych mini-komputerów nie wymaga żadnych modyfikacji wcześ­
niej wykonanych połączeń. Co więcej, Junior może
współpracować także z komputerami ZX Spectrum.
Komunikacja odbywa się wtedy przez interfejs magne­
tofonu. Jak widać z powyższego, mimo drobnych nie­
dostatków Junior jest konstrukcją o dużych walorach
funkcjonalnych, dobrze dopasowaną do naszych rea­
liów. System CP/M sprawi, że komputer długo zachowa
swą użyteczność. Szkoda tylko, że przetarg o komputer
szkolny musiał trwać tak długo.
Gwoli ścisłości trzeba zaznaczyć, że tradycyjny pro­
motor ZX Spectrum - firma APINA - przygotowała
własną sieć dla tych mini-komputerów. Na MTP APINA
oferowała dla ZX Spectrum nowe. znaczenie ulepszone
i szybkie pióra świetlne oraz stacje dysków z nowym
systemem dyskowym. Niestety, od 1 lipca APINA przy­
jmuje zamówiena na ZX Spectrum tyko od resortu
oświaty: planowana jest instalacja ok. 1000 sztuk
w szkołach.
Firma Unitronex wystawiała mini-komputery Commodore: poczynając od C-64, przez C-128 do profesjo­
nalnych PC 10 i PC20 (zgodne z IBM PC). Oferta obej­
mowała też wszelkie urządzenia peryferyjne. Unitronex
sprzedaje co prawda tylko za walutę wymienialną, ale
obsługuje też indywidualnych nabywców z kontem de­
wizowym. Ceny są konkurencyjne w stosunku do ,.wa­
lizkowego” importu.
Mikrokomputer przenośny Bondwell 8

Firma Prosystem prezentowała rodzinę komputerów
MSX typu SVI 728 i 738. Ten drugi ma już wbudowaną
stację dysków i możliwość zobrazowania 80 znaków
w linii. Oba komputery mogą używać system CP/m 2.2.
Ponieważ równocześnie Prosystem proponuje stacje
dysków o średnicy 5 1/4 cala, to mikrokomputery MSX,
sprowadzone w większej ilości i dostępne po korzystnej
cenie mogłyby stać się atrakcyjną ofertą dla szkół,
klubów komputerowych i indywidualnych hobbistów,
a także dla małych biur. Ponieważ format zapisu danych
na dyskietce jest zgodny z MS-DOS, SVI728 może
służyć jako stacja przygotowywania danych dla IBM PC.
Bardzo ciekawą propozycją firmy Prosystem był prze­
nośny, a właściwie podręczny komputer Bondwell 8.
Całość wraz z bateriami waży 4,5 kg, ma 512 KB RAM,
wyświetlacz ciekłokrystaliczny o rozdzielczości 640x200
punktów (25 linii po 80 znaków) i jest zgodny z IBM PC.
Czegoś takiego jeszcze w Poznaniu nie widzieliśmy!
Mikrokomputery osobiste zgodne z IBM XT lub AT
oferował w Poznaniu prawie każdy, kto chciałby się liczyć
na rynku sprzętowym: APINA, NOWATECH, itd, itp. Poten­
cjalnie najciekawsza oferta wyszła tutaj od SP z o.o.
MIKROKOMPUTERY - spółki skupiającej takich potentantów jak MERA Błonie, czy WZT. Mini-komputer MAZOVIA, wyposażony w procesor 8086 i 256 KB RAM, został
nawet wyróżniony. Planowana produkcja już wkrótce
powinna' osiągnąć poziom kilkudziesięciu sztuk rocznie.
Pożyjemy, zobaczymy (casus: MEVAX, patrz: relacja z ze­
szłorocznych MTP). Niepokojąco rysuje się sprawa pa­
mięci na dyskach elastycznych - być może MAZOVIA
otrzyma stacje jednostronne, po 180 KB. Co to oznacza,
łatwo zgadnąć. Krakowski KFAP przymierza się do powię­
kszenia produkcji pamięci na dyskach elastycznych, ba chce produkować nowoczesne, zwarte stacje ,,slim linę”
z podwójną gęstością ścieżek (80 na stronę). Niestety, nie
nastąpi to od zaraz i też nie zaspokoi potrzeb. O innej
ciekawej propozycji KFAP - mikrokomputerze KRAK można przeczytać w innym miejscu tego numeru.
MERA-ELZAB przedstawiła mikrokomputer MERITUM
w wersji III i znany już, uniwersalny komputer profesjonal­
ny ComPAN-8. Przykładem ciekawego zastosowania był
współpracujący z ComPAN-em digitalizer obrazu kamery
TV.
O praktycznej użyteczności komputera decydują urzą­
dzenia peryferyjne. Krajowa oferta była skromna, nowości
pochodziły od firm zagranicznych.
Austriacka firma Anderle przedstawiła - po raz pierw­
szy w Poznaniu - wielkoformatowy, precyzyjny plotter
F-100-1. Stół roboczy o wym iarach 150x120 cm wystarcza
do największych rysunków technicznych, zaś rozdziel­
czość 0,01 mm zaspokaja każde wymagania. Urządzenie
sterowane jest przez własny procesor, realizujący złożone
funkcje, jak rysowanie znaków pisarskich, kreślenie od­
cinków prostych i krzywych lub interpolacja. W głowicy
roboczej mieszczą się cztery pisaki, zmieniane programo­
wo. Dzięki bardzo solidnej konstrukcji w głowicy zamiast
pisaka można jednak zainstalować inne narzędzia, jak
frezy lub noże. W ten sposób urządzenie można użyć do
wycinania wykrojów z tektury lub tworzyw sztucznych,
grawerowania, frezowania itd. Interfejs V.24 pozwala do­
łączyć plotter do dowolnego komputera lub mini-kompu­
tera, inteligentny sterownik pozwala dopasować się do
większości rozpowszechnionych programów wspomaga­
jących projektowanie, jak np. AUTO-CAD dla IBM XT.
Przykładem ciekawego zastosowania informatyki w ba
daniach naukowych był na 59 MTP komputerowy analiza
tor obrazu mikroskopowego ROBOTRON AMBA/R. Wz & lt;
leżności od potrzeb można użyć mikroskopu pracującego

Komputer osobisty MAZOVIA

w świetle przechodzącym lub odbitym. Z mikroskopem
jest sprzężona kamera TV. Dostarczany przez nią sygnał
podlega digitalizacji. Przetworzony na postać cyfrową
obraz jest gromadzony w pamięci operacyjnej 64 do 256
KB, w której może on być obrabiany przez szesnastobitowy mikroprocesor. Automatyczna analiza obrazu jest co­
raz szerzej wykorzystywana w medycynie (wczesne wy­
krywanie nowotworów, analiza morfologii krwi), biologii
(biotesty), przemyśle (analiza struktur powierzchnio­
wych, odkształceń), fototechnice (analiza materiałów fo­
tograficznych), itd.
Innym interesującym eksponatem firmy ROBOTRON
był digimetr sprzężony z deską kreślarską 841x1189 mm.
Wyznaczanie położenia czujnika odbywa się na zasadzie
* indukcyjnej (ortogonalna siatka druciana, patrz „MT "
10/84). Rozdzielczość 0,01 mm i dokładność 0,1 mm nie
odstają od poziomu światowego.
Drukarki mozaikowe produkowane przez naszych za­
chodnich sąsiadów także reprezentują coraz wyższy po­
ziom techniczny i znajdują nabywców nawet na bardzo
wymagającym rynku RFN. Model K 6314 ma dziewięcioigłową głowicę, komplet znaków ASCII i 9 zestawów
znaków narodowych oraz łatwo wymienne interfejsy. Po­
zwalające współpracować z IBM PC, Apple II. CommodoSystem do komputerowej analizy obrazu mikroskopowego produk­
cji kombinatu Robotron

re C-64 itd. Prędkość wydruku wynosi 100 znaków/s.
Dostępny jest rzecz jasna tryb graficzny. Producent kombinat ROBOTRON - podaje, że K 6314 jest kompaty­
bilna z drukarką EPSON MX-100 typ III.
Komputery kompatybilne z IBM PC/XT/AT stały się
w Polsce standardem, co pozornie powinno rozwiązać
sprawę software. Termin „software' oznacza dziś jednak
już nie tylko same programy, ale i decydującą o ich
użyteczności porządną dokumentację. Narzędzia progra­
mistyczne, np. translatory, można używać w ich oryginal­
nej postaci. Liczne programy użytkowe, zwłaszcza admi­
nistracyjno-biurowe, wymagają jednak adaptacji. Klasy­
cznym problemem są polskie znaki narodowe. Jeśli uznać
stosunek do software za wskaźnik kultury informatycznej,
to po 59 MTP nasuwa się smutny wniosek, że z tąostatnią
nie jest jeszcze u nas najlepiej. Oprogramowanie było
oferowane głównie przez dostawców sprzętu, przy czym
przeważały kopie programów zachodnich ze skromną,
najczęściej niezbyt starannie tłumaczoną dokumentacją.
Jeden z dostawców sprzętu pozwalał klientowi skopio­
wać dowolne programy i łaskawie wypożyczał mu do
skopiowania angielskojęzyczną dokumentację. Brrr! Jak
do tej pory praktycznie samotnym liderem na rynku pol­
skiego oprogramowania jest firma rzemieślnicza CSK
z Gdyni. Oferowane przez nią software cechuje się daleko
idącymi zabiegami adaptacyjnymi pod kątem polskich
uwarunkowań i potrzeb użytkownika, jak spolszczenie
dialogu z komputerem. Ciekawą propozycją był program
do ekranie, tekstów PL TEKST, z polskimi znakami naro­
dowymi tak na erkanie, jak i na dowolnej drukarce graficz­
nej oraz możliwością łączenia tekstu i rysunków. PL
TEKST pozwala na definiowanie własnych znaków i może
współpracować z programem korekty błędów ortografi­
cznych. Dostępny jest już słownik liczący ok. 100 tys.
słów. Inny ciekawy program firmy CSK to BANK GSK:
zintegrowany pakiet oprogramowania do zarządzania du­
żymi zbiorami danych. Zastosowano w nim nowoczesną
technikę obsługi, opartą o wybór z menu i piktogramy,
przy czym użytkownik może projektować własne pikto­
gramy. Nowością na naszym rynku software’owym był
system W/FK, czyli wielokonsolowy system finansowoksięgowy, przeznaczony do ewidencji obrotów, rozra­
chunków i analizy kosztów. Do mikrokomputera klasy
IBM PC można dołączyć dwie dodatkowe końcówki, co
zapewnia dostęp do systemu równocześnie trzem oso­
bom. Ponieważ praca księgowości polega głównie na
wprowadzaniu danych, wydajność systemu istotnie roś­
nie. Wprawdzie W/FK CSK to jeszcze nie wielodostęp
(każdy z użytkowników tworzy własne pliki robocze, sca­
lane po zakończeniu sesji), ale CSK zapowiada wkrótce
system w pełni wielodostępny (każdy z użytkowników ma
w dowolnej chwili dostęp do aktualnej bazy danych).
Software jest dostarczany przez CSK w estetycznych
futerałach wraz z dokumentacją, co w naszych warun­
kach może stanowić wzór do naśladowania.
MERA-ELZAB przedstawiła mikrokomputer MERITUM
w wersji III i znany już, uniwersalny komputer profesjonal­
ny ComPAN-8. Przykładem ciekawego zastosowania był
współpracujący z ComPAN-em diatalizer obrazu kamery
TV.
Reasumując: tegoroczne targi po raz pierwszy zaryso­
wały pewną perspektywę rozwiązania problemów sprzę­
towych „małej " informatyki w naszym kraju. Wzrasta
standaryzacja sprzętu. Problemem są ciągle urządzenia
peryferyjne i szeroko rozumiane usługi na rzecz użytkow­
nika. Tak czy owak, w polskiej informatyce coś się dzieje!

Roland Wacławek

105

I

GRAFIKA NA COMMOPORE 64

Niektórzy powiadają, że człowiek
padnie na kolana przed komputerem,
gdy ten „nauczy się” rozumieć ludzką
mowę, tzn. gdy polecenia będziemy
wydawać głosem, a nie z klawiatury,
jak obecnie. Być może tak się stanie,
jednak niewątpliwie fakt, że już szero­
kie rzesze chylą przed nim czoło za­
wdzięczamy telewizorowi, czy też
monitorowi telewizyjnemu wraz z ca­
łym osprzętem komputera służącym
do cyfrowej generacji obrazu. Umoż­
liwił on interaktywne porozumienie
się człowieka z maszyną pozwalając
na szybką kontrolę wzrokową skut­
ków wydawanych poleceń. Czasy,
gdy program stukało się na dziurkar­
ce kart tworząc tak zwany wsad, a na­
stępnie po długim oczekiwaniu wyni­
ki sprawdzało na wydruku, już odcho­
dzą do historii. Grafika ekranowa sta­
ła się jednym z zasadniczych czynni­
ków decydujących o rynkowym po­
wodzeniu mikrokomputerów domo­
wych.
W poprzednim artykule zajmowa­
liśmy się obiektami ruchomymi (ang.
sp rite s) oraz pewnymi cechami ukła­
du do generacji obrazu na monitorze
telewizyjnym. Video Interface Controller 6569 - bo jemu to właśnie za­
wdzięczamy wygodną obsługę ekra­
nu - zostanie omówiony dzisiaj bar­
dziej szczegółowo. Zapoznamy się
też z najważniejszymi możliwościami
C64 w zakresie grafiki ekranowej.
Adresy podano w kodach szesnastko­
wych (litera h').
W pierwszym programie załączo­
nym do tego artykułu znajdzie Czytel­
nik przykłady omawianych metod.
Bloki 1-8 tego programu odpowiada­
ją kilku kolejnym rozdziałom artykułu.
Program drugi pozwoli użytkowni­
kom C64 na korzystanie z polskich
liter na ekranie komputera. Istnieje
też możliwość adaptowania go do
współpracy z drukarką.
Kontroler obrazu VIC 6569

Istnienie kontrolera obrazu w kom­
puterze stanowi duże obciążenie pro­
cesora głównego. Układ taki zajmuje
się wszystkimi procesami związanymi
z generacją obrazu. VIC 6569 współ­
pracuje z szyną systemową w osobli­
wy sposób. Ponieważ cała rodzina
układów 65xx uzyskuje dostęp do tej

|

REftDV.
1000
1.010
1020
1030
1040
1030
1060
1070
1080
1090
1186
1118

R E M ----------------------------R E M ------ G R A F I K A HO C OMMO DOR E 6 4 -----R E M ------- P R O G R A M
D E M O N S T R A C Y J N Y -----R E M ------ ---------------------R E M " ---- A U T O R :
JACEK JĘDRZEJOW SKI
REM
REM
_
_____
U IC -53248
REM
C I A —5 6 3 3 4 : R E M f— m i m
a m
* —
F O R I » I TO 2 5 : C D J * C D S + C H R J & lt; i 7 ) : N E X T
REM

n

1120 R E M
1130
1140
1130
1160
1170

1180

SYS 5 8 6 4 8
: REM
PRINT CHR$ & lt; 1 4 4 & gt;
POKE U I C + 3 2 , 1 1
POKE M I C + 3 3 , 1 2
R E M ____________

rem
rem

m uisudeeaU M aui
w cu

REM

1190
1200
1210
1220
1230
1240
1250
1260
1270
1280
1230
1300
1310
1320
1330
1340
1350
1360
1370
1300
1390
1400
1410
1420
1430
1440
1450
1460
1470
1480
1490
1500
1510
1520
1530
1540

rem

1560
1570
1580
1590
1800
1610
1620
1830
1640
1650
1680
1670
1660
1690
1708
1710
1720
1730
1740
1750
1760
1770
1780
1790
1800
1810
1820

P R I N T C H R S & lt; 1 4 7 ) ; “ P A M IĘ Ć EKRANOWA "
T H = 2 : GOSUB 2 5 0 0
- REM
F O R 1 = 0 TO 1 5
REM
« A : Ti I ; B1! B
POKE U I C + 2 4 , 1 * 1 6 + 5
T M - i : OOSUB 2 5 0 0
NEXT I
POKE WIC + 2 4 , 2 1
r em jŁajiK «r4;iii;iu
REM
REM

PRINT C H R K 1 4 7 ) ,
ZM IANA P A M I Ę C I ZNAKÓW "
OOSUB 2 4 3 0
TM =2:GOSUB 2 5 0 0
: rem nowe
POKE U I C + 2 4 , 3 0
F O R 1 * 0 TO 2 0 4 7 : r e m & gt; u iiriiTiii;iN«tniaii;if» & gt; iiieeiir.i;fiii'i
POKE 1 4 3 3 6 + 1 , R N D & lt; 1 & gt; * 2 5 6
NEXT I
P O K E C I A , P E E K & lt; C I A & gt; AND 2 5 4 : R E M
P O K E l . P E E K ( l ) AND 2 5 5 - 4
: REM m m iłBM .T A ttO iW
F O R I - O TO 2 0 4 7
REM
POKE 1 4 3 3 6 + 1 , P E E K & lt; 5 3 2 4 8 + 1 & gt;
NEXT I
P O K E 1 , P E E K & lt; 1 & gt; OR 4
R E M LMHił.-»4i1
|,| t — |
P O K E C I A , P E E K ( C I A & gt; OR 1
REM
T M“ 2 : G O S U B 2 5 0 0
F O R 1 = 0 TO 7 : REM
READ B A : P O K E 1 4 3 3 6 + 3 2 * 8 + 1
: REM
NEXT I
T M - 7 : OO SU B 2 5 0 0

is p o

P R I N T C H R $ & lt; 1 4 7 & gt; ; • Z E S T A W ł ł i Z NAKÓW’
GOSU6 2 4 3 0 -GOSUB 2 3 2 0
REM
rem n s s M a a s
P O K E U I C + 2 4 , P E E K & lt; U I C + 2 4 & gt; OR 2
P R IN T C H R 1 & lt; 1 4 7 & gt; ; ” ZESTAW
ZNAKÓW "
GOSMB 2 4 3 0 OO S UB 2 3 2 0
P O K E U I C + 2 4 , P E E K & lt; U I C + 2 4 & gt; AND 1 5 5 - 2
REM
REM
POKE 0 1 6 + 3 4 , 1 1
r e m i~ff & lt; ier«i K r i i — i
POKE U I C + 3 5 , 1
REM
POKE U I C + 3 6 , 1 5
REM
______
P R I N T C H R S & lt; 1 4 7 & gt; , " T R Y B KOLOROWY R 0 Z S Z E R 2 0 H Y "
P O K E U I C * 1 7 , P E E K & lt; U I C + 1 7 & gt; OR 6 4
GOSUB 2 4 3 0 - GOSUB 2 3 2 0
P O K E U I C + 1 7 , P E E K & lt; U I C + 1 ? ) AND 2 5 5 - 6 4
TM=2:GOSUB 2 5 0 0
R E M ______

*2
*

P R I N T C H R S & lt; 1 4 7 & gt; ; " T R Y B Z NAKOWY W I E L O B A R W N Y "
POKE U I C + 3 4 , 6 : POKE U I C + 3 6 , 2
: R E M UUl U8B. i ł UEUJ *yFI
P O K E U I C + 2 2 , P E E K & lt; U I C + 2 2 & gt; OR 1 6
GOSUB 2 4 3 0
FOR J = 0 r o 1 5
: R E M U T ł U K N M . I N 1 4 ' 1 » W» & lt; i | R i | , H f H
A R ^ J : GOSUB 2 2 3 0
: REM liia i » H W i i : i i 1 i i a n A — . n r M a j i a a
PRINT C H R S & lt; 1 9 & gt; ;L E F T S & lt; C D * ,1 2 & gt; ;
P R I N T " KOD K O L O R U : " ; J ; "
= " ;B S
»
F O R 1 = 0 TO 2 5 5
I : NEXT J
M .lM .M T lia iM R J.l.W IK ilnI JlB n
NEXT
T M - 2 GOSUB 2 5 0 8
R E M l i fcl ! ł ari» J M 8 : 4 » ; i a ’e i
P O K E M I C & gt; 2 2 , P E E K & lt; U I C + 2 2 & gt; AND 2 5 5 - 1 6
T M - 2 GOSUB 2 5 0 0
REM

.1830
1848
1890
1888
1878
1888
1880
1808
1818

p o k e M i c + 2 4 , 2 i : r e m a ł.atKi:TOa a & gt; ifaMłr n ^ ł i « a u łf l« w
REM
_____
ditm jii«a«nu e je
aa a
P R 1 N T C H R * & lt; 1 4 7 & gt; ; ‘* T R V f l M Y S O K I E J R O Z D Z I E L C Z O Ś C I "

POKE U I C + 2 4 , 2 9
: REM
P O K E U I C + 1 7 , P E E K & lt; U I C + 1 7 & gt; OR 3 2
: REM l U J U S H i
P R I H T C H R $ & lt; 1 4 7 & gt; : REM
FOR 1 - 8 1 8 2 TO 1 6 1 9 1 = P O K E 1 , 0 : NEXT
1828 F O R 1 - 1 0 2 4 T O 2 0 2 3 : P O K E I , 1 5 : M E X T
1838
: R E M tMll I
1 9 4 0 F O R X - 0 TO 3 1 9
1 8 9 0 V = 1 0 0 + S I M & lt; X / S O ) « 9 5 •• O O S U B 2 6 4 0
1 8 8 8 HEXT X
1 3 T O TM-3:OOSUB 2500
1 9 8 8 P O K E U I C + 2 2 , P E E K & lt; U I C + 2 2 & gt; OR 1 6
1 8 8 0 T M —1 0 : O O S U B 2 5 0 0
2 8 0 8 P O K E U I C + 2 2 , P E E K & lt; U I C + 2 2 & gt; AMD 2 5 5 - 1 6
2 0 1 8 P O K E U I C + 1 7 , P E E K ( M I C + 1 7 ) AMD 2 5 5 - 3 2
r e m aiantirłw a^inw M
m i ‘ i " n n i — r*
2028 poke u ic + 2 4 ,2 i
_____
2 0 3 0 REM
2 0 4 8 R O I BBBSKsSEHB
2 8 5 0 P R I M T C H R * & lt; 1 4 7 ) ; " P R Z E M I J A N I E E K R A M U " _____
2 8 6 0 c i —t x : r e m Ł t n i i i M^ i U M M M a a r . y i t i a t A x " i a i i i i & gt; !■ a w
C H R * & lt; 1 7 & gt; } : MEXT I
2 0 7 8 FOR 1 = 1 TO 2 3 P R I H T
2 8 8 0 T M -i'G O S U B 2 5 0 0
2 0 9 8 P O K E U I C + 1 7 , P E E K & lt; U I C + 1 7 & gt; AMD 2 5 5 - 8
2 1 8 0 P O K E U I C + 1 7 , C P E E K & lt; U I C + 1 7 & gt; AMD 2 4 8 & gt; + 7
P R Z E M IJ A N IE EKRAMU " ;
2 1 1 8 P R I M T =P R I N T "
2 1 2 8 F O R P = 6 TO 0 S T E P - 1
P O K E U I C + 1 7 , & lt; P E E K & lt; U I C + 1 7 ) AMD 2 4 8 & gt; + P
____
2138
214 0 T M —8 : G O S U B 2 5 0 0 : R E M a i ł f iT r l i M t i a i r a a M T ll
2158
2160
2170
2180
2180
2200

2210
2220

2230
2240
2250
2268
2278
2280
2290
2300
2310
2320
2330
2340
2350
2360
2370
2380
2380
2400
2410
2420
2430
2440
2450
2460
2470
2480

2480
25'00
2510
2520
'2 5 3 0
2540
2550
2560
2570
2580
2590
2600
2610
2620
2630
2640
2850
2660
2670
2680
2890
2700
2710
2720
2730
2740

uiry T

p

C 2 = n ■I F ( C 2 - C D / 6 0
& lt; 2 0 THEM 2 1 0 0 :
3VS 5 8 6 4 8
EHI & gt;
REM
REM
_
remMaaAiaaaitaaM,iM cns
»
»t.JB
rem —a-o :fn; i a
ni
awuŁłai
6*= " ”
F O R 1 - 7 T O 0 S T E P —1
P = 2 t I : A-AR^P
I F A C i THEM B S = B S + " 0 ”
I F A & gt; —1 T M E M B S - B S + " ! " : A R - A R - P
MEXT I
RETURN
RE!Vi
R E M ■ J r t i t m & gt; 111:7 -— • & lt; llłVa i M M
GO S U B 2 3 6 0 : I F M - 0 THEM 2 4 0 0
PRIMT C H R S & lt; 147 & gt; iC D S ;
FOR K - 0 TO 2 5 5
POKE 1 8 8 6 , K
AR —K : O O S U B 2 2 3 0
_
, ^
..
P R I N T TAB & lt; 6 & gt; ; " K O D : " ; K ; TAB & lt; 1 5 ) , NEXT K
T M -2:G O SU B 2 5 0 0
RETURM

REM

■B
i $

RM
E

aiouiTi1
—1
remjwa-iim
F O R I - o TO 2 5 5
POKE 1 1 0 4 + 1 , I
HEXT I
RETURN
REM
____
R E M ■UłaD.HUMOUfTi'— a s c M a
rem »aa^taiiiM w in i—w
X 2 -T I:IF
(T 2 -T D /6 0
& lt; TM T H E M 2 5 1 0
RETURM
REM
rem w ahih4 » :T
;
i1 i~W & gt; ag
1
i i'i id
rem ■La.yii?tm«»i;7iwa—3
H
PRIM T L E F T S & lt; C D S ,1 2 & gt; ;
P R I M T " W Y Ś W IE T L IĆ KODY? & lt; T /M & gt; "
P 0K E 19 8 ,0 :W A IT 1 9 8 ,2 5 5
O E T MS : M - & lt; M S “ . " T " )
RETURN
REM
. ____

^ r r?

: tur e u n ; m :o i ; tmm

—i m t & lt; x / 8 & gt; : r e m
- v amd 7
: r e m i f ł i it r i W ^ ir i i a u a r e M g j j f
= 7 - & lt; x amd 7 & gt;
: r e m iił « a a ? w & gt; T i T t a « i « { j w ^ » :g g w
B ń = B Z * 3 2 0 + Z N » B + LM : R E M U l l l » & gt; 1 W a M ? l ' 6 0 M « a t 6 j H Ł ^ W
A D =dis2+B A
.- r e m a r n g a a f l W M r i^ i t a K a w r t a i * * *
P O K E A D , P E E K & lt; A D & gt; OR 2 t B I
: R E M IUJI S T i d 1111 • & lt; *
RETURM
____
REM
rem M
.T.iiidM
airi9R:ni & gt; uE«il l l — l
ilUl
DATA 2 2 4 , 4 6 , 3 4 , 3 4 , 1 6 2 , 7 4 , 4 , 0

hm
lm
b i

szyny w fazie drugiego taktu zegaro­
wego (etan wysoki), kontroler robi to
w fazie 1. Dlatego nie przeszkadza
procesorowi 6510 w takich opera­
cjach, jak odświeżanie pamięci czy
dostęp do danych. Wytwarza także
wszystkie sygnały kontrolne potrzeb­
ne do czasowego przydziału szyn;
sterującej, adresowej i danych. Decy­
duje to o zwiększeniu szybkości kom­
putera.
VIC ma tylko 14 końcówek adre­
sowych, co daje możliwość uzy­
skania dostępu do 16 KB pamięci.
Wprowadzenia te są połączone z szy­
ną adresową komputera nie bezpo­
średnio, a poprzez multiplekser
i układy logiczne. Dzięki takiemu roz­
wiązaniu kontroler może adresować
w obrębie całej pamięci 64 KB, a w do­
datku ma dostęp do różnych „pięter”
tej pamięci.
Użytkownik C64 może sterować video-układem przez jego 47 rejestrów
znajdujących się w obszarze adreso­
wym wejścia/wyjścia komputera.
Wpisując w te rejestry odpowiednie
wartości zmieniamy tryby obsługi
ekranu, podobnie jak to się miało
w przypadku obiektów ruchomych.
Zestawy znaków ekranowych

C64 ma dwa zestawy znaków
ekranowych osiąganych w tzw. trybie
znakowym, zwanym także niezbyt po­
prawnie trybem niskiej rozdzielczoś­
ci. Ekran ma bowiem 320 punktów
szerokości i 2 0 0 punktów wysokości
(podobnie jak w trybie graficznym za­
wiera 6 4 0 0 0 punktów), a tylko swo­
bodny dostęp do każdego z nich jest
tu niemożliwy, inna jest także repre­
zentacja tego ekranu w pamięci kom­
putera.
Każdy zestaw zawiera 256 znaków,
a dokładnie 128 znaków i 128 ich
negatywów. Zestaw 1 to duże litery
oraz liczne znaki graficzne zdefinio­
wane przez producenta (63 znaki).
W zestawie 2 znajdują się małe
i duże litery. Znaków graficznych jest
37, a więc o tyle mniej niż poprzednio
ile jest małych liter.
Rozdzielczość każdego znaku na
ekranie wynosi 8 na 8 punktów. Punk­
towi ekranu odpowiada bitw pamięci.
Zatem definicja jednego znaku składa
się z 64 bitów, co daje 8 bajtów.
Jak to się dzieje, że naciskając jakiś
klawisz otrzymujemy na ekranie ob­
raz znaku? Otóż najprostsze rozwią­
zanie polega na umieszczeniu defini­
cji znaku (8 bajtów) w pewnym obsza­
rze pamięci zwanym „pamięcią ekra­
nową” , który jest stale odczytywany
bajt po bajcie i odwzorowywany na
ekranie monitora. Tak jest m. in. w ZX

SPECTRUM. Dla powolnych kompu­
terów jest to jednak rozwiązanie nie­
dogodne. Wyświetlenie jednego zna­
ku wymaga bowiem wpisania do pa­
mięci przez programy systemowe ca­
łej 8-bajtowej sekwencji (definicji
znaku), co zajmuje czas, nie mówiąc
już o przesuwaniu ekranu (ang. scrolHng), które jest niczym innym jak
przemieszczaniem danych w pamięci
ekranowej. W C64 zastosowano roz­
wiązanie sprzętowe, co oznacza, że
odczytem definicji znaków zajmuje
się układ kontroli obrazu. Dzieje się to
w następujący sposób.
Pamięć ekranu w trybie znakowym
zajmuje 1 0 0 0 komórek pamięci (jest
totzw . matryca video). Odpowiada to
25 rzędom po 4 0 znaków każdy. Gdy
naciskamy klawisz na jednym z wyjść
układu CIA (Complex Interface Adap­
ter) pojawia się wynik odczytu matry­
cy klawiatury. Można go też odnaleźć
w komórkach 197 i 203 tzw. strony
zerowej pamięci. Liczba ta jest nastę­
pnie dekodowana przez odpowiednią
procedurę systemu operacyjnego na
kod ASCII, a potem wyprowadzana na
ekran (jeśli to nie jest jeden z kodów
sterujących, np. HOME). Przy wyko­
nywaniu procedury PRINT w odnie­
sieniu do ekranu dochodzi do zmiany
kodu ASCII na tzw. kod ekranowy
(zwany też wskaźnikiem znaku) i ten
właśnie jest umieszczany w odpo­
wiedniej komórce pamięci ekranu
(pamięci wskaźników).
Wartość kodu ekranowego jest po
prostu numerem porządkowym zna­
ku, który pomnożony przez 8 daje
względny adres definicji znaku znaj­
dującej się w tzw. pamięci znaków
(ang. charakter niemoty). Normalnie
definicje te znajdują się w pamięci
ROM. Zajmuje ona obszar od D 00h
do DFFFh, czyli 4 KB. Policzmy - 2
zestawy po 256 znaków razy 8 bajtów
dla jednego znaku: 2x256x8 = 4096
bajtów.
I tak na przykład litera ,,A'' ma kod
ekranowy równy 1, a więc jej definicja
zaczyna się od D008h. Z kodów ekra­
nowych możemy korzystać w instruk­
cji POKE.
Tak więc, zamiast ośmiobajtowej
sekwencji dla jednego znaku, wpisy­
wany jest w pamięć ekranową tylko
jeden bajt - kod ekranowy będący
numerem kolejnym znakowej defini­
cji, zwany też wskaźnikiem, ponieważ
„wskazuje” definicję znaku.
Układ VIC odczytuje z pamięci
ekranu kody znaków. Te ośmiobitowe
wskaźniki są następnie „umieszcza­
ne” na 14-bitowej szynie adresowej
VIC jako bity 3 do 10. Tworzony jest
w ten sposób adres pierwszego bajtu
definicji danego znaku. Użytkownik

108

ADRES DEFINICJI

ZNAKU ł-IVTWftRZANV PRZEZ WIC

I A13 | r iI 2
t . Ali. | A JO | A09 | Ą08 0T , ftoe, AQ5
j f
t

,

ftQ4, 003

,

ft02 ( f 0 L ( ft00
lJ
f

-+-----»
--------I
--------i
--------1
--------1
IWI3IUi2|Uli|D7

|D6

I05

| & 4

103

|02

IDi

|D8

| R2|

Ri]

RS I

Rys. 1
może ponadto decydować o stanie Kolor kursora można też zmienić wpi­
bitów 11 do 13 tego adresu, co daje sując kod koloru w lokację 646.
mu możliwość dowolnego wybrania
Blok pierwszy programu powoduje
obszaru pamięci znaków w zakresie wyświetlenie na ekran zestawu nr 1
16 KB skokami po 2 KB. Można też znaków ekranowych. Opcjonalnie
dokonać zmiany najstarszych bitów możemy wyświetlić kody ekranowe
(14 i 15) adresu efektywnego (tego, tych znaków (a nawet je wydrukować
który tworzony jest w multiplekserze) po niewielkim uzupełnieniu progra­
w celu wybrania jednego z czterech mu). Przy wyświetlaniu proszę zwró­
16-kilobajtowych bloków pamięci, cić uwagę, że wszystkie znaki w nega­
który mą być adresowany przez VIC. tywie mają najstarszy bit równy 1 (ko­
Najmłodsze 3 bity są zmieniane dy od 128 wzwyż).
sprzętowo przez tzw. licznik linii ob­
W bloku drugim następuje przełą­
razu (ang. raster counter). W ten spo­ czenie na drugi zestaw znaków ekra­
sób wybierane jest kolejne 8 bajtów nowych. W rejestrze 24 układu VIC
definicji znaku. Ich bity zamieniane są uaktywniamy bit pierwszy (bit najmło­
na impulsy elektryczne decydujące dszy przyjmuje się jako zerowy). Jest
o obrazie na ekranie. Rysunek 1 obra­ to równoznaczne ze stanem „1 ” jede­
zuje nam 14-bitowy adres definicji nastego bitu adresu znaku. Rejestr 24
znaku generowany przez VIC. Bity pełni podwójną rolę. Na razie zapa­
V11 do V13 pochodzą z rejestru 24 miętajmy, że jego bity 1 do 3 (najmło­
VIC, bity D0 do D7 to kod pobrany dszy jest bez znaczenia), odwzorowu­
z pamięci ekranu (wskaźnik znaku) ją się w bity 11 do 13 adresu definicji
a bity R0 do R2 są wytwarzane sprzę­ znaku. Zmiana 11 bitu to przesunięcie
towo przez licznik linii obrazu. Trochę o 2 KB. Znajdujemy się zatem w dru­
to skomplikowane, nieprawdaż? Ale gim obszarze definicji. Ten sam sku­
spójrzmy na program. Może przykła­ tek odnosimy naciskając jednocześ­
dy pozwolą nam rozwiać wszelkie wą­ nie klawisze COMMODORE i SHIFT,
tpliwości.
a procedura dekodowania klawiatury
W linii 1070 zdefiniowany jest dokonuje zmiany tego bitu. Linia
adres bazowy układu VIC. Do jego 1250 programu spowoduje ponowne
rejestrów będziemy się odwoływać wyświetlenie znaków ekranowych,
wielokrotnie. W następnej linii jest z tym, że już z drugiego zestawu.
adres 14-go rejestru układu CIA. Tu W linii 1260 jest zerowany 11 bit adre­
zmieniamy dwa najstarsze bity adresu su znaku (bit z rej. 24) - powracamy
danych dla układu VIC (tak - VIC!). do zestawu nr 1.
Wiemy przecież, że VIC ma tylko 14
Znaki o różnych kolorach tła
końcówek adresowych, a jego efek­
tywny adres jest wytwarzany w multiO kolorze decyduje bajt (kod kolo­
p ekserze. Utrudniało pewne sprawy, ru) znajdujący się w pamięci kolorów
ale na rarzie nie przejmujmy się. Nie (ang. colour memortf, która zajmuje
rra sytuacji bez wyjścia.
obszar od D 800h do DBFFh i składa
Popatrzmy także na blok z proce­ się z komórek 4-bitowych - półbajtów
durami. Pierwsza z nich dokonuje (ang. nibbleś) - mamy do dyspozycji
konwersji liczb dziesiętnych na binar­ 16 kolorów. Jej położenie jest niene. Wykorzystane jest to w następują­ zmienialne. Pamięć tę należy rozu­
cej procedurze wyświetlającej nam mieć jako matrycę o wymiarach 40 na
kody ekranowe oraz kilku innych 25 komórek pokrywających się ściśle
miejscach programu. Mamy też pro­ z matrycą video. W trybie standardo­
cedurę opóźniającą oraz do obsługi wym znaki mogą mieć dowolne kolo­
klawiatury. Wróćmy jednak do po­ ry, jednakże kolor tła pozostaje jedna­
czątku programu.
kowy dla wszystkich znaków, a decy­
W linii 1130 wywołana zostaje pro­ duje o nim zawartość rejestru 33 VIC.
cedura systemowa ustawiająca po­
W trybie kolorowym rozszerzonym
czątkowy stan rejestrów kontrolera (ang. extended background colour
obrazu, na wypadek gdyby stan ten modę) dla dowolnego znaku możemy
nie był taki, jak zaraz po załączeniu określić jeden z czterech kolorów tła
komputera. Następnie dowiadujemy widoczny w obrębie pola tego znaku.
się, które rejestry VIC służądo zmiany Jednak coś za coś. Pozostają nam
kolorów ekranu oraz ramy (obrzeża). tylko 64 początkowe znaki z każdego

M

TRV8IE

2-

PARA
BI TUM
Od
A—
Bi
5
iO
6~ i l
3





7

odwzorowują się w 14-bitowy adres
(zwany adresem wskaźników) jako bi­
ty 10 do 13.10 młodszych bitów tego
adresu jest wytwarzanych sprzętowo
przez wewnętrzny licznik (tzw. licznik
matrycy video), który zmienia swoją
wartość w zakresie od 0 do 1023. Tak
odczytywanych jest 1 0 0 0 wskaźni­
ków znakowych z komórek pamięci
ekranu oraz znajdujące się za nimi
wskaźniki
obiektów
ruchomych.
Dzieje się to kilkadziesiąt razy na se-

KOLOROM

1—

W KOLOR
YŚWIETLANY
KOLOR 33
(REJESTR TEA
KOLOR 3-4
(REJESTR TEA
KOLOR 35
(REJESTR TEA
( REJESTR7 SSi

«0
UIC)
o ic & gt;
ttfo
tj?c & gt;

WSKA§KiSdW
0 - 63
64 - 127
128 - 191
192 - 255

~

19a£JM8 C
E6(
WSKAŹNIKA ?NAKU (KODU EKRONOW

8

zestawu do wykorzystania. Dzieje się
tak dlatego, że dwa najstarsze bity
wskaźnika znakowego w pamięci
ekranu służą do określenia pocho­
dzenia kodu koloru tła (zależność tę
przedstawiono w tabeli 1). Sześć po­
zostałych bitów daje tylko 64 możli­
wości. Tryb rozszerzony włącza się
przez uaktywnienie 6 bitu w rejestrze
17. co widać w linii 1330 programu.
Trzy pozostałe kolory tła (pierwszy to
kolor ekranu) określamy wpisując ich
kody do rejestrów 34, 35 i 36 układu
VIC (linia 1 2 9 0 -1 3 1 0 ).
Warto teraz po uruchomieniu pro­
gramu wybrać opcję wyświetlania ko­
dów ekranowych i przyjrzeć się ich
binarnym postaciom, obserwując
przy tym jak zmieniają się kolory tła
widniejących obok znaków.

Tryb znakowy wielobarwny
W tym trybie mamy możliwość zde­
finiowania 4 kolorów w obrębie jed­
nego pola znakowego. Ogranicza to
jednak pozorną rozdzielczość do po­
łowy, ponieważ o kolorze decyduje
para bitów definicji znaku, wyświetla­
na jako barwny punkt. Tryb ten nadaje
się tylko do znaków definiowanych
przez użytkownika, który musi
uwzględnić, że każdy bajt definicji
znaku daje teraz 4 punkty (jako pary
bitów) zamiast ośmiu. Tryb wielobar­
wny można uzyskać uaktywniając 4
bit rejestru 22 (linia 1410).
Co ciekawe, można mieszać znaki
wielobarwne z normalnymi. Gdy naj­
starszy bit kodu koloru (bit 3) w pa­
mięci koloru jest '0 \ znak określony
wskaźnikiem w przystającej komórce
pamięci ekranu zachowuje się jak
w trybie standardowym, gdy zaś bit
ten je s t1 ’ to znak staje się wielobarw­
1
ny. Za tę możliwość płacimy ograniczeniąm liczby kolorów do ośmiu
/ (trzy młodsze bity kodu koloru). Nasz
program demonstruje to dość obra­
zowo, wpisując sukcesywnie kody
kolorów w pamięć ekranową (linia
1480) i wyświetlając równocześnie
ich binarne odpowiedniki na ekranie
Pozostałe 3 kolory (o pierwszym



'

m)
CU

u t r y b ie

Bmw
00
Ol
10
11

( * e b g ? R T^ tf?C & gt;
( r B I ^ R 7^ t J ł o
KOLOR 35 OIC)
(REJESTR TEA 142
KOLOR W LSB KODU
PRZEZ 3 YZNACZONY
W PAMIĘCI KOLORU

decydują 3 najmłodsze bity w pamięci
kolorów) określamy wpisując ich war­
tości w rejestry 33 do 35 (jak poprzed­
nio). Zależność interpretacji kodu ko­
loru od pary bitów przedstawia tabela
2. UWAGA! Nie można jednocześnie

włączyć trybów wielobarwnego i roz­
szerzonego.
Okna w pamięci komputera
Pamięć ekranowa jest jakby
oknem, przez które zaglądamy do
komputera i porozumiewamy się
z nim. Okno to nie jesttrwale ustalone
- można je przemieszczać dowolnie
w pamięci komputera. W celu wytwo­
rzenia obrazu VIC musi mieć dostęp
do pamięci RAM (wskaźniki), do pa­
mięci znaków (definicje) oraz pamięci
kolorów, choć te dwa ostatnie obsza­
ry nie są normalnie odczytywalne dla
użytkownika. Z powodu wielopozio­
mowej architektury pamięci Commodore 64, VIC jest połączony z tymi
obszarami poprzez dość złożone
układy logiczne. Zmieniając cztery
najstarsze bity (4 - 7) w rejestrze 24
możemy przedefiniować . położenie
pamięci ekranu krokami 1 KB. Bity te

M m ii
53281
53282
53283
w

kundę. VIC umieszcza przy tym na
swej szynie adresowej na przemian
adres wskaźnika i adres definicji zna­
ku (omówiony poprzednio). Podczas
generowania jednego obrazu na
ekranie monitora przebiega wskaźni­
ki znaków wielokrotnie (każdy wskaź­
nik 8 razy), gdyż wiąże się to z wy­
świetlaniem pojedynczych linii ekra­
nu. Na rysunku 2 uwidoczniony jest
adres wskaźnika wytwarzany przez
VIC. Bity V10 do 13 pochodzą z rejes­
tru 24, a bity L0 do L9 z wewnętrzne­
go licznika.
Blok 5 naszego programu dokonu­
je zmian obszaru pamięci ekranu
w obrębie początkowych 16 KB (linia
1580). Wpisując wartość dziesiętną
w rejestr 24 musimy mieć na uwadze
jego podwójną rolę - bity 1 do 3 służą
do zmiany obszaru definicji znaków,
bity 4 do 7 do zmiany obszaru wskaź­
ników (pamięci ekranu) Przy ekranie
nr 0 obserwujemy odwzorowany na
ekran, „ruchliwy " obszar roboczy
komputera (nie należy weń inge­
rować!).

Rys-

2

ADRES MSKA2NIKA ZNAKU W ARZANV PRZEZ M
VTM
IC
!Aj 3 I Ai 2 I Ai 1 I A10 i A()9 I

-+ -+
-

-+ H
- h

Af)8 | A07

I A9C

I

AOS 1A04 I AB:) 1A

-i------- i------ 1
--------1
--------1
------- i---- • i-------1 :— t-------- !


l u i s i u i z i u H i u i u i L u sus ie t il g i l .s u -4 I I 3 l L (I.1 11.0 I
...
:M - \-'h I7 " O “
- -. .
- ..

109

Definiujemy własne znaki
r«ad».
188
101
102
103
104
105
108
107
106
108
118

r»M » dant dla Kodu naizynomao program •
«łat«
0. 30, 8,
8,
0,158, 50. 48
data
56, 48,
58,143, 34, 13, 147, 32
data
40, 67, 41,
74, 74,141, 141,141
data
92, 85,
78,145, 145. O
,
O O
,
data 183. 5.182. 3.133.251.13-4.252,3188
data 2-4,180. 18,177. -43,103,180,2-41
data 231,170, 82, 62, 0,126, 82, 8
data
82, 62. 18,202,208,2-4-4, 168, 50
data
66.173.212.132, 66,178, 8-4,16-4
data
68.173.212.133. 66,173,212,2-42,3057
111 data 208.103, 68,172,185,172,214.136
112 data
4.100,194,232, 97,243, 18,223
113 data 208, 38. 0,238,188. 82,128,148
114 data 252, 66.128, 84,232, 81,232, 80
115 data 112.144, 20,230,212, 14,133, 83,5526
116 data 222, 35,230,194,125,222,163,102
117 data 184,126, 84, 64,230,194,126,194
116 data 145,222, 64,102,194,255,140,180
119 data 130, 66,145, 00,131.216,253,200
128 data 254,164,255,200,145,196.136,250,6638
121 data 229,229;i36,234,210,i28, 4,131
122 data 194, O, 84,208. 85,208, 86.144
123 data
20,230, 81,240, 85,208, 0.144
124 data
20,238, 8.1,129, 84,164,183,206
125 data
63,245,101,136,123.144,208,254, 5630
126 data 210.120,148,254,194,128,212,128
127 data 184,253,212.146,194,254,209,228
129 data 144,132,238,172,212,200,144,233
129 data 255,212,201,144,233,25S, 81,133
130 data 13Ś,144,232,244,188,144,232,144,7611
131 data 14S.242. 81,255,116,222, 93,230
132 data 144,233.127,232,123,209,128,222
133 data
0-240,206,129,132,206,128,132
134 data
78,128. 5,206.128,133,206,143
135 data 230,206,128,231,116,232,244,209,6603
136 data
90,222. 53.252,206,255,101,101
137 data 104,123,209,125, 77, 81, 64. 54
138 data
O
, 1, 83, 99,120, 29,101, 94
139 data
59, 1,100, 11,104, 6,212, i
140 data
66,125,212,138, 66,254,162, 8,4169
141 data 152,219,152,146, 52.168, 66, 83
142 data
10.246, 83, 74, 11,248, 68
143 data 144, 65, 16.154. 76,173,106,178
144 dat*a 96 , 14, 74,1G7,112,211, 80, 11
145 data 166, 64,217,203, 82. 1, 10,141,4331
90, 27,185,193, 90, 5.186, 18
146 data
147 data
7, 27, 4,187, 91, 1,187, 83
148 data 248, 11.247, 27, 0,i87, 91, 43
143 data 160, 83, 12, 11,249, 27, 49,161
150 data
29, 17, 4,193, 11.248, 12,253,3761
151 data
4, 64,
1, 9,247, 9,230
152 data
98,247, 34,250,144,161,242,205
153 data 249.205,253, 77,248,200, 4,161
154 data 223,192,152.157,132,156,168,156
155 data 168,156,184, 15G,184,136.200,156,6887
156 data 200,136,216,156,216,136,232,156
157 data 232.156.248.156.248.156, 8,156
138 data
8,156, 24,156, 24,136, 40,156
139 data
40.136, 56,156, 72,156, 88,1*56
160 data 104,156,120,156,136,156.152.156,5584
161 data 168.156.184.156,
O,166, 96,182
162 data 192,166,176,176, 16,166,192,180
163 data
96,166,144,182,160,166,128,182
164 data 144,166, 6,180,224,166,206,176
163 data 208,166,1T6,100.112,166.208,180,6256
166 data
64,166, 64,182. 0,182,182,182
167 data
16,182, 96,182,160,162.144,182
168 data 224,182.206,182.112,162, 34. 34
169 data
28, 84,100,138,166.160,130,174
170 data
64,160,158,152,166,130,146,134,5512
171 data 144, 64,180,156,138.150,114,174
172 data 64,116, 26, 26, 64, 86, 32, 94
173 & lt; fa t a
16,216,144,219, 16,213, 16,220
174
16,215, 16,214,144.219,144,211
173 data
16, 45, 16,238,.16, 64,144,212,4640
176 data
16.224,144.174, 18,237, 16,110
177 data 144,210, 70, 70, 9, 14,216,142
178 data 222.142,216.142,219, 14, 85, 14
179 data
92, 14, 87, 14.214.A42. 91, 14
180 data
63,142, 45,142,238,142,212,142,4680
181 data 212,142, 96,142, 48,142,237,142
182 data 238, 14,210,186,190.144, 20, 33
183 data 148. 16,229,160, 33,162,185,144
184 data 229.216,162,169,173, 34, 37, 39
185 data 171, 41, 37, 36, 16,149,144,152,5076
186 data 156.156,155,134, O 16, 99,102
.
167 data
12. 30,179, 63. 51, 51, 51. 6
188 data
3, 28,179, 48, 48,179,158, 8
109 data 191, 48. 48, 60, 48,178, 62,131
190 data 176,176,178,168,176,176,191,128,4857
191 data
24,179,187,191.183.179. 51, O

O,

9,

data

• ••

: •




•• •
• -• •


Dane określające kształt znaków
ekranowych (definicje) znajdują się
w pamięci ROM i nie można ich tam
zmienić. Nic nie stoi jednak na prze­
szkodzie aby przenieść oryginalne
definicje do RAM i tamże dokonać
zmian tub nawet stworzyć całkowicie
własne znaki. Wielokrotnie, np.
w grach, obserwujemy unikalne kroje
iiter. Jak to zrobić? Popatrzmy na
blok 6 programu.
Po wydrukowaniu na ekranie całe­
go zestawu znaków zmieniony zosta­
je obszar definicji znakowych (linia
1670). Musimy zdać sobie sprawę
z faktu, że VIC traktuje obszar pamięci
od 1000h do 1FFFh jako komórki od
D000h do DFFFh wskutek zamiany
adresów przez multiplekser. Stąd jeśli
w rejestrze 24 po włączeniu kompute­
ra znajduje się wartość dziesiętna 21
(1 x 16+5), to oznaczałoby to pobiera­
nie definicji znaków od piątego kilo­
bajta począwszy (czyli od 1000h).
W rzeczywistości następuje transfor­
macja tego adresu w sposób powyżej
opisany (adresowany jest obszar od
D000h - generator znaków w ROM).
Od adresu 2000h do 3FFFh (czyli do
końca pierwszego bloku 16 KB) VlC
zachowuje się już „normalnie” . War­
tość 30 widoczna w linii 1670 ozna­
cza 1 x 16 + 14, Zatem od 14 kilobajta
zaczynają się nasze nowe definicje,
a pamięć ekranu zaczyna się od
pierwszego kilobajta (od komórki
1024). Nowa pamięć znaków wypeł­
niana jest początkowo losowymi war­
tościami - obrazy znaków się zama­
zują. Następnie z pamięci znaków
ROM definicje są przepisywane w no­
wy obszar - znaki powoli znów stają
się widoczne. Aby tego jednak doko­
nać należy wyłączyć przerwania sys­
temowe (linia 1710) przez zatrzyma­
nie zegara znajdującego się w ukła­
dzie CIA, a wywołującego przerwanie
co 1/60 s, oraz „odsłonić” piętro pa­
mięci, na którym znajduje się ROM
definicji znaków (linia 1720). Pod
adresem 1 mamy port procesora ste­
rujący konfiguracją pamięci. Po prze­
niesieniu definicji uaktywniamy po­
nownie obszar wejścia/wyjścia („za­
słaniając” tym ROM znaków) i prze­
rwania. Teraz możemy wykonać do­
wolne zmiany w znakach. Adres zna­
ku obliczamy następująco: adres po­
czątku obszaru definicji + kod ekra­
nowy 2 naku razy 8 (linia 1800). Pro­
gram zmienia znak spacji na inicjały
autora, wpisując definicję odczytaną
z linii DATA na końcu programu.
Opisane rozwiązanie jest najprost­
sze, ale o tyle niedogodne, że nowe
definicje znajdują się w pamięci pro-

szy bit adresu (V13) zmienia sam
użytkownik, co daje mu możliwość
1 9 2 data
1 9 3 data
decydowania o wybraniu położenia
194 d a la
pamięci ekranu w obrębie 16 KB sko­
1 3 5 dala
kami po 8 K8. Bit ten pochodzi z reje­
1 3 0 dala
1 9 7 dala
stru 34 (bit 3). Jeśli jego stan jest ’0 \
1 9 8 dala
to VIC odczytuje początkowe 8 KB,
1 9 3 dala
20© dala
jeśli T - to końcowe 8 KB bloku. Jak
dala
201
już wiadomo, także i blok pamięci
202 dala
2 0 3 dala
możemy wybrać. Decydują o tym dwa
2 0 - 4 dala
najmłodsze bity rej. 14 układu CIA
2 0 5 dala
readtf .
(Uwaga! Są aktywne jako zera). Ma­
my oczywiście cztery takie bloki po 16 .
KB. Pamiętajmy, że zmieniając blok
gramu i jeśli ten wraz ze zmiennymi poziomo i 2 0 0 pionowo. Odwzoro­ pamięci przedefiniowujemy też pa­
przekroczy objętość 12313 bajtów, to wanie pamięci w ekran monitora jest mięć ekranu i znaków. Trzeba także
uważać, by umieścić pamięć koloru
uszkodzone zostaną dane dla na­ teraz następujące: każdy bajt tworzy
szych znaków. Luksusowe rozwiąza­ linię złożoną z 8 punktów, pierwsze 8 poza obszarem grafiki (rej. 24 - cztery
nie prezentuje program drugi, gdzie bajtów tworzy kwadratowe pole (są starsze bity). By zrobić to wszystko,
cała pamięć programu pozostaje wol­ ułożone jeden pod drugim) po czym wystarczy nam jeden rozkaz POKE
na, a sam kod zajmuje tylko 1/2 KB następne 8 tworzy pole położone
(linia 1880).
Jeśli teraz przyjmiemy lewy górny
i nie koliduje w zasadzie z żadnym obok w tej samej linii, itd. (rysunek 3).
Obszar pamięci, który dotychczas
róg ekranu za początek układu
innym programem.
służył za matrycę wskaźników znako­ współrzędnych (jest to początek pa­
wych, teraz przejmuje funkcję pamię­
mięci ekranu), to umieszczenie na
Nareszcie grafika
ci kolorów.
ekranie punktu (bitu w pamięci)
Przyjrzyjmy się adresowi genero­
0 współrzędnych X i V wymaga obli­
Większość Czytelników zapewne
czeń uwzględniających nieliniowość
odetchnie teraz z u lg ą - nareszcie coś wanemu przez VIC w trybie graficz­
wspomnianego odwzorowania. Do
konkretnego. Wierzę jednak, że opi­ nym (rysunek 4). Najmłodsze trzy bity
tego służy właśnie procedura rozpo­
sane dotychczas zagadnienia pozwo­ wytwarza licznik linii ekranu (raster)
czynająca się w linii 2620. Fakt, iż
lą wielu osobom na urozmaicenie odczytując w ten sposób bajty w jed­
nym polu. Licznik matrycy wideo, któ­
napisana jest w języku BASIC zwalnia
swych własnych programów.
tempo jej wykonywania, lecz zarazem
Przejdźmy więc do trybu wysokiej ry poprzednio adresował wskaźnik
rozdzielczości (ang. high resolution znaków, teraz generuje bity A3 do A12 dobrze uwidacznia kolejne etapy ob­
modę). Jego włączenie polega na adresu. To umożliwia odczyt kolej­
liczeń.
Cały ekran możemy podzielić sobie
uaktywnieniu 5 bitu w rejestrze 17 VIC nych pól ośmiobajtowych ( 1 0 0 0 x 8=
logicznie na kwadratowe pola, jak to
(linia 1890). Trzeba jeszcze wybrać = 8 0 0 0 bajtów). Oczywiście licz­
się ma w trybie znakowym gdzie jeden
obszar pamięci ekranu, który teraz nik matrycy zmienia swą wartość
znak zajmie jedno pole. Teraz trzeba
zajmie aż 8 0 0 0 bajtów, bowiem każ­ ośmiokrotnie dla tych samych' 40
nasz punkt X, Y zlokalizować w jed­
dy punkt ekranu musi mieć swe logi­ pól w jednej linii tzn. tyle razy, ile
nym z tych pól. Po to w liniach 2640
czne odwzorowanie w pamięci RAM. zmienia się raster (8 linii na mo­
1 2650 dzielimy współrzędne przez
Punktów tych mamy 6 4 0 0 0 : 320 nitorze dla jednej linii pól). Najstarosiem (każde pole jest o bokach 8 na 8
K A U W TRYBIE
punktów).
Następnie obliczamy,
O R O n n u n c J A PA M IĘCI E R M
w której linii w polu znajduje się
W YSO KIEJ R O Z D Z IE L CZOŚCI & lt; H I-R E S O L U T IO H & gt; .
punkt, wyodrębniając trzy najmłod­
sze bity współrzędnej Y operacją AND
L E W Y G t SR H Y R*SG E K R A N U :
(linia 2660). Na koniec pozostaje nam
KOLUMNY:--------1 - - - - ------------ - ------------ 2- - - 3-------- 4 "
stwierdzenie, który to bit w odnalezio­
nym bajcie. Trzeba nam do tego
-------------------.BAJT O .BAJT 8 .BAJT 16.BAJT...
.BAJT i .BAJT 3 .BAJT 17 . B
...............
trzech najmłodszych bitów współ­
.BAJT 2 .BAJT 10.BAJT ±8.B
...............
rzędnej X. Bity liczymy od prawej do
.BAJT 3 .BAJT 11.BAJT 19.B
...............
lewej strony, a więc wartość tę należy
LINIA 1 .BAJT ■ .BAJT 12 . BAJT 20. B.. ITD.
*
odjąć od 7 (linia 2670). Punkt jest
.BAJT 5 .BAJT 13.BAJT 21.B
...............
.BAJT 6 .BAJT 1-4. BAJT 22 . B....................
zlokalizowany!
.BAJT 7 .BAJT 13.BAJT 23.B
...............
No tak, ale przecież wpisywać mo­
-------------------.BAJT320.BAJT328.BAJT33G.B.........................
żemy do pamięci tylko całe bajty.
.BAJT321. BAJT329. BAJT337.B
...................
.BAJT322. BAJT330. BAJT338.B
...................
Trzeba znać też bezwzględny adres
.BAJT323. BAJT331.BAJT339.B
...................
tego bajtu. W linii 2680 obliczany jest
L I NI A . BAJT32-4. BAJT332 . BAJT348 . B . . ITD ,
2
adres punktu względem początku pa­
. BAJT32S. BAJT333. BAJT341.B
...................
. BAJT326. BAJT334.BAJT342. B
................
mięci ekranu graficznego, a w linii
.BAJT327.BAJT335.BAJT343.B
...................
2690 adres efektywny. W linii 2 7 0 0
wytworzony bajt z naszym punktem
(tyłko jeden bit równy 1) jest sumowa­
& gt; RES DANYCH EKRANOWYCH W T R Y B I E G R A F I C Z N Y M
ny logicznie z bajtem w pamięci, który
mamy zamiar zapisać, tak by nie wy­
* 1 3 | A 1 2 I A l i I A l O ł A 0 9 I A 0 8 I A 0 7 I A 0 6 I & lt; *65 1 0 8 4 1 A 6 3 I A Q 2 I f i 8 1 I f t 8 B I
kasować pozostałych punktów w linii
*13 |L9 IlT I lT !lG ! lS 'lL4 ! L3 !l2 '.LI ! l0 ! Ra! R I R M (bitów w bajcie).
1
«
3,
28, 3 1 ,1 7 9 , 3 1 ,1 7 9 ,
30,
0
3 ,1 5 0 ,1 7 9 ,1 5 8 ,
3,
5 1 ,1 5 8 ,
0
1-40, 6 3 ,
3,
8, 1 2 , 2-4,191,
O
8, 63,
19,
6,1-40,
2 4 ,1 9 1 ,
0 .3 1 1 1
158,
3 3 , 2 8,1-46, 1 4 ,1 6 1 ,
30,
8
128,
0,
3 0 ,1 3 1 ,1 5 9 ,
5 1 ,1 5 8 ,
3
1 3 4 .1 3 2 ,
30, 4 8 ,1 7 6 ,
4 8 ,1 5 8 ,1 2 8
0 ,1 2 8 ,1 5 8 ,
51, 63,
48, 30,
3
0,
2 8 ,1 4 0 ,1 4 2 , 2 8 .1 4 0 ,1 5 8 ,1 2 8 .3 3 2 9
12,
8 ,1 9 0 ,
5 1 ,1 7 9 ,
51, 51,
0
6,
4 ,1 5 8 .
51, 51,
51, 30,
0
1 3 4 .1 3 2 ,
3 1 ,1 7 8 ,1 5 8 ,
3 .1 9 0 ,1 2 8
1 4 0 ,1 2 8 ,1 9 1 ,1 3 4 ,1 4 0 ,1 5 2 ,1 2 6 ,
0
24,
1 6 .1 2 6 , 12, 24,
4 8 ,1 2 6 ,
0 ,3 2 3 2

C
IliźU
flIźiŁ łiI.Ł
IL
.JŁ
flJB tQ L K _L _ ciU X
_ d
Oy _I£jy.R L
O
R

ijm H JLI_tgJ1V M „M £JJllŁQ X J!18i}MVt!
PARń
D It TtiW

0O
01
±o

11

m v s h ie t l a h v

KOLOR

& lt; R & Sfeg?RTS3 S?c & gt;

53281

& S M m K£ d U f t * S

E M M 68

P 8 fe 8 8 j? 8 R Egbe8K u

w m tu

Aby rozpocząć rysowanie trzeba
przygotować ekran wysokiej rozdziel­
czości. W tym celu wyzerowujemy ca­
łą pamięć ekranu (linia 1910) oraz
wybieramy kolor tego ekranu oraz ko­
lor rysowanych punktów. W każdym,
wspomnianym już polu 8 punktów
możemy uzyskać tylko jeden kolor tła
i jeden kolor punktu. Do tego wyko­
rzystane są bajty z pamięci wskaźni­
ków, czyli z tego obszaru, który służy
za pamięć ekranu w trybie znakowym.
Cztery młodsze bity (młodszy półbajt)
decydują o kolorze punktu opisanego
bitem ’0 ’ (zazwyczaj tło), a cztery sta­
rsze o kolorze punktu T (grafika).
W linii 1920 cała pamięć wskaźników
zapisana zostaje wartościami równy­
mi 15, co oznacza szare tło (kod 15)
oraz czarny ,,rysik " (0 x1 6 ; zero jest
kodem czarnego koloru). Potem na
ekranie ukaże się po prostu sinusoi­
da. Dla każdego punktu wywoływana
jest w linii 1950 procedura obliczają­
ca współrzędne.
Istnieje możliwość uzyskania do 4
kolorów w jednym polu, lecz nie za
darmo. Dokładność horyzontalna
zmniejszy się o połowę (160 punk­
tów). Ten właśnie tryb graficzny wie­
lobarwny włączony jesf w linii 1980
poprzez uaktywnienie bitu 4 w rejes­
trze 22. Teraz każdy punkt na ekranie
to para bitów w pamięci ekranu. Za­
leżność interpretacji kodów kolorów
od stanu tych bitów ukazuje tabela 3.
W liniach 2 0 0 0 do 2 0 2 0 tryby wielo­
kolorowy i graficzny są kasowane,
a „ekran " powraca na swe dawne
miejsce.

Płynny przesuw ekranu
Często drażni nas zapewne skoko­
we. przesuwanie zawartości ekranu
(ang. scrolling) podczas listowania
programu. Przydałoby się płynne
przesuwanie, podczas którego moż­
na by coś zobaczyć.' Czytelników
umiejących progamować w asemble­
rze zachęcamy do eksperymentu.

11 2

mmi

su, skłaniającego nas do działań dale­
kich od determinizmu.
Video Interface Controller daje tu
szerokie pole do popisu. Przerwanie
może być wywołane sygnałem z pióra
świetlnego, kolizją dwóch obiektów
ruchomych lub obiektu z tłem, oraz
ustaloną wartością licznika linii (rester). Licznik ten można wykorzystać
do niezwykle ciekawych efektów, jak
zwielokrotnienie obiektów rucho­
mych
(przykład
prezentowano
w „M T " 3/86), kolorów ramy i tła, do
płynnego przesuwu ekranu oraz ste­
rowania procesora współbieżnymi.

Przykład w języku BASIC, jak to się
robi, daje blok 8 programu. Płynny
Piszemy po polsku
przesuw jest możliwy tak w poziomie,
jak i w pionie w dowolnym kierunku.
Zmorą naszych komputerowych te­
Korzystamy tutaj z rejestru 17 dla kstów (np. komentarzy do progra­
przesuwu pionowego i rejestru 22 dla mów) są dziwolągi słowne złożone
przesuwu poziomego. Konkretnie z liter pozbawionych ogonków i kre­
chodzi tu o trzy najmłodsze bity sek. Ponoć na niektóre komputery są
w każdym z tych rejestrów, podczas już zestawy polskich liter, ale nie sły­
gdy pozostałe nie mogą być zmie­ szałem o takim na C64. Nie mogąc
nione.
dłużej patrzeć na sformułowania
Aby przesuwanie w poziomie było w rodzaju „pętla opozniajaca " ułoży­
możliwe trzeba jeszcze wyzerować bit łem program „Polskie znaki” .
3 w rejestrze 22. Ekran się wówczas
Pozwala on na pisanie polskimi li­
zwęża, a raczej pierwsza i ostatnia terami zarówno dużymi jak i małymi,
kolumna znaków zostaje przysłonię­ a także ich negatywami. Polskie litery
ta. W tych przysłoniętych kolumnach znajdują się w obydwu zestawach
umieszczamy dane, które mają być znaków ekranowych. Do dyspozycji
przesuwane. Podobnie przy przesu­ jest też znak paragrafu. Program po
wie pionowym bit 3 w rejestrze 17 uruchomieniu nie korzysta w ogóle
musi być równy 0. Dzieje się to właś­ z pamięci programu BASIC. Egzystu­
nie w linii 2090. Przysłonięte zostają: je od adresu CC00h do DE00h (1/2
pierwsza i ostatnia linia ekranu, KB). Ma on jeszcze jedną właściwość,
w której wyświetlany jest napis „prze­ a mianowicie daje możliwość pracy
wijanie ekranu " . Wartość trzech naj­ na dwóch ekranach. Naciskając jed­
młodszych bitów rejestru 17 zostaje nocześnie klawisze CTRL i Z (trzyma­
ustawiona na maksimum, a następnie jąc wciśnięty klawisz CTRL naciska­
zmniejszana w pętli z małym opóźnie­ my Z) włączamy ekran, którego pa­
niem czasowym. Daje to w efekcie mięć znajduje się od C 800h do
przewijanie z dołu do góry. Ten cykl CBFFh. Na tym ekranie widoczne bę­
się powtarza.
dą polskie litery. Ponieważ litery te są
Trwa to pół minuty i program się „wstawione " zamiast niektórych zna­
kończy.
ków graficznych, stwarza to tę niedo­
Taki program w języku BASIC wy­ godność, że nie możemy owych zna­
klucza oczywiście możliwość zasto­ ków używać czy w ogóle oglądać.
sowania go do listowania. Równo­ W tym celu trzeba się przełączyć na
czesne współdziałanie dwóch pro­ zwykły ekran 04OOh do 07FFh) przy­
gramów możliwe jest wtedy, kiedy je­ ciskając jednocześnie klawisze DTRL
den z nich znajduje się pod obsługą i W. Teraz w miejsce polskich znaków
przerwań. Mam tu na myśli systemo­ widoczne będą znaki graficzne. Jed­
wą procedurę listującą i program do nego z ekranów można też używać
płynnego scrollingu, który musi być jako notatnika. Jeśli działanie progra­
w kodzie maszynowym i działać mu zostanie przerwane poprzez RUN/
w przerwaniach.
/STOP i RESTORE a jednocześnie

VIC i przerwania
Zwykle największa siła komputera
uwidacznia się przy korzystaniu
z przerwań, choć niektórzy progra­
miści uważają to za przekleństwo lo­

uprzednio włączony był „ekran pol­
ski " , to zniknie nam kursor. Trzeba
sprowadzić go na właściwe miejsce
komendą POKE 648,4. Przełączenie
ekranów następuje podczas przerwa­
nia, a więc można to zrobić nawet
przy działającym innym programie

I
T ftu i ic f t w a r t o ś c i D
_Q_zrnf»H PB..a.z.ft & u
P ftM IE C X E K R6MAJ_SJ»f)—E-B..,— " P O ł-S K IE - ZHńK V ‘.
PO K E
z a

^

n

PO K E

5 3 2 7 2 ,

6 4 8 ,

Ga m 1 3 2

*4

C O 0 0

-

C 3 F F

C 4 6 0

-

C 7 F F

2 0

1 9 6

C 8 0 0

-

C B F F

3 6

2 0 0

C C 0 0

-

C F F F

5 2

20-4

M

Z

ZA K R E SU

sg??;fK
§Eif M 8 iK irŁ iiłM ie P ^ Z E R W f t H .
2 97
2 9 8
2 9 9
3 00
3 8 i
3 0 2
3 0 3
3 8 4
3 05
3 0 6
3 0 ?
3 08
309
3 10
3 11
312
313
31-4
315
3 1 6
3 1 ?
318
3 19
320
321
3 2 2
323
3 2 4
3 25
3 2 6
327
3 28
329
3 30
331
332
3 3 3
3 3 4
3 3 5
336
3 37
REA

REM
TEN
L O A D E R G E N E R U J E GOTOWY KOD MASZYNOWY
REM "
'P O L S K IE
Z N A K I ' UR UCHAM IAN Y KOMENDO
RUN
R E M -------PC = 49.152
K= 0
PRIN T
CHRS & lt; 1 4 7 & gt;
FOR L = 1 8 1
TO 2 0 5
: K= K+i
PR IN T
C H R $ & lt; 1 9 & gt; ; "
L.INIO
" ;L
FOR D - 0
TO 7
READ X
IF
X & lt; & gt;
IN T & lt; X & gt; THEH P R IN T
" B L flD ! " :ST O P
POKE P C ,X
P= & lt; P
O R X & gt; A N D N O T & lt; P A N D X & gt;
S«S+X
S L —S L • X
PC=PC+1
NEXT D =
IF
K & lt; 5 THEN
315
READ P S
: K* =0
IF
PS
SL THEN S L - 8 :
GOTO 3 1 5
PRIN T
"
BLAD W L I N I A C H :
; L - 5 ; "
DO " ; L : S T O P
IF
L O P E E K (6 3 )+ 2 5 6 « P E E K (6 4 )
T H E N P R I N T ” B k AD ! “ : S T O P
IF
P E E K & lt; P E E K & lt; 6S )t2S 8»P E E K & lt; B 6) & gt; & gt; 0
TH ENPRIN T”
B L A D ! " : STOP
NEXT L
IF
P 0 1 2 8
THEN P R I N T "
BLAD P A R Z Y ST O Ś Ć I ! " : STO P
IF
S O 1 O 4 0 7 8
THEN P R I N T "
BLAD SUMY K O N T R O L N E J ! " : S T O P
PR IN T "
OK!
DOBRZE P R Z E P IS A Ł E Ś
D A N E . "
PR IN T”
Z A C H O W A J L O A D E R HA T A Ś M I E L U B D Y S K U ! " : S T O P
PRIN T
C H R S (1 4 ? & gt; ; "
GENEROW ANIE PR O G R A M U . "
INPIJT "
TAŚMA CZY D Y SK IE T K A
& lt; 1 LUB 8 & gt; " ; S A
NS=“ PO LSK IE ZN A K I.O K " :O L =LEN & lt; N $)
FOR
I» 1
TO Dl
POKE 8 2 7 + I , A S C & lt; M I D S & lt; H S , I , l & gt; )
NEXT
REM
P O K E 7 8 0 , DL
POKE 7 8 1 , 6 0
POKE 7 8 2 , 3
SYS 6 5 4 6 9
: REM PARAM ETRY NAZWY.
POKE 7 8 0 , 0
: POKE 7 8 1 , SA
: POKE
7 8 2 ,1
SYS 6 5 4 6 6
REM PARAMETRY Z B IO R U .
POKE 2 5 1 , 1
= POKE 2 5 2 , 1 9 2
: POKE 7 8 0 , 2 5 1
POKE
7 8 0 ,2 5 1
POKE 7 8 1 . 7 2
= POKE 7 8 2 , 1 9 5
PR IN T "
ZA PIS
NA P A M I Ę C I
ZEWNĘTRZNEJ
: " ;S A
SYS 6 5 4 9 6
REM SAME
SYS 6 4 7 3 8
:REM KONIEC
OY.

r e a d y .

±0 reM "
11

±■4
15
16
17
18
19
20
21
22
r e a

Z e s t a w
C

r e m "

r e w "
r e w "
r e w "
r e w "
re w " '
r e w "
r e w ”
r e w "
r e w "
d y .

12 re w "
13 rew "

3i
A

p o l s k i c h
l i t e r
O M M O D G R E

C

P o l s k i e

ł

Y
»

ó

ś

ż

i

^

E

fc

N

G

C

2

2

3

z b i o r a c h
z n a R ó w
r e w e r s i e & gt; .

J a c e k

J e d r z e

l i t e r y

n a

Z E S T A W ł*2
:
( d u ż e
i i t e r y / t * a Jr e

A
C
E
L
N
G

COMM
SHIFT
~

COMM

-

C

2
S.
r
S

C 0 MM

SHIFT



SHIFT
SHIFT
SHIFT
SHIFT
COMM

/
/
/
/
/
/
/*
/
/
/





COMM
COMM
COMM
COMM
COMM

/
/
/
/
/

l i

C

C4

t e r v

£
£
n

i
A

;
H
h
- ,
e

ś

H

1 9 8 6

k l a w i a t u r z e

&
ć
e
;

A
C
E
L

e k r a n o w y c h

jo w s k i

-*

Z E S T A W Hi.
& lt; ci u ± e
l i t e r y / z n a k i
A
ć
E
E
N

K o m p u te r
6 - 4 .

e

C

w o b y d w u
& lt; t a k ż e
w
& lt; c & gt;

n a

ż
*

& lt; C-= & gt;
COMM
COMM
COMM
COMM
COMM
COMM
COMM
COMM
C O MM
COMM

/
/
/
/
/
/
/
/
./
/

a
c
4?
1
n
o

/
/
/
/
/

O
S

s
Z
y
0

g r a f i c z n e )
COMM
COMM
COMM
COMM
C 0 MM

Z

V
e
& lt; i j & gt;

(np. w języku BASIC). Niektóre pro­
gramy istniejące w postaci kodu ma­
szynowego zmieniają wektor przerywań, co spowoduje brak możliwości
przełączania, lecz jeśli nie kasują
kontrolera obrazu, to mogą współ­
działać z ,,Polskimi znakami” . W ta­
kim przypadku należy uruchamiać ta­
ki program przy włączonym „polskim
ekranie” . Jedynym ograniczeniem
jest zajmowanie przez ekran pamięci
od C 800h do CBFFh - jest to obszar
poza zasięgiem interpretera BASIC.
Ekran można dowolnie przemiesz­
czać w zakresie od C 0 0 0 h do CFFFh
jeśli zajdzie potrzeba. Wartości dzie­
siętne, jakie należy wówczas wpisać
w rejestr 24 VIC przedstawia tabela 3.
Równocześnie wymagana jest zmia­
na tzw. licznika strony pamięci edyto­
ra ekranowego, co także uwzględnio­
no. Obie komendy należy napisać
w jednej linii i egzekwować jedno­
cześnie.
W programie nie umożliwiono wyj­
ścia na drukarkę, gdyż efekt jest uza­
leżniony od jej typu. Ułożyłem wersję
tego programu dla drukarki Brother
1009 (powinna działać też na drukar­
kach Epson), za pomocą której wy­
drukowane zostały listingi, oraz ry­
sunki i tabele. Litery drukowane są
w trybie graficznym drukarki jako tzw.
profile binarne. Program, który otrzy­
mują Państwo do dyspozycji jest ge­
neratorem właściwego programu
„Polskie znaki” , napisanego w asem­
blerze. Należy go przepisać bez jaki­
chkolwiek zmian, a następnie utrwa­
lić na taśmie lub dyskietce jeszcze
przed uruchomieniem, by uniknąć
utraty programu. Program sprawdza
poprawność przepisania kodu ma­
szynowego. Każdy błąd jest sygnali­
zowany. Liczby czterocyfrowe to su­
my kontrolne dla grup linii. Gdy nie
zostanie wykryty żaden błąd, proce­
dura ładująca utrwala w pamięci ze­
wnętrznej gotowy program w kodzie
maszynowym „Polskie znaki OK” ,
który dopiero jest właściwym progra­
mem użytkowym. Ląduje się on szyb­
ko i uruchamia błyskawicznie. Można
zeń korzystać przy pisaniu własnych
programów i komentarzy do nich.
Przy przepisywaniu programu ła­
dującego proszę bardzo uważać przy
liniach od 329 do 336, gdyż wystąpie­
nie tam błędu może zniweczyć cały
efekt. Także na pytanie programu
„Taśma czy dyskietka” należy odpo­
wiedzieć bezbłędnie (program nie
kontroluje poprawności): 1 - w wy­
padku nagrywania na taśmę, 8 - na
dyskietkę.
A obok instrukcja posługiwania się
programem „Polskie znaki” .
Jacek Jędrzejowski

113

Pomiędzy Sinclairem a Commodore
Roland Wacławek
2X Spectrum - najpopularniejszy mikrokomputer
w Polsce - nie stwarza wielu problemów dla tzw. telegraczy - wystarczy im najprostszy magnetofon i byle jaki
telewizor. Zwolennicy ambitniejszych zastosowań Spec­
trum napotykają jednak na duże problemy: komputer ten
nie ma wbudowanych na stale żadnych interfejsów! Dość
droga przystawka Interface 1 także nie pozwala dołączyć
dowolnego urządzenia, lecz tylko te ze złączem V.24
(RS232). Bez interfejsu można dołączyć tylko najprostsze
drukareczki ZX Printer i Seikosha GP 508, drukujące na
wąskim papierze (ZX Printer - na drogim i trudno dostę­
pnym papierze metalizowanym). W znacznie lepszej sytu­
acji są użytkownicy sprzętu marki Commodore. Do C-64,
C-128, C-12/116 i Plus 4 są dostępne liczne urządzenia
peryferyjne. Co więcej, osprzęt do komputerów Commo­
dore jest względnie tani - tańszy od analogicznej klasy
osprzętu innych firm. Oto przykład: drukarka MPS801 do
C64 kosztowała pod koniec marca 1986 r. w RFN ok. 290
DM. Bardzo do niej podobna (pod względem mechanicz­
nym identyczna) Seikosha GP500AS doZX Spectrum była
do nabycia za ok. 490 DM. Do połączenia MPS801 z C-64
wystarczy po prostu dostarczony przewód, adoGPSOOAS
potrzebny jest jeszcze kosztowny Interface 1...
Wielu posiadaczy Spectrum chętnie skorzystałoby
z atrakcyjnych urządzeń peryferyjnych do C-64. W klu­
bach informatycznych bardzo pożyteczna byłaby też
możliwość korzystania przez różne komputery ze wspól­
nego osprzętu. Jest jednak problem. Otóż wszystkie stan­
dardowe urządzenia zewnętrzne Commodore posiadają
bardzo nietypowy, szeregowy interfejs IEC-625 (inaczej:
IEEE-488). Właściwie zamiast: interfejs, należałoby po­
wiedzieć: magistrala, bowiem do interfejsu można dołą­
czyć wiele różnych urządzeń, z których każde posiada
własny adres. Część linii służy przy tym do przesyłu
informacji w obydwu kierunkach - od komputera do
urządzenia i na odwrót.
W osprzęcie profesjonalnym stosowany jest pierwotny,
równoległy wariant IEC-625: każdy sygnał (bit w bajcie,
słowie itp.) przesyłany jest oddzielnym, zarezerwowanym

dla niego przewodem, co gwarantuje szybką transmisję.
Komputery domowe Commodore I osprzęt do nich mają
natomiast szeregową wersję IEC-625. Bity są przesyłane
jeden po drugim, transmisja jest więc znacznie wolniej­
sza. Do przesyłu danych wystarczają jednak oprócz masy
tylko trzy linie. Pozwala to radykalnie uprościć interfejsy
i zmniejszyć ich koszt. Tańsze są złącza wtykowe, przewo­
dy łączące itd.
Co zrobić, aby urządzenia z interfejsem IEC 625 dołą­
czyć do komputera innej marki niż Commodore? Wystar­
czy wyposażyć go w odpowiedni interfejs i napisać pro­
gram obsługujący transmisję według protokołu (zbioru
zasad transmisji) IEC-625. Jest on dość prosty, gdyż musi
dysponować tylko trzema niezależnymi wyjściami i dwo­
ma wejściami (oba wejścia są połączone z dwoma wyj­
ściami) z tym, że wyjścia muszą być typu OC (open
collector). Sposób elektronicznej realizacji interfejsu jest
dowolny. Przykład wypróbowanego, uniwersalnego, sze­
regowego interfejsu IEC-625 dla ZX Spectrum znajdą
Czytelnicy w artykule Grzegorza Zalota w tym numerze.
Interfejs ten posłużyłam do przyłączenia printera/plottera VC1520, zaś w następnych odcinkach - do połączenia
z ZX Spectrum drukarek MPS801 i MPS803 oraz stacji
dysków VC1541. Najpierw jednak poznajmy zasadę pracy
magistrali szeregowej IEC 625.
Wszystkie urządzenia korzystające z magistrali przyłą­
czone są do niej równolegle. Stanem aktywnym (logiczną
jedynką) jest niski poziom napięcia: 5V = 0 lub „ L '\
OV=,,1 " lub „H ” . Ponieważ wyjścia są typu OC, magistra­
la realizuje przy okazji sumę logiczną. Stan 0 (5V) wystąpi
na danej linii tylko wtedy, gdy każde z wyjść dołączonych
do tej linii jest też w stanie 0 .
Uprzywilejowanym użytkownikiem magistrali jest mi­
krokomputer (MIKO), sterujący przepływem informacji
w systemie. Każde z urządzeń może odgrywać rolę NA­
DAWCY lub ODBIORCY. Jedna z tych ról przypadnie
zawsze MIKO, druga - jednemu z urządzeń zewnętrznych
(UZEW). Każde z nich ma stały numer (adres), którym jest
liczba od 0 do 15. Nazwiemy go ADRESEM URZĄDZENIA
(ADRU). Drukarki mają ADRU 4 lub 5, plotter - 6, stacja
dysków -8 -1 1 .

Urządzenia mogą wykonywać swe zadania na kilka
sposobów, bądź pełnić równocześnie kilka różnych funk­
cji. Plotter może kreślić znaki lub linie, stacja dysków zapisywać lub odczytywać informacje na przemian z róż­
nych zbiorów, itd. Wygląda to tak, jak gdyby wewnątrz
każdego z urządzeń zewnętrznych (plottera, stacji) znaj­
dowało się kilka „wydziałów” , z których każdy obsługuje
inny tryb pracy lub inny zbiór danych. Każdy z tych
„wydziałów " ma własny numer od 0 do 15, który nazwie­
my PODADRESEM (PADR). ADRU i PADR mają się więc
do siebie tak, jak numer centrali telefonicznej i numer
wewnętrzny abonenta. Przykładowo dla VC1520 PADR= 0
oznacza „maszynistkę” , czyli tryb tekstowy. PADR = 1 to
„kreśiarnia” , PADR=2 przedstawia komórkę do spraw
zmiany barwy pisaka, PADR=3 - referat wyboru wielkości

Przygotowanie transmisji —rozkaz ODBIERAJ

& gt;


A TN —p
I

r u

CLK— H
I
l

M

D ATA— L I

iM
C

im

m

o

M

-

„0

r

M

d

I
l

a ib

B

c

Pćzesył danych
..O ”

ATN ■

liter itd.
Po magistrali kursują dwa rodzaje informacji. Informa­
cje sterujące, rozkazy, wysyłane zawsze przez MIKO po­
przedzają (przygotowują) i kończą transmisje danych.
Przesył rozkazu jest sygnalizowany ustawieniem linii ATN
w stań 1. M ato na celu zaalarmowanie wszystkich UZEW, "
gdyż rozkaz może być skierowany do każdego z nich.
Drugi rodzaj informacji: dane, przesyłane są między MIKO
a uprzednio wybranym UZEW. W tym czasie pozostałe
UZEW znajdują się w spoczynku. Inicjatywa przesłania
danych wychodzi zawsze od MIKO, który najpierw „zesta­
wia połączenia " , nakazując konkretnemu UZEW przygo­
tować się do transmisji, a po przesłaniu danych - każe
temu UZEW „rozłączyć się” i przejść w stan spoczynku.
Ponieważ każde UZEW może być NADAWCĄ lub OD­
BIORCĄ, potrzebne są cztery rozkazy. Każdy z nich ma
własny kod liczbowy (ROZK):
1. ODBIERAJ. Przygotuje się do roli odbiorcy danych,
wysyłane od tej chwili dane przeznaczone są dla ciebie
(ROZK - 2).
2. KONI EC OD BIORU. Twoja rota jako odbiorcy jest skoń­
czona. Przejdź w stan spoczynku (ROZK = 3.)
3. NADAWAJ. Rozpocznij wysyłanie danych, oczekiwa­
nych przez MIKO. (ROZK = 4.)
4. KONIEC NADAWANIA. Twoja rola jako nadawcy jest
skończona. Przejdź w stan spoczynku. (ROZK * 5.)
Rozkazy 1 i 3 skierowane są do konkretnego UZEW,
dlatego musi towarzyszyć im ADRU. Rozkazy 2 i 4 są
skierowane do tego UZEW, które do tej pory było aktywne,
czyli uczestniczyło w wymianie danych. ADRU nie jest
więc istotny (w tym przypadku standardowo ADRU * 15).
Rozpatrzmy teraz szczegółowo przebieg transmisji po­
magając sobie wykresami przebiegów na magistrali
w czasie (rys. 1). Gdy magistrala znajduje się w spoczyn­
ku, wszystkie linie są w stanie 0 , tzn. +5V. Niech MIKO
prześle daną dla plottera. Oto kolejność wydarzeń:
1. Magistrala jest w stanie spoczynku.
2. MIKO ustawia linie ATN, sygnalizując w ten sposób
wszystkim UZEW, że zamierza wysłać rozkaz.
3. Wszystkie UZEW niezwłocznie ustawiają linię DATA.
Po upływie ok. 1 ms MIKO sprawdza, czy stan tej iinii=„1 ” ,
Jeśli nie, oznacza to że do magistrali nie jest podłączone
żadne urządzenie, albo że urządzenia te są niesprawne,
np. wyłączone z sieci.

CLK

“unrumimiuir
_)l__
uc

DATA-

" V "
h

f

9

Przesył ostatniego bajtu


O

ATN -

CLK-

DATA

jinnjiMJUin
Ml
Rys. 1.

4. Na magistralę wysyłany jest bajt, zawierający ADRU
i ROZKAZ. Transmisja polega na tym, że na linii DATA
pojawiają się kolejne bity bajtu, poczynając od najmłod­
szego (najmniej znaczącego). Po wstawieniu każdego
bitu linia CLK, spełniająca rolę synchronizatora, zmienia
się z „1 " na 0 . Sygnalizuje to ODBIORCOM, że na magis­
trali dostępny już nowy bit. Ten pierwszy bajt odbierany
jest równolegle przez wszystkie UZEW, dołączone do
magistrali. Cztery młodsze bity zawierają ADRU, zaś bity
nr 4_7 _ ROZK. Po odebraniu całego bajtu wszystkie
UZEW analizują podany w nim ADRU i uaktywnione
pozostaje tylko to, którego adres dotyczył. Zaadresowane
UZEW bada następnie wartość ROZK; w naszym przypad­
ku ODBIERAJ, i przygotowuje się do dalszych działań.
5. Zaadresowane UZEW potwierdza przyjęcie rozkazu
i gotowość do jego wykonania przez ustawienie linii
DATA. Musi to nastąpić w ciągu ok. 1 ms. MIKO bada stan
linii DATA, sprawdzając, czy rozkaz został przyjęty. Może
się zdarzyć, np. że podano omyłkowo ADRU urządzenia
nieistniejącego w systemie lub że akurat to urządzenie
jest niesprawne. Jeśli w przepisanym czasie DATA=,,1” ,
oznaczało, że urządzenie jest gotowe przystąpić do trans­
misji danych.

r

ł REM Program lądujący handler VC1520
2 REM & lt; C)
Roland Wacławek
1985
3
10 CLEAR 64770: LET A=64771: LET S=0
20 FOR 1=1 TO 37
30
REAO L*: LE/f L= L E N L*
40
FOR K=1 TO L-l STEP 2
50
LET Q2=C0DE L*(K & gt;
60
LET Q1=C0DE L*(K+1 & gt;
70
LET Cl=Ql-48-7*(GU & gt; 64 & gt;
80
LET C2=Q2-48-7* & lt; 82 & gt; 64 & gt;
90
LET C=Ct+16*C2: LET S=S+C
100
POKE A,C: L E T A=A+1
110
NEXT K
120 NEXT X
130 IF S & lt; & gt; 78563 THEN PRINT " BLAD! "
140
200 DATA ”21 7 D F D 2 2 C 5 5 C 2 150 F F 0 6 0 8 3 6 0 0 2 3 10 F B "
210 DATA " C30CFF 3 E 0 5 C D 3 F F D 3E 0 8 C D 4 A F D A F 1832 "
220 DATA " 3 6 0 0 F E 0 4 3 0 16 C 6 3 0 F 5 3 E 6 2 F 5 3 E 0 6C D 6 B "
230 DATA " F E F 1C D F D F E F 1C D E 9 F E C 3 0 7 F F F E 0 8 30 0 7 "
240 DATA " C 6 2 C F 5 3 E 6 3 1 8 E 4 C 62 8 F 5 3 E 6 4 18 D D E 6 0 F "
250 DATA " 3600C630F53E6518D22B360023360023 "
260 DATA " 36 0 0 A 7 2 8 A E F 5 3 E 6 7 18 C 136 0 0 E 6 0 12377 "
270 DATA " C 9 C B F 6 C B E E C B E 6 C B D E C 9 2 15 6 F F C B 7 6 2 0 "
280 DATA " 9FCB6E2 0 E 5 C B 6 6 2 0 C 5 C B 5 E 2 0 C C C B 4 E C 2 "
290 DATA " 4 2 F E F E 10 2 8 D B F E 112 8 D B F E 15 2 8 D 5 F E 12 "
300 DATA " 28D5CB 7 E C B F E 2 0 0 F F 5 3 E 0 6 C D 6 B F E 3 A 5 7 "
310 DATA " F F C 6 6 0 C D F D F E F 1F E 0 6 2 8 7 1F E 0 D 2 8 1A F E "
320 DATA " 17 D 8 2 8 7 3 2 159 F E 2 3 B E 2 3 3 8 F B 2 0 0 17 E F E "
330 DATA " 803017F E 6 0 3 8 0 2 C 6 6 0 C D E 9 F E 2 15 5 F F 3 4 "
340 DATA " D60DC07 7 2 3 C B B E C 3 0 7 F F 3 C F E 9 13 8 0 8 D 6 "
350 DATA " A 6 3 0 14 C 6 1618 E 2 F E 8 A 2 8 0 8 F E 8 D 2 0 D A 3 E "
360 DATA " 9718 D 6 3 E 9 A 18 D 2 119 5 0 0 F 5 C D 4 10 C D 4 2 B ”
370 DATA " F E 1AE 6 7 F C D E 9 F E 1A 13 8 7 3 0 F 5 D 1F E 4 8 2 8 "
380 DATA " 0 3 F E 8 2 D 8 7 A F E 0 3 D 8 3 E 2 0 18 A D C D 2 B F E 3 A "
390 DATA " 5 5 F F E 6 0 F 2 0 F 6 C 9 2 15 6 F F C B D 6 C B C E C 9 C B "
400 DATA " 56CB9628043254FFC9CBSE2A54FF7D94 "
410 DATA " C 8 D 8 C D 2 B F E 18 F 4 9 C 17991A 7 E 6 0 7 C 7 B 7 B "
420 D ATA " 7E5F7C605C5C5F00F620F52151FFCB7E "
430 DATA " 2 8 0 C C B B E 2 3 C B F E E 5 C D 9 7 F E E 1C B B E F 132 "
440 DATA " 50FFF3C D 2 4 F F C D 2 E FF F 3 C D 3 2 F F C D 2 4 F F "
450 DATA “AF3D20F D F 3 C D 2 4 F F CD 4 2 F F 3 0 7 4 C D 2 0 F F "
460 DATA " 2152FFCB7E280ACD42FF38FBCD42FF30 "
470 DATA " FBCD42FF38FBCD32FF0608CD42FF3851 "
480 DATA " 2150FFCB0E3805CD36FF1803CD24FFCD "
490 DATA " 2 0 F F C D 3 2 F F C D 2 4 F F 10 E 10618 0 5 2 8 3 2 C D "
500 DATA " 42FF30F8FBC9E52151FFCB7ECBFEC5F5 "
510 DATA " C 4 9 7 F E F 1C 13 2 5 0 F F E 1C 9 3 2 5 0 F F C D 8 C F E "
520 DATA " 3 E 2 0 181F 3 E 3 F C D 6 D F E C D 0 3 F F C D 2 0 F F 18 "
530 DATA " 10FBCD0CFF2100002256FFCF173E4018 "
540 DATA " 0 2 3 E 8 0 E 5 2 F 2 15 3 F F A 6 18 0 F 3 E 2 0 18 0 6 3 E "
550 DATA “4 0 1 8 0 2 3 E 8 0 E 5 2 15 3 F F B 6 D 3 F B 7 7 E 1C 9 D B "
560 DATA " FBE6C0 4 F D B F B E 6 C 0 B 9 2 0 F 4 8 7 C 9 "

Rys. 2
6. Przesył danych odbywa się bajt po bajcie. NADAWCA
sygnalizuje chęć wysłania bajtu zerując limę CLK.
7. ODBIORCA sygnalizuje gotowość odbioru, zerując li­
nię DATA.
8. Rozpoczyna się przesył kolejnych bitów bajtu, podob­
nie jak przy wysyłce bajtu z ADRU i ROZK.
9. ODBIORCA kwituje przyjęcie kompletnego bajtu, usta­
wiając linię DATA. ODBIORCA potrzebuje na ogół krótkiej
chwili, aby przetworzyć otrzymany bajt (np. wydrukować
odpowiedni znak). Dopóki ODBIORCA nie jest gotów do
przyjęcia następnego bajtu, zeruje linie DATA. Sygnalizu­
je to NADAWCY konieczność czasowego zawieszenia
transmisji, aż do ponownego ustawienia przez ODBIOR­
CĘ linii DATA. Jeśli do przesłania jest więcej bajtów,
powyższy proces (punkty f-i) powtarza się potrzebną
ilość razy.
10. Ponieważ bajty przesyłane są „porcjam i” (tzw. rekor­

116

dami), ostatni bajt „porcji” sygnalizowany jest w sposób
szczególny. Gdy ODBIORCA ponownie ustawi linię DATA,
zgłaszając gotowość, NADAWCA zaniecha natychmiasto­
wego ustawienia CLK. ODBIORCA po chwili oczekiwania
na CLK = „1 ” rozpozna tę sytuację jako koniec „porcji”
i potwierdzi to ustawiając na krótko linię DATA, a potem
ponownie ją zerując.
11. Nadawca wysyła ostatni bajt „p o rcji” . Po czym magi­
strala wraca do stanu spoczynkowego.
12. MIKO wysyła rozkaz KONIEC ODBIORU. Odbywa się
to jak w punktach a do e, tylko wartość ADRU wynosi 15,
zaś ROZK = 3.
Przesyłanie PADR odbywa się podobnie jak wysyłka
ADRU. Młodsze 4 bity bajtu zawiera kod PADR, starsze liczbę 6. Wysłany PADR jest odbierany zawsze przez
urządzenie zaadresowane ostatnio wysłanym ADRU. Tak
więc PADR powinien być wysyłany bezpośrednio po
ADRU. przed transmisją pierwszej danej.
Zaletą szeregowej magistrali IEC-625 są niezbyt kryty­
czne zależności czasowe i niezawodność transmisji. Za­
programowanie obsługi magistrali jest możliwe praktycz­
nie dla dowolnego komputera, lecz pewnych trudności
może przysporzyć specyfika systemu operacyjnego kom­
putera oraz różnice w sposobie kodowania znaków, w tym
znaków sterujących. Commodore stosuje bowiem
w swym sprzęcie dość swawolny kod, odbiegający istot­
nie od powszechnie stosowanego kodu ASCII.
Poniżej przedstawiono kompletny handler (program
sterujący) plottera VC1520 przeznaczony dla ZX Spec­
trum 48 KB. Składa się on z dwóch części: handlera
magistrali i transkodera (programu zamieniającego dane
wysyłane przez ZX Spectrum na postać akceptowaną
przez plotter). Podczas gdy transkoder jest programem
specyficznym zarówno dla ZX Spectrum, jak i dla plottera.
handel magistrali może obsługiwać dowolne inne urzą­
dzenia przyłączone do IEC-625. Handler magistrali można
też praktycznie bez zmian przenieść na inny komputer
z procesorem Z80. Dla systemu operacyjnego ZX Spec­
trum handler magistrali jest całkowicie „niewidoczny " :
system operacyjny przekazuje dane transkoderowi. a do­
piero ten korzysta z usług handlera.
Kompletny program obsługi zajmuje 589 bajtówzajmujących komórki 64771-65359. Następnych 8 bajtów to
komórki robocze handlera. Czytelnicy nie dysponujący
asemblerem mogą skorzystać z programu ładującego
w języku BASIC (próg. 1). Ewentualne błędy w liniach
DATA zostaną z dużym prawdopodobieństwem zasygna­
lizowane. Po załadowaniu kodu maszynowego do pamię­
ci należy go zapisać na taśmie zleceniem: SAVE
„VC1520” CODĘ 64771,589.
Chcąc skorzystać z plottera należy wyłączyć potrzebny
dla handlera obszar PAOspod kontroli interpretera języka
BASIC instrukcją CLEAR 64770, a potem załadować han­
dler z taśmy zleceniem LOAD „VC1520” CODĘ. Następnie
przez RANDOMIZE USR 64771 inicjujemy handler. Spro­
wadza się to do ustawienia magistrali w stan spoczynku
oraz wpisania adresu handlera plottera do bloku opisu
kanału nr 3, zamiast handlera drukarki. Do porozumienia
się z plotterem bęclzie nam teraz służyć instrukcja
LPRINT. Po inicjacji można włączyć plotter do sieci. Po

każdej instrukcji NEW trzeba na nowo zainicjować han­
dler przez RANDOMIZE USR 64771.
Do sterowania trybem pracy służą atrybuty OVER, PA­
PER, INK I FLASH. Oto ich znaczenie:
OVER 0 - włącza tryb tekstowy,
OVER 1 - włącza tryb graficzny,
INK 0 - 3 - wybiera kolor pisaka:,0 - czarny, 1 - niebie­
ski, 2 - czerwony, 3 - zielony
INK 4-7 - wybiera rozmiar znaków (4-80 zn. w linii,
5-40, 6 -2 0 , 7-10),
INK 8
- znaki w poprzek arkusza (normalnie),
INK 9
- znaki wzdłuż arkusza (obrócone o 90 stopni),
PAPER 0 - włącza kreślenie linią ciągłą,
PAPER 1-9 włącza kreślenie linią przerywaną, 1 oznacza
najmniejszą, 9 - największą przerwę,
FLASH 0 - ustawia plotter w stan standardowy (40 zna­
ków w linii, znaki w poprzek, kreślenie linią
ciągłą),
FLASH 1 - zeruje plotter, nadając mu taki stan jak po
włączeniu do sieci.

W trybie tekstowym plotter jest sterowany podobnie jak
ekran. Nie jest akceptowany modyfikator AT, można nato­
miast używać TAB. Także przecinek w instrukcji LPRINT
zachowuje swą funkcję, przesuwając pisak do początku
najbliższej, 16-znakowej strefy. Modyfikatory INK i PAPER
można przeplatać z wyrażeniami, podobnie jak w instruk­
cji PRINT, uzyskując np. wielobarwne napisy.
W trybie graficznym (po OVER 1) każda instrukcja
LPRINT opisuje dokładnie jedną akcję plottera. Format
jest znormalizowany: po LPRINT następuje jednoliterowy
tekst, określający akcję, a po nim jeśli jest potrzebna, para
współrzędnych. W trybie graficznym jedynym dopusz­
czalnym separatorem jest przecinek. Bezpośrednio po
rozkazie LPRINT można natomiast umieścić jeden lub
kilka modyfikatorów INK i PAPER. Oto instrukcje grafi­
czne:
LPRINT ,,H " - przemieść pisak do absolutnego punktu
odniesienia - punktu 0 ,0
LPRINT ,.1 " - przyjmij aktualne położenie pisaka za
punkt odniesienia pomocniczego układu
współrzędnych.
LPRINT „M " , x, y - przemieść pisak do punktu (x, y)
względem absolutnego punktu odniesienia,
LPRINT ,,R " , x, y - przemieść pisak do punktu (x, y)
względem pomocniczego punktu odnie­
sienia,
LPRINT „D " , x, y - kreśl odcinek od aktualnego położe­
nia pisaka do punktu (x, y) względem absolut­
nego punktu odniesienia,
LPRINT „D ” , x, y - kreśl odcinek od aktualnego położe­
nia pisaka do punktu (x, y) względem pomoc­
niczego punktu odniesienia.

i0
20
30
40
50
60
70
80
85
90
100
110

LET N=l: POR W=4 TO 7
FOR 1=0 TO 3
l ET Z$ =CHR$ C64+N3: LET N=N+1
LPRINT
INK I; INK u ; Z $ ;
NEXT I: LPRINT " " i NEXT W
LPRINT OUER 1; INK 0;
LPRINT " fi " ,200 , - 5 0 : LPRINT " I "
FOR R=5 TO 50 STEP 5
LPRINT ”R " . 0 ,R
FOR A=0 TO 2*PI STEP P I / 2 0
LPRINT " J ' \ 4 x R * S I N A,R*C0S A
NEXT A: NEXT R

Rys. 3
ry przytoczymy tylko funkcje najważniejszych jego frag­
mentów. Wszystkie operacje związane bezpośrednio
z obsługą interfejsu są skupione w liniach 3020-3510.
Procedury: USTATN, USTZEG i USTDAN ustawiają linie
ATN, CLK i DATA (wymuszają stan „1 ” , czyli stan OV na
magistrali), KASATN, KASZEG i KASDAT zerują linię.
Program zakłada, że porty: wejściowy i wyjściowy mają
adres 251. Linia ATN związana jest z bitem 5, CLK - 6,
DATA - 7. ODCZYT bada stan magistrali. Po powrocie
CARRY mówi o stanie linii DATA (1 = linia ustawiona), bit
7 - o stanie linii CLK (1 = linia ustawiona). Procedura
BYTOUT wysyła na magistrale pojedynczy bajt, zawarty
w buforze wyjściowym OUTBUF. Korzysta z niej IECOUT,
przesyłająca dane. Realizuje ona opóźnienie transmisji
o 1 bajt tak, by po stwierdzeniu końca transmisji (znak CR
na koniec PRINT) ostatni znak byl jeszcze dostępny w bu­
forze. Najstarszy bit komórki OBUFFL wskazuje na obecRys. 4

Rys. 3. przedstawia prosty program przykładowy i od­
powiadający mu rysunek, rys. 4 - barwny wykres pseudoprzestrzenny, uzyskany za pomocąZX Spectrum i plottera
VC1520.
Aby ułatwić Czytelnikom wykorzystanie programu do
własnych celów, przytaczamy jego listing źródłowy. Ko­
mentarze. niestety, nie zmieściły się. Dla ułatwienia lektu-

117

10 (Handler plott*ra/printera
20 t VC1520
dla ZX Spectrum
30 l(C) Roland Wacawck 1935
40
50
ORG 64771
60
70 (Transkoder S p «ctru m* & gt; V C 1520
80
90 INSTAL LD
HL,YC1520
100
LD
(23749)*HL
110
LD
HL,QUTBUF
120
B,e
LD
130 ZERUJ LD
(HL)»0
140
INC HL
150
DJNZ ZERUJ
160
JP
UNLIS0
170
180 RESET LD
A,5
190
CALL NOCOLO
200
A»8
LD
210
CALL NOSI ZE
220
XOR A
230
JR
NODASH
240
250 INKOUT LD
(HL) & gt; 0
260
4
CP
270
JR
NC,NOCOLO
280
ADD A, 48
290
PUSH AF
300
LD
A, 98
310 STERUJ PUSH AF
320
LD
A,6
330
CALL CZYTAJ
340
POP AF
350
CALL SEKALI
360
POP AF
378
CALL IECOUT
380
JP
UNLIST
390
400 NOCOLO CP
8
41 0
JR
NC,NOSIZE
420
ADD A, 44
430
PUSH AF
440
LD
A. 99
450
JR
STERUJ
460
470 NOSIZE ADD A, 40
480
PU SH AF
490
A, 100
LD
500
JR
STERUJ
510
520 PAPOUT AND #F
530
LD
& lt; HL)»0
540 NODASH ADD A,48
550
PUSH AF
560
LD
A, 101
570
JR
STERUJ
580
59 0 FLASOU DEC HL
60 0
LD
(HL)»0

INC HL
610
CP
1210
(HL),0
LD
INC
620
1220
INC HL
630
JR
1230
(HL) & gt; 0
LD
640
JR
1240
AND A
LD
650
1250
Z,RESET
JR
660
1260 NOWYMZ CP
PUSH AF
670
JR
1270
A, 103
LD
680
CP
1280
STERUJ
JR
690
JR
1290
/
700
ADD
1300
(HL)»0
710 OVEROU LD
1310 UPPER CALL
AND 1
720
LD
1320
INC HL
730
INC
1330
(HL)»A
LD
740
SUB
1340
RET
RET
750
1358
760
LD
1360
770 INKSGN SET 6. (HL)
INC
1370
780 0VSI6N SET 5 & gt; (HL)
RES
1380
790 PAPSGN SET 4, (HL)
JP
1390
800 FLASGN SET 3, (HL)
1400
RET
810
1410 NONORM INC
820
CP
1420
HL.STATFL
830 VC1520 LD
JR
1430
BIT 6. (HL)
840
SUB
1440
NZ,INKOUT
JR
850
JR
1450
BIT 5 . (HL)
860
ADD
1460
N Z .OVEROU
JR
870
JR
1470
BIT 4. (HL)
680
1480
NZ.PAPOUT
JR
890
CP
1490 UPI1
BIT 3. (HL)
900
JR
1500
NZ.FLASOU
JR
910
CP
1510
/
BIT 1, (HL)
920
JR
1520
NZ.TAB2
JP
930
LD
1530
CP
*10
940
JR
1540
Z,INKSGN
JR
950
1550
CP
*11
960
1560 UPI11 LD
Z,PAPSGN
JR
970
JR
1570
*15
CP
980
1580
Z.OVSIGN
JR
990
1590 TOKEN LD
*12
CP
1000
PUSH
1600
Z,FLASGN
JR
1010
CALL
1610
BIT 7, (HL)
1020
CALL
1620
SET 7. (HL)
1030
1630 TOKENL LD
NZ.OPENED
JR
1040
AND
1640
PUSH AF
1050
CALL
1650
A.6
LD
1060
LD
1660
CALL CZYTAJ
1070
INC
1670
A,(KANAFL) 1680
LD
1080
ADD
ADD A, 96
1090
JR
1690
CALL SEKALI
1100
POP
1700
POP AF
1110
CP
1710
6
1120 OPENEDi CP
JR
1720
JR
Z.KOHHA
1130“
CP
1730
«0D
CP
1140
RET
1740
Z.UPPER
JR
1150
1750 TO KE N1 LD
CP
#17
1160
CP
1760
RET C
1170
RET
1770
JR
Z.TAB1
1180
1780 SPCOUT LD
LD
HL.ZNATAB- 1 1790
1190
JR
1200 PONOZN INC HL
1800

ność w buforze niewysłanego jeszcze bajtu danych, zaś
najstarszy bit EOIFLG sygnalizuje, że wystany bajt jest
ostatnim bajtem „p o rcji” . Procedura SEKALI służy do
wysyłania PADR. Procedurę CZYTAJ należy wywołać
z ADRU w akumulatorze - służy ona do adresowania
UZEW.
Normalna kolejność wysyłania danych na magistrale
jest następująca: wywołać CZYTAJ z ADRU w rejestrze A,
następnie SEKALI z PARD w A, jedno lub więcej wywołań
IECOUT z kolejnymi danymi w A, na koniec wywołać
procedurę UNLIST (A dowolne), która zakończy transmis­
je i zwolni magistralę. Dopóki plotter oczekuje na dane (aż
do zakończenia transmisji), nie reaguje on na przyciski
zmiany pióra i wysuwu papieru. Dla transkodera sygna­

(HL)
HL
C.PONOZN
NZ,NOWYMZ
A. (HL)
#80
NC,NONORM
96
C,UPPER
A, 96
IECOUT
HL.POZYCE
(HL)
#0D
NZ
(HL),A
HL
7, (HL)
UNLIST
A
*91
C.UPIl
#A6
NC,TOKEN
A,*16
UPPER
#8A
Z.UPIU
*8D
NZ,UPPER
A, #97
UPPER
A, #9A
UPPER
DE,#95
AF
#0C41
NC,SPCOUT
A, (DE)
#7F
IECOUT
A,(DE)
DE
A,A
N C ,TOKENL
DE
*48
Z.TOKEN1
#82
C
A, D
3
C
A, " "
UPPER

łem zakończenia transmisji jest znak CR (kod: 13, inaczej:
ODH). Warto o tym pamiętać, używając instrukcji LPRINT
ze średnikiem na końcu listy argumentów. Ponieważ nie
wysyła ona na zakończenie CR, po jej wykonaniu plotter
oczekuje na dalsze dane i nie reaguje na przyciski. Po
wykonaniu LPRINT bez średnika sytuacja wraca do
normy.
. h
Wykonując instrukcje LPRINT lub LLIST interpreter
wywołuje transkoder (etykieta: VC1520), przekazując
w akumulatorze kolejne znaki. Najpierw bada się czy bajt
w A nie jest argumentem znaku sterującego INK, PAPER
itd. Jeśli tak (wskazuje na to ustawienie odpowiedniego
bitu bajtu wskaźnikowego STATFL), to bajt zostanie prze­
kazany wprost właściwej procedurze, przesyłającej do

1810
1820
1830
1840
1850
1860
1870
1880
1890
1900
1910
1920
1930
1940
1950
1960
1970
1980
1990
2000
2010
2020
2030
2040
2050
2060
2070
2080
2090
2100
2110
2120
2130
2140
2150
2160
2170
2180
2190
2200
2210
2220
2230
2240
2250
2260
2270
2280
2290
2300
2310
2320
2330
2340
2350
2360
2370
2380
2390
2400

KOMMA

CALL
LB
AND
JR
RET

SPCOUT
A,(POZYCE)
#F
N Z .KOMMA

TAB1

LD
SET
SET
RET

HL,STATFL
2, & lt; HL)
1 . & lt; HL & gt;

TAB2

BIT
RES
JR
LD
RET

2, & lt; HL & gt;
2 , & lt; HL & gt;
Z, TAB3
(TABBUF),A

TAB3
TAB4

RES
LD
LD
SUB
RET
RET
CALL
JR

1 , (HL)
HL,(TABBUF)
A,L
H
Z
C
SPCOUT
TAB4

2410
2420
2430
2440 WYŚLIJ
2450
2460
2470
2480 CZEKAJ
2490
2500 BYTOUT
2510
2520
2530
2540
255®
2560
2570
2580 BYTOU0
2590
2600 BYTOU1
2610
2620 BYT0U2
2630
2640
2650
2660 BYTOLO
2670
2680
2690
2700
2710
2720
2730
2740 BYOUTH
2750 BYOULH
2760
2770
2780
2790
2800 BYT0U4
2810
2820
2830
2840
2850
2860
2870 IECOUT
2880
2890
12900
'2910
2920
2930
2940
2950
2960
2970
2980
2990
3000 SEKALI

%

ZNATAB DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB
DEFB

#9C
417
#99
#1A
#7E
#60

M1 I
I

#7B

I {I
I
I

#7E

HI
I



#7C
#60
#5C
" V

#5F
0

tHanoitr magistrali
CZYTAJ OR
ROZKAZ PUSH
LD
BIT
JR
RES
INC
SET
PUSH
CALL
POP
RES
CZYTA1 POP
LD

1EC-625

& gt; 100100000
AF
HL.OBUFFL
7, (HL)
ZrCZYTAl
7 , (HL)
HL
7 . (HL)
HL
BYTOUT
HL
7 , (HL)
AF
(OUTBUF).A

plottera informację sterującą pod odpowiedni podadres.
Jeśli bajt nie byt argumentem znaku sterującego, spraw­
dza się, czy nie jest on znakiem sterującym INK itd. Jeśli
tak, ustawia się tylko odpowiedni wskaźnik bajtu STATFL
i oczekuje na argument po następnym wywołaniu. Podob­
nie jest w przypadku znaku IAB, z tym, że po nim oczeki­
wany jest argument dwubajtowy.
Gdy bajt okaże się kodem normalnego znaku, sprawdza
się, czy plotter jest aktualnie zaadresowany. Wskaźnikiem
jest bit nr 7 bajtu STATFL. Jeśli nie, adresuje się UZEW nr
6, a potem wysyła PADR. Wartość tego ostatniego prze­
chowywana jest w komórce KANAFL i wynosi 0 dla trybu
tekstowego i graficznego. Kolejnym zadaniem jest wyła­
panie kodu przecinka i znaków nielegalnych. Następnie
• • •
w


• •




• ••
• •

• • • •





••





DI
CALL KASDAN
CALL USTATN
DI
CALL USTZEG
CALL KASDAN
XOR A
DEC A
NZ ,CZEKAJ
JR
DI
CALL- KASDAN
CALL ODCZYT
NC.BLAD
JR
CALL KASZEG
HL.EOIFLG
LD
BIT 7 , (HL)
Z ,BYTOU2
JR
CALL ODCZYT
C, 8YTOU0
JR
CALL ODCZYT
NC,BYTOU1
JR
CALL ODCZYT
C.BYT0U2
JR
CALL USTZEG
Br 8
LD
CALL ODCZYT
C,BLAD
JR
HL.OUTBUF
LD
RRC
(HL)
C,BYOUTH
JR
CALL USTDAN
BYOULH
JR
CALL
CALL
CALL
CALL
DJNZ
LD
DEC
JR
CALL
JR
El
RET

KASDAN
KASZEG
USTZEG
KASDAN
S^TOLO
Br#18
B
ZrBLAD
ODCZYT
NC.BYT0U4

PUSH
LD
BIT
SET
PUSH
PUSH
CALL
POP
POP
LD
POP
RET

HL
HL.OBUFFL
7 , (HL)
7 , (HL)
BC
AF
NZ.BYTOUT
AF
BC
(OUTBUF) . A
HL

LD

(OUTBUF).A

CALL WYŚLIJ
3010
A,300100000
3020 KASATN LD
KASUJ
JR
3030
3040
Ar 63
3050 UNLIST LD
CALL ROZKAZ
3060
3070 UNLIS0 CALL KASATN
CALL KASZEG
3080
KASDAN
JR
3090
3100
El
3110 BLAD
CALL UNLIS0
3120
HL, 0
LD
3130
(STATFL),HL
LD
3140
3144
3145 ?Meldun*k« Iiwalid Stream
3146
RST #8
3150
DEFB 23
3160
3170
Ar * . 1000000
/0
3180 KASZEG LD
KASUJ
JR
3190
3200
Ar XI0000000
3210 KASDAN LD
3220 KASUJ PUSH HL
CPL
3230
HL.WZOR
LD
3240
AND (HL)
3250
USTAWI
JR
3260
3270
A,X00100000
3280 USTATN LD
USTAW
JR
3290
3300
Ar % 0 1000000
3310 USTZEG LD
USTAW
JR
3320
3330
A,310000000
3340 USTDAN LD
3350 USTAW PUSH HL
HL.WZOR
LD
3360
(HL)
OR
3370
(251) , A
3380 USTAWI OUT
(HL)rA
LD
3390
POP HL
3400
RET
3410
3420
t
A, (251)
3430 ODCZYT IN
AND X I 1000000
3440
Cr A
LD
3450
A . (251)
IN
3460
AND X I 1000000
3470
C
CP
3480
NZ, ODCZYT
JR
3490
ADD A,A
3500
RET
3510
3520
3530
3540 OUTBUF DEFB 0
3550 OBUFFL DEFB 0
3560 EOIFLG DEFB 0
DEFB 0
3570 WZÓR
3580 TABBUF DEFB 0
3590 POZYCE DEFB 0
3800 STATFL DEFB 0
3610 KANAFL DEFB 0

transkoder przeszukuje tablicę ZNATĄB, dokonując nie­
zbędnych wymian znaków. Tablica ta składa się'z par
znaków: pierwszy jest znak wysłany przez Spectrum,
drugi - jego odpowiednik, który powinien zostać przeka­
zany plotterowi. Koniec tablicy sygnalizuje bajt 0 . Tablicę
można dowolnie przebudować, pamiętając jednak, by
kody wzorców (pierwszych znaków par) malały przy prze­
suwaniu się w stronę końca.
Kody liter zostaną zmodyfikowane zgodnie z wymaga­
niami VC1520. Jeśli, bajt będzie kodem słowa języka
BASIC (tzw. token), zostanie zamieniony na odpowiedni
ciąg znaków. Gdy wreszcie bajt okaże się kodem znaku
graficznego, zamiast nieao transkoder wyprowadzi pod­
kreśloną literę.

• ••
• •
• ••
• •



••
• • •



• ••



.

• •
• •
• •

Interfejs magistrali szeregowej IEC 625
dla mikrokomputera ZX Spectrum
Z artykułu Rolanda Wacławka dowiedzieliśmy się, w \Ski sposób stosunkowo łatwo można dołączyć do ZX
Spectrum urządzenia posiadające interfejs szeregowy
IEC625, czyli między innymi wiele peryferiów Commodore: drukarki, plottery, stacje dysków elastycznych i inne.
Potrzebny jest do tego celu odpowiedni układ elektroni­
czny sterujący we właściwy sposób liniami magistrali oraz
program obsługi tego interfejsu, wymuszający odpowied­
nie stany na tych liniach. Analizując protokół transmisji
zauważamy, że dane przesyłane są szeregowo: każdy z 8
bitów (składających się na bajt) osobno, po jednym prze­
wodzie. Stan ustalony danych na linii DATA sygnalizowa­
ny jest (strobowany) przez zmianę poziomu linii ĆLK mamy więc do czynienia z transmisją synchroniczną,
w obrębie jednego bajtu. W zasadzie można stosunkowo

Rys 1.
Wersja 1

łatwo skonstruować prosty układ cyfrowy realizujący sze­
regowe wysyłanie na magistralę IEC poszczególnych bi­
tów - byłby to rejestr przesuwający, którego zegar podany
byłby jednocześnie w odpowiedniej fazie na linię ĆLK.
Rozwiązanie takie uprościłoby dość znacznie program
obsługi magistrali, lecz zupełnie nie zmieniłoby czasu
transmisji. W takiej sytuacji lepszym wyjściem jest maksy­
malne uproszczenie części sprzętowej, kosztem rozbu­
dowania programu sterującego - cena takiej wersji jest
znacznie niższa. Rozwiązanie hardware’owe byłoby uza­
sadnione w przypadku możliwości znacznego zwiększe­
nia szybkości transmisji lub konieczności skrócenia pro­
gramu sterującego do minimum (możnazaoszczędzić ok.
1 0 0 bajtów).
Układ interfejsu musi umożliwiać ustawianie stanu
trzech linii magistrali, przy czym wszystkie wyjścia muszą
być typu ,,otwarty kolektor " - tylko wtedy możliwe będzie
podłączenie do magistrali kilku różnych urządzeń. Zau­
ważmy, że jeżeli urządzenie wyśle na linię logiczne0 (od­
powiada to +5V - jest to tzw. logika ujemna), to pozostałe
mogą się komunikować wysyłając „1 " logiczne, czyli
zwierając linię do masy. Jest to jeden ze starszych sposo­
bów realizowania magistrali dwukierunkowej, nawet
w systemach mikrokomputerowych. W nowszych kon­
strukcjach stosuje się magistrale trójstanowe, szybsze
i zużywające mniej prądu.
W zasadzie dołączenie odpowiedniego układu do ma­
gistrali ZX Spectrum nie jest trudne - na złączu krawę­
dziowym dostępne są wszystkie wymagane sygnały, moż­
na ponadto zastosować niepełny układ dekodowania,
przyjęty przez Sinclaira dla uproszczenia hardware'u.
Polega on na dekodowaniu stanu tylko jednej linii adreso­
wej. Jej niski poziom - zero logiczne - wybiera (aktywizu­
je) określone urządzenia zewnętrzne. Jedynym proble­
mem przy dołączaniu się do magistrali jest jej bardzo mała
obciążalność (jedna bramka serii LS) oraz konieczność
zrealizowania wyjścia trójstanowego. Ze względu na to,
że układy serii LS są czasami dość trudno osiągalne,
przedstawiamy poniżej dwa warianty interfejsu: jeden
wykorzystuje elementy LS oraz trójstanowy bufor magis­
trali, w drugim zastosowano trochę „partyzanckie " roz­
wiązania z tranzystorami, umożliwiające jednak zbudo­
wanie interfejsu z elementów ogólnie osiągalnych.
Schemat pierwszej wersji przedstawiony jest na rys. 1.
Wykorzystujemy tylko trzy linie danych: D5, D6, D7, odpo­
wiadające liniom ATŃ, CLK i DATA magistali IEC. Dołą­
czenie do magistrali wykonane zostało w oparciu o ele­
ment UCY74S426 (odpowiednik Intel 8226), będący czte­
rokrotnym trójstanowym sterownikiem magistrali z inwe­
rsją (elementy bez inwersji - S416 lub 8216 - są trudniej
osiągalne). Wyjścia odbiorników są połączone z wejścia­
mi informacyjnymi elementu 7475 - zestawu czterech

120

k m uea
o pt r
Rys. 2. Płytka drukowana wersji I

przerzutników typu Jatch " . Trzy z tych przerzutników
pełnią funkcję elementów pamiętających stan, który nale­
ży wymusić na magistrali. Jednocześnie nadajniki magis­
trali Spectrum połączone są z odpowiednimi liniami ma­
gistrali IEC - w tej sposób kontrolujemy stan wszystkich
linii.
Układ dekodowania wykorzystuje element 74LS02 czterokrotną dwuwejściową bramkę NOR. Iloczyn zane­
gowanych sygnałów IORQ, A2 oraz RD świadczy o opera­
cji odczytu stanu linii magistrali IEC, natomiast iloczyn
.zanegowanych IORQ, A2 i WR

o

zapisie danych do prze­

rzutników interfejsu. Jak łatwo zauważyć, adresem urzą­
dzenia będzie każda liczba, dla której A 2=0 - liczb tych
jest tu 128. W mikrokomputerze ZX Spectrum nie jest
jednak dopuszczalne generowanie adresów urządzeń
WE/WY zawierających więcej, niż jedno zero w młodszym

bajcie adresowym - a zatem adres naszego urządzenia
będzie wynosił 251. Pokrywa się on ze standardowym
adresem drukarki ZX Printer - sytuacja taka nie jest
jednak kłopotliwa, gdyż po pierwsze drukarki te są dość
rzadko rozpowszechnione (także Seikosha GP50AS, wy­
bierana tym samym adresem), a po drugie typowym
przeznaczeniem interfejsu będzie dołączenie drukarki
czy plottera. Jeżeli jednak zaistnieje konieczność jedno­
czesnego użytkowania ZX Printera i interfejsu, to można
zamiast linii A2 dekodować linię A6 czy A7 (normalnie
n ie wykorzystane), zmieniając odpowiednio adresy w ope­
racjach IN i OUT programu handlera (dla linii A7 adres
będzie równy 127). Konieczne będzie wtedy także zasto­
sowanie specjalnego, przejściowego złącza magistrali.
W czasie operacji czytania stanu interfejsu bufor magi­
strali mikrokomputera jest otwierany w stronę Spectrum

Wersja 2

121

/

niskim stanem sygnału TTB - mikrokomputer odczytuje
bezpośrednio stany odpowiednich linii magistrali IEC,
z jednoczesną zamianą ujemnej konwencji sygnałów lo­

Złącze to zostało odcięte z dłuższego - większa jego
, długość nie jest wymagana. Zamiast styku nr 5 umiesz­
czono płytkę ustalającą położenie złącza względem płytki

gicznych na dodatnią (jedynka - napięcie powyżej 2,4V).
Przy operacji zapisu natomiast bufor S426 podaje zane­

drukowanej mikrokomputera. Złącze to należy przymoco­
wać do płytki drukowanej interfejsu w sposób zapewnia­
jący stabilność mechaniczną - np. na klej, niewielkie
wsporniki lub tp. Trzeba jednak przy tym zwrócić szcze­

gowane sygnały z magistrali na wejścia informacyjne
przerzutników, które są zapamiętywane o zmianie sygna­
łu ENABLE z 1 na 0 (dla ENABLE=1 dane są przekazywa­
ne z wejścia na wyjście). Sygnał ten generowany jest
w trzeciej bramce układu LS02 i następnie wzmacniany
przez dwa inwertery 0 6 - jest to konieczne, gdyż obciąg
żalność wnoszona przez dwa wejścia ENABLE elementu
75 przekracza dopuszczalne obciążenie wyjścia 1 bramki
serii LS. Jednocześnie dla zachowania odpowiednich
zależności czasowych przy wpisywaniu danych do zatrza­
sków wprowadzono niewielkie opóźnienie przy pomocy
kondensatora 390 pF.
Sygnały z wyjść przerzutników podane są na inwertery
z wyjściem OC, sterujące już liniami magistrali IEC. Zau­
ważmy, że w połączeniach zachowana jest konwencja
stanów logicznych: stanowi 1 logicznej na magistrali

gólną uwagę na połączenia elektryczne - należy zminima­
lizować możliwość wystąpienia ewentualnych zwarć, gro­
żących uszkodzeniem komputera. W rozwiązaniu mode­
lowym złącze jest wlutowańe w płytkę pod kątem prostym
i przyklejone Cyjanopanem. Wprowadzenia są dodatko­
wo zabezpieczone klejem polistyrenowym.
Drugie gniazdo zamontowane na płytce służy do podłą­
czenia urządzenia wyposażonego w interfejs IEC625, np.
opisanego plottera VC1520. Najlepiej zastosować bardzo
wygodne w montażu gniazdko 6-stykowe (stosowane np.
do zasilania magnetofonów kasetowych) przeznaczone
do wlutowania w płytkę drukowaną. W wypadku użycia
innego gniazdka trzeba dorobić odpowiedni wspornik.

mikrokomputera odpowiada 1 logiczne na linii IEC (czyli
stan niski - 0). To samo obowiązuje przy odczycie.

Montaż układu rozpoczynamy od wlutowania wszyst­
kich elementów. Należy to wykonać szczególnie staran­
nie, zwracając baczną uwagę na pewność lutów, nie

Układ interfejsu został zmontowany na niewielkiej płyt­
ce drukowanej, przedstawiony na rys. 2. Płytka ta jest

wolno też dopuścić do powstania zwarć. Po zmontowaniu
dołączamy napięcie +5V, na początku jeszcze bez dołą­

dwustronna, lecz w przypadku trudności z jej wykona­

czania do komputera. Przy pomocy miliamperomierza
kontrolujemy prąd upływu wejść danych na magistralę,
dołączając miernik z szeregowo włączonym rezystorem 1

niem, można od strony elementów połączenia drukowane
zastąpić odpowiednimi drutowymi. Połączenie z magistalą ZX Spectrum dokonane jest za pomocą 34-stykowego
złącza krawędziowego, o rozstawie styków 2,54 mm.

Wykaz elementów:
weraja I:
układy scalone:
Intel 8226 odpowiednik polski UCY74S26, radź. K589AP26
SN74LS02 odpowiednik polski UCY74LS02
UCY7475
UCY7406
rezystory:
1 kom - 6 szt.
10 kom - 1 szt.
kondensatory:
100 nF/l00V MKSE, 390 pF/63V dowolnego rodzaju
Złącze krawędziowe, gniazdo wyjściowe 6-stykowe, płytka
drukowana i.in. wg opisu
wereja II:

układy scalone:
UCY7401
UCY7402
UCY7475
UCY7406
tranzystory; BC158 (lub odpowiedniki) - 7 szt.
diody: BAP795 (lub odpowiedniki) - 6 szt.
rezystory:
470 om - 7 szt.
10 kom - 8 szt.
1,5 kom - 3 szt.
1 kom - 4 szt.
kondensator 100 nF/100V MKSE
złącze krawędziowe, gniazdo wyjściowe 6-stykowe, płytka
drukowana i.in. - wg opisu w tekście

kom/między +5V i jedno z wyjść D5, D6, D7; a następnie
między masę i wyjścia. W każdym wypadku ewentualny
prąd upływu nie może przekraczać 0,1 mA - wartość
większa świadczy o uszkodzeniu w układzie. Jeżeli przy
tym nóżki nr 1 i 15 układu S426 są na poziomie „1 ” , to
uszkodzony jest ten właśnie element. Następnie kontro­
lujemy wartości prądów pozostałych wejść - dołączamy
miernik (bez rezystora) między masę i odpowiednie wej­
ście. Prąd nie powinien przekraczać 0,3 mA dla wszyst­
kich wejść z wyjątkiem RD, dla którego największa do­
puszczalna wartość wynosi 0,6 mA.
Po tym wstępnym sprawdzeniu, zabezpieczającym nas
przed ewentualnym dość kosztownym uszkodzeniem
komputera, dołączamy nasz interfejs do Spectrum.
Pierwszą czynnością sprawdzającą jest j uż próba urucho­
mienia komputera - zawieszenie pracy lub błędy świad­
czą o błędzie w montażu lub uszkodzonym elemencie
(może to być tylko S426 lub LS02). Następnie instrukcją
OUT 251,0 zerujemy przerzutniki - na wyjściach powinno
być napięcie +5V (linie ATŃ, C lk i DATA). Teraz po kolei
sprawdzamy poszczególnie linie, zapisując do portu 251
kolejno liczby 128, 64 i 32 oraz sprawdzając woltomie­
rzem stany odpowiednich nóżek złącza 6-stykowego.
Ostatni etap sprawdzania polega na zapisaniu ponownie
0 i odczytywaniu stanu portu 251 (w pętli) przy jednoczes­
nym wymuszaniu na stykach

A R 5 lk
T,

i DATA jedynki

logicznej (przez zwieranie tych linii do masy). Wynik
odczytu powinien rosnąć o 128, 64 lub 32 przy zwieraniu
odpowiednich linii - liczby mniejsze lub równe 31, poja­
wiające się czasem losowo przy odczycie są w tym wypad­
ku bez znaczenia - po prostu stany pozostałych, nie
podłączonych linii danych ustawiają się w niektórych
egzemplarzach, komputerów losówo.
Ten etap sprawdzenia kończy montaż układu. Można
teraz wypróbować działanie interfejsu z konkretnym urzą­
dzeniem - nie powinno być już żadnych niespodzianek.
W czasie eksploatacji interfejsu może się tak zdarzyć,
że zapomnimy o zainicjowaniu handlera instrukcją RANDOMIZE. W sytuacji takiej instrukcja LPRINT lub LLIST
spowoduje odwołanie się do portu o adresie 251 (ZX
Printer). Ponieważ współpraca w tym wypadku nie może
mieć miejsca, komputer zawiesza się w oczekiwaniu na
sygnał gotowości drukarki - w momencie tym ekran jest
czysty. Stan ten można jednak natychmiast przerwać
przez BREAK - nie ma więc obawy o zupełne zablokowa­

niejako na stałe). Jedyna niewielka różnica dotyczy podłą­
czenia inwerterów 7406 do wyjść prostych (niezanegowanych) przerzutników elementu 7475, co wynika z faktu że
wtórniki na tranzystorach nie wprowadzają negacji sy­

nie programu.
Gotowy, już wypróbowany interfejs należy obowiązko­

gnałów.
Wersja druga interfejsu została zmontowana na nieco

wo umieścić w obudowie z materiału izolacyjnego. Jest to
nie tylko ochrona przed kurzem, ale przede wszystkim
zabezpieczenie przed wywołaniem, nawet przypadkowo,
bardzo groźnych dla komputera zwarć. Nawet dotknięcie
palcem linii danych lub adresowych może spowodować
zakłócenie pracy programu i zniszczenie efektów kilku
godzin naszej pracy.
Wszystkim tym, którzy mają kłopoty ze zdobyciem ele­
mentów potrzebnych do wykonania pierwszej wersji in­

większej płytce drukowanej (rys. 4). Przy montażu należy
przestrzegać tych samych zasad, co przy wersji poprzed­
niej, tak samo też należy zamocować złącze krawędziowe
magistrali mikrokomputera oraz magistrali IEC. Rezysto­
ry w bazach tranzystorów pnp są dodatkowym zabezpie­
czeniem, zmniejszającym ryzyko uszkodzenia komputera
przy ewentualnej awarii tranzystorów czy przypadkowym
zwarciu. Uruchamianie przebiega praktycznie biorąc tak

terfejsu, proponujemy wersję drugą, zbudowaną ria ele­

samo, z tą drobną różnicą, że przy pomiarze prądu upły­
wu wyjść trójstanowych, do masy w szereg z miliampe-

mentach łatwo osiągalnych (nawiasem mówiąc mimo ich
większej ilości ich cena jest niższa). Niestety, konstrukcja
jest znacznie bardziej skomplikowana - schemat ideowy
układu przedstawiony jest na rys. 3 - widzimy dość dużą

romierzem włączamy diodę krzemową w kierunku prze­
wodzenia - kompensuje ona niewielkie napięcie resztko­
we występujące na tych wyjściach w stanie wysokiej im­
pedancji (nie przekracza ono 0,1 do 0,2V). Ponadto przy

ilość diod, które w połączeniu z bramkami OC tworzą
układ symulujący bufor trójstanowy. Działanie takiej

pomiarze tym mierzymy automatycznie także prąd wtór­
ników wejściowych, który jednak jest rzędu dziesiątek

bramki jest bardzo proste: stan zera wymusza wyjście
bramki OC (element 7401), natomiast „1 " logiczna jest

mikroamperów.
Na płytce wersji drugiej przewidziano dodatkowo miej­

wymuszana przez prąd płynący przez rezystor 1,5 k oraz
diodę krzemową. Stan wysokiej impedancji odpowiada
nieaktywnemu wyjściu bramki OC oraz „zebraniu " prądu

sce na przycisk RESET urządzenia dołączonego do magi­
strali IEC - może się to w niektórych sytuacjach okazać

rezystorów 1,5 k przez dodatkowe trzy diody.
Na wejściach zamiast bramek LS zastosowano wtórniki
z tranzystorami pnp - zmniejszają one znacznie prąd
wejściowy, lecz trochę pogarszają margines zakłóceń.
Praktyczne próby każą jednak stwierdzić, że rozwiązanie
takie nie wprowadza żadnych kłopotów w eksploatacji.
Schemat logiczny układu jest niemal identyczny z we­
rsją poprzednią. Element 7402 realizuje odpowiednie
dekodowanie operacji odczytu i zapisu - jedna z jego
bramek spełnia rolę taką, jak bramka sterująca buforami
wyjściowymi elementu S426 (w tej wersji nie jest koniecz­
ne otwieranie bramek wejściowych - są one włączone



• •




• • • •

• • •










bardzo przydatne, np. po niewłaściwej sekwencji rozka­
zów (unikamy wyłączenia tego urządzenia na chwilę
z sieci).
Po uruchomieniu i sprawdzeniu poprawności współ­
pracy z konkretnym urządzeniem pozostanie już tylko
wykonanie odpowiedniej obudowy.
Na zakończenie jedna dość istotna uwaga. Otóż wszel­
kich prac przy mikrokomputerze mogą podejmować się
jedynie osoby posiadające dość duże doświadczenie
w konstruowaniu innych urządzeń elektronicznych.
Układ interfejsu nie należy do skomplikowanych czy trud­
nych w uruchamianiu, lecz w tym wypadku brak doświad­

czenia może spowodować dość poważne następstwa,
wiążące się z wydaniem nawet do kilkudziesięciu tys. zł na

4x BC158

Rozmieszczenie elementów - widok od strony montażu; wymiary 63x85 mm

wycięcie umożliwiające wsunięcie złącza
do mikrokomputery
Rys. 4. Płytka drukowana wersji II

naprawę komputera! Nie polecamy więc budowy, a prze­
de wszystkim uruchamiania tego układu osobom bez
odpowiedniego doświadczenia i przygotowania facho­
wego, radząc im raczej zwrócić się do starszych czy
bardziej zaawansowanych w technice hardware'u kole­
gów o pomoc.
W przypadku użytkowania równocześnie więcej niż
jednego interfejsu, trzeba wykonać specjalne złącze
przejściowe umożliwiające dołączenie następnego urzą­

124

dzenia. Nie jest to łatwe, wskazane jest dokładne przyjrze­
nie się konstrukcjom fabrycznym, np. INTERFACE 1.
W najprostszym wariancie złącze takie składa się z dwu­
stronnej płytki laminatu z 2x27 ścieżkami o szerokości
ok. 2 mm każda, oraz dołączonego z jednej strony złącza
krawędziowego o pełnej dla ZX Spectrum długości 58
styków. Całość należy następnie obudować tak, aby unie­
możliwić zwarcie jakichkolwiek linii.
Grzegorz Zalot

J

Seminarium InforMika

ASEMBLER

traktowane jest przez procesor jako liczba zapisa­
na w kodzie uzupełnień do dwróch (U2). Jak wiemy
z poprzedniej lekcji w ten sposób możemy zapisać
liczbę z zakresu od -128 do +127. Przeanalizuje­
my teraz wykonanie dwóch przykładowych roz­
kazów bezwarunkowego skoku względnego.

Cz. III
Poznane dotychczas rozkazy procesora Z-80
pozwalają nam tworzyć programy, które procesor
będzie realizował wykonując kolejno rozkazy,
których kody umieścimy w kolejnych komórkach
pamięci. Również wykonanie rozkazu 'CALL nn'
(wywołanie podprogramu zaczynającego się od
adresu nn), nie odbiega w istocie od tej reguły.
Umieszczony w wykonywanym podprogramie
rozkaz RET powoduje przekazanie sterowania do
kolejnego po 'CALL nn’ rozkazu. Zmianę kolej­
ności wykonywanych rozkazów umożliwia nam
zastosowanie rozkazu skoku bezwarunkowego,
którego skrót mnemoniczny ma postać: JP nn
(ang. jump), ą wykonanie PC: =nn. Rozkaz ten jest
trzybajtowy. Bajt pierwszy przedstawia kod roz­
kazu i jest równy C3 H. Bajt drugi i trzeci są
kolejno młodszym i starszym bajtem adresu, do
którego zostanie przekazane sterowanie. Wyko­
nanie rozkazu polega na wpisaniu tego adresu do
rejestru 'PC* (licznika rozkazów), co spowoduje, że
następnym wykonanym przez procesor rozkazem
będzie rozkaz znajdujący się pod wpisanym
uprzednio adresem.

Rozkaz skoku ’JP nn’ umożliwia nam przekazanie
sterowania do dowolnego miejsca przestrzeni
adresowej, to znaczy na dowolną w jej zakresie
odległość. W praktyce nie zawsze jest to koniecz­
ność, bowiem pisząc konkretny program powin­
niśmy dbać o to, by większości koniecznych sko­
ków dokonywać na niewielkie odległości. Możemy
wtedy używać rozkazu skoku bezwarunkowego
względnego. Rozkaz zapisujemy mnemonicznie:
JR d (ang. jump relative). Rozkaz ten jest dwubaj­
towy. Bajt pierwszy przedstawia kod rozkazu
równy 18 H. Bajt drugi oznaczony przez ’d’ (nazy­
wany przesunięciem) jest liczbą wskazującą o ile
zostanie zmieniony adres znajdujący się w ’PC’; po
wykonaniu rozkazu. PC:=PC + d. Przesunięcie ’d ’

a -3

JR

a-2
a -1

+ 3

a
a+2
a+ 3
a+ 4

a
a+1
a+2
a+3
a+4
a+5
a+6

Rys. 2.

Przyglądając się uważnie rysunkowi 2 zauważa­
my, że choć wartość bezwzględna przesunięcia 'd'
jest w obu przypadkach jednakowa, to skoki wy­
konują się na różne odległości. Takie wykonanie
rozkazu skoku względnego wynika ze sposobu
pracy samego mikroprocesora. Jeżeli założymy, że
pierwszy bajt rozkazu ’JR’ znajduje się w komórce
pamięci o adresie ’a \ to w fazie pobrania rozkazu
procesor zwiększy zawartość licznika programu
o dwa (PC:=PC + 2) ustawiając ją na adres nastę­
pnego rozkazu równy ’a + 2’ W fazie wykonania
rozkazu ’JR’ mikroprocesor dokona wyliczenia
bezwzględnego (efektywnego) adresu, do którego
wykona się skok. Dla przesunięcia +3 adres ten
wyniesie PC + 2 +3, a dla przesunięcia -3 PC + 2-3.
Zauważmy, że używając adresowania względ­
nego osiągamy dwa korzystne efekty. Po pierwsze
program jest krótszy, co w większych programach
daje znaczne oszczędności pamięci. Po drugie pro­
gram działa poprawnie niezależnie od miejsca
jego ulokowania w pamięci komputera.
Konieczność wprowadzania zmian w kolejności
wykonywanych przez mikroprocesor instrukcji
występuje wtedy, gdy realizacja pewnych sekwen­
cji rozkazów jest uzależniona od spełnienia pew­
nych warunków. Zanim poznamy pierwsze rozka­
zy warunkowe, przedstawimy, jakiego rodzaju
warunki może badać mikroprocesor Z-80.
Mikroprocesor zaopatrzony został w tym celu
w ośmiobitowy rejestr flagowy (wskaźników sta­
nu). Stan poszczególnych bitów tego rejestru od­
zwierciedla wyniki rozkazów wykonywanych
przez mikroprocesor. Budowę tego rejestru i ozna­
czenia jego bitów przedstawiono na rysunku 3.
Omówimy teraz ogólne zasady ustawiania i kaso­
wania bitów rejestru flagowego przez rozkazy
procesora. Należy jednak na wstępie zaznaczyć, że
nie wszystkie rozkazy modyfikują bity tego rejes-

125

Tabela 1

s

z

-

AC

— P/V

N

CY

y

• kod

znak zero

przeniesienie
pomocnicze

dodawanie
odeimowa' -me

parzystość
nadmiar
Rys. 3

przeniesienie

tru. Nie czynią tego np. poznane przez nas rozkazy
przesyłania (ładowania) danych. Najważniejszą
grupą rozkazów, które modyfikują bity tego rejes­
tru są rozkazy arytmetyczne i logiczne o argumen­
tach jednobajtowych.
S - Znacznik znaku liczby (ang.sign). W przy­
padku posługiwania się liczbami w kodzie
U2 sygnalizuje znak liczby znajdującej się
w akumulatorze. Jest ustawiany, jeśli liczba
jest ujemna, zerowany w przeciwnym
wypadku.
Z - Znacznik zera (ang. zero). Jest ustawiany,
jeśli wynik ostatniej operacji jest zerowy,
zerowany w przeciwnym wypadku.
AC - Znacznik przeniesienia pomocniczego bitu
3 akumulatora (ang. auxiliary carry). Jest
ustawiany jeśli nastąpiło przeniesienie z po­
zycji b3 na pozycję b4. Jego stan jest wyko­
rzystywany automatycznie przez mikropro­
cesor, jeśli posługujemy się arytmetyką
w kodzie BCD. .
N - Znacznik operacji. Ustawiany, gdy ostatnia
operacja była odejmowaniem i zerowany,
jeśli był dodawaniem. Podobnie jak znacz­
nik AC jest wykorzystywany w przypadku
posługiwania się arytmetyką BCD do tzw.
korekcji dziesiętnej.
CY - Znacznik przeniesienia z najstarszego bitu
akumulatora (ang. carry). Jest ustawiany,
jeśli nastąpiło przeniesienie i zerowany
w przeciwnym wypadku.
P/V - Znacznik nadmiaru lub parzystości. Dla
operacji arytmetycznych sygnalizuje nad­
miar, a dla logicznych wystąpienie parzystej
liczby jedynek w akumulatorze. Jest usta­
wiany jeśli te stany wystąpiły i zerowany
w przeciwnym wypadku.

A

B

C

D

E

H

L

(HL)

B F 88 B9 BA B B B C BO B E

(IX+d)
DO, BE, d

OY+d)

n

FD, BE, d FE, n

Rozkazy te są wykonywane przez mikroproce­
sor w ten sposób, że dany argument jest odejmo­
wany wewnętrznie od akumulatora, odpowiednio
do wyniku zostają modyfikowane znaczniki sta­
nu, a argumenty porównania pozostają nie zmie­
nione. Stany znaczników odpowiadające określo­
nym relacjom argumentów przedstawia tabelka.
W zależności czy operujemy liczbami bez znaku,
czy ze znakiem (w kodzie U2) należy odpowiednio
interpretować stan znaczników.
Tabela 2
Relacja
A
A
A
A
A

- y
& lt; y
« y
& gt; y
& gt; y

Liczba bez znaku
2CY
CY
CY
CY

1
- 1
- 1 lub Z - 1
- Z- 0
- o

Liczba ze znakiem
Z- 1
S© VZ v (S ©
Z v (S ©
S© V-

1
V) - 1
V) - 0
0

I tak np. rozkaz ’CP A, /HL/’ dokona porówna­
nia zawartości akumulatora z zawartością komór­
ki pamięci, której adres znajduje się w parze
rejestrów ’HL\ a rozkaz ’CP A, 12 dokona porów­
nania zawartości akumulatora z liczbą 12.
Wykonanie przez mikroprocesor następującej
sekwencji rozkazów: LD A,35
CP A,40
spowoduje ustawienie znacznika przeniesienia
CY = 1, ponieważ zawartość akumulatora jest
mniejsza od 40. Natomiast wskaźnik zera zostanie
wyzerowany Z=0, ponieważ nie jest zawartość
akumulatora równa 40.
Do pupy rozkazów powodujących zmiany zna­
czników stanu należą dwa rozkazy zmieniające
bezwarunkowo stan znacznika CY:
SCF kod 37 H
CCF kod 3F H
Rozkaz SCF powoduje ustawienie znacznika CY
(tzn. CY=1) po jego wykonaniu. Rozkaz CCF spo­
woduje zmianę aktualnej wartości znacznika CY,
to znaczy CY:=WCY (CY - negacja CY).

Występowanie konkretnych warunków, które
będą decydować o wykonaniu instrukcji warun­
Celem umożliwienia badania zawartości aku­
kowych
mulatora mikroprocesor Z-80 został wyposażony bolami: będziemy oznaczać następującymi sym­
w grupę rozkazów porównania. Odpowiedni skrót
mnemoniczny rozkazu ma postać: CP A, ’y\ C - przeniesienie (CY=1)
Pierwszym argumentem tego rozkazu jest zawsze NC - brak przeniesienia (CY=0)
akumulator, drugim może być rejestr procesora Z - zero (Z = 1)
(A, B, C, D, E, H, L), argument bezpośredni ’n’lub NZ - nie zero (Z=0)
komórka pamięci zaadresowana przez parę rejes­ M - minus (S=l)
P - plus (S=l)
trów HL albo rejestry indeksowe IX,IY.
Poniższa tabelka zawiera kody hex. rozkazu CP PE - parzystość (P/V=l)
A, ’y' dla wszystkich rodzajów argumentu y.
PO - parzystość (P/V=0)

Poznane przez nas instrukcje bezwarunkowe JP,
JR, CALL, RET posiadają swoje odpowiedniki
w postaci rozkazów warunkowych: JP w, nn
JR w, d CALL w,nn RET w, gdzie ’w’oznacza sym­
bol dowolnego z wymienionych uprzednio warun­
ków. Jedynym wyjątkiem jest rozkaz JR w,d, który
dopuszcza stosowanie tylko czterech pierwszych
warunków.
Kody wszystkich tak utworzonych rozkazów
przedstawia poniższa tabela:
Tabela 3

JP

C
DA
n
n

NC
D2
n
n

Z
CA
n
n

NZ
C2
n
n

PE
EA
n
n

PO
E2
n
n

M
FA
n
n

P
F2
n
n

CALL

DC
n
n

D4
n
n

CC
n
n

C4
n
n

EC
n
n

E4
n
n

FC
n
n

F4
n
n

D8

DO

C8

CO

E8

EO

F8

FO

38
d

30
d

28
d

20
d

-

-

-

-

RET

t
JR

Każdy rozkaz warunkowy jest wykonywany
przez mikroprocesor tylko wtedy, gdy występują­
cy w rozkazie warunek jest spełniony. Wprzeciw­
nym przypadku mikroprocesor przechodzi do wy­
konywania następnego rozkazu znajdującego się
za rozkazem warunkowym.
Przykładowa sekwencja rozkazów:
LD A, (HL)
CP A,7
CALL Z, nn
LD A,C
zostanie wykonana następująco: do akumulatora

zostanie załadowana liczba znajdująca się w ko­
mórce adresowanej przez parę rejestrów HL, na­
stępnie liczba ta zostanie porównana z liczbą 7.
Jeśli liczby te będą identyczne, to znacznik Zprzy­
jmie wartość 1 i podprogram wywoływany rozka­
zem CALL zostanie wykonany. Jeśli liczby te będą
różne, to znacznik Z przyjmie wartość 0 zatem
warunek występujący w rozkazie CALL nie bę­
dzie spełniony i mikroprocesor wykona bezpo­
średnio rozkaz LD A, C pomijając wykonanie
podprogramu.
Poznamy teraz pierwsze rozkazy arytmetyczne
wykonujące działania na argumentach jednobajtowych. Do podstawowych rozkazów tej grupy
należą rozkazy zwiększające lub zmniejszające
o jeden zawartość rejestrów procesora lub pojedy­
nczych komórek pamięci. Ogólna postać tych roz­
kazów w zapisie mnemonicznym przedstawia się
następująco:
INCy
DECy
V oznacza tu jeden z rejestrów mikroprocesora
(A, B, C, D, E, H, L) lub komórkę pamięci adreso­
waną przez parę rejestrów HL bądź przez jeden
z rejestrów indeksowych IX, IY.
Rozkazy te oprócz zmniejszenia lub zwiększe­
nia o jeden danego argumentu, modyfikują znacz­
niki rejestru flagowego.
Znacznik CY pozostaje bez zmian, a znaczniki
Z, S, AC, V przyjmują stany odpowiednie do
wyniku operacji.
Kody hex tych rozkazów przedstawia poniższa
tabelka 4.
Leszek Zieliński

Tabela 4

y

B

c

D

E

H

L

(HL)

(IX+d)

(lY+d)

INC

3C

04

oC

14

1C

24

2C

34

DD. 34. d

FD, 34,d

DEC

V

A

3D

o5

eD

15

1D

25

2D

35

DD. 35. d

FD.35, d

Jak już w cześniej inform ow aliśm y, w roku 1987 ukażą
się dodatkow e num ery „M ło d y T e c h n ik -In fo rM ik ” o o bję­
tości 64 stron. Numery te też będą osiągalne w kioskach.
Cena 1 num eru - 50 zł.
Numery te nie będą osiągalne w prenum eracie.

Plotter VC-1520
Plotter BC-1520 jest jednym z najtańszych urządzeń
peryferyjnych do komputerów domowych. Kreśli na pa­
pierze o szerokości 114 mm, przy czym można używać
zarówno papieru w rolkach, jak i pojedynczych arkuszy.
Można używać w żasadzie dowolnego, cienkiego p'apieru
dobrej jakości. Rozdzielczość (długość elementarnego
kroku) wynosi 0,2 mm, inaczej: 480 na 1999 położeń (X/V),
prędkość rysowania: 52 do 73 mm/s. Rysunek kreślony
jest piórkami kulkowymi, bardzo podobnymi do wkładów
długopisowych. Magazynek zawiera cztery pióra, o bar­
wach, czarnej, niebieskiej, czerwonej i zielonej. Barwę
oióra można zmieniać programowo, w dowolnej chwili
podczas kreślenia. VC-1520 ma wbudowany własny mi­

kroprocesor i w związku z tym jest dość ,,inteligentny” .
W trybie tekstowym rozporządza standardowym zesta­
wem znaków ASCII. Programowo można wybrać jedną
z czterech wielkości liter (80, 40, 20 i 10 znaków w wier­
szu), podobnie jak i ich orientacje (w poprzek lub wzdłuż
arkusza). Wtrybie graficznym plotter pozwala przemiesz­
czać pisak w dowolne miejsce arkusza, i kreślić odcinki
od bieżącego położenia pióra do punktu o podanych
współrzędnych. Istnieją dwie możliwości podawania
współrzędnych: absolutna (względem początku układu
współrzędnych) i względna - w stosunku do innego
punktu, np. aktualnego położenia pióra. Tryby: tekstowy
i graficzny można łączyć, co ułatwia np. konstruowanie
tablic lub opisywanie rysunków i wykresów. W obu try­
bach można zdefiniować linię: ciągłą lub przerywaną,
z długością przerw od 1 do 15 kroków. Plotter posiada
własny zasilacz sieciowy i interfejs szeregowy IEC-625.
(rw)


i
jwSagfcr.

■'v

mm

mm

WmmĘm
Wmamm
f,

'A ;

128

Od wielu już lat rynek jednośladów
jest opanowany przez wytwórnie ja­
pońskie. Rocznie produkują one oko­
ło 5 min tych pojazdów wyprzedzając
fabryki włoskie wytwarzające niecałe
900 tys. sztuk. Duży popyt na motocy­
kle i motorowery firm japońskich wy­
nika nie tylko z ich konkurencyjnych
cen, ale i z oryginalnych i nowoczes­
nych konstrukcji tych pojazdów. Za­
równo Honda, Suzuki, jak i Yamaha
stale modyfikują swoje wyroby i do­
stosowują je do wymagań mody. Do­
tyczy to oczywiście nie tylko jednośla­
dów, gdyż ich masowa produkcja
umożliwia budowę przeróżnych od­
mian często w niczym nie przypomi­
nających motocykli.
Czołowe firmy japońskie rozszerzy­
ły niedawno gamę dostarczanych na
rynek pojazdów o czterokołowce
przeznaczone wyłącznie do celów re­
kreacyjnych. Te oryginalne pojazdy
są niejako rozwinięciem konstrukcji
produkowanych równolegle trójko­
łowców, w których również są wyko­
rzystywane elementy seryjnie wytwa­
rzanych jednośladów.
Przykładem małego czterokołowca
wywodzącego się z motocykla jest
Honda TRX odznaczająca się, jak
wszystkie tego typu pojazdy, szeroko­
profilowymi oponami (IV str. okł.).
Cztery koła, silnik czterosuwowy
i skrzynia biegów o czterech przeło­
żeniach sprawiają, że jest to pojazd
niezwykle atrakcyjny na letnie waka­
cje. Dzięki małym wymiarom zewnę­
trznym (1305 x 795 x 795 mm) nie
sprawia wielkich kłopotów przy prze­
wożeniu. Oczywiście nie jest to po­
jazd superlekki, nie jest jednak cięż­
szy od przeciętnego skutera; jego
masa wynosi tylko 85 kg.
Konstrukcję nośną terenowej Hon­
dy (nie jest ona przystosowana do
jazdy po drogach publicznych - brak

Rys. 2
przepisowego oświetlenia) stanowi
rozbudowana rama przestrzenna. Ra­
ma ta jest odpowiednio wzmocniona,
gdyż ona właśnie musi przenosić
wszystkie obciążenia wynikające
z jazdy w terenie, mała Honda, z uwa­
gi na maksymalne uproszczenie jej
konstrukcji, nie ma bowiem elemen­
tów resorujących i tłumiących. Wszy­
stkie koła zostały zamocowane do ra­
my na sztywno. Mało tego - oś kół
tylnych jest napędzana za pomocą
przekładni łańcuchowej w związku
z czym nie istnieje mechanizm różni­
cowy. Oba koła tylne są więc na stałe
zblokowane ze sobą. co oczywiście
nie jest wadą pojazdu terenowego
jeżdżącego z małą prędkością. Jest to
jednak dodatkowy powód, dla które­
go model TRX70 nie jest dopuszczo­
ny do ruchu po drogach publicznych.
Nadwozie Hondy TRX składa się
z dwóch elementów wykonanych
z tworzywa sztucznego (rys. 1). Są to
zintegrowane z osłonami ramy błotni­
ki przedni i tyłny. Część przednia sta­
nowi jednocześnie pokrywę zbiornika
paliwa, który ma pojemność równą
3,8 dm3. Obie osie kół umieszczone
zostały jak najbliżej obu końców po­
jazdu (rozstaw osi 895 mm. długość
całkowita - 1305 mm) dzięki czemu
czterokołowiec odznacza się zdol­
nością pokonywania nierówności te­
renu. Sprzyja temu również umiesz­

Rys. 1

V

czenie najniższego punktu podwozia
w odległości 85 mm od drogi. Obrę­
cze kół narażone na uderzenia kamie­
ni są wykonane z blachy stalowej.
Opony mają wymiar 16x8-7.
Jednostką napędową terenowej
Hondy TRX70 jest silnik czterosuwo­
wy, jednocylindrowy, chłodzony po­
wietrzem o pojemności skokowej
72 cmJ, z rozrządem górnozaworowyrrt. Osiąga on moc maksymalną 2,8
kW przy 7000 obr/m in i maksymalny
moment napędowy 4,9 Nm przy 3000
obr/min. Stopień sprężania wynosi
7,5; 1. Moment napędowy wytwarzany
przez silnik jest przenoszony do
skrzyni biegów o czterech przełoże­
niach za pośrednictwem sprzęgła au­
tomatycznego. co niezwykle ułatwia
jazdę początkującym kierowcom, ja­
kimi w przypadku tego pojazdu są
zwykie dzieci i młodzież, istotnym,
szczególnie dla rodziców, urządze­
niem jest ogranicznik prędkości jazdy
(rys. 2). znajdujący się tuż pod dźwi­
gnią hamulca ręcznego. Pozwala on
dostosować prędkość maksymalną
pojazdu i jego przyspieszenia do
chwilowych warunków terenowych.
Podobnie jak cały pojazd również
układ hamulcowy ma bardzo prostą
konstrukcję. Wszystkie hamulce są
bębnowe, sterowane mechanicznie
Oba koła tylne są hamowane ha­
mulcem.
Mała Honda wyposażona jest w kil­
ka interesujących rozwiązań. Jednym
z nich jest specjalny uchwyt umiesz­
czony tuz pod ramieniem kierownicy
służący do mocowania^kasku moto­
cyklowego. Kierownica rha ponadto
blokadę unieruchomiającą pojazd
w czasie parkowania.
Honda TRX70 jest jednym z mniej­
szych pojazdów tego typu (mniejszy
jest np. czterokołowiec Suzuki 50
cmP). Istnieją także dojrzalsze kon­
strukcyjnie tego typu pojazdy, zarów­
no Hondy jak i Suzuki, wyposażone
w niezależne zawieszenie wszystkich
koł, biegi wsteczne i silniki nawet
o pojemnościach 350 cm3.
Jerzy Borkowski

o

£ §
C•
D & lt;

C
r

(fi
CD

O
5
CD

CO * & lt;

cn
T
T

& lt; Q co

o

& lt; & gt;
T
3 T
T
Wg
T & lt; '
T Z

X

O
N
*
H

■J
^
(J
1

C
O

m

JO

(S & gt; * o


ł

O

I «
& lt;

O
rO

o
& gt;

o
C o
O
o

z: o
3 ^

■ 3
2

CO

3
a
a
& gt;
7T
& lt;
/ & gt;
00

(X.

s
o